Moje badania pokazują, że 25-30 % mężczyzn odczuwa lęk, czy sprawdzą się w seksie. Tego w poprzednich latach nie było w takim stopniu. Najważniejszy był orgazm u mężczyzny, a teraz to się zaczyna zmieniać – mówi nam profesor Zbigniew Izdebski. A dalej rozmawiamy o męskości, kobiecości, seksie, związkach i miłości.

Obecnie w mediach dużo się mówi o kryzysie męskości, silnych kobietach i zagubionych mężczyznach, którzy balansują pomiędzy byciem stereotypowym macho a czułym partnerem. Jaka jest kondycja współczesnego mężczyzny?

Myślę, że współczesnemu mężczyźnie trudno się w tym wszystkim odnaleźć. Wydaje się, że kategoria równości, o której mówimy i która jest potrzebna, wciąż nie jest przez wszystkich rozumiana. Żyjemy dalej w kraju stereotypów kobiecości i męskości i nie rozumiemy do końca idei feminizmu, idei gender. Ostatnie lata w seksuologii były poświęcone mężczyznom. Od 15 czy 17 lat mamy leki na zaburzenia erekcji i cały nurt myślenia o mężczyznach. Dopiero w ostatniej dekadzie zajmujemy się wreszcie seksualnością kobiet. Na rynku mamy portale i gazety o różnym targecie, ale skierowane głównie do kobiet i wszędzie jest trochę o seksie – lepiej, gorzej, ale jest. To spowodowało niewątpliwy wzrost świadomości seksualnej kobiet. Ale za tym nie poszedł wzrost świadomości mężczyzn. I to, że mężczyzna w tej chwili ma poczucie, że kobieta więcej może wiedzieć o seksie, jest bardziej świadoma swojej seksualności, czego może oczekiwać od mężczyzny, to wcale mężczyzny nie wzmocniło, a wprowadziło w pewne zakłopotanie. Bo stereotypowo to przecież mężczyzna był dotąd stroną inicjującą, decydującą o tym, co kobieta ma robić i co on będzie z nią robił. A tutaj mamy sytuację, kiedy kobieta jest świadoma tego, co mężczyzna powinien zrobić i wie, czego chce.

I mężczyzna boi się, jak wypadnie?

Moje badania pokazują, że 25-30 % mężczyzn odczuwa lęk, czy sprawdzą się w seksie. Tego w poprzednich latach nie było w takim stopniu. Najważniejszy był orgazm u mężczyzny. A teraz to się zaczyna zmieniać, pojawia się świadomość. Ja jestem za tym, żeby mężczyźni i kobiety byli bardziej świadomi swojej seksualności, ale tu potrzebny jest dialog.

Jednak mężczyznom wciąż trudno przychodzi rozmawianie o problemach, zwłaszcza tych natury seksualnej. Nie mówią.

Kobiety też nie. A komunikowanie się jest bardzo ważne w każdym układzie – czy to heteroseksualnym, czy homoseksualnym. Myślę, że problem Polaków polega na tym, że kiedy my – seksuolodzy – mówimy o seksualności, to społeczeństwo nie łączy tego ze zdrowiem. Wiemy, że jest zdrowie fizyczne, psychiczne, ale zdrowie seksualne – na które składa się fizjologia i biologia naszej seksualności, ale też pewien proces komunikowania i naszej miłości – już nie. To, co w moim odczuciu w Polsce jest zachwiane, to proces komunikowania i ze strony kobiet, i ze strony mężczyzn. Ja mam wrażenie, że nasze relacje w seksie są jak test na inteligencję – trzeba zgadywać, o czym ona myślała, a o czym on. Czasem mężczyzna zapyta, czy dobrze ci było.

Po wszystkim.

Zwykle po wszystkim, zamiast przed zapytać o oczekiwania w ramach konstruktywnej rozmowy. Czasami wypytujemy też o poprzednich partnerów, a to są najgłupsze rzeczy, o które można zapytać. To, co jest ważne z naszej przeszłości, to to, czy seks, który uprawialiśmy z punktu widzenia HIV i innych infekcji przenoszonych drogą płciową był bezpieczny – czy używaliśmy prezerwatyw.

Wydaje się, że wciąż nie ma w nas nawyku pytania o to na początku znajomości.

Według mnie mówienie o męskości czy kobiecości powinniśmy utożsamiać właśnie z odpowiedzialnością, a nie ocenianiem wcześniejszych zachowań seksualnych partnera/partnerki. Po prostu trzeba pójść do punktu anonimowego badania i wykonać test na HIV. Bo to, co najważniejsze, to kategoria zdrowia. Ten test powinien być wyrazem odpowiedzialności wobec drugiej osoby i wobec siebie – wyrazem troski, miłości.

Według wyników Pańskich badań, które Pan zawarł w studium Seksualność Polaków na początku XXI wieku zdecydowana większość ankietowanych obu płci deklaruje, że miłość to dla nich istotny warunek udanego życia seksualnego. Czyżbyśmy byli tak romantycznym narodem?

Miłość jest ważna, nawet w grupie nastolatków. Co więcej, 75% młodych ankietowanych deklaruje, że chciałoby mieć jednego partnera na całe życie. Mimo tej deklaracji 45% twierdzi, że można wchodzić w relacje seksualne z osobą, której się nie kocha. Czyli my, i ci młodzi, i ci starsi [grupa wiekowa 18-49] dostrzegamy wartość miłości w życiu człowieka, ale jednocześnie widzimy dwie drogi. Miłość jest jedną sprawą, a seks – drugą. Możesz dążyć do miłości, ale jeśli jej nie doświadczasz, to nie przeszkadza to we współżyciu seksualnym.

Życie jednak pokazuje, że często uczucia sobie, a pożądanie sobie i trudno się dobrać, aby było nam dobrze zarówno na co dzień, jak i w sypialni.

Różnica temperamentów w związku bywa rzeczywiście problemem. Moje badania pokazują, że kilka procent kobiet i mężczyzn, którzy są w związkach, twierdzi, że ich oczekiwania seksualne są inne od oczekiwań ich partnerów, np. partnerka oczekuje częstszego współżycia seksualnego, a partner tego nie chce lub na odwrót. I ta kwestia stanowi problem zwłaszcza w sytuacji, kiedy proces komunikowania się między partnerami jest zachwiany.

I czy nie jest tak, że wtedy ludzie zamiast rozmawiać, wybierają z pozoru łatwiejsze rozwiązania jak poszukiwanie spełnienia seksualnego poza stałym związkiem? Szczególnie mężczyźni?

Statystycznie widzimy, że mężczyźni częściej zdradzają. Bywa, że już rok po ślubie dochodzi do zdrad. Ale ślub w naszej rzeczywistości jest dziś złudny, bo związek nieraz trwa już kilka lat zanim ludzie się pobiorą. Bywa więc tak, że ta namiętność, to pożądanie i ekscytacja znane z początku znajomości są już za nimi. A ludzie często naiwnie myślą, że ślub coś odmieni. Ślub często daje nam tylko takie poczucie bezpieczeństwa związane z „prawem do posiadania” tej drugiej osoby. Do ślubu nadal bardziej dążą kobiety, ale też dużo osób dziś dokonuje wyboru życia w pojedynkę. Z moich badań wynika, że 31% Polaków do 49 roku życia dokonuje wyboru życia w pojedynkę i jest to tendencja wzrastająca, która dotyczy zarówno kobiet i mężczyzn.

Czyli kategoria typowego starego kawalera odchodzi do lamusa i proporcje się wyrównują?

Proporcje się wyrównują, niezależność kobiet jest duża, a w mediach głośno jest o tym, że wiele dorosłych osób mieszka nadal z rodzicami. Z jednej strony ludzie szukają jakiejś formy wygody, z drugiej – realizują swoje aspiracje zawodowe. Z tej grupy, która stanowi 30%, prawie połowa dokonuje wyboru życia w pojedynkę, ponieważ w ich otoczeniu nie ma odpowiedniego partnera/partnerki, co oznacza, że wzrosły też nasze wymagania. Mamy pewien pozytywny objaw, że młodzi ludzie coraz mniej ulegają presji rodziny, presji otoczenia, konwencji społecznych, że wypada już być w związku.

Wybory te jednak są warunkowane też trochę biologią.

Tak, bo kobiety są w sytuacji prokreacyjnej znacznie trudniejszej niż mężczyźni. Zegar biologiczny u nich tyka, tyka i przychodzi taki moment, kiedy kobieta powinna dokonać wyboru, czy chce mieć dziecko czy nie. Mężczyzna może sobie dłużej dywagować. Tradycyjnie pojęta męskość zawiera te składowe, że trzeba mieć syna, wybudować dom i jeszcze drzewo jakieś zasadzić. Trzeba walczyć z tymi stereotypami, bo one utrudniają nam życie. Rozmawiamy nieopodal Placu Zbawiciela, gdzie jest tęcza, która nie rozumiem dlaczego kojarzy się w naszej rzeczywistości przede wszystkim z flagą środowisk homoseksualnych. A według mnie tęcza jest symbolem takiego kolorytu naszej seksualności, która ma różne barwy w różnych fazach życia.

Wydaje się, że raczej mężczyźni obawiają się swoich homoseksualnych pragnień, bo one uważane są za zaprzeczenie prawdziwej męskości.

To prawda, mężczyźni często mają bardzo silne postawy homofobiczne właśnie ze względu na lęk. Mam wrażenie, że ci mężczyźni, którzy dobrze się czują ze swoją heteroseksualnością nie będą tak mocno reprezentowali postaw homofobicznych, bo to nie jest dla nich zagrażające. Musimy także mieć to poczucie, czym jest nasza orientacja seksualna w życiu, a czym są nasze doświadczenia seksualne. I to dotyczy i kobiet, i mężczyzn. Z moich badań internautów – będących grupą ludzi bardzo otwartych na nowe doświadczenia w seksie – wynika, że 10% mężczyzn, którzy twierdzili, że są heteroseksualni, miało kontakty homoseksualne. Z tego problemu nie należy robić. Doświadczenia to co innego niż orientacja, a doświadczenia mogą wynikać z różnych motywów i z różnej otwartości oraz przyjmować różne formy, np. pieszczot.

A wydawałoby się, że pieszczoty preferują przede wszystkim kobiety. Kolejny stereotyp?

Tak. Myślimy, że kobieta zwykle oczekuje pieszczot. I to jest prawda – w zdecydowanej większości. Jednak podczas badań wśród kobiet pracujących w seksbiznesie, dowiedziałem się, że coraz więcej mężczyzn wymaga od nich pieszczot. Mężczyźni bardzo często chcą być pieszczeni, przytulani, całowani przez partnerki, ale w związku ze stereotypem męskości, wielu z nich jest trudniej komunikować kobiecie, czego oczekują. Myśląc stereotypowo, ale nie tylko, mężczyzna wie, że kobiecie należą się pieszczoty, że powinna być gra wstępna, że trzeba pocałować tu, pocałować tam, że trzeba sprawdzić twardość sutków, wilgotność pochwy itp. Z kolei kobiety widząc, że jest wzwód, stwierdzają, że wszystko załatwione. Wzwód jest ważnym wskaźnikiem podniecenia seksualnego, ale to nie wszystko. Kobiety mają takie poczucie, że mężczyznom należy się ewentualnie oral. Ostatnio, jak pokazują moje badania zarówno w grupie kobiet, jak i mężczyzn, mamy bardzo dużo doświadczeń o charakterze oralnym. To tak jakbyśmy żyli w ostatnich latach w ojczyźnie seksu oralnego. Ale nawet seks oralny, który oczywiście jest często preferowany przez wielu mężczyzn, nie zastąpi innych pieszczot, których jest cała gama. Opowiem przypadek mojego pacjenta, który bardzo chciał być kotem swojej żony. Jego żona po pracy siada na kanapie i głaszcze kota. I kiedy ten mąż przysuwa się do niej, bo też chciałby być taki pogłaskany, poprzytulany, to żona mówi: nie przeszkadzaj, nie widzisz, że mam kota? I niektórym mężczyznom trudno jest konkurować z kotem. Właśnie dbanie mężczyzn o wizerunek, ćwiczenie na siłowni itp. jest komunikatem do kobiety „zwróć na mnie uwagę, popatrz na mnie”. I taki muskularny facet też często oczkuje pieszczot. Bo on jest muskularny w sensie wizerunkowym, ale często może być tak, że on w łóżku wcale nie jest "dowódcą".

Czy mimo tego mężczyźni nadal szukają potwierdzenia swojej męskości w sypialni?

To kwestia stereotypów. Przyzwyczailiśmy mężczyzn do tego, że długość stosunku, jakość i intensywność doznań zależy od nich. I tak też w dużej mierze jest. Ale sypialnia to nie jest jedyne miejsce, gdzie ludzie mogą uprawiać seks. A poza tym sypialnia nie jest też naszym jedynym wyznacznikiem przeżywania namiętności i miłości. Liczy się też ta świadomość, że przyjdziemy z pracy i będziemy mieli poczucie bliskości, bezpieczeństwa, przynależności. To są ważne argumenty przemawiające za byciem w związku. Ile jest związków, które były oparte na dobrym seksie i się rozpadły? A w innych seks jest nawet gorszy, ale inne kategorie odegrały ważną rolę i ludzie są razem. Mężczyźni wprawdzie są wzrokowcami i seks jest dla nich istotny, ale jeżeli mówimy o kategoriach dojrzałości, to mężczyzna nie myśli tylko przez pryzmat długości swojego penisa. W ogóle w Polsce zbyt mało rozmawiamy o sobie, związkach, seksie. Może niektórym się wydaje, że nie wypada.

Że urazimy męską dumę?

Tak. Ale jeśli jest nam źle i nie powiemy, to będzie jeszcze gorzej. Nie tkwijmy w takiej relacji. Chociaż jeśli nastąpił kryzys, to też nie jest od razu powód, żeby się rozstać, bo na bazie kryzysu można coś zbudować, może on coś uświadomić. Jest to jednak sprawa otwartości, dialogu, dojrzałości. Po wielu latach związku miłość na pewno już nie jest taka, jak na początku. Nie da się kochać z taką samą intensywnością przez całe życie, bo byśmy tego nie wytrzymali. Ale miłość jest ważna w życiu człowieka i trzeba sobie zdawać sprawę, że może ona przyjmować różne fazy. Można kochać partnera/partnerkę, ale to nie przeszkadza – niestety – jakiejś chwilowej fascynacji inną osobą. Można kochać swojego mężczyznę, ale można z różnych powodów zafascynować się innym lub inną kobietą. To pokazuje złożoność naszej rzeczywistości, naszego życia, naszej seksualności. I im więcej, będziemy o tym wiedzieli, tym lepiej będziemy mogli to interpretować.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

* Profesor Zbigniew Izdebski – wybitny seksuolog, doradca rodzinny. Autor studium badawczego Seksualność Polaków na początku XXI wieku. W listopadzie nakładem wydawnictwa Znak ukaże się zbiór rozmów Zbigniewa Izdebskiego i Janusza L.Wiśniewskiego Intymnie. Rozmowy nie tylko o miłości.

Fot. materiały prasowe, pedagog.uw.edu.pl, pinterest.com