Główna bohaterka twojego filmu, Bulbul, ma silny charakter i stara się znaleźć własną ścieżkę, zamiast wpisywać się w schematy, które usilnie stara się jej narzucić rodzina i lokalna społeczność. Zastanawiam się, w jak dużej mierze Bulbul przypomina ciebie, gdy dorastałaś?

Rima Das: Gdy spoglądam wstecz na nastoletnią siebie, rzeczywiście widzę trochę podobieństw do tej bohaterki. Choć moja rodzina była inna, społeczeństwo, w którym żyłam było zdecydowanie patriarchalne i wywierało silny nacisk na młode dziewczyny. Przysparzało mi to cierpień i problemów, też musiałam walczyć o prawo do bycia sobą czy do odczuwania pożądania. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem w stanie całkowicie utożsamić się z Bulbul – w tej postaci jest również wiele dziewczyn, które znam czy znałam. Kiedy piszę scenariusz i buduję postaci, staram się łączyć własne doświadczenia z historiami bliskich mi osób i fikcją.

 

Głównym tematem filmu jest konflikt między potrzebą wolności a presją społeczną, o której wspomniałaś. Na ile ta presja jest wciąż mocno odczuwalna w dzisiejszych Indiach, z jakimi przeszkodami zmagają się dorastające dziewczyny?

Rima Das: Gdy zaczęłam pracę nad filmem, szybko zrozumiałam, że choć od czasu, gdy sama byłam w wieku bohaterki minęły mniej więcej dwie dekady, realia wcale niestety mocno się nie zmieniły. Oczywiście Indie to olbrzymi i bardzo różnorodny kulturowo kraj, trudno więc generalizować, bo realia życia w różnych regionach, małych wsiach i dużych miastach, a czasem nawet obszarach oddalonych od siebie o kilkanaście kilometrów mogą się diametralnie różnić. Nie ulega jednak wątpliwości, że patriarchat ma się dobrze. Najczęściej nie występuje pod postacią sztywnych zakazów, np. prawnych, ale odciska piętno na podświadomości. Gdy dorastasz, z każdej strony słyszysz, co powinnaś, a czego nie powinnaś robić. Ten sposób oddziaływania na umysł wydaje mi się jeszcze bardziej niebezpieczny, podstępny. Oczywiście to nie znaczy, że nie masz żadnych szans, by przełamać stereotypy. Ja też pochodzę z tej małej wioski, w której toczy się akcja filmu i mimo tego udało mi się podążyć swoją ścieżką, ale wielu osobom się to nie udaje.

 

W filmie widzimy bardzo negatywną reakcję społeczności, gdy miejscowi odkrywają całujących się przed ślubem nastolatków. Wykluczenie tych młodych ludzi i ich represjonowanie prowadzi do tragicznych wydarzeń. Zastanawia mnie, czy tego typu sytuacje często mają miejsce? Czy rzeczywiście seksualność jest aż tak tabuizowana, że nawet pocałunek może wywołać tak daleko idące konsekwencje?

Rima Das: Tak, takie reakcje mają miejsce. Oczywiście wygląda to inaczej w dużych miastach, ale i tam raczej nie zobaczysz osób całujących się publicznie. Nie jest to zabronione, ale jest bardzo źle widziane.

 

Wspomniałyśmy już trochę o stereotypach dotykających kobiety, ale w filmie mamy też wątek Sunana, który również jest piętnowany, traktowany jako zniewieściały, przezywany „Ladies”.

Rima Das: Wiele religijnych osób w Indiach nawet nie ma świadomości istnienia różnych orientacji seksualnych czy tożsamości płciowych. Szczególnie w mniejszych miejscowościach ten temat zupełnie nie funkcjonuje, nie ma o nim wiedzy. Dlatego bardzo dużo osób homoseksualnych zawiera heteroseksualne małżeństwa. W miastach sytuacja jest inna, ale wciąż te tematy są pomijane. Np. w filmach prawie nigdy nie pojawią się osoby homoseksualne. Dlatego zależało mi, by umieścić w „Zaśpiewaj to, Bulbul” postać Sunana, szczególnie, że akcja toczy się na prowincji.

 1 Bulbul Can Sing Zaspiewaj to Bulbul 3

Twój film to też hołd dla przyjaźni – chyba nawet więcej miejsca niż relacjom romantycznym poświęcasz właśnie przyjacielskiej, bardzo bliskiej, pełnej naturalności relacji Bulbul, Bonnie i Sunana.

Rima Das: Właściwie film dzieli się na dwie części. W pierwszej bardzo mocno wyeksponowana jest przyjaźń właśnie – zależało mi na tym, by pokazać piękno takich relacji, ich naturalność, radość płynącą z tak silnych, bliskich więzi. W drugiej połowie filmu wszystko zaczyna się komplikować i nagle te tak ważne relacje mogą być zaprzepaszczone z dnia na dzień. To też często koreluje z patriarchalnym podejściem. Wiele młodych osób zawiera bardzo znaczące, głębokie przyjaźnie, ale gdy w miarę dorastania muszą wpasować się bardziej w sztywne, płciowe role, sugeruje się im, by przyjaźnie odkładać na bok. Poza tym zauważ, że relacja Bulbul i Bonnie z Sunanem jest w ogóle tolerowana, bo dorośli nie traktują go jako zagrożenia dla dziewczyn ze względu na jego „kobiece” cechy, tymczasem w wielu przypadkach przyjaźń damsko-męska może być o wiele bardziej problematyczna.

 

Kolejną relacją, której poświęcasz sporo uwagi jest relacja bohaterki z naturą.

Rima Das: Jest to w dużej mierze związane z trybem mojej pracy. Przez lata mieszkałam w Bombaju, po czym zdecydowałam się wrócić w rodzinne strony, by nakręcić „Village Rockstars”. Nie miałam dużego budżetu, postanowiłam pracować samodzielnie, właściwie zająć się wszystkim od pisania scenariusza po kwestie techniczne, pomagała mi tylko moja kuzynka. Ze względu na taki model pracy, zaczęłam spędzać dużo czasu sama, na łonie natury. Sprawiło to, że stworzyłam z nią intymną więź, zaczęłam uważniej obserwować, kontemplować, wsłuchiwać się w otaczające mnie odgłosy. W filmie potraktowałam naturę w sposób symboliczny, bardzo często koreluje ona z emocjami bohaterów. Chciałam, by gra aktorska była oszczędna, nie wpadała w patos czy melodramatyczność, w związku z tym dobrym rozwiązaniem wydało się zaakcentowanie pewnych nastrojów, emocji, właśnie poprzez pokazanie natury.

 

A dlaczego zdecydowałaś się na powrót w rodzinne strony i kręcenie właśnie tam?

Rima Das: Lata temu przyjechałam do Bombaju, by zostać aktorką. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że mogłabym zostać reżyserką, nawet jeszcze o tym nie marzyłam. Kiedy jednak lepiej poznałam świat filmu, w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że potrafię opowiadać historie – że to jest coś, czym mogłabym się zająć. Nie miałam wiedzy technicznej, ale czułam, że jako reżyserka byłabym w stanie przekazać jakąś opowieść. W tamtym czasie Bombaj był absolutnie zdominowany przez kino bollywoodzkie, a ja nie chciałam robić filmów w ten sposób. Nawet zaczęłam tam pracę nad filmem, z niewielką ekipą, ale byłam zupełnie niezadowolona z efektów. Postanowiłam wrócić do domu i tam nakręcić swój film. Wiedziałam, że lepiej znam ludzi z moich rodzinnych stron, rozumiem, jak funkcjonują tutejsze relacje, że właśnie tu kryją się historie, które chciałabym opowiedzieć, właściwie nieskończone pola eksploracji. Wróciłam więc do domu, poczułam się komfortowo, bo wreszcie mogłam pracować we własnym tempie, bez wielkiej ekipy i goniących mnie terminów, skupić się na pisaniu, i tak krok po kroku, historia przyszła do mnie jakby sama, odsłoniła się.

 

Bardzo podziwiam cię za to, że łączysz tak wiele ról, pracujesz jako reżyserka, scenarzystka, operatorka, montażystka... I tak można by wymieniać bardzo długo, bo właściwie odpowiadasz za całość swoich filmów.  

Rima Das: To było dla mnie spore wyzwanie, by przekonać samą siebie, że dam radę podołać tylu rolom. Myślę, że pomogło mi to, że patrzę na film jako na pewną całość, jak obraz, w związku z tym wydaje mi się naturalne, że odpowiadam nie tylko za reżyserię, ale też zastanawiam się, w co powinni być ubrani bohaterowie filmu, jaka muzyka powinna być w tle itd. Nigdy nie chodziłam do szkoły filmowej i wydaje mi się, że w pewien sposób mi to pomogło. Nie wyuczono mnie żadnych zasad, których czułabym, że muszę się trzymać. I nie miałam nic do stracenia.

 

Zastanawiam się, czy chcesz już zawsze pracować w takim modelu, być samowystarczalna, czy też na jakimś etapie chciałabyś pracować z większą ekipą? Czy taką zmianę postrzegałabyś w kategorii rozwoju czy raczej utraty niezależności?

Rima Das: Miałam ostatnio okazję pracować przy kilku większych projektach, z dużą ekipą, ustalonym budżetem i na pewno będę robić takie rzeczy. Jednocześnie chciałabym wciąż robić swoje własne filmy, w taki sposób, jaki sobie wypracowałam. Praca z dużą ekipą jest o wiele bardziej techniczna, każdy dzień ma określony budżet, trzeba sztywno trzymać się terminów. Nie pozwala to na pełną wolność, ogranicza czas na kontemplację. Dla mnie robienie filmów nie polega tylko na samych ich tworzeniu, to także czas wewnętrznej transformacji, uczenia się nowych rzeczy, budowania głębokich więzi z ludźmi i naturą. Każdy film jest ważnym, osobistym, emocjonalnym doświadczeniem, wpływa na moją tożsamość, widzenie świata. Dlatego nie wyobrażam sobie, żebym miała porzucić ten samodzielny model pracy, bo jest on dla mnie kluczowy jako dla osoby, ale jestem też otwarta na doświadczenia z większymi projektami. Każda z tych metod pracy jest inna, każda ma swoje ograniczenia i zalety, myślę, że w przyszłości będę więc pracować w obydwu tych trybach.

 

Więcej informacji o filmie i terminy seansów znajdziecie na stronie festiwalu 5 Smaków

Zapraszamy również na naszą dyskusję dotyczącą sytuacji kobiet w branży filmowej w Azji, która również będzie mieć miejsce w trakcie festiwalu. 

Fot. materiały prasowe