Obecnie powszechnie nie tylko leczymy i podnosimy komfort życia, lecz także poprawiamy wygląd narządów płciowych. Można by się zastanawiać, czy moda na perfekcyjny wygląd pod każdym względem nie sięgnęła zenitu. Z drugiej strony zainteresowanie tym obszarem to duży krok do przodu, ponieważ zaczynamy przerywać milczenie również wobec problemów wstydliwych, a jednak powszechnych wśród kobiet, jak na przykład wypadanie macicy czy przerost warg sromowych, które utrudniają codzienne funkcjonowanie. Zwłaszcza, że wciąż jest spory odsetek kobiet, które nie oglądają swoich miejsc intymnych, spoglądają na nie wstydliwie, ze skrępowaniem, a przecież to część ich własnego ciała, o którą trzeba dbać jak o całą resztę.
Ginekologia estetyczna staje się coraz bardziej popularna, dlatego chciałam zapytać, jak oceniłaby Pani skalę tego zjawiska ze swojej perspektywy.
Obserwuję coraz większa otwartość w korzystaniu z ginekologii plastycznej. Na pewno media mają spory udział w propagowaniu dbania o siebie w tym obszarze. Młode dziewczyny mają mniejszy problem ze zgłoszeniem się do lekarza i ujawnieniem tego typu problemów. Ale również starsze panie – zawsze się zgłaszały i nadal zgłaszają, mówią o problemach takich jak nietrzymanie moczu, o tym, że coś im tam między nogami przeszkadza. Tego typu operacje, które przywracają statykę narządów płciowych robiło się zawsze. Teraz jednak faktycznie obserwuję coraz więcej przypadków kobiet około 50. roku życia, które są zainteresowane poprawieniem jakości współżycia, bo po porodach już nie jest tak, jak przed nimi.
A jak wyglądają proporcje – więcej kobiet zgłasza się ze względów czysto estetycznych, czy ze względów zdrowotnych, praktycznych?
Mogę powiedzieć, że jest pół na pół. Kiedyś oczywiście więcej było pacjentek, które decydowały się na operacje ze względów zdrowotnych, teraz rośnie liczba kobiet, które chcą poprawić naturę. Można chyba nawet mówić o modzie, szczególnie na labioplastykę, czyli korekcję warg sromowych.
Czy zdarza się Pani doktor odmówić, kiedy pacjentką powodują względy czysto estetyczne? Bo to jednak operacja, dość poważna ingerencja. Na pewno tu możemy postawić pytanie o to, czy sobie przypadkiem nie zaszkodzimy, nie pogorszy się stan zdrowia, odczucia, jakość stosunków?
Zdecydowanie. Bardzo często zdarza mi się powiedzieć pacjentkom, zwłaszcza młodym, że według mnie wszystko wygląda normalnie i ja bym niczego nie operowała. I w połowie przypadków, zwłaszcza młode dziewczyny się uspokajają i mówią: acha, to fajnie, bo ja się martwiłam, wstydziłam się przed chłopakiem, więc jak pani mówi, że jest dobrze, to OK, to ja się jeszcze zastanowię. I zwykle te pacjentki już nie wracają, rezygnują. Często kobiety przychodzą pod pozorem rutynowych badań, cytologii i kiedy przychodzi do badania, to wtedy mówią, że tu jeszcze jest takie coś, w zasadzie najważniejsze, i głównie z tym przyszły, że to i to według nich brzydko wygląda i chciałaby się zoperować. Ja wówczas oceniam, czy to rzeczywiście jest problem czy raczej nieuzasadniony anatomią – lęk. Często mi się zdarza odmawiać, tym bardziej, że po zabiegach występują powikłania.
Właśnie – powikłania. Z czym musimy się liczyć, decydując z tych czy innych przyczyn na operację narządów intymnych. Jak długo trwa rekonwalescencja? I czy ingerencja chirurgiczna nie wpłynie negatywnie na jakość późniejszych stosunków?
Pacjentki są informowane o tym, że w czasie operacji także i nerwy są naruszane w jakimś stopniu, ukrwienie jest zaburzone. W związku z powyższym może nie być takiego czucia w tych narządach, jakie było przed zabiegiem. Natomiast te pacjentki, które faktycznie mają np. większe wargi sromowe i to jest ich kompleks, nie zwracają uwagi na te konsekwencje, dla nich są one drugorzędne. Dla niektórych jest to po prostu tak duży problem, że satysfakcja podczas seksu jest mniej ważna.
Występują jednak wspomniane powikłania. Mają one związek z gojeniem się. Po operacji wszystko świetnie wygląda, szwy są perfekcyjne, ale mimo tego – gojenie czasami bywa utrudnione, rany mogą się rozchodzić, szczególnie jeśli mieliśmy do czynienia z dużą plastyką. Powikłania wymagają dużo zachodu, trzeba poddawać się rehabilitacji pod postacią na przykład naświetlania lampami, żeby rany wygoiły się. I najczęściej to wystarcza, ale bywa i tak – w rzadkich przypadkach – że trzeba wykonać po paru miesiącach operację korygującą.
A to uniemożliwia stosunek przez kilka tygodni czy miesięcy.
Tak, na kilka miesięcy. Gojenie wstępne następuje bardzo szybko, natomiast żeby rany wygoiły się ostatecznie, potrzebne są dwa miesiące, o ile nie ma powikłań, bo wtedy oczywiście zajmuje to więcej czasu.
Chciałam zapytać o dość częsty zabieg, jakim jest waginoplastyka, która pomaga, kiedy między innymi obluzowują się mięśnie pochwy. Jaki jest zazwyczaj wiek pacjentek, które ta przypadłość dotyka.
Kobiety koło 40. zgłaszają się na plastykę krocza czy tylnej ściany pochwy ze względów estetycznych i poprawiających jakość współżycia. Natomiast, kiedy mamy do czynienia z uszkodzeniem całego aparatu podtrzymującego narząd płciowy w miednicy, czyli tzw. wypadanie, to mówimy najczęściej o pacjentkach po 50. roku życia i starszych. Jest to bardzo kłopotliwe, kiedy pochwa nie jest na swoim miejscu – ulega obtarciom, odleżynom, pojawia się nieprzyjemnie pachnąca wydzielina i problem nietrzymania moczu. Jednym słowem – nie da się żyć. Ten problem może też dotknąć młodsze panie np. po paru porodach – nietrzymanie moczu zmusza je do nieustannego chodzenia z podpaską, utrudnia codzienną aktywność, np. udział w zajęciach fitness.
Co decyduje o występowaniu tych problemów? I czy możemy sobie jakoś pomóc, zapobiegać, np. ćwiczyć mięśnie Kegla?
W pewnym stopniu można sobie pomóc, natomiast są sytuacje, na które nie mamy wpływu. Ciąża i szczególnie poród – który jest procesem dynamicznym i różne rzeczy mogą się zdarzyć w jego trakcie. Np. kiedy dziecko jest duże, a kobieta jest drobna, może dojść do nieodwracalnego uszkodzenia struktur, które później trzeba korygować operacyjnie.
Czy to problem o dość dużej skali? Czy każdy kolejny poród zwiększa ryzyko przyszłego wypadania macicy, nietrzymania moczu itd.?
Wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji. Są kobiety, które urodziły trójkę dzieci i pochwa wygląda jak u dziewczyny, która nie rodziła. To są najczęściej kobiety szczupłe, wysportowane. Są też kobiety, które przejdą jeden poród i wszystko w obrębie ich dróg rodnych się zmienia. Geny mają wpływ, ale także waga. Otyłoścć wpływa negatywnie na stan narządów płciowych.
A co z hymenoplastyką, czyli odtwarzaniem błony dziewiczej. Czy to popularny zabieg?
Zdarza się oczywiście, ale bardzo rzadko. Osobiście miałam do czynienia z przypadkami tego u dziewczyn, które studiowały w Polsce a były z Bliskiego Wschodu i przed powrotem do swoich domu, musiały odtworzyć błonę, aby tam przeżyć. Słyszałam też o przypadkach par, które zgłaszały się z tego typu prośbami, co wiązało się z ich seksualnymi fantazjami. Są to jednak przypadki bardzo rzadkie.
Jakie są jeszcze popularne zabiegi w obrębie narządów płciowych?
Odsysanie tkanki tłuszczowej ze wzgórka łonowego. Zgłaszają się z tym zwykle osoby, które się odchudziły, jednak została im taka poduszeczka, z którą ciężko sobie poradzić. Ten zabieg często jest też wykonywany podczas odsysania tłuszczu z innych partii ciała, np. brzucha. Z kolei kobiety szczuplejsze często decydują się na powiększenie warg sromowych. Służy do tego tkanka tłuszczowa, która jednak szybciej się wchłania, lub kwas hialuronowy, który utrzymuje się dłużej.
Dziękuję za rozmowę.
Doktor Olga Błaszczak-Galewska – specjalista ginekolog-położnik, absolwentka Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Gdańsku oraz Studium Psychoterapii przy Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. Specjalizuje się w ginekologii operacyjnej, wykonuje między innymi: operacje warg sromowych oraz pochwy (operacyjnym leczeniu zaburzeń statyki pochwy i narządu rodnego, wysiłkowego nietrzymania moczu oraz poporodowych uszkodzeń pochwy i krocza).
Fot. Encyklopedia wychowania seksualnego dla dorosłych – zdjęcia Paulina Klepacz dla enter the ROOM, zdjęcia kwiatów – unsplash.com, ryciny – flickr.com/Creative Commons, zdjęcie doktor Olgi Błaszczak-Galewskiej – Maciek Ostrowski