Gdy tylko pada hasło „aborcja”, rozpalają się polityczne spory. Zaznaczacie jednak, że celem wystawy jest wyjęcie tematu praw reprodukcyjnych spod władzy politycznych klisz i przeniesienie punktu ciężkości na osobiste, jednostkowe doświadczenia. Dlaczego było to dla was aż tak ważne? I czy myślicie, że taki zwrot w debacie w Polsce jest dziś możliwy?

Magda Lipska.: Debata o aborcji w Polsce jest bardzo spolaryzowana. Bardzo upraszczając, wygląda to tak, jakby nie istniało nic pomiędzy agitującymi na ulicach płodobusami, a błyskawicą, symbolem tego, że aborcja jest OK. Taki dwupodział wyklucza znaczną część społeczeństwa, która ma wątpliwości i nie może się w nim odnaleźć. Szukaliśmy języka, przede wszystkim wizualnego, który ten podział mógłby rozszczelnić i wydaje się, że prace zgromadzone na wystawie świetnie spełniają to zadanie. Są to prace oparte na jednostkowych doświadczeniach, bardzo często opowiedziane w pierwszej osobie. Pokazują, że doświadczeniem aborcji stoi człowiek, kobieta, która zazwyczaj pozostawiona jest sama sobie i jest w tej decyzji bardzo samotna. Mnie przede przede wszystkim ujęło to, że prace opowiadające o doświadczeniu aborcji operują tak bardzo bogatym i zmysłowy językiem wizualnym. Sądząc po reakcjach publiczności na tę wystawę, wydaje się, że taki zwrot w polskiej debacie jest jak najbardziej możliwy. Co więcej, z relacji osób, które widziały wystawę, wydaje się, że był on bardzo wyczekiwany. Aborcja nie jest problemem politycznym, jest doświadczeniem życiowym wielu osób i to właśnie na płaszczyźnie prywatnej i jednostkowej powinna być rozpatrywana.

 

Zawłaszczane przez politykę, ideologię, religię, tak patriarchat, jak i kapitalizm, kobiece ciało znajduje się w samym centrum różnorodnych konfliktów. Czy któreś z tych zawłaszczeń uważacie obecnie za najbardziej niebezpieczne, czy raczej traktujecie je jako sprzężone?

Sebastian Cichocki: Wszystkie te siły są ze sobą sprzężone. Barbara Kruger, klasyczka sztuki feministycznej, ujęła to dobitnie w swojej pracy z 1989 roku: twoje ciało to pole walki”. Kontrola nad kobiecym ciałem wpisana jest przecież w przepis na kapitalistyczne zarządzanie zasobami, które jak pisze historyk środowiskowy Jason W. Moore, muszą być po prostu tanie. Tania praca fizyczna, tanie jedzenie, tania energia, tanie surowce naturalne... Na wystawie prezentujemy film brazylijskiej artystki Luizy Prado de O. Martins o tropikalnych roślinach stosowanych przez rdzenną ludność do kontroli urodzeń: antykoncepcji, a większych dawkach do aborcji. Przerwanie ciąży mogło być także aktem oporu przed kolonizatorami i ich nieposkromionej żądzy zarządzania tanimi zasobami”. Kobiety nie chciały rodzić dzieci, które byłyby zniewolone przez białych przybyszy. To doskonała ilustracja zmagań z patriarchalno-kapitalistyczną opresją.

 1 kto napisze historie ez msn

Projekcja zdjęć kolektywu Archiwum Protestów Publicznych na fasadzie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie na czas otwarcia wystawy „Kto napisze historię łez. Artystki o prawach kobiet” , fot. Sisi Cecylia.

Pod koniec listopada obchodziłyśmy 103. rocznicę wywalczenia przez Polki praw wyborczych – wasza wystawa została otwarta prawie dokładnie w tę rocznicę. Trudno jednak o radosne celebracje, bo zaledwie 3 tygodnie wcześniej ulicami polskich miast przeszedł marsz dla Izy, a rok wcześniej w obchody wpisane było zamykanie demonstrantek w „kotłach” czy traktowanie posłanek gazem. Jakie emocje towarzyszyły wam w związku z tym przy pracy nad wystawą?

Łukasz Ronduda: Dokładnie 3 lata temu Magda Lipska robiła w MSN wystawę na temat odzyskania praw wyborczych przez Polki na początku XX. Tamta ekspozycja miała tytuł Niepodległe. Kobiety a dyskurs narodowy” i bardzo wnikliwie analizowała te kwestie. My na naszej wystawie Kto napisze historię łez” odnosimy się do innego ważnego momentu z historii Polski, a dotyczącego praw kobiet i tym razem związanego z odebraniem im praw. Mianowicie do 1993 roku. Do początków demokracji w Polsce, której założycielskim gestem było odebranie kobietom prawa do przerywania ciąży. Tuż przed wejściem na wystawę pokazujemy film z wypowiedziami m.in. Barbary Labudy, Bożeny Keff, Małgorzaty Fuszary, Ewy Dąbrowskiej Szulc, które właśnie wtedy tworzyły pierwsze po 1989 roku obywatelskie organizacje kobiece mające walczyć o referendum ogólnospołeczne tak, aby całe społeczeństwo mogło zadecydować w tej kwestii. Niestety Sejm zignorował 1.700.000 podpisów, które zostały zebrane pod wnioskiem o referendum, i przeforsował restrykcyjną, zwaną kompromisową, ustawę antyaborcyjną. Na naszej wystawie łączymy obecne protesty z tamtymi wydarzeniami z początku lat 90, oddajemy hołd osobom, które wtedy walczyły i staramy się pokazywać nieprzerwany wysiłek kolejnych pokoleń aktywistek, na szczęście coraz bardziej widoczny.

Śmierć p. Izy z Pszczyny i protesty z nią związane wydarzyły się tuż przed otwarciem naszej wystawy. Było to dla nas bardzo trudne emocjonalnie doświadczenie, bowiem realizowaliśmy wystawę na temat aborcji poprzez pryzmat konkretnych mikrohistorii kobiet i to właśnie wtedy, ta tragedia z Pszczyny nadała konkretną twarz cierpieniu i przemocy wobec kobiet, która się dokonała za sprawą wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Dlatego w ostatnim momencie przed otwarciem zdecydowaliśmy się zamieścić na wystawie zdjęcie wykonane przez Archiwum Protestów Publicznych z hasłem: Ani jednej więcej.

 

Już sam tytuł „Kto napisze historię łez” sugeruję, że tym razem będziemy przyglądać się tematowi aborcji przez pryzmat emocji. Gdy w ubiegłym roku zaostrzono ustawę antyaborcyjną, rozpacz i gniew wylały się na ulice, zapełniły transparenty i niezliczoną ilość treści w mediach społecznościowych. Z początku ta silna emocjonalna reakcja kobiet wywołała olbrzymią niechęć i coś na kształt paniki moralnej. Tradycyjne media i sporo komentatorów, nie tylko z „prawej” strony sceny politycznej, zareagowało na nią w sposób krytyczny, dyscyplinujący, infantylizujący. Podważano zasadność sięgania po tak dużą liczbę wulgaryzmów i skuteczność tak „rozemocjonowanej” strategii, w czym mocno pobrzmiewały odwołania do histeryczek. Czy przy pracy nad wystawą zależało wam również na tym, by w pewien sposób odeprzeć te głosy i zakwestionować liczne stereotypy związane z emocjonalnością kobiet?

Magda Lipska: Amerykańska eseistka i badaczka Rebecca Solnit wprowadziła termin mansplaining”, którym tłumaczy, w jaki sposób mężczyźni (bo tymi komentatorami, o których mówisz byli głównie mężczyźni) wyjaśniają kobietom świat. Mówiono, że kobiety zareagowały zbyt emocjonalnie”, że są rozhisteryzowane”, ale także brutalne” i nieuprzejme”. Joanna Piotrowska w swoim cyklu prac pokazywanym na wystawie pokazuje, jak kultura patriarchalna definiuje kobiecość i wzorce zachowań kobiet. Opiera się ona na badaniach Carol Gilligan, amerykańskiej psycholożki, która badała zachowania młodych, dorastających dziewcząt. Gilligan w książce Chodźcie z nami. Psychologia i opór” dowodzi, że młode kobiety wtłaczane są w zachowania, które są dla nich nienaturalne i w których nie czują się komfortowo. Tę opresję, której poddawane są głównie ciała, ale również psychika kobiet, Piotrowska pokazuje w bardzo obrazowy sposób – w jej pracach ciała młodych kobiet są powyginane w nienaturalnych pozach tak, jakby przytłaczała je z zewnątrz jakaś siła. Nasza wystawa traktuje emocje jako klucz do rozumienia zachowań społecznych. To właśnie emocje, a nie rozumowa kalkulacja pozwalają nam często zrozumieć i zobaczyć więcej.

 2 kto napisze historie ez msn

Tony Cokes, „Evil.48 (fn.kno.its.alls)”, kadr z pracy wideo, 2012. Dzięki uprzejmości artysty, galerii Greene Naftali w Nowym Jorku i Hannah Hoffman w Los Angeles oraz Electronic Arts Intermix (EAI) w Nowym Jorku.

Jeszcze w 2018 roku okładka „Wysokich Obcasów” z działaczkami z Aborcyjnego Dream Teamu w T-shirtach w hasłem „Aborcja jest OK” wzbudziła olbrzymie kontrowersje i falę krytyki, nawet ze strony osób związanych z Agorą. W 2020 to samo hasło, jak i numer do Aborcji bez Granic pojawiły się na setkach transparentów, okryciach wierzchnich, murach budynków, w udostępnianych powszechnie postach. Jak wiele zmieniło się waszym zdaniem w świadomości odnośnie aborcji w Polsce w ciągu ostatnich kilku lat i co chcielibyście, by jeszcze się zmieniło, także za sprawą waszej wystawy?

Sebastian Cichocki: Restrykcyjne prawo zawsze prowadzi do wzmocnienia oporu. To paradoksalny proces i obserwujemy go obecnie w Polsce, nie tylko w obszarze praw reprodukcyjnych, ale i w kwestiach związanych z migracją czy prawami mniejszości seksualnych. Większa presja paradoksalnie prowadzi do mobilizacji, ale i popularyzacji tematu, jego oswojenia, czasem i ośmielenia, a w rezultacie radykalizacji działań. Liczby są nieubłagane – wśród badanych respondentów poparcie prawa do przerywania ciąży w ostatnich dwóch latach wzrosło do dwóch trzecich, a w młodszych grupach wiekowych jest jeszcze wyższe, sięga według niektórych sondaży niemal 80%! Nasza wystawa opowiada o nieuchronności tych zmian, mimo że potrzebują one czasu. Jedna z uczestniczek wystawy, irlandzka artystka Alice Maher posługuje się metaforą włosów, odnosząc się do przemian społecznych. Nie da się dostrzec wzrastania włosów, choćbyśmy spędzili długie godziny na ich obserwacji. Ten proces jednak uparcie i nieodwołanie zachodzi, nie da się go zatrzymać zmianami legislacyjnymi. Pokazujemy jeden z rysunków Alice na wystawie – długie piękne, kilkumetrowe włosy naszkicowane węglem na papierze. Nawet jeśli pod osłoną nocy ktoś je zetnie, nie przestają odrastać. W Irlandii, gdzie od XIX wieku aż do zwycięskiego referendum z 2018 roku obowiązywało jedno z najbardziej restrykcyjnych praw antyaborcyjnych w Europie, trudno byłoby o bardziej celną metaforę.

 

Rozmawiamy dużo o sytuacji w Polsce, ale na wystawie pojawiają się również prace odnoszące się do doświadczenia kobiet ze wspomnianej Irlandii, a także Argentyny, Hiszpanii, USA czy Portugalii, a więc m.in. krajów, w których udało się wygrać batalię o łatwiejszy dostęp do aborcji. Czego waszym zdaniem możemy się uczyć na ich przykładzie, a szczególnie od działających tam artystek?

Łukasz Ronduda: Jednym z naszych celów było pokazanie walki polskich kobiet o prawa reprodukcyjne w globalnym kontekście. Chcieliśmy podkreślić uniwersalność tych zmagań, jednak bez popadania w ujednolicające esencjalizacje. Tak jak powiedziała Magda na początku, najważniejsze dla nas były mikrohistorie i opowiadanie poprzez konkretne doświadczenia związane aborcją. Dlatego staraliśmy się uwypuklić różnorodność i złożoność sytuacji kobiet i ich walki w poszczególnych krajach, nie sprowadzając ich do jednego mianownika. Chodziło o uważne odnoszenie do siebie tych mikrohistorii z różnych krajów, empatię oraz o gotowość do posługiwania się złożonym obrazem sytuacji. Najtrudniejszą lekcją, którą daje przyglądanie się sytuacji walki o prawa kobiet w innych krajach, jest ta, że ta walka nigdy nie jest skończona, że jest procesem, cały czas zagrożonym odebraniem praw kobietom. Tego dotyczy między innymi „Mobilizacja”, praca Marieli Scafati poświęcona demonstracjom w Argentynie, która jest zarazem centralną instalacją naszej wystawy. Można ją opisać jako tłum postaci złożonych z prostokątnych płócien. Każda z figur jest portretem, ma imię i kolor, odpowiada konkretnej osobie biorącej udział w walce ulicznej o prawa kobiet w Argentynie. Ten tłum demonstrantów po zwycięskiej walce leży i odpoczywa przed kolejnym starciem, na pewno nie rozchodzi się – czuwa, gotowy do kolejnego starcia gdy tylko zajdzie taka potrzeba.

 3 kto napisze historie ez msn

Archiwum Protestów Publicznych, fotografia cyfrowa, 2020. Dzięki uprzejmości artystek i artystów.

Czy na koniec każde z was może opowiedzieć o pracy, która znalazła się na wystawie, którą najbardziej cieszycie się, że udało się wam pozyskać?

Sebastian Cichocki: Ja cieszę się z nawiązania współpracy z Elektrą KB. Interesowałem się pracami tej artystki od jakiegoś czasu, szukając współczesnej sztuki antyfaszystowskiej, po doświadczeniach pracy przy wystawie Nigdy więcej”. Elektra reprezentuje wiele różnych odcieni sztuki zaangażowanej politycznie, queerowej, migranckiej, ale też będącej głosem osób z niepełnosprawnościami. Te prace równie dobrze sprawdzają się w przestrzeni muzealnej, co na ulicy, podczas demonstracji. Na wystawie pokazujemy nowe tkaniny Elektry, które powstały w geście solidarności z ruchami kobiecymi w Polsce. Mają w sobie ducha sztandarów agitacyjnych, nawiązują do konstruktywizmu, ale też flag ruchów anarcho-feministycznych w Ameryce Łacińskiej. Jest tam też błyskawica, Elektra składa w ten sposób hołd Oli Jasionowskiej, której zawdzięczamy ten symbol. To była dla mnie lekcja queerowego spojrzenia na język, sztukę i symbole.

Magda Lipska: Dla mnie taką pracą jest z pewnością cykl akwafort Pauli Rego. Bardzo długo staraliśmy się o te prace i do końca nie wiadomo było, czy do nas przyjadą, a to ze względu fakt, że w tym samym czasie Paula Rego miała solową wystawę w Tate Modern. Cykl „O aborcji” to jedna z kluczowych prac na wystawie pokazująca, jak język sztuki może wpływać na kształtowanie rzeczywistości. Prace te powstały w reakcji na referendum z 1998 roku, które okazało się kompletną porażką. Nie tylko zostało ono przegrane przez zwolenników praw kobiet 1% głosów, ale również wzięło w nim udział jedynie 31% społeczeństwa. Rego zareagowała na tę sytuację bardzo emocjonalnie, rysując cykl akwafort, w których bardzo ekspresyjnie pokazuje okrucieństwo nielegalnego przerywania ciąży. W pracach tych, oczy kobiet zwrócone są w stronę widza, tak jak gdyby wyzywały go i starały się wyrwać z obojętności wobec tragicznej sytuacji wielu kobiet pragnących autonomii w decydowaniu o własnym ciele. Praca ta wstrząsnęła opinią publiczną tamtego czasu i spowodowała, że kwestia aborcji nie została zamieciona pod dywan. W 2007 roku w Portugalii ponownie rozpisano referendum w sprawie aborcji i tym razem większość społeczeństwa stanęła po stronie kobiet.

Łukasz Ronduda: W kontekście wystawy prowadziliśmy dość intensywny historyczny research, szukając prac artystek polskich związanych z aborcją i stworzonych w okresie powojennym. Naszym najwcześniejszym i zarazem moim ulubionym znaleziskiem jest praca Teresy Jakubowskiej z 1962 roku zatytułowana Przerwane macierzyństwo. To pierwsza powojenna praca opowiadająca o aborcji. A tak naprawdę o nieważności kobiet i ich problemów w społeczeństwie rządzonym przez mężczyzn. O totalnej samotności kobiety, która przez trudny proces aborcji musi przejść sama, mierząc się z nieczułością systemu, społecznego i medycznego. Mężczyźni, potencjalni sprawcy, są widoczni na górze, w uciętym kadrze. Dramat kobiety rozgrywa się niejako pod podłogą, po której oni stąpają, są ponad nim. Od kobiety uciekają, ubrane w kitle, groteskowe postacie położników, trzymające w wiadrach płodopodobne kształty. Praca jest krytyką systemu, deklarującego równouprawnienie kobiet a traktującego je przedmiotowo.

4 kto napisze historie ez msn

 Artists’ Campaign to Repeal the Eighth Amendment (Kampania Artystek na Rzecz Zniesienia 8. Poprawki). Mia Mullarkey, kadr z pracy wideo „Fartuchy Mocy – ACREA – Sprzeciw!”, 2018. Dzięki uprzejmości artystki.

5 kto napisze historie ez msn

Widok wystawy „Kto napisze historię łez. Artystki o prawach kobiet” (26.11.2021-13.02.2022) w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, fot. Daniel Chrobak.

6 kto napisze historie ez msn

Widok wystawy „Kto napisze historię łez. Artystki o prawach kobiet” (26.11.2021-13.02.2022) w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, fot. Daniel Chrobak.

7 kto napisze historie ez msn

Widok wystawy „Kto napisze historię łez. Artystki o prawach kobiet” (26.11.2021-13.02.2022) w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, fot. Daniel Chrobak.

9 kto napisze historie ez msn

Widok wystawy „Kto napisze historię łez. Artystki o prawach kobiet” (26.11.2021-13.02.2022) w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, fot. Sisi Cecylia.

10 kto napisze historie ez msn

Archiwum Protestów Publicznych, fotografia cyfrowa, 2020. Dzięki uprzejmości artystek i artystów.

8 kto napisze historie ez msn

Projekt identyfikacji wizualnej wystawy: Ola Jasionowska.

Fot. materiały prasowe