Wszystko zaczęło się ponad 2 lata temu – właśnie wtedy z zamkniętych grup na Facebooku wykradziono screeny z wypowiedziami dziewczyn odnośnie ich życia seksualnego, a w sieci pojawił się SlutWatch – „Spis Zdzir”. Jego twórcy ujawnili imiona i nazwiska kobiet wraz z ich wypowiedziami, które były pierwotnie przeznaczone dla wąskiej grupy zaufanych internautek. Spis miał zawstydzać, upokarzać, a także zachęcać do nękania, w tym wysyłania prywatnych wiadomości, przesyłania screenów do pracodawców, składania pogróżek, a nawet gwałcenia autorek wypowiedzi „za karę” za ich życie erotyczne.

O całej sytuacji opowiedziała nam Kamila Raczyńska-Chomyn i postanowiłyśmy wspólnie w „G'rls ROOM” zorganizować akcję przeciwko slut-shamingowi pod hasłem „Nie da się zawstydzić kobiety jej seksualnością, gdy ona się jej nie wstydzi”, na którą mnóstwo z Was nadesłało swoje historie. Ale na tym się nie skończyło, postanowiłyśmy drążyć temat dalej, od tamtego momentu zaliczyłyśmy wiele spotkań, godzin researchu i kilkadziesiąt wywiadów z psycholożkami, seksuolożkami, aktywistkami, akademiczkami, dziennikarkami, pracownicami seksualnymi, pisarkami, artystkami, polityczkami i szeregiem innych zaangażowanych osób na temat ich własnych doświadczeń, tego skąd bierze się slut-shaming, jak działa i co możemy zrobić, żeby się przed nim bronić i odesłać go na dobre do lamusa. W efekcie powstała ta książka.

Poniżej dzielimy się z Wami fragmentem, który pochodzi z rozdziału Kamili Raczyńskiej-Chomyn.

***

Wyobraź sobie dwie młode dziewczyny, powiedzmy trzynastolatki. Dziewczynki się nie znają. Historia jednej ma miejsce około 2010 roku, historia drugiej w 2019 roku. 

Ta pierwsza dzwoni pod numer telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży 11611 i zadaje konsultantce pytanie: „Co jest ze mną nie tak, że nie umiem być wdzięczna?”. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że dziewczynka została nazwana „niewdzięczną” przez pedagożkę szkolną, gdy zgłosiła, że nie podobają jej się zaczepki kolegi z klasy. Zaczepki te miały wyraźnie seksualny charakter, a zna je pewnie niestety z własnych czasów szkolnych większość kobiet. Było to łapanie za pasek od stanika, ocieranie się, cmokanie, a nawet przyciskanie dziewczynki całym ciałem do ściany i obłapianie.  

Zapytana przez konsultantkę, czy ma wokół siebie dorosłe zaufane osoby, którym mogłaby się poskarżyć na tę przemoc i otrzymać pomoc, na przykład wychowawcę lub pedagożkę, dziewczynka powiedziała, że właśnie była u pani pedagog, przez co jest jeszcze bardziej skołowana i ma poczucie winy, ponieważ ta odparła, że dziewczynka powinna być wdzięczna za takie zainteresowanie zadurzonego w niej chłopca oraz że takie rzeczy (zaloty) nie trwają wiecznie. Poza tym przecież na pewno widziała przed wyjściem z domu, że spod koszulki będzie jej prześwitywało ramiączko od stanika, więc chyba jednak nie bawi się aż tak źle podczas tych „końskich zalotów”. 

Ta nastolatka nauczyła się wówczas w szkole, że chłopcy mogą robić z jej ciałem, co chcą, że stawianie im granic i reagowanie na przemoc jest niegrzeczne oraz że uroda – atut kobiety – kiedyś przeminie, a ta pożałuje wtedy, że była wybredna. Nauczyła się też, że jeśli będzie prosić o pomoc, spotka ją kara w postaci oceny oraz ostracyzmu ze strony kolegów z klasy. 

Druga dziewczynka wróciła po wakacjach do szkoły. Ciało nastolatków w tym wieku zmienia się bardzo szybko, wie to każdy rodzic i nauczyciel. Jej ciało też się zmieniło: powiększyły się jej piersi, w ogóle urosła i wydoroślała. Nauczycielka w pierwszych dniach szkoły stwierdziła, że to, co uchodziło jako dziewczęce przed wakacjami, czyli szorty, nie uchodzi już dziewczynie po wakacjach, bo za bardzo odsłania opalone uda, co przeszkadza w nauce jej kolegom z klasy. Nauczycielka postanowiła powiedzieć nastolatce, jak ocenia jej strój. Zrobiła to, zaprosiwszy ją pod tablicę, tak aby mogła pokazać, jak niestosownie wysoko, według niej, zaczynają się spodenki nad kolanami nastolatki… Przed całą milczącą klasą. 

W międzyczasie (już dyskretniej) dodała, że nic dziwnego, że chłopcy oglądają się za nią. Teraz tak już będzie, skoro podczas wakacji wyraźnie urosły jej piersi. 

Ta nastolatka nauczyła się wówczas w szkole, że jej ciało prowokuje i rozprasza chłopców, że skoro nie włożyła dostatecznego wysiłku w zakrycie swojego „prowokującego” ciała, to niech nie dziwi się zaczepkom i nie liczy na niczyje wsparcie, także szkoły jako instytucji. Nauczyła się, że zawsze ktoś z zewnątrz może uznać, że jej wygląd jest niestosowny, i ma wtedy prawo publicznie ją upokorzyć. 

Obie opisane sytuacje wydarzyły się w publicznych szkołach na terenie Polski. Obie były przemocą wycelowaną w dziewczynki, a dodatkowo w obu przypadkach doszło do wtórnej wiktymizacji ofiary przez pracownice szkoły. Wcześniej obie dziewczynki doświadczyły niechcianych zaczepek ze strony chłopców, ale odpowiedzialność została przeniesiona na nie. W obu przypadkach mamy do czynienia z identycznym smutnym scenariuszem, którego doświadczają kobiety zgłaszające na policję przemoc seksualną czy gwałt. Oba te zdarzenia kwalifikują się jako slut-shaming, czyli zawstydzanie, ocenianie, szydzenie i karanie, najczęściej dziewcząt oraz kobiet, z powodu wyglądu i/lub ekspresji seksualnej. 

Jeśli zgrzyta wam mówienie o slut-shamingu w kontekście trzynastoletnich dziewcząt, to pomyślcie, że przeciętna dziewczynka w tym wieku usłyszała już dawno od rówieśników, że się puszcza, jest suką czy dziwką. Bez względu na to, jak się zachowuje. W wieku szesnastu lat prawdopodobnie doświadczyła już pierwszej przemocy seksualnej, najczęściej pod postacią obłapiania lub prób wykorzystania jej upojenia alkoholem podczas rówieśniczych imprez.

Z mojego doświadczenia pedagogicznego wynika, że zwykle pierwsze tego typu wyzwiska spotykają nastolatkę, gdy zgodzi się na pocałunek lub dotyk ze strony chłopaka, który potem rozgłosi ten fakt w szkole, chwaląc się podbojem. To samo spotka ją jednak, gdy na ten dotyk się nie zgodzi. A już z pewnością nastolatka zostanie nazwana dziwką, gdy zerwie z chłopakiem, co będzie oznaczało, że stała się „dostępna” dla innych, a porzucony postanowi się na niej zemścić. Brytyjska psychoterapeutka pracująca z młodzieżą, Stella O’Malley, mówi nawet, że zdzirą lub puszczalską może zostać nazwana każda osoba, bez względu na swoje zachowanie, wystarczy, żeby… miała waginę. 

Fakt, że dziewczyna skończy osiemnaście lat i w świetle polskiego prawa stanie się osobą dorosłą, nie będzie jej chronił przed dalszą przemocą seksualną. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) szacuje się, że jedna na trzy kobiety na świecie doświadcza w swoim życiu przemocy fizycznej lub seksualnej. Najczęściej sprawcą jest jej obecny lub były partner albo mężczyzna, którego zaloty odrzuciła.

 ***

1

Fragment pochodzi z książki „Dziwki, zdziry, szmaty. Opowieści u slut-shamingu” (Czarna Owca) autorstwa Pauliny Klepacz, Aleksandry Nowak i Kamili Raczyńskiej-Chomyn.

Fot. materiały prasowe