Gaspar Noé od dawna ma przyczepioną metkę skandalisty i jego najnowszy obraz – „Climax” – z pewnością tego nie zmieni. I dobrze, bo pełen eksperymentów, ekspresyjny język filmowy urodzonego w Argentynie reżysera ma w sobie świeżość, zawadiackość, porcję perwersji i solidną dawkę dystansu, którą Noé mógłby się spokojnie podzielić z tuzinem innych twórców, a i tak coś by mu zostało. U Gaspara nie ma półśrodków, pewnie dlatego albo się go uwielbia, albo nie znosi. W „Climaxie” – który przypomina taneczną wariację na temat „Władcy much” doprawioną mocnymi narkotykami i elektroniką z lat 90. – reżyser oczywiście też idzie na całość. Zamysł był prosty. W zimową noc w starej szkole gdzieś na uboczu zbiera się grupa tancerzy. Po odbytej próbie chcą się zresetować, w czym pomóc ma spora dawka alkoholu. Powoli wszyscy odpływają, kumuluje się seksualne napięcie, robi coraz goręcej. Impreza wymyka się zupełnie spod kontroli, gdy ktoś dodaje do przygotowanej przez jedną z dziewczyn sangrii ciężkie narkotyki. Zabawa przekształca się w ekstatyczny, dziki, krwawy trip. Nic dziwnego, że w Cannes okrzyknięto film „szatańską wersją »Step Up«”.

2 climax gutel film gaspar noe

3 climax gutel film gaspar noe

„Zawsze fascynowały mnie sytuacje, które nagle przeradzają się w chaos i anarchię” – zdradza Gaspar Noé. W „Climaxie” z tym właśnie mamy do czynienia. Noé rozbiera bohaterów z kolejnych warstw konwenansów, pokazuje, do czego może być zdolny człowiek, gdy całkowicie popuszczą mu hamulce. Przypomina, że w naszej naturze wciąż tkwi zwierzęca nieobliczalność, skrywane pasje i lęki, które domagają się atencji, ryczą, drapią, skomlą, by wypuścić je wreszcie z klatki. Od starożytnych bachanaliów przez średniowieczny karnawał po dzisiejsze imprezy transowe – szukamy wyrwy, przestrzeni, w ramach której, choć na krótki czas uwolnimy się od codzienności, kulturowych granic i przypisanych nam ról. Tam czeka wręcz rytualne oczyszczenie.W końcu, jak opowiada w jednym z wywiadów Noé, „uniesienia – i te konstruktywne, i destruktywne – stają się antidotum na próżnię”. Cena tego antidotum może być jednak wysoka, jak w „Climaxie”.

4 climax gutel film gaspar noe

5 climax gutel film gaspar noe

Reżyser zdecydował się na taki model pracy nad filmem, który pozwolił pracującym na planie tancerzom dać się ponieść. Formuła była bliska dokumentowi o tyle, że zamiast klasycznego scenariusza powstał tylko jednostronicowy szkic. Wszyscy wiedzieli, jak mniej więcej ma potoczyć się akcja – reszta to improwizacje. Do pierwszej sceny przygotowano choreografię, ale w kolejnych każdy z tancerzy miał już okazję wyrazić się w pełni swobodnie z pomocą mowy ciała. „Sceny były kręcone chronologicznie, aby zbudować zarówno poczucie ogólnego zaufania, jak też ducha współzawodnictwa, który kazał tancerzom porywać się na coraz bardziej psychotyczne wyczyny. W przeciwieństwie do bardziej rozpowszechnionych obrazów tańca, gdzie każdy krok jest z góry określony, starałem się sprowokować moich bohaterów do symulowania obłędu – na podobnej zasadzie, jak ma to miejsce w rytualnych transach” – opowiada Noe. Warto tu dodać, że ekranowi bohaterowie wypadają bardzo autentycznie, a sceny tańca zachwycają wizualnie. 

„Climax” odczuwa się bardzo intensywnie, wręcz fizycznie. Mocna, głośna muzyka, która dochodzi do nas nieprzerwanie przez cały film i aż wnika w ciało, szaleńczy bieg kamery, która podąża za bohaterami, często zmieniając położenie, pełne brutalności zajścia na ekranie. Ty wszystko sprawia, że po wyjściu z kina czujemy jakbyśmy sami wzięli udział w tej szaleńczej imprezie – w uszach szum, błędnik zaburzony, emocjonalna huśtawka odbija się echem. To zdecydowanie mocne przeżycie, dla niektórych pewnie nawet zbyt mocne, inni z lekko sadystyczną przyjemnością pogrążą się w filmowym transie jakich mało.

„Climax” na ekranach polskich kin oglądać można od 19 października. Redakcja „enter the ROOM x G'rls ROOM” objęła patronat medialny nad filmem. 

1 climax gutel film gaspar noe

Fot. materiały prasowe