Wierzymy w girl power, taki prawdziwy, a nie sztucznie nadmuchany. Dlatego zdecydowałyśmy się ruszyć z projektem „G'rls ROOM”. To magazyn tworzony przez dziewczyny, ale nie tylko dla dziewczyn. Mamy nadzieję, że znajdziecie w nim treści, które będą dla was ważne i które zostaną z wami na dłużej. Zapraszamy was na premierę pierwszego numeru, która odbędzie się podczas organizowanego przez nas MANIFESTU ZMYSŁÓW w warszawskim Niebie. Tymczasem przedstawiamy nasze ambasadorki, czyli dziewczyny, które nam imponują – nie tylko tym, co robią, ale także swoim sposobem bycia, emocjonalnością, inteligencją czy zaangażowaniem w sprawy społeczne. Bardzo się cieszymy, że jedną z naszych ambasadorek została Natalia Nykiel – wokalistka i autorka tekstów. Choć debiutowała w 2014 roku, już udało jej się wypracować mocną pozycję na rynku muzycznym. Za longlplay „Lupus Electro” właśnie otrzymała złotą płytę, singiel „Error” pokrył się potrójną platyną a „Bądź duży” diamentem. Natalię podziwiamy za talent i pewność, z jaką mimo młodego wieku podąża w obranym przez siebie muzycznym kierunku i nie godzi się na żadne kompromisy. Do tego studiuje inżynierię środowiska, właśnie pisze pracę inżynierską i myśli o dalszej edukacji, choć jej kariera ostatnio nabrała ogromnego tempa. Natalia zdecydowanie twardo stąpa po ziemi. 

 

Z rozmów z naszymi ambasadorkami, które do tej pory przeprowadziłyśmy, wynika, że wielu udaje się łączyć pasje z życiem zawodowym, w swojej pracy znajdują spełnienie. A jak jest w twoim przypadku? Jak wpływa na ciebie śpiewanie?

Muzyka to moja pasja, coś dzięki czemu wyzwalam swoje emocje, daję im ujście w najlepszy sposób, jaki mogłabym sobie wymarzyć, nie umiałabym bez niej żyć. To jedno. Druga sprawa to to, jak się czuję, będąc na scenie, jak dużo daje mi występowanie przed publicznością – dzięki temu zyskałam mnóstwo pewności siebie i szybciej dojrzałam. Zyskałam na tym także jako kobieta nie jestem typem dziewczyny, która na co dzień potrzebuje być „zrobiona”, wyglądać tak, żeby ludzie się za nią oglądali, dzięki mojej pracy zwracam jednak o wiele większą uwagę na swój codzienny wizerunek, z pewnością wiele się w tym zakresie nauczyłam dzięki scenie i podglądaniu makijażystek. Jest to w pewnym stopniu cenna umiejętność, bo fajnie czasem poczuć się zadbaną, kobiecą. To też dodaje pewności siebie.

Dzięki pracy w branży muzycznej nauczyłam się również podejmowania decyzji. Na swojej drodze natrafiłam na wiele przeszkód, musiałam decydować o rzeczach, które miały i mają wpływ na moje życie, na pracę, były to poważne decyzje jak na mój wiek. Przekłada się to teraz na moje codzienne postępowanie – szybciej i śmielej podejmuję ryzyko. Skoro to jest moje życie, to sama chcę o nim decydować, nie lubię stać w miejscu, wahać się i czekać, aż ktoś mnie popchnie w tę czy w tamtą stronę. Umiem ponosić też konsekwencje swoich wyborów, biorę je na klatę – co mnie, nie zabije to mnie wzmocni.

Wielu osobom wydaje się, że praca muzyka sprowadza się do stania na scenie, w blasku reflektorów, przy wtórze oklasków, widzą tylko te jasne strony, a to jest tylko 50 %. Reszta to znacznie trudniejsze i mniej widowiskowe rzeczy, kontakty z różnymi ludźmi, mnóstwo stresowych sytuacji. Wszystko ma swoje wady i zalety, mimo to uważam, że mam ogromne szczęście móc robić w życiu to, co naprawdę kocham i faktycznie swoją pracę nazywać pasją. 

 

To co robisz, żeby się zrelaksować po takiej dawce stresu?

Dla relaksu mam studia (śmiech). Oczywiście studia nie są tak dosłownie relaksujące, bo są kolokwia, egzaminy i tak dalej. Jednak w moim przypadku jest to takie zejście na ziemię. Nie są to sprawy stresujące tak bardzo jak te około muzyczne. Poza tym ja zawsze lubiłam się uczyć. Nie jestem typem kujona, nauka przychodzi mi łatwo, dużo chłonę z zajęć, więc jest to bardzo przyjemne. Poza tym bardzo lubię mój kierunek studiów, jestem umysłem ścisłym, fascynują mnie różne matematyczne zagadnienia. Studiuję dla siebie, aby być z siebie dumną.

 

Co jest najlepszego w byciu kobietą?

Według mnie kobiety w ogóle są super. A tym, czego faceci mogą nam zazdrościć, jest intuicja. Taki prosty przykład – moja mama zawsze wie, kiedy jestem chora. My kobiety nie tylko mam przeczucia, ale też im ufamy, potrafimy z nich korzystać. 

 

A jak postrzegasz dzisiejsze kobiety?

Myślę, że jesteśmy silne w tych dzisiejszych czasach. Miewam takie poczucie, że lepiej sobie radzę niż wielu moich kolegów, nie tylko tak ogólnie życiowo, lecz także jeśli chodzi o obowiązki domowe – nie mam problemu z tym, aby coś naprawić, załatwić. Jesteśmy silne, samodzielne i zaradne.

 

Za co najbardziej podziwiasz inne kobiety?

W mojej rodzinie jest dużo kobiet, które totalnie podziwiam. Na pewno jest to moja mama – ona jest takim kierownikiem w naszej rodzinie, rządzi wszystkim, podejmuje decyzje i planuje wydatki, a tata dopełnia ją w utrzymaniu tego wszystkiego w całości i razem dbają o rodzinne ciepło. Podziwiam ją także za to, że dała sobie radę z czwórką dzieci, że zdecydowała się na urodzenie mnie, choć miała już jakieś 40 lat, co 20 lat temu nie było normą. Moja siostra to też świetna matka, która wychowuje swoje dzieci na dobrych ludzi – nie trzeba im mówić, że należy podziękować, nie są uzależnione od elektroniki, choć mają z nią styczność, bo trudno jej dziś nie mieć, wiedzą, czym jest odpowiedzialność za własne decyzje.

 

Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz, która sprawiłaby, że kobietom żyłoby się lepiej, co by to było?

Wydaje mi się, że żyje nam się całkiem nieźle, przynajmniej w naszym kraju, a w sytuacji podbramkowej potrafimy się zjednoczyć i walczyć o swoje, co pokazały ostatnie wydarzenia jak Czarny Protest. A żeby żyło nam się jeszcze lepiej, to musimy siebie same polubić, pokochać – wtedy możemy zdobywać szczyty. 

1 girls room natalia nykiel ambasadorka magazyn girl power

Fot. Karolina Wilczyńska