Erotyczny komplement

Do napisania artykułu, skłoniła mnie historia, która przydarzyła mi się ponad rok temu i którą wciąż pamiętam niestety doskonale. Idąc korytarzem krakowskiej biblioteki publicznej, minęłam starszego mężczyznę, który natarczywie mi się przyglądał. Zignorowałam go, lecz kiedy znalazłam się na drugim końcu korytarza, usłyszałam głośne, skierowane w moją stronę słowa: „Rżnąłbym cię w dupę!″. Jednak naprawdę przykro zrobiło mi się, gdy stojąca nieopodal grupka mężczyzn roześmiała się radośnie z tego.          Nikt nie zareagował w inny sposób, nikt nie zwrócił uwagi mężczyźnie. Jedynie się śmiali, jakby to był dobry żart.

Kiedy opowiadałam historię znajomym, niektórzy także byli rozbawieni: „Przecież to komplement! Powinnaś się cieszyć!”. Nie. Nie powinnam się cieszyć. Nie bawi mnie, gdy ktoś postrzega mnie jedynie jako obiekt seksualny, uprzedmiotawia, obraża. Nie czułam się zadowolona, mile połechtana. Czułam się upokorzona i zawstydzona. Dlaczego wstyd? Przecież to nie ja powinnam się wstydzić w tej sytuacji. Potem znalazłam inne dziewczyny, które czuły to samo, co ja. Wstydziły się, bały, nie sprzeciwiały atakom. A co najważniejsze, było ich o wiele więcej niż podejrzewałam.

 

Zjawisko powszechne

Rozwścieczona sytuacją, którą pamiętałam po wielu miesiącach, zła na przyzwolenie społeczne, postanowiłam znaleźć inne dziewczyny, posiadające podobne doświadczenia. Zapytałam więc na jednej z facebookowych grup, liczącej ponad 15 tysięcy członków, czy ktoś chciałby się podzielić historią dotyczącą molestowania werbalnego. Mój post skomentowało ponad 150 osób (!), opowiadając o swoich przeżyciach, około 20 napisało do mnie wiadomość prywatną. W grupie pokrzywdzonych znalazło się dwóch mężczyzn, jednak biorąc pod uwagę dane, mówiące o tym, że 91% ofiar wszystkich form molestowania to kobiety, w tym artykule skupię się na płci żeńskiej.

Dziewczyny spotkały się z molestowaniem werbalnym w szkole, pracy, na ulicy, w klubach, autobusach. Doświadczyły go z ust znajomych, obcych, czy nawet nauczycieli.

Od komentarzy dotyczących wyglądu, przez niewybredne żarciki, po natarczywe propozycje seksualne. Od pytań, czy kolczyki na twarzy nie przeszkadzają w obciąganiu, po propozycje kupienia bielizny. Nie jestem w stanie zaprezentować ich wszystkich, wybrałam kilka szczególnie bulwersujących, aby na konkretnych przykładach pokazać skalę problemu. Ilość historii odwodzi raczej od twierdzenia, które ktoś mógłby wysunąć, że to przecież zjawiska graniczne, patologiczne, tworzone przez mężczyzn z marginesu społecznego.

 

Chodź, opowiem ci bajeczkę

Gabrysia: Pewnego pięknego razu, w biały dzień na starym rynku wśród ludzi, turystów przechodził obok mnie i mojej znajomej dość przystojny facet, w wieku około 25 lat. Na mój widok przystanął i powiedział (cytuję), że „ciapaka to nigdy nie ruchał, ale mogę krzyczeć jego imię w swoim języku, o ile będzie mógł mi się spuścić na mordę”.

Weronika: W sumie wyparłam to z pamięci, ale minęło już sporo lat. Na początku czwartej klasy zeszłam do szatni wziąć coś z szafki. Moja była na dole, więc się schyliłam. Za moimi plecami pojawił się chłopak z równoległej klasy. Głośno powiedział: „Ej mała, ale masz dupę, ale bym cię ruchał. Widziałaś mojego kutasa? Ostatnio urósł". Nie zareagowałam, byłam w szoku i nigdy nikomu o tym nie powiedziałam, aż do teraz.

Olga: Miałam 15 lat, byłam z mamą na zakupach. Gdy wracałyśmy do auta, jakiś gość krzyknął ale masz śliczne nóżki, ale bym cię jebał”. Ja stoję wryta i jest mi wstyd, bo słyszała to moja mama, która chyba z przerażenia wsiadła do auta i w sumie nie rozmawiałyśmy o tym.

Wiktoria: Notorycznie, idąc nawet o 12.00 na ulicy, słyszę od chłopców, może dwa lata starszych ode mnie, że za chwilę mnie wezmą ze sobą i wyruchają, że taka ładniutka i sama, że jeżdżę na desce, ale on i tak mnie dogoni. Czasem z obrzydzenia i stresu rzeczywiście wracałam i wymiotowałam. Starsi panowie z rodzinką również nie oszczędzają na tego typu tekstach, niezależnie czy teraz w wieku siedemnastu lat, czy wtedy, kiedy miałam dziesięć. To obrzydliwe, że ktoś potrafi wręcz stanąć przed tobą w autobusie i zacząć cię dotykać, a nikt nic nie zrobi i jedyne co możesz, to krzyczeć i uciekać, a później i tak usłyszysz, że golf za bardzo przylegał czy miałaś odsłonięte kostki...

Ania: Mam w klasie chłopaka, który potrafi macać dziewczyny, klepać je po tyłku, mówić naprawdę obleśne rzeczy o podtekście seksualnym (...) Najgorsze jest to, że ja sama wstydzę się zgłosić to nauczycielom, którzy mnie nie lubią, a reszta dziewczyn mówi, że to tylko koleżeńskie droczenie się.

Patrycja: Kiedyś wracałam z imprezy i znajomi mnie odstawili na nocny z centralnego, ale szłam kawałek sama obok rzędu taksówek. Jeden z taksówkarzy zaczął mnie nagabywać, że za całusa mnie wszędzie zawiezie, parę razy powtórzył „No chodź, będzie fajnie”, jego koledzy obok się śmiali, a ja byłam śmiertelnie przerażona.

Monika: Na weselu rok temu jeden z gości zaprosił mnie do tańca (ja siedziałam na fotelu w korytarzu, nie w sali, bo potrzebowałam chwili spokoju. Złapał mnie za kolano i rękę przesunął, jak dla mnie, niebezpiecznie blisko). Podczas tańca mówił coś w stylu „A ty pewnie masz już miesiączkę, nie? To możesz mieć dzieci... Chodź, zrobimy sobie dziecko”. Wytrwałam do końca, a on powiedział, że to był tylko żart…

Karina: Jechałam sobie na rowerze z moim najdroższym, chyba do sklepu. Jedziemy kulturalnie po drodze rowerowej, kiedy nagle jakiś mężczyzna z chodnika obok krzyczy: „CHCIAŁBYM BYĆ SIODEŁKIEM!”. Szkoda, że jechałam dość szybko, bo bym mu odpowiedziała, gdzie może sobie to siodełko wsadzić.

Ola: Pisał do mnie czterdziestoletni facet, który był moim trenerem. Wypisywał różne rzeczy, np. „rozwiodę się ze swoją żoną dla ciebie” lub pytał mnie o seks. Na treningach patrzył mi się na biust lub ciągle mówił mi o cyckach. Może nie brzmi to jakoś strasznie, ale w wiadomościach prawie doszło do propozycji seksualnych, a ja miałam wtedy 15 lat, (...) nazywał mnie księżniczką, jego skarbem itp. kompletnie bez skrępowania i przy wszystkich. Dorośli, na przykład rodzice, uważali to za żarty z jego strony, że to nic takiego, że mu przejdzie. Zraniło mnie to bardzo. Mimo że teraz miałabym to gdzieś, kiedy byłam młodsza strasznie się tego wstydziłam, bolało mnie to. Byłam skrzywdzona przez niego do tego stopnia, że chodziłam do psychologa, a o całej sprawie wszyscy dowiedzieli się po roku.

 

Badania i definicja

W polskim prawie „molestowanie seksualne” nie jest zdefiniowane (może być podpięte pod kategorię „innych czynności seksualnych”). Wyjątkiem jest Kodeks Pracy, w którym molestowanie opisano w art. 18 jako jeden z możliwych przejawów dyskryminacji: „każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika, w szczególności stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery; na zachowanie to mogą się składać fizyczne, werbalne lub pozawerbalne elementy”.

Z tego opisu jasno wynika, że nie tylko zachowania naruszające sferę fizyczną są przejawem molestowania, co dla wielu może być zaskoczeniem. W badaniach przeprowadzonych przez Agencję Praw Podstawowych Unii Europejskiej w 2014 roku, dotyczących molestowania seksualnego kobiet, kobiety pytano o to, jakich zachowań doświadczały w okresie ostatnich 12 miesięcy. Oprócz fizycznych przejawów molestowania (takich jak niechciane dotykanie, przytulanie) pojawiły się też elementy słowne:

-       uwagi lub żarty o charakterze seksualnym, które panią obraziły

-       niestosowne zaproszenia na randki

-       nietaktowne pytania o pani życie prywatne, które panią obraziły

-       nietaktowne uwagi na temat pani wyglądu, które panią obraziły

-       niestosowne wpatrywanie się lub pożądliwe spojrzenia, które panią przestraszyły

-       ktoś wysłał lub pokazał pani obrazy, zdjęcia lub prezenty o jednoznacznie seksualnym charakterze, które panią obraziły

-       niechciane e-maile lub wiadomości tekstowe o jednoznacznie seksualnym charakterze, które panią obraziły

-       niechciane zaczepki na portalach społecznościowych, takich jak Facebook, lub na czacie internetowym, które panią obraziły

Badania te wykazały, że molestowania werbalnego w krajach UE doświadczyło 24% procent kobiet, a form pozawerbalnych, w tym napastowania seksualnego za pomocą nowych technologii – 11% (niechciane i obraźliwe e-maile lub wiadomości tekstowe o jednoznacznie seksualnym charakterze, niechciane zaczepki na portalach społecznościowych).

Z innych badań, przeprowadzonych dla Stanów Zjednoczonych wynika, że 77 % kobiet i 34 % mężczyzn w ciągu swojego życia było ofiarami molestowania werbalnego.

 

Przyzwolenie społeczne

Mimo informacji przedstawionych powyżej, wielu Polek i Polaków nie uznaje ataków werbalnych jako formy molestowania seksualnego. Nie znajdując polskich badań na ten temat, postanowiłam stworzyć internetową ankietę badającą świadomość Polek i Polaków dotyczącą tego problemu. Formularz internetowy wypełniło ponad sto osób w wieku 16-56 lat. Zadanie polegało na zaznaczeniu wszystkich zachowań, które według badanych są formą molestowania seksualnego. O ile ponad 90% osób wybierało fizyczne elementy takie jak: niepożądane pocałunki, kontakt fizyczny, dotykanie miejsc intymnych, o tyle ataki werbalne często bywały pomijane, plasując się w granicach 40-60% (wyjątkiem były natarczywe propozycje seksualne, które uzyskały wynik 82%). Zauważyłam też (co nie dziwne) asymetrię w wynikach ze względu na płeć. Kobiety częściej niż mężczyźni wybierały formy werbalne: aluzje erotyczne zaznaczyło 79% kobiet i 58% mężczyzn, zwracanie się nazwami typu „niunia”, „suka” zdobyło wynik 63% i 46%, gwizdanie na kogoś na ulicy zaś 45% i 35%.

Być może problem wynika więc z faktu, że definicja molestowania seksualnego jest szersza w przypadku kobiet, a mężczyźni przekonani są o niewinności swojego zachowania będącego „jedynie flirtem” i przewrażliwieniu kobiet. Według psychologów Russella i Trigg na akceptację takich męskich zachowań wpływ mogą mieć tradycyjne role społeczne przypisywane płciom. Kobiety, będące w tym modelu słabszą płcią, wymagają opieki bezwzględnych, niezależnych mężczyzn, o wyższym statusie społecznym. Ta stereotypowa dominacja pozwala mężczyznom na posługiwanie się seksualną agresją. Co więcej, społeczna akceptacja takich zachowań może wpływać na tendencję do interpretowania przyjaznych zachowań kobiet jako zachęt seksualnych.

Ponadto, niektóre dziewczyny wyrażają bierną zgodę na ataki werbalne, nie sprzeciwiają się – bo tak są nauczone. Często wstydzą się komukolwiek o tym powiedzieć. Badania dowodzą, że w miejscach pracy zdominowanych przez mężczyzn, wśród płci żeńskiej występuje tendencja do ignorowania ataków seksualnych czy definiowania ich jako molestowanie.

 

To nie jest flirt

Celem tego artykułu nie jest nawoływanie do walki z molestowaniem werbalnym (co byłoby oczywistą walką z wiatrakami). Jest to próba uświadomienia społeczeństwa, że takie zachowania nie są normalne, nie są komplementami, nie sprawiają przyjemności, nie powinny być bagatelizowane. Kobiety czują się poniżone, będąc traktowane jako obiekt seksualny, przedmiot. Fakt, że płeć żeńska mimo cierpienia, jest do takich ataków przyzwyczajona, nie oznacza, że należy je akceptować. Słowa (także te pisane przez internet) potrafią tak samo negatywnie wpłynąć na psychikę ofiary jak przemoc fizyczna.

Chciałabym, żebyśmy przestały myśleć, że tylko ze względu na płeć, musimy się z takimi zachowaniami liczyć.

1

Fot. Unsplash.com