W swojej pracy omijacie sezonowość, pracujecie we własnym rytmie. Dlaczego?

Natalia: Tak, staramy się nie sugerować sezonowością. Wypuszczamy bardzo dużo mniejszych kolekcji, zamiast olbrzymich, na przykład dwa razy do roku. 

Wraz z ilustratorką Pauliną Derecką stworzyłyście we trzy kolekcję „Faces” Każda z was mieszka w innym mieście. Nie jest to chyba najłatwiejsza sytuacja, gdy tworzy się razem kolekcję. Czy ta odległość nastręczała wam jakiś problemów?

Natalia: Myślę, że odległość nie miała wielkiego znaczenia, bo porozumiewamy się bez słów.

Ania: Natalia, ja codziennie rozmawiam z tobą przez kilka godzin, więc nie jest też tak, że zupełnie unikamy słów (śmiech).

 1 teczowy manifest siebua awska

W jakim stopniu takie spotykanie się z dziewczynami, które coś od was zamawiają, jest dla was ważne? Jak wpływa to na waszą pracę? 

Natalia: Myślę, że to nasza duża przewaga, że zajmujemy się klientem od początku do końca. Często ludzie przychodzą do mnie, bo chcą, bym to ja się nimi zajęła, mierzyła ich, doradziła im, coś opowiedziała. W ten sposób rodzą się bardzo silne więzi. Podczas spotkania, a nawet wymiany wiadomości, można poruszyć różne tematy. Dzięki temu poznaję moje klientki bliżej i relacja z nimi często trwa latami. Niektóre kupują u mnie od 5 czy 7 lat. Wiem już, czym te dziewczyny się zajmują, jaki mają charakter, jakie oczekiwania. Dzięki temu mogę zaprojektować dla nich znacznie fajniejsze rzeczy, ale mogę się też po prostu spotkać z nimi na kawie, porozmawiać o sprawach niezwiązanych z zamówieniem. Bardzo to sobie cenię, bo dzięki takiemu trybowi pracy poznałam wielu naprawdę fajnych ludzi.

Ania: Zauważam, że wiele osób przykłada naprawdę dużą wagę do spotkania z projektantem. Ludzie chętnie pytają o kolejne etapy powstawania produktu, o to, jak przebiega cały proces. Zaczynając tworzyć biżuterię, nie miałam pojęcia, że kontakt z klientami będzie tak istotny w mojej pracy i że często to właśnie on w dużej mierze zadecyduje o tym, czy ktoś zechce kupić coś u mnie ponownie. Pamiętam, że na początku byłam trochę spięta i onieśmielona, musząc rozmawiać z przychodzącymi do mnie ludźmi, których nie znałam. Teraz absolutnie się do tego przyzwyczaiłam. Cieszę się, że poznałam tyle świetnych osób – nie tylko dziewczyny, ale często i panów opowiadających z błyskiem w oku o swoich narzeczonych. 

Natalia: Trudno traktować tych ludzi, których czasem zna się od lat, po prostu jak klientów. Dziewczyny, które do mnie przychodzą, opowiadają mi o swoich randkach, związkach, wyjazdach, pracy. To jest super! Cieszę się, że chcą mi to wszystko mówić, że liczą się z moim zdaniem. 

Ania: I naprawdę mają do nas zaufanie. To daje dużą satysfakcję. 

Na waszej głowie jest wszystko – od pierwszego pomysłu na kolekcję, przez jej realizację, po spotkanie z klientem. To wciąż niszowe podejście, które jednak zyskuje coraz większe uznanie.

Ania: Rozmowy z klientami, obmyślanie nowych kolekcji, zbieranie inspiracji, szkicowanie, a nawet chodzenie na pocztę i przygotowywanie paczek dla kuriera – to wszystko zajmuje masę czasu. Praca absorbuje mnie przez większość doby. Bardzo jednak się cieszę, że jestem w takim związku, że mój partner również przychodzi do domu wieczorem i potrafimy wszystko poukładać w ciągu dnia w ten sposób, by mieć ten wieczór już dla siebie. Chociaż i wieczorem zdarza mi się odpisywać na jakieś wiadomości. Nie odczuwam jednak z tego powodu dyskomfortu.

Natalia: Największą trudność sprawia mi to, że nie mam przygotowania biznesowego. Oczywiście lubię wymyślać nowe sposoby na promocję, ale nie znam chwytów PR-owych, nie analizuję wszystkiego w Excelu, nie tworzę tabelek i statystyk. Są osoby, które umieją i lubią robić takie rzeczy, natomiast ja do nich należę. Codziennie borykamy się z jakimiś trudnościami, codziennie się uczymy, mam jednak wrażenie, że żadna z nas nie pretenduje do stworzenia wielkiej marki. Wydaje mi się, że eksplorujemy niszę i to jest super, raczej nie chcemy poza nią wychodzić. Oczywiście więcej klientów to nigdy nic złego, ale mamy przecież ograniczone moce przerobowe, bo wszystkie produkty wykonujemy ręcznie. 

Ania: I przy tej ręcznej pracy chciałybyśmy pozostać. Wiem, że gdybym oferowała produkty z taśmy, to straciłyby one swój urok. 

1 anna lawska

 2 teczowy manifest siebua awska

Jak często realizujecie projekty mocno spersonalizowane, jak duże jest na to zapotrzebowanie – czy chodzi o szycie na miarę, tworzenie biżuterii. Czy klienci, którzy się do was zgłaszają, są przygotowani, znają wasz styl? Czy bywają zlecenia zupełnie od niego oderwane? Musicie chodzić na kompromisy? 

Ania: Często wykonuję obrączki na indywidualne zlecenia. Zauważyłam, że klienci, którzy się do mnie zgłaszają, są faktycznie bardzo dobrze przygotowani, wiedzą, jaki jest mój styl, i raczej nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek musiała się naginać, robić coś, co nie byłoby w moim klimacie. Nie wiem, jakbym się zachowała, gdyby ktoś przyszedł z pomysłem zupełnie odbiegającym od mojej linii, to już po prostu nie byłaby Anna Ławska.

Natalia: Do mnie zgłasza się bardzo dużo kobiet, które chcą uszyć sukienki na miarę. I są to zazwyczaj kobiety o wymiarach niestandardowych – albo bardzo szczupłe, drobne, albo noszące duże rozmiary. Wtedy potrzebny jest kompromis i z jednej, i z drugiej strony, nie przeskoczymy pewnych wymagań sylwetki. Generalnie jednak moje klientki zdają sobie sprawę z tego, co mogę im zaproponować i jak to będzie mniej więcej wyglądało. A takich zamówień typu „dzień dobry, czy uszyje mi pani tę sukienkę z obrazka”, oczywiście nie przyjmuję, bo nie na tym polega moja praca. Wolę wykorzystywać swoje pomysły. Choć czasem oczywiście inspiracja klientki może mnie też zainspirować. 

Zostając jeszcze przy klientach – czy nie jest tak, że to dość określone osoby, z pewnego kręgu, poza który ciężko wyjść? 

Natalia: Obracamy się w pewnym kręgu i dobrze to widać po targach, na których pojawiają się ci sami ludzie. Według mnie to jest dobre, bo to grupa klientów, którzy rozumieją, co robimy, co chcemy w naszej pracy przekazać, doceniają włożony w nią czas i nasze pomysły. Do wszystkich po prostu nie trafimy i nie o to też chodzi. 

Ania: Ja czerpię bardzo dużo satysfakcji z tego, że ludzie do mnie wracają, że są zadowoleni z poprzednich zakupów i odzywają się w sprawie kolejnych lub piszą: „za chwilę skontaktuje się moja przyjaciółka, której panią poleciłam, bo jestem zachwycona kolczykami, nie ściągam ich od pół roku”. Wiem, że moje rzeczy są specyficzne, nie wszystkim muszą przypaść do gustu, nie wszyscy też mogą sobie na nie pozwolić, bo ręczna praca podnosi cenę. Wzrusza mnie, kiedy ludzie mi mówią, że odkładali na coś z mojej kolekcji, bo tak bardzo im się podobało. Zauważam, że coraz więcej osób docenia unikatowość produktu i pracę ręczną.

Natalia: Obecnie jest większy dostęp do informacji o markach takich jak nasze dzięki magazynom, portalom, a przede wszystkim targom. Kiedy z Anią zaczynałyśmy, jeszcze nie było tego środowiska, organizowane były pojedyncze wydarzenia skupiające po kilkudziesięciu projektantów. Teraz jest mnóstwo wydarzeń i mnóstwo marek. Dzięki temu ludzie inaczej patrzą na naszą pracę. Oczywiście dla części zakupy w sieciówce wciąż są spełnieniem marzeń i nie ma w tym nic złego, bo trzeba przyznać, że dostęp do tamtych produktów jest łatwiejszy. Jednak jest grupa osób, które szukają nowych, małych marek, dostrzegają, że mogą kupić coś od nas w podobnej cenie, ale lepszej jakości, inaczej wykonane, w innych warunkach.

3 teczowy manifest siebua awska 

Kolekcja „Faces”, o której mówiłyśmy na początku, dedykowana jest kobietom, w filozofię waszych marek wpisana jest kobiecość, ale nie taka stereotypowa. Stąd pytanie: czym dla was jest właściwie ta kobiecość, jak wpływa na waszą pracę?

Ania: Wydaje mi się, że kobiecość wyraża się w detalach, gestach, w sposobie poruszania się, mówienia, doborze słów, świadomości swojej seksualności.

Natalia: W swojej pracy cały czas myślę o ciele, kobiecym ciele. Staram się pokazywać, że kobiecość to nie jest ogromny dekolt i spódnica mini, że nie wynika ona z ciuchów, ale ze środka. I to widać w moich projektach, o tym rozmawiam z dziewczynami, które u mnie kupują. Fajnie, że poprzez pracę dostrzegam, jak kobiety są różnorodne, jak wiele drzemie w nich sprzecznych rzeczy.

--

Anna Ławska – twórczyni niezależnej marki 
biżuteryjnej obecnej na rynku od 5 lat. Pod swoim imieniem i nazwiskiem co sezon prezentuje nowe modele i krok po kroku wprowadza klienta w swój świat. Wszystkie elementy są wykonywane ręcznie, z dbałością o każdy szczegół. Projektantka zachęca do poszukiwania własnego stylu, proponując unikatowe rozwiązania, które łączą ze sobą kobiecą delikatność z nieco surowymi, geometrycznymi formami. 

Natalia Siebuła – skończyła szkołę muzyczną, a później projektowania ubioru, najwięcej jednak nauczyła się od rzemieślników i z obserwowania zjawisk zachodzących w sztuce na przestrzeni upływającego czasu. Miłośniczka dobrego designu lat 60. i 70. Od 7 lat tworzy markę, w której najważniejsza jest jakość i bohaterka zamówienia.

4 teczowy manifest siebua awska 

Tęczowy Manifest w Cafe Kulturalna już w niedzielę 4 czerwca od 12:00 do 20:00. 

Fot. materiały prasowe