Soniczny masażer łechtaczkowy od Lelo rozwibrowuje ciało. Fale dźwiękowe, przenikając w głąb, rozchodzą się po clitoris i spotykają z napierającą od wewnątrz siłą podniecenia. Efekt? Intensywne przeżycia.

Recenzje gadżetów erotycznych to trudna sprawa – każde ciało reaguje inaczej, lubimy różne rodzaje stymulacji. Poza tym – czy da się precyzyjnie opisać doświadczenia z masażerem? Kiedy zalewa nas fala przyjemności, trudno zapamiętać szczegóły. Zacznijmy więc po kolei, od technicznych detali. Sonę, podobnie jak inne gadżety z rodziny Lelo, wyróżnia elegancki wygląd. Jej opływowe kształty sprawiają, że świetnie leży w dłoni, delikatny silikon (w kolorze pudrowego lub nasyconego różu czy czerni), z którego została wykonana, podbija pozytywne wrażenia zmysłowe. Jest w pełni wodoodporna, więc spokojnie można z nią iść np. do wanny.

Czas ją włączyć. Sona ma intuicyjną nawigację i 8 trybów pracy. Trzeba trochę poeksperymentować, na początek można z opuszkiem palca lub od razu z clitoris, nastawiając się na niespodzianki. Przyznam, że lubię elementy zaskoczenia podczas pieszczot, dlatego nie przywiązuję wagi do tego, co i jak wcisnąć, aby osiągnąć dany efekt. Jednak obsługa jest naprawdę intuicyjna i w moim przypadku np. każde kolejne zwiększenie mocy współgrało z narastającymi potrzebami mojej łechtaczki w drodze na szczyt.

1 sona lelo secret place

Krótka dysza Sony okala clitoris. Serce Sony, czyli membrana wysyła w jej stronę drgania, pulsuje – producent porównuje jej działanie do stania przy głośniku na koncercie. Wibracje zaczynają się rozchodzić w głąb ciała – rozwibrowują łechtaczkę, a potem i pochwę. Krew napływa, łechtaczka nabrzmiewa. Więc z jednej strony aplikujemy sobie stymulację od zewnątrz do środka, ale i od wewnątrz się dzieje, następuje kumulacja. Fale Sony niczym szybko płynącą krew rozchodzą się po clitoris. Wszystko razem powoduje, że jesteśmy rozedrgane i czujemy się jak na tykającej bombie. Może nie od razu, ale kiedy oswoimy Sonę, to ona stopniowo wprowadzi nas na kolejne etapy rozkoszy. Przyznam, że moim ulubionym momentem jest ten, kiedy mocno pobudzonej łechtaczce funduję pulsujące, jakby wznoszące się fale. Nie jestem zwolenniczką porównywania działania gadżetów erotycznych do stymulacji, za którą stoi człowiek. Aby jednak lepiej zobrazować ten tryb napiszę, że jego efekt przypomina ten, jaki daje podgryzanie zębami, pociąganie nimi za żołądź, intensywne drażnienie, które mnie doprowadza do orgazmu. I mimo tej zbieżności przyznaję, że przygoda z Soną gwarantuje nowe doznania – intrygujące i satysfakcjonujące.

Wibrator Lelo Sona możecie kupić w Secret Place ul. Prosta 2/14, Warszawa i ul. Szkolna 17, Poznań [secretplace.pl]

 

2 sona lelo secret place 

Recenzja Sony ukazała się pierwotnie w 6 numerze magazynu G'rls ROOM.

Fot. materiały prasowe