Pragnienie
Szła
Przez ludzi wydeptaną dróżką
Wśród drzew figowych
Bez gałązki suchej
Czy też listka
Zwabiły ją może
Smugi księżyca pełne
I moje szepty północne
Świat nie znał takiej istoty
Co była samym pragnieniem
Samym ogniem
Nabrzmiałym
Oddechem wilgotnym, głębokim
Sosnowymi igłami
Punktowałam słowa
By biegły do niej i przez nas
Tak w słodkim bólu
Odbierałam jej myśli
A żywica oblepiała mnie
Lepka
Gwiazdnice pod stopami
Nad głową gwiazd korony
Moje się stawały
I byłam całym Wszechświatem
Wolą i świadomości stanem
I czułam ten sam głód
Ciemna materia
Jak biseksualny pulsar w jasnej materii
Podgryzałaś mi skórę
Tarzałaś w wodorowym pyle
Zaraz przekraczałam wszechświata granicę
Krzycząc z rozkoszy
Krzyczały też gwiazdy
Choć one w rytmie kosmicznej muzyki
Zawsze tak krzyczą
Szukałam w tobie przeciwieństw
By w sobie zachować harmonię
Stawałaś się ciężka gdy we mnie wnikałaś
Lekka gdy masowałam skronie
Było mi zimno i ogniem płonęłam na przemian
Żądzę z pełnych czarnych ust
Zdrapywałam paznokciem
Byłyśmy w sobie niezniszczalne
Tak chciałam sprawdzić jak różna ode mnie byłaś
Jaką rzeczywistość ciągnęłaś za sobą
Bo z ciemnej materii pewnie stworzona zostałaś
Z nieodkrytych cząstek zderzacza hadronów
Targała nami przyjemność
Na miliard lat świetlnych rozbita
Jasnych i ciemnych cząstek energia
Która wszechświat tworzyła
Fot. //unsplash.com/@billiebodybrand">https://unsplash.com/@billiebodybrand>, //unsplash.com/@iamjiroe">https://unsplash.com/@iamjiroe>