Łechtaczka to cudowny organ. Przez lata był jednak bagatelizowany, o czym najlepiej świadczy fakt, że dopiero opublikowane pod koniec lat 90. badania zespołu Helen O’Connell pozwoliły nam poznać szczegółową anatomię łechtaczki – zarówno zewnętrzną, jak i wewnętrzną strukturę narządu, który w sumie liczy sobie około 15 centymetrów i jest szalenie unerwiony. Dziś wiedza ta pozwala nam sięgać po coraz więcej przyjemności i znajduje odwzorowanie w konstrukcji coraz to nowszych gadżetów erotycznych.

Zawsze byłam fanką stymulacji łechtaczki, w związku z tym zebrałam już niemałą kolekcję masażerów, które bardzo lubię. Przeważnie są one jednak tworzone w ten sposób, że cała uwaga skupia się na zewnętrznej części łechtaczki. W przypadku ENIGMY marki Lelo mamy jednak do czynienia z dopieszczeniem również tej części łechtaczki, której nie widzimy gołym okiem. Dzieję się tak za sprawą budowy wibratora, którego jedna część ma gwarantować pobudzenie zewnętrznej części łechtaczki, zaś druga – stymulować obszar pochwy, jak i falom dźwiękowym, które rozchodzą się po ciele, sięgając dalej niż w przypadku standardowego wibrowania.

Dzięki temu ENIGMA może zapewnić wyjątkowe orgazmiczne doznania, rozpieszczając całą łechtaczkę, a jednocześnie jej nie przestymulowując. Ta intensywność może być jednak czymś, do czego musimy przez chwilę się przyzwyczaić. Pierwsze spotkanie z ENIGMĄ może być mocnym doświadczeniem. Dla mnie takie było, bo przeważnie stawiam na masażery łechtaczki, a po jakimś czasie dołączam dildo, którym sama kieruję lub pulsator, który cechują dość subtelne wibracje. Warto więc poświęcić chwilę na zaprzyjaźnianie się z ENIGMĄ, zaczynając od najdelikatniejszych wibracji (dostępnych mamy aż 8 trybów prowadzących nas do przyjemności). Polecam też zacząć od nawilżenia lubrykantem – można nanieść go na obydwie części wibratora. Mnie przyzwyczajenie się do tego typu stymulacji zajęło 2 wieczory, natomiast był to proces bardzo przyjemny, pełen ekscytacji z nowych doznań związanych z technologią soniczną. Przy trzecim użyciu miałam już ochotę znacznie zwiększyć moc wibracji i oddać się w pełni rozpływającej się po ciele, zintensyfikowanej przyjemności.

Preferencje co do rodzajów stymulacji, a co za tym idzie konkretnych wibratorów są oczywiście bardzo indywidualne, więc u jednych ENIGMA może wywołać zachwyt, a u innych już niekoniecznie. Natomiast jeśli lubicie podwójną stymulację, często stawiacie ma pobudzanie zarówno łechtaczki, jak i punktu G, cenicie sobie intensywne doznania lub macie w sobie otwartość, by je odkrywać, ENIGMA zdecydowanie może szybko awansować na wasz ulubiony gadżet, z którym nie będziecie się rozstawać. Na koniec warto też wspomnieć, że urządzenie jest dość ciche i wodoodporne, co gwarantuje mnóstwo fajnych możliwości co do miejsc, w których możemy z niego skorzystać – np. zabrać wibrator do wanny.

art 1

ENIGMĘ testowałyśmy dzięki uprzejmości Secret Place

Fot. materiały prasowe, kolaż: Magda Domagała