Aleksandra Krajewska: Jak powstał magazyn „Szajn”?

Dziewczyny: Bycie nastolatką jest dziś supertrudne. Żyjemy w erze mediów społecznościowych, które skutecznie zacierają granicę między rzeczywistością a fikcją. Właśnie dlatego czułyśmy potrzebę stworzenia „Szajn” – bezpiecznej przestrzeni, w której można szczerze gadać o wielkich i małych sprawach – przyszłości, miłości, seksie, marzeniach, planach, lękach, ciuchach, kosmetykach i podróżach. „Szajn” to magazyn internetowy współtworzony przez czytelniczki, które przysyłają nam swoje teksty, rysunki, zdjęcia. Bardzo ważne jest dla nas, że dziewczyny mają wpływ na to, co przeczytają na stronie, razem tworzą miejsce, w którym mogą się wypowiadać na każdy temat. Chcemy, żeby „Szajn” był siostrzaną, otwartą społecznością, która daje siłę i inspiruje. Nie odnalazłyśmy podobnej przestrzeni dla młodych dziewczyn, dlatego zdecydowałyśmy się wziąć sprawy w swoje ręce i ją stworzyć.

 

Ola: Co kryje się za nazwą waszego magazynu?

Dziewczyny: „Szajn” to spolszczenie angielskiego „shine” oznaczającego blask (bo wszystkie jesteśmy wyjątkowe i chcemy błyszczeć). Za tym słowem kryje się także sięgająca gwiazd historia. Nazwa naszego magazynu nawiązuje bowiem do nazwiska radzieckiej astronomki Piełagieji Fiodorownej — pierwszej kobiety, która odkryła planetoidę (1112, Polonia). Mimo licznych odkryć, na które składa się 19 planetoid i 150 gwiazd zmiennych, wszystko, co o wiemy o Piełagieji Szajn, ogranicza się do zaledwie kilkuzdaniowej wzmianki w Wikipedii. Podobnie jak nasza patronka każda z nas codziennie dokonuje małych i wielkich odkryć – dowiaduje się czegoś o sobie, o innych, o miłości, przyjaźni, przyszłości. „Szajn” to przestrzeń, w której chcemy o tych odkryciach mówić, wzajemnie się inspirować i wspierać.

 

Ola: Założyłyście „Szajn” we cztery. Jesteście w podobnym wieku, ale każda z was robi w życiu trochę inne rzeczy. Co was połączyło?

Dziewczyny: Połączyła nas wizja tego, czym „Szajn” powinien być. Nasze zawodowe doświadczenie bardzo nam pomaga. Weronika i Paulina, które skończyły architekturę i wzornictwo na ASP, pracują jako graficzki i dbają o wizualną stronę przedsięwzięcia. Weronika ponadto świetnie orientuje się w mediach społecznościowych i prowadzi naszego Facebooka i Instagrama. Ania ma za sobą studia dziennikarskie i doświadczenie w pracy w magazynie, a Justyna robi doktorat w Helsinkach i stawia pierwsze kroki w tłumaczeniu literatury fińskiej, dlatego doskonale odnajdują się w pracy z tekstami i wspólnie z autorkami pracują nad ich ostatecznym kształtem. Jednak zanim powstał „Szajn”, każda z nas miała poczucie, że na rynku magazynów i w sieci brakuje czasopism, z którymi mogłybyśmy się w pełni utożsamić. Choć wszystkie spełniamy się w pracy zawodowej, połączyła nas potrzeba zrobienia czegoś jeszcze, bardziej dla innych niż dla siebie. Wybrałyśmy dziewczyny, bo same nimi jesteśmy, więc ich problemy są nam cały czas bardzo bliskie. Chyba wciąż mamy trochę nastoletnie serca.

 

Ola: Co chciałybyście przede wszystkim przekazać swoim czytelniczkom?

Dziewczyny: Często okazuje się, że nasze problemy nie do końca zmieniają się z wiekiem, ale możemy podzielić się z innymi naszym doświadczeniem. Jesteśmy trochę starsze, zaliczyłyśmy sporo porażek i błędów i nadal żyjemy. Młodzi ludzie czują na sobie ogromną presję, muszą podejmować bardzo dorosłe decyzje, które rzutują na ich przyszłość. Chcemy im pokazać, że można wybierać różne drogi, zmieniać zdanie, próbować nowych rzeczy. Chcemy razem z dziewczynami sięgać gwiazd, odkrywać kosmos możliwości i podejmować nowe wyzwania, ale tak samo chcemy wspierać je w ich codziennych zmaganiach – obojętnie, czy chodzi o rozstanie z chłopakiem, problemy w szkole, kłótnię z przyjaciółką. W „Szajn” każdy temat jest tak samo ważny.

[szajnmag.pl