POCAŁUNKI

Kiedy zamkniemy oczy, wyostrzają się inne zmysły: węch, smak, słuch, dotyk. Uważność i czułość  w poznawaniu własnego lub cudzego ciała w połączeniu z rozwijaniem zmysłów mogą dostarczyć niezapomnianych doznań. Zwyczajna niby sesja pocałunków może urosnąć jak najbardziej do rangi seksu. Zresztą wiele i wielu z nas ma pewnie w pamięci krótszy lub dłuższy pocałunek, który budzi dobre skojarzenia. Całowanie, choć kojarzy się ze wstępowaniem na drogę inicjacji seksualnej, pierwszymi nieśmiałymi doświadczeniami, ma w sobie ogromną moc. Swego czasu, w tekście „Jakby to było, gdyby całowania nie było” pisałyśmy, że „Namiętny pocałunek jak nic innego przykuwa naszą uwagę do ekranu". Przytaczałyśmy również tezę Sheril Kirshenbaum, autorki „The Science of Kissing: What Our Lips Are Telling Us”, że kiedy się całujemy następuje wysoki, uzależniający skok dopaminy, która pobudza zmysły i przygotowuje ciało na dalsze seksualne doznania. Do tego dochodzi jeszcze serotonina i oksytocyna. Według Kirshenbaum to właśnie całowanie, a nie seks jest odpowiedzialne za proces selekcji partnerów. Jeśli pocałunek uznamy za udany, to zdecydujemy się na więcej.

CAŁUŚNA, OWOCOWA SERIA KOSMETYKÓW L'OCCITANE

Po pierwsze są pyszne i odżywcze, bo jest w nich ekstrakt z malin, pomelo, granatu czy marchewki. Kuszą zapachami i słonecznymi kolorami, ale i swoimi niezwykle przyjemnymi konsystencjami. Zachęcają do zabawy. Do odczuwania wszystkimi zmysłami. Choć pielęgnują i koloryzują, to wydaje się, że ich twórcom zależało przede wszystkim, aby dostarczyć nam dobrej zabawy. Dodają zdrowego blasku, mają naturalne owocowe odcienie. W serii znalazły się między innymi peelingi zmiękczające usta, nawilżające balsamy i pomadki.  

locc

KONKURS

Mamy dla Was 3 zestawy całuśnych nagród od L'Occitane (balsam do ust, scrub do ust i pomadka). Zadanie konkursowe: opiszcie swój najbardziej pamiętny pocałunek! Obudźcie swoje wspomnienia! Przypomnijcie sobie swoje zmysłowe doznania! Czekamy!

Wybrane historie, zwłaszcza zwycięskie, opublikujemy (dlatego dopiszcie, jeśli zgadzacie się na publikację anonimowo). Na Wasze maile czekamy pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. do 21.04.2019 r. do końca dnia. Wiadomości zatytułujcie: POCAŁUNKI

3 photo 1525800750031 e5c2a99766c0 

***

„Pieprzę cię miasto, jesteś jak stare ciasto!" mruczałyśmy pod nosem (raz głośniej, raz ciszej).  Niestety/na szczęście to właśnie te słowa (urokliwie absurdalne i w naszym wydaniu trochę mantropodobne) mogą dzisiaj zadziałać niczym proustowska magdalenka i wywołać wspomnienie pierwszego pocałunku. Albo nie, zupełnie inaczej! Cegła. Krucha i zimna. Jej chłód w ciemnej gotyckiej nawie dawnego kościoła decyduje o harmonijnym bilansie energii koncertu − jednej wielkiej eksplozji. W każdym razie pierwszy pocałunek brzmi dla mnie albumem „Miastomania”. Bawi się w chowanego z grzywką. Nosi czeszki i turkusowy eyeliner. Smakuje: jej porzeczkowym balsamem do ust i zieloną herbatą. Ja zostawiam ślady pierwszej dorosłej szminki w kolorze wina. Pamiętam jeszcze, że obie mamy włosy wyprostowane żelazkiem (prostownica jako dobro absolutnie luskusowe) i wymyślone imiona. Jest w tym maniera i jednocześnie radosna młodzieńcza autentyczna skłonność do wszelkiej blagi. Uwielbiam sposób, w jaki nosi koszule z barwnymi mankietami. Uwielbiam też obserwować, jak wsiada do autobusu albo pije kawę i szybkość, z jaką zamienia zwyczajną wymianę zdań w rodzaj poezji. Ten spacer będzie długi. Pocałujemy się znowu. I znowu.  

 

Miałam wtedy 15 lat i powoli odkrywałam, czym właściwe jest cielesność. Moja relacja z chłopakiem nabierała rozpędu i czułam, że niedługo nadjedzie TEN moment. Pierwszy pocałunek. Przełomowa chwila w moim nastoletnim życiu i główny obiekt rozmów moich koleżanek. Oglądany z wypiekami na twarzy na ekranach telewizorów. Moim największym zmartwieniem była niewiedza. Bałam się, że nie będę wiedziała, co zrobić z ustami i językiem, co popsuje romantyczność chwili. Postanowiłam, więc dokształcić się w tej kwestii. Zawzięcie oglądałam filmiki na YT, próbowałam ćwiczyć całowanie na dłoni (!) i przyglądałam się technice całowania w telenowelach. Wreszcie nadeszła ta chwila. Styczeń, trzymamy się za rękę podczas spaceru w lesie, z nieba padają płatki śniegu i mój ukochany zaczyna się do mnie zbliżać. Odgarnia kosmyk moich włosów, które są posklejane od padającego śniegu i zamyka oczy. Poczułam się wtedy tak bardzo zestresowana, że... wybuchłam śmiechem prosto w jego twarz. Widząc konsternację na twarzy mojego wybranka, zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej. Czując jak ogarnia mnie panika, pociągnęłam chłopaka w stronę wyjścia z lasu, gdzie znajdował się przystanek tramwajowy. Gdy doszliśmy na przystanek poczułam nagły przypływ odwagi. Przyciągnęłam do siebie ukochanego i pocałowałam go. Było to zaledwie nerwowe zetknęliście ust i przy okazji zderzyliśmy się czołami, ale czułam się nabuzowana energią. Widząc zbliżający się tramwaj szybko pożegnałam się z chłopakiem i praktycznie wepchnęła go do wagonu. Wspominając to wszystko, chce mi się teraz śmiać. Zwłaszcza mając w pamięci moje gorączkowe przygotowania i strach, który wtedy odczuwałam. Z mojego bajkowego namiętnego pocałunku wyszedł niezgrabny cmok na rozpadającym się przystanku. Jednak całą tę sytuację wspominam bardzo ciepło. Jest to mój najbardziej pamiętny pocałunek właśnie dzięki tej gamie emocji, którą odczuwałam. Był to tez mój pierwszy krok, który rozpoczął późniejszą przygodę z seksem i sprawił, że odkrywam teraz zupełnie inny świat.

 

(...) 

Butelka się bez przerwy kręci. Nie patrzę na nią.

Zatkało mi uszy. Słyszę tylko pojedyncze słowa. Usiadłam przy głośniku, więc jest jeszcze gorzej. Chciałbym się przesiąść, ale stracę swój punkt obserwacji. Nagle widzę lekkie poruszenie, wszyscy zaczynają się na mnie patrzeć. Kilka osób uśmiecha się do mnie trywialnie. Patrzę w dół. Szyjka butelki jest skierowana w Jego stronę. Ktoś coś mówi. Nic nie słyszę. Jeszcze raz patrzę przed siebie. On wstaje powoli. Podchodzi do mnie i podaje mi rękę. Dotykam jej. Jest bardzo ciepła i nie trzęsie się tak jak moja. Kiedy się podnoszę, nie mam odwagi popatrzeć mu w oczy. Nie wiem, jakie dostał wyzwanie nawet.

− Wiecie, nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Niby to zwykła gra, ale nawet nie chciałam w nią grać − mówię na jednym wydechu z niesamowitą prędkością.  To strasznie stresujące, nie wiem za bardzo, co mam zrobić. Butelka to głupia gra, lepiej weźmy karty albo…

Nie jest mi dane dokończyć mojego monologu. Czuję, jak coś ciepłego dotyka moich warg. Są to inne usta. Mam wrażenie, że ich gorąc mnie parzy. Wcześniej czułam nieprzyjemną suchość, teraz rozkoszna wilgoć wnika we mnie. Zamykam oczy. Nie chcę widzieć, tylko czuć. Motyle, które we mnie były od dawna, wyfrunęły. Jego, wcześniej obca dłoń, teraz subtelnie przemieszcza się po mojej talii. Czuję jej każdy milimetr. Nagły przypływ odwagi pozwala mi na dotknięcie jego perfekcyjnej twarzy. Opuszkami palców czuję jego ostre kości policzkowe. Staram się go nie ugryźć, więc uważam na zęby. Niewiele to daje. Kilka razy słyszę przeszywający zgrzyt szkliwa. Serce bije mi coraz ciszej. Jakbym z coraz silniejszym pocałunkiem, bardziej się uspokajała. W pewnym momencie jego język dotyka mojego. Czuję jakby przeszył mnie prąd. Moje włosy lekko się elektryzują. Mam wrażenie, że przez tę krótką chwilę oddech nie jest mi potrzebny. Nogi pomimo tego, że czuję jakby wypełniało je pierze, stoją prosto.

Powoli odrywamy usta od siebie. Patrzę w jego oczy.

Są błękitne.

 

Opracowanie graficzne Gosia Stolińska, materiały prasowe, unsplash.com