Libicka podjęła się napisania biografii, która jest tak właściwie opowieścią o tym, jak usiłuje spełnić ostatnią wolę malarki mającej już świadomość zbliżającej się śmierci. Informacje i źródła są jednak skąpe. Zostało po niej 61 akwereli, 178 szkiców i 71 rysunków. Kilka zdjęć i dokumentów. Testament i krótki biogram. Zakrawa na cud, że pośród posklejanych i zawilgoconych dokumentów, to właśnie tak nietrwała rzecz jak obrazy akwarelowe przetrwały w doskonałym, nienaruszonym stanie. Choć tytuł książki wskazuje na opowieść o Geli Seksztajn, informacji o niej jest tak niewiele, że autorka musiała się posłużyć zabiegiem ujęcia tematu w szerszych ramach – prześwietla warunki życia osób o podobnym Geli statusie społecznym i materialnym w tamtym czasie, śledzi początki antysemityzmu w Europie, opisuje życie Żydów w przedwojennej Polsce, losy warszawskich Żydów w getcie i to, jak doszło do odnalezienia cennego Archiwum Ringelbluma. Brak wystarczających danych sprawia, że dużo miejsca w książce zajmują domysły i kreowanie prawdopodobnych kolei życiowych artystki. Sama Libicka nie jest w tej książce jedynie przezroczystym głosem narratora. To wręcz równorzędna bohaterka. Szczegółowo notuje swoje przeżycia i emocje, które towarzyszyły jej w wyprawach do mieszkań i miejsc, w których żyła Gela. Relacjonuje też swoje rozmowy ze specjalistami i zdobywanie dostępu do kolejnych źródeł. W końcu też opowiada o spotkaniach z krewnymi Geli.

1

ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma

Co wiadomo na pewno? Gela przyszła na świat jako córka ubogiego szewca i jego drugiej żony, która ze względu na sparaliżowaną rękę, zmuszona była popełnić mezalians. Kobieta zmarła, kiedy dziewczynka miała 11 lat. Gela została wtedy oddana krewnym na wychowanie. Od dziecka przejawiała skłonności artystyczne. Nie było jej jednak stać na studia, dlatego brała udział w zajęciach na Akademii jako wolny słuchacz. Zarabiała jako retuszerka fotografii. W 1938 roku wyszła za Izraela Lichtensztajna. Oboje obracali się w kręgach intelektualnych i artystycznych. Gela znała nawet Izraela Jehoszuę Singera, starszego brata Noblisty Isaaka Bashevisa Singera. Podczas gdy wielu jej żydowskich krewnych przed wojną emigrowało, gdzie tylko mogło, ona bardzo liczyła na swoje kontakty w Nowym Jorku i to, że wraz z mężem będą mogli uciec do Stanów Zjednoczonych. Niestety czekali na tę możliwość za długo i okupacja zastała ich w Warszawie. Zmuszeni byli przenieść się do getta. Tam też urodziła się ich córka Margalit, duma Geli („W wieku 20 miesięcy wykazuje zdolności malarskie […] mówi pięknym językiem jidysz, jest doskonale rozwinięta, duchowo i fizycznie”). Gela pracowała jako nauczycielka, a Izrael w niemieckim szopie. Wszyscy troje zginęli najprawdopodobniej w czasie powstania w getcie. Zabezpieczyli jednak swoje dokumenty i prace Geli w Archiwum Ringelbluma.

2

ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma

Z książki dowiemy się też więcej o samym Emanuelu Ringelblumie, żydowskim historyku i społeczniku, nadzorującym dokumentowanie życia w getcie i gromadzenie życiorysów swoich przyjaciół i współpracowników. To dzięki archiwum – zakopanym w metalowych skrzynkach i kankach na mleko – dziś możemy poznać lepiej realia życia ludzi, którzy w przeważającej mierze zginęli – w obozie koncentracyjnym, podczas rozstrzelania, z powodu głodu czy w czasie powstania w getcie. Z kolei dzięki pracom Geli przetrwały wizerunki tamtych ludzi – m.in. bywalców słynnego klubu literatów żydowskich na Tłumackiem. Najczęściej malarka portretowała jednak dzieci – była w trakcie przygotowywania wystawy poświęconej najmłodszym. Ringelblum wiedział, że hitlerowcy chcą nie tylko zabić wszystkich Żydów, ale też zniszczyć wszelkie ślady ich życia i kultury.

3

ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma

Jak wspominałam, w książce znajduje się więcej pytań niż odpowiedzi. Podobnego zadania podjęła się wcześniej choćby Magdalena Kicińska, która w 2015 roku opublikowała książkę Pani Stefa – o Żydówce Stefanii Wilczyńskiej, bliskiej współpracownicy Józefa Korczaka, z którym założyła i współprowadziła Dom Sierot. O ile Kicińska zaczyna swoją opowieść od tego, czego o Wilczyńskiej nie wiadomo, o tyle zbiór dokumentów, do którego miała dostęp, był o wiele bogatszy niż ten, który miała do dyspozycji Libicka. Toteż Kicińska o wiele dokładniej pokazuje swoją bohaterkę niż Libicka. W Geli mamy raczej cień postaci na tle wydarzeń pewnej epoki. Po przeczytaniu kilkuset stron tej książki, nie mam poczucia, że poznałam lepiej samą Gelę, choć zapałałam do niej czułością. Poznałam za to dokładnie przerażające czasy, w których przyszło jej żyć. Myślę, że właśnie to jest siłą tej książki – nie sama Gela, a obrazowy portret zagłady społeczności, która przed wojną stanowiła jedną trzecią część mieszkańców Warszawy.

5