Lipa
Skryłaś mnie w koronach lip
Złote kwiaty pieściły nam skronie
Wiatr szumnik zazdrosny
Porywał już kłosy zbóż
Trzmiele pobudzały powietrze
Brzęcząc u szczytu końca
Z ud twoich słodkie piłam soki
Najulotniejsze z tajemnic
Kradłam bogom słońca
Miodne soki spływały potem
Strugami po warg skórze
W zagłębieniach szukały ujścia
Drżałaś jak sucha ziemia
Kroplami nasion smagana
Słodycz małej lipcowej kuli
Niknęła i oddychała deszczem
Ciała parowały jak liście
Żaru nie ugasiły jeszcze
Majowy wieczór
Noc znosiła majowe kwiaty
By odurzyć nas ich wonią
Pieścić płatkami
Spić rosą wieczorną
Chciałam skryć tę chwilę
Tak na minut parę
Przed oczami polnych skrzypków
Co w trzcinie czekały ciekawe
Na zachodzie wzszedł sierp złocisty
Także spragniony przygód nocnych
Widoku nagich dziewczyn w trawie
Lub beczki z napojem grzmiącym
Może sam chciałby dotknąć
Popróbować piegów młodych
Uszu, ud, pośladków małych
Pieszczot jakie tylko zasłyszał od nocy
Czerwienił się lubieżnie
Chmury odganiał swym rogiem
Nie przeszkodził nam jednak wcale
Swe doznania zostawiając na potem
Skrzył nas srebrem silnie
Jak miliony kropel wokół
Gdzie byłam, już nie wiem
w poszyciu narosłym olchą młodą
Czy we wszechświecie
Fot. unsplash.com