Właściwie zapomniana przez Europę odporną na jej cierpienie, niezrozumiana, marginalizowana, pełna równie cichych, co bolesnych ludzkich dramatów. Taka jest Ukraina ukazana przez Šarūnasa Bartasa. Poznajemy kraj widziany oczami dwójki młodych Litwinów, którzy będą zmuszeni wyrwać się ze strefy komfortu i zmierzyć się z wydarzeniami, które rozgrywają się tak blisko ich rodzinnego kraju a jednak mentalnie tak daleko. Wszystko zacznie się od prośby o przysługę. Kolega poprosi Rokasa (Mantas Janciauskas) o dostarczenie potrzebnego żołnierzom ładunku. Rokas zabierze w podróż Ingę (Lyja Maknaviciute), z którą łączy go skomplikowane uczucie.
Bartas serwuje nam swoją wersję kina drogi – naturalistyczną, brutalną, niespieszną. Rokas i Inga będą mieli okazję poznać konflikt zarówno przez pryzmat opinii zagranicznych dziennikarzy, których spotkają, jak i różnorodnych ludzi uwikłanych w wojnę, często złamanych, apatycznych. W tym samym czasie bohaterowie będą mogli przyjrzeć się bliżej łączącemu ich uczuciu – również niełatwemu, bo w końcu jak mówi w pewnym momencie Rokas: „miłość i smutek leżą koło siebie”. U Bartasa nie ma miejsca na optymizm, jest raczej dużo niewygody, która ma sprowokować do refleksji nad społeczną znieczulicą.
W „Szronie” znajdziemy i polskie akcenty, w jedną z ról wcielił się Andrzej Chyra, a sam film jest koprodukcją polsko-francusko-ukraińsko-litewską. W drugoplanowej, ale trudnej do zapomnienia roli zagranicznej reporterki wystąpiła Vanessa Paradis. „Szron” miał swoją premierę na festiwalu filmowym w Cannes w sekcji Quinzaine des Réalisateurs, podczas którego został bardzo dobrze przyjęty.
Polscy widzowie będą mieli okazję zapoznać się z nowym obrazem Bartasa już 16 lutego. Redakcja „enter the ROOM” objęła patronat medialny nad tytułem.
Fot. materiały prasowe