Nie lubi, gdy ludzie starają się ją zaszufladkować, przyczepić jakąkolwiek metkę. Dlatego przyznaje, że etykietka artystki związanej z world music ją uwiera, ogranicza. Dla Rokii w muzyce liczy się indywidualizm, niczym niepohamowana ekspresja, szczerość emocji. Na jej płytach przenikają się wpływy wielu kultur. Odzwierciedla się to zarówno w swobodnym łączeniu różnorodnych gatunków muzycznych (od rocka i bluesa po inspiracje tradycyjnymi pieśniami), jak i doborze języków (angielski, francuski czy bambara – język nigeryjsko-kongijski), w których śpiewa, oraz instrumentów, którymi się posługuje. Rokia gra na gitarze, lutni n’goni i balafonie.

Ta różnorodność nie powinna dziwić – w końcu wokalistka od najmłodszych lat wielokrotnie zmieniała miejsca zamieszkania i stykała się z odmiennymi tradycjami. Jej ojciec pracował jako dyplomata, co sprawiło, że rodzina Traoré sporo czasu spędziła poza Mali – m.in. we Francji, Belgii, Algierii i Arabii Saudyjskiej. „Gdy byłam dzieckiem, moimi ulubionymi miejscami były lotniska – punkty styczne między różnymi bliskimi mi miastami i krajami – opowiada Rokia. – Przyzwyczaiłam się do częstych zmian, podróże weszły mi w krew i dziś nie lubię spędzać zbyt dużo czasu w jednym miejscu. Zauważyłam, że mój syn również – to już chyba u nas rodzinne”.

Mogłoby się wydawać, że przynależność do malijskiej sfery wyższej pomogła Traoré rozwijać się jako artystce. Jednak zgodnie z malijską tradycją śpiewaniem zajmują się przedstawiciele uboższej ludności. Córce szanowanego dyplomaty, która studiowała na prestiżowych europejskich uczelniach, nie wypadało wiązać się z muzyką. Rokia musiała zatem przełamać społeczne stereotypy, chcąc zająć się tym, co kocha najbardziej. Było warto. Jej pierwszy album – „Mouneïssa” – pojawił się w Mali pod koniec roku 1997 roku, w Europie w 1998. Sukces był natychmiastowy. Nikomu nieznana Malijka sprzedała na Starym Kontynencie ponad 40 000 płyt.

Od tego czasu Traoré wydała 5 kolejnych płyt, a jej muzyka zatacza coraz szersze kręgi, gromadzi licznych wielbicieli na całym świecie. To efekt niewątpliwego talentu Rokii, ale również jej niezwykłej charyzmy. Wystarczy obejrzeć nagranie choć z jednego jej koncertu, by się o tym przekonać. Malijka odznacza się na scenie wyjątkową siłą, która wcale nie kłóci się z lirycznością części jej piosenek, hipnotyzuje magnetycznym spojrzeniem, nawiązuje świetny kontakt z publicznością. Ubrana dość oszczędnie, czasem wręcz ascetycznie, z krótko przyciętymi włosami, śladowymi ilościami makijażu, konsekwentnie buduje swój wizerunek, który ma w sobie naturalność i wyrazistość, ale nie przyćmiewa tego, co Rokia ma swoim odbiorcom do powiedzenia.

Międzynarodowy sukces Traoré to jednak również zasługa bardzo trafnego wyboru wykonawców, których zaprasza do współpracy. Muzycy z Kronos Quartet, Devendra Banhart czy John Paul Jones to tylko kilku z długiej listy artystów, z którymi pracowała Malijka. Warto też wspomnieć tu o wspólnym projekcie Rokii i noblistki Toni Morrison. Twórczynie pracowały nad przedstawieniem „Desdemona”, będącym współczesną wersją szekspirowskiego „Otella”, w której pierwsze skrzypce grały dla odmiany kobiety. Morrison napisała sztukę, Traoré zadbała o piosenki i występowała na scenie.

1 pejper skrzyzowanie kultury ROKIA TRAORE gos pynacy z serca

Choć malijska gwiazda jest dziś doceniana na całym świecie (o czym świadczą m.in. liczne nagrody, choćby BBC Radio 3 Awards for World Music, czy fakt, że w 2015 roku Traoré była jedną z jurorek na festiwalu filmowym w Cannes), Rokia nie traci z oczu Afryki i rodzinnego Mali. Wręcz przeciwnie – stara się nagłaśniać trawiące region problemy, zarówno za sprawą wywiadów, jak i poprzez swoją twórczość. Na najnowszej płycie – „Né So” („Dom”) – znajdziemy utwory, które nie bez powodu kojarzą się z klasycznymi protest songami. Choćby tytułową piosenkę, w której Rokia odwołuje się do kryzysu uchodźczego. „Śpiewanie zawsze było sposobem na okazanie sprzeciwu, szczególnie dla tych, którzy nie dysponowali innymi możliwościami, by domagać się swoich praw. Muzyka pozwala zabrać głos i zwrócić uwagę odbiorców na pewne kwestie za pośrednictwem emocji” – opowiada Malijka.

Nie tylko „Né So”, ale i wcześniejsze płyty artystki – „Mouneïssa”, „Wanita”, „Bowmboï”, „Tchamantché” i „Beautiful Africa” – akcentują silne związki Traoré z jej krajem i całym kontynentem, celebrują malijskie i afrykańskie tradycje. Rokia ma świadomość, z jakimi problemami stykają się jej krajanie, dlatego założyła fundację o nazwie Fondation Passerelle, która ma za zadanie pomagać młodym muzykom z Mali. Na tym jednak działania społeczne Rokii się nie kończą. Bardzo istotne są dla niej także prokobiece inicjatywy. Kilka lat temu nagrała specjalną piosenkę i wzięła udział w kampanii „30 Songs/30 Days” organizowanej w ramach projektu „Half  The Sky:  Turning Oppression into Opportunityt for Women Worldwide”, który miał zwrócić uwagę na problemy kobiet żyjących w różnych regionach świata. W końcu dla Rokii muzyka zawsze była nie tylko sposobem na wyrażanie siebie, ale i okazją do opowiadania ważnych historii.

Rokia Traoré pojawi się w Warszawie w ramach 14. edycji Festiwalu Skrzyżowanie Kultur.

Wystąpi podczas koncertu inaugurującego festiwal w niedzielę 16 września o godzinie 19. Serdecznie zapraszamy!

Materiały prasowe Festiwal Skrzyżowanie Kultur 2018 / ilustracje Julia Mirny