Naukowcy nieustannie biją na alarm. Rozwój przemysłu wpływa na zmiany klimatyczne na naszej planecie. Wprawdzie armagedon w najbliższym czasie nam nie grozi, jest to raczej perspektywa przynajmniej kilkuset lat. Jednak nie ulega wątpliwości, że już dziś część mniejszych wysp jest zagrożona całkowitym zniknięciem z powodu podnoszenia się poziomu wód. Szacuje się, że do 2050 roku pod wodą znajdą się między innymi rajskie Malediwy. W dalszej perspektywie zagrożone są inne wyspy, a także takie nadmorskie metropolie jak Amsterdam, Bombaj, Nowy Jork…

Kadr z filmu „Pojutrze” Rolanda Emmericha będący katastrofalną wizją zmian klimatycznych na naszej planecie 

Dlatego myślenie o alternatywnych formach życia na Ziemi już teraz wcale nie jest przesadzone. Jeśli nawet naszą cywilizację spotka los mitycznej, zaginionej gdzieś na dnie oceanów Atlantydy, to my jako ludzie mamy szansę przetrwać, biorąc pod uwagę możliwości techniczne, którymi dysponujemy. Najlepiej byłoby oczywiście zadbać o jak najbardziej ekologiczne rozwiązania i w ogóle nie dopuścić do postępu zmian klimatycznych. Aczkolwiek, patrząc na projekty pływających wysp czy Arki Noego przyszłości, chciałoby się doczekać życia w nowych, utopijnych warunkach.

Kadr z filmu „Pojutrze” Rolanda Emmericha

Najbliższe zmiany klimatyczne mogą dotknąć około 700 mln ludzi i zmusić ich do przesiedlenia się. Tylko gdzie? Władze maleńkiej i biednej wysepki Kiribati kupiły tereny na jednej z wysp z archipelagu Fidżi, aby móc się tam przenieść. Z kolei mieszkańcy Malediwów położonych na Oceanie Indyjskim nie chcą zostać klimatycznymi uchodźcami i stawiają na sztuczne wyspy, które projektuje i buduje dla nich holenderska firma Dutch Docklands International. Na początek mają powstać obiekty turystyczne jak Greenstar – pływająca wyspa-hotel  a później obiekty dla mieszkańców. W planach jest kilka mniejszych wysp, które zostaną zakotwiczone na dnie oceanu i będą oparte na podobnych rozwiązaniach jak te, z których korzystają platformy wiertnicze. 

Projekt pływającej wyspy-hotelu Greenstar 

Architekci wybiegają myślami jeszcze dalej. Oczami wyobraźni widzą wielki potop, a to inspiruje ich do opracowywania rozwiązań, które pozwoliłyby nam żyć dalej w komfortowych warunkach, z tym że na powierzchni wód. Francuski architekt Vincent Callebaut zaprojektował Lilypad – pływające miasto, które swoim kształtem przypomina amazońską lilię wodną. Jego projekt miałby pomieścić 50 tysięcy ludzi i byłby wyposażony w ekologiczne technologie, między innymi baterie słoneczne, które zapewniłyby mu samowystarczalność. To ekopolis przyszłości w założeniu autora miałoby nie tylko być wybawieniem, lecz także umożliwiałoby ludziom powrót do koegzystencji z przyrodą.

Miasta-lilie projektu Vincenta Callebauta

Kolejny samowystarczalny i w 100 % ekologiczny projekt, jednak już na mniejszą skalę (może pomieścić 50 rodzin), to dom-muszla, który można umieści zarówno na lądzie (według pomysłodawców nawet w warunkach pustynnych lub arktycznych), jak i na wodzie. Wewnątrz zaplanowany jest ogromny ogród, który miałby zapewniać pożywienie, a także regulować mikroklimat. Źródłem energii w budynku miałyby być wiatr i słońce, a więc odnawialne zasoby.

Projekt domu-arki autorstwa Alexandra Remizova i Lwa Britwina, źródło: remistudio.ru 

Patrząc na wspomniane wyżej projekty, wydaje się, że nasza przyszłość ma całkiem ciekawe perspektywy. Życie w dryfujących po morzach i oceanach wyspach i domach przypominających statki kosmiczne wydaje się coraz bardziej realne. Tylko co wtedy, kiedy po etapie ocieplenia i powodzi wszystko skuje lód?

Projekt domu-arki autorstwa Alexandra Remizova i Lwa Britwina, źródło: remistudio.ru

Fot. główne: vincent.callebaut.org, materiały prasowe