Wierzymy w girl power, taki prawdziwy, a nie sztucznie nadmuchany. Dlatego zdecydowałyśmy się ruszyć z nowym projektem. „G'rls ROOM” to magazyn tworzony przez dziewczyny, ale nie tylko dla dziewczyn. Mamy nadzieję, że znajdziecie w nim treści, które będą dla was ważne i które zostaną z wami na dłużej. Zapraszamy was na premierę pierwszego numeru, która odbędzie się podczas organizowanego przez nas MANIFESTU ZMYSŁÓW w warszawskim Niebie. Tymczasem przedstawiamy nasze ambasadorki, czyli dziewczyny, które nam imponują nie tylko tym, co robią, ale także swoim sposobem bycia, emocjonalnością, inteligencją czy zaangażowaniem w sprawy społeczne. Bardzo się cieszymy, że jedną z naszych ambasadorek została Magda Domagała! Mimo młodego wieku Magda ma już na koncie spore doświadczenie jako fotograf, teraz skupia się na brandingu i dyrekcji kreatywnej. Polskie „Elle” nazwało ją jedną z reprezentantek „generacji talentów”. W ramach projektu MEG GALLA, Domagała współpracowała z licznymi polskimi markami i projektantami, takimi jak: Muscat Eyewear czy Robert Kupisz. Magda po aparat sięgnęła już jako trzynastolatka. Kiedy jej rówieśnicy dopiero zastanawiali się, jaką drogę zawodową wybrać, Magda konsekwentnie dążyła już do celu. Za to ją podziwiamy. Za niezwykłą determinację, pracowitość, kreatywność, dojrzałość. Za to, że Magda nigdy nie boi się iść pod prąd, być sobą i rzucać się na głęboką wodę. Właśnie takie silne dziewczyny uwielbiamy. Z Magdą Domagałą, jak i z pozostałymi ambasadorkami, porozmawiałyśmy o jej podejściu do kobiecości.
Czym się teraz zajmujesz, jakie są twoje zainteresowania i pasje?
Obecnie moje życie kręci się głównie wokół uczelni. Studiuję Fashion & Branding na Amsterdam Fashion Institute, jestem tym całkowicie pochłonięta i zafascynowana. Ten kierunek zrodził się z zainteresowania pojęciem tożsamości, które pojawiło się u mnie, kiedy zaczęłam fotografować i filmować, bo jestem też autorką projektu MEG GALLA, pod którym przez około 2,5 roku współpracowałam z polskimi markami modowymi tworząc lookbooki, kampanie i małe produkcje wideo. Sprawiało mi to ogromną przyjemność i czasem zdarza się, że za tym tęsknię, więc z chęcią wracam do fotografii w wolnych chwilach. Ostatnio kupiłam aparat z 1926 roku i eksperymentuję. Przyszłość jednak wiążę z brandingiem i dyrekcją kreatywną.
Co jest najlepszego w byciu kobietą, co daje ci siłę?
W byciu kobietą najlepsze jest po prostu bycie kobietą. Wychowałam się otoczona praktycznie przez same kobiety, więc naturalna dla mnie jest fascynacja tą płcią, a właściwie cechą, bo tak rozumiem pojęcie kobiecości. Najbardziej jednak chyba cenię to, jak dobrze potrafimy rozmawiać o emocjach. Oczywiście każda z nas jest inna, ale zdecydowana większość jest w tym świetna. Jest coś ogromnie inspirującego w tej egzystencjalnej paplaninie, jaka z nas wypływa podczas rozmów. Te dialogi utrzymują mnie w zdrowiu psychicznym. Wyrzucenie z siebie swoich zmartwień i świadomość, że druga osoba cię słucha potrafi zdziałać cuda.
Za co najbardziej podziwiasz inne kobiety?
Zdecydowanie za zdolność analizowania wszelkich sytuacji życiowych. Moja babcia jest w tym mistrzem, ona opowiadając używa chyba minimum pięciu przymiotników do opisania danej sytuacji, osoby czy rzeczy. Często mówi się o kobiecej gadatliwości jak o czymś negatywnym, ale ja to uwielbiam. Liczne godziny spędzone na rozmowach z moją babcią to jedne z moich najlepszych wspomnień, one otwierają mi oczy na wiele błędów, jakie popełniam, ale i pozwalają dojrzeć to, czego nie doceniam, a powinnam. To samo tyczy się mojej mamy, siostry i mojej dziewczyny. Ta otwartość na opinie sprawia, że łatwiej jest być nam szczerymi wobec siebie, dzięki czemu nie ma między nami zbędnych niedopowiedzeń i nieporozumień.
Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz, która sprawiłaby, że kobietom żyłoby się lepiej, co by to było?
Pozbyłabym się tych niemożliwych do osiągnięcia ideałów, do których większość kobiet, świadomie bądź nie, ale nieustannie dąży. Wydaje mi się, że często robimy coś pod pretekstem „dobrej zmiany dla siebie”, a tak naprawdę jest to tylko przykrywka, pod którą znajduje się chęć wpasowania się w standardy naszego otoczenia.
Fot. dzięki uprzejmości Magdy Domagały