7:00 pobudka - 7:20 śniadanie - 7:45 wychodzisz z domu - 8:00 toniesz

Czułam się jakbym nieustannie tonęła w niewidzialnym oceanie, jakbym nie mogła nabrać do końca powietrza, jakby rozdzierał mnie od środka krzyk, który nie może wydostać się z gardła, jakby moje płuca powoli zajmowały się żywym ogniem, a do oczu nawpadało mi szarego pyłu, jakby nie czekało mnie w życiu już niż dobrego. Poza tym było super. Wstawałam codziennie rano, chodziłam do szkoły i na służbowe spotkania, wygrywałam konkursy, pisałam do szkolnej gazetki, organizowałam akcje charytatywne, udzielałam wywiadów, tańczyłam, śmiałam się, wyjeżdżałam z przyjaciółmi, byłam duszą towarzystwa. Na każde moje wspomnienie o śmierci otoczenie reagowało zbywającym gestem i monotonnym powtarzaniem, że jestem po prostu przemęczona, aż w końcu sama w to uwierzyłam.

***

Każda perła jest wyjątkowa

Rozpoznanie osoby z funkcjonującą depresją jest niezwykle trudne. Ustalmy sobie jedno: nie jest to żaden naukowy termin medyczny. Depresja to depresja, u różnych osób może jednak różnić się intensywnością i objawami. Wynika to nie tylko z osobowości jednostki, ale też ze stawianych jej oczekiwań społecznych, wychowania, historii doświadczeń, aktualnej sytuacji życiowej i wsparcia bliskich, dlatego każdy przypadek jest inny, a ja mogę mówić tylko o swoim.

 

Odkrywasz, że żyjesz w brzuchu wieloryba

Całkiem nieźle się tu urządziłaś, chociaż jest trochę szaro i chłodno, ale za to masz dużo miejsca na setki swoich aktywności. Zmieścisz tu wszystko: szkołę, pracę, wolontariat, nawet trochę życia prywatnego. Właściwie dlaczego miałabyś stąd wychodzić w nieznane? Przyznanie się przed sobą i innymi do choroby, szczególnie psychicznej, jest w naszym kraju niezwykle trudne. Skala stygmatyzacji depresji nadal jest duża, a temat rzadko poruszany w merytoryczny sposób. Jeśli do tego nie jesteś jej oczekiwanym, przedstawianym w mediach obrazem z brudnymi włosami i płaczem w łóżku, często nie możesz liczyć na jakiekolwiek zrozumienie.

Może dlatego przez długi czas wolałam trwać z tym, co znam, niż rozpoczynać energochłonną walkę. Wszystko zmieniło się w pewne święta. Moje życie było jednym wielkim sukcesem przez duże S. Każdy aspekt był realizowany na 100%, a jednak, gdy dom zasypiał, ja siedziałam sama i płakałam, bo wydawało mi się, że wszystkich zawiodłam. Rzeczy, które kiedyś sprawiały mi masę radości, zaczęły być wycieńczającym obowiązkiem. Unikałam przyjaciół i spotkań towarzyskich, uciekałam w ciągłą pracę. Wolne dni umożliwiły mi odpoczynek, więc argument o zmęczeniu stracił wartość. Nie widziałam sensu w przyszłości. Chciałam przestać czuć to wszystko, chciałam po prostu zniknąć. Kiedy w końcu sama przed sobą przyznałam, że mam depresję, miałam już tylko dwa wyjścia. Mogłam poszukać pomocy lub poddać się całkiem.

 

Wypływasz na nieznane wody

Nie zamierzam udawać, że jednorazowe oświecenie odmieniło moje życie o 180 stopni. To był wielomiesięczny proces szukania informacji w sieci, odkładanych w ostatniej chwili telefonów, czytania książek i w końcu konsultacji z osobami wykształconymi kierunkowo. Nie wierzyłam, że mogę mieć depresję. Przecież miałam stypendium naukowe, szczęśliwy związek, grono przyjaciół, byłam prezeską Parady Równości, udzielałam się wolontariacko, uśmiechałam, chodziłam na imprezy.

Jednak nieleczona depresja się nasila. Gdy w końcu poszłam do psychiatry, wspólnie ustaliłyśmy, że chorowałam co najmniej 6 lat. 6 lat zanim zgłosiłam się po pomoc. 6 lat codziennej walki, która skutkowała przemęczeniem układu nerwowego. Po prostu przestał przewodzić niezbędne do odczuwania szczęścia (a właściwie czegokolwiek) neuroprzekaźniki.[1]

Naukowcy udowodnili, że depresja wpływa na sposób funkcjonowania oka.[2] To dlatego chorzy widzą świat jako szary i rozmazany. Po miesiącu leczenia farmakologicznego zaczęły zalewać mnie nowe kolory nieba, drzew, nawet samochodów. Tak wyraźne, tak jaskrawe. Musiałam nauczyć się siebie od nowa, bo towarzyszące mi dotychczas złość i rozdrażnienie zastąpił cały wachlarz najróżniejszych emocji, z którymi na początku nie umiałam sobie radzić.

 

Codziennie znajdujesz list w butelce

To z niego dowiadujesz się, jak dziś będziesz się czuć. Nie jest przecież tak, że moje życie nagle zaczęło się składać tylko z produktywnych i fantastycznych dni. Nadal są takie, kiedy nie mogę wyjść z łóżka, chce mi się płakać bez wyraźnego powodu, nie mogę się skupić i słyszę jednostajny szum albo czuję się jakbym była za szybą. Świat wydaje się wtedy przytłumiony, a wszystko dzieje się jakby obok, bez mojego udziału. Czasami przetrwanie dnia, który jest napakowany obowiązkami, jest wybitnie proste, a kiedy indziej po powrocie do domu potrafię gapić się godzinami w sufit, nie mając już energii nawet na sen. Tak. Bywają dni, kiedy jest tak źle, że nie mam nawet siły usnąć, a gdy mi się to udaje, mój mózg produkuje najgorsze koszmary. To kara za przekraczanie jego granic, które już przecież nauczyłam się rozpoznawać. Często osoby, które znają mnie z lepszych dni, zupełnie nie rozumieją, dlaczego w gorsze dni nie jestem na równie wysokich obrotach albo dlaczego czasami odpisanie na zwykłą wiadomość zajmuje mi kilka dni.

 

Zbierasz innych rozbitków

Moi bliscy nie chcieli wierzyć, że coś ze mną „jest nie tak”. Gdy zaczynałam podejmować temat swojej, domniemanej jeszcze wtedy, depresji słyszałam „przestań, nawet tak nie mów”. W kółko powtarzane rady: wyśpij się, idź na spacer, obejrzyj komedię, ogarnij się. Jesteśmy pokoleniem nastawianym na sukces, parcie do przodu i nikt nie chce z nami rozmawiać o naszych emocjach i uczuciach. Mówię otwarcie o swojej depresji, żeby inni wiedzieli, że mogą na mnie liczyć, proponuję zrozumienie i wsparcie, bez osądów. Chciałabym, żebyśmy zostawili za sobą ten binarny sposób patrzenia na ludzi. Dziś stawia się nas, chorych, przed wyborem  udane życie lub depresja, a przecież można mieć oba.

 

Mijasz wyspy

Przyjaciele są dla mnie jak wyspy, na których mogę zaznać wytchnienia w swojej podróży. Mam szczęście, że wiele i wielu z nich było na mojej drodze ogromnym wsparciem. Oto kilka rzeczy, które pomogły mi i mogą pomóc Twojemu przyjacielowi lub Twojej przyjaciółce.

„Nie rozumiem co czujesz, ale chętnie Cię wysłucham” – nie musisz mieć specjalistycznej wiedzy, ale samo rozpoczęcie tego tematu to dla osoby chorej ogromny wysiłek i dużo odwagi, nie unikaj zatem tematu i nie lekceważ go.

„Zaczerpnę wiedzy i Ci pomogę” – możesz (jeśli chcesz!) zaproponować, że poszukasz psychiatry w okolicy, umówisz wizytę lub będziesz towarzyszyć w drodze do przychodni, możesz też poczytać informacje na stronach internetowych podanych poniżej.

„Dla mnie nadal jesteś tak samo ważną osobą” – chociaż nie pojawiał się u mnie strach przed odrzuceniem, słysząc takie zdanie czułam się wysłuchana i wartościowa.

„Może zrobię Ci coś do jedzenia lub picia?” – osoby w depresji często nie pamiętają o regularnych posiłkach i nawodnieniu organizmu.

„Chętnie pomogę Ci posprzątać/skończyć projekt/zadzwonić do lekarza”, ale jednocześnie „nie skupiaj się na tym, że nic dziś nie zrobiłaś – Twoja produktywność nie określa Twojej wartości” – często potrzebujemy odrobiny pomocy, żeby ukończyć jakiś obowiązek, ale jednocześnie czasami są dni, kiedy największym sukcesem będzie przetrwanie.

I najważniejsze: jeżeli chory zdecyduje się podjąć leczenie farmakologiczne – wspieraj to. Możesz przypominać o codziennej dawce, pytać, jak leki wpływają na samopoczucie, nie krytykuj wybranej wspólnie z lekarzem metody. Byłam przerażona koniecznością brania tabletek, szczególnie, że początkowo najczęściej pogarszają one stan przygnębienia.

 

Czy w czasie czytania czułaś, że coś brzmi znajomo?

Daj sobie pomóc. Skonsultuj się z wykwalifikowanymi osobami!

Całodobowy i bezpłatny telefon kryzysowy: https://liniawsparcia.pl/

Garść profesjonalnej wiedzy: http://stopdepresji.pl/

 

 


[1] Jacek Wciórka, Stanisław Pużyński, Janusz Rybakowski (red.): Psychiatria. T. 3: Metody leczenia, Zagadnienia etyczne, prawne, publiczne, społeczne. Elsevier Urban & Partner, 2010.

[2]Emanuel Bubl, Ludger Tebartz Van Elst, Matthias Gondan, Dieter Ebert & Mark W. Greenlee (2009) Vision in depressive disorder, The World Journal of Biological Psychiatry.

 

Fot. Paweł Czerwiński; unsplash.com