Długa historia zabawek erotycznych, które służyły do masturbacji lub urozmaicenia stosunku najlepiej świadczy o tym, że człowiek jest istotą seksualną, a seks to bardzo istotna część jego życia i nie służy wyłącznie prokreacji. Kleopatra uwielbiała dilda (ponoć były z marmuru) i kulki dopochwowe. Philippe Brenot, psychiatra, antropolog, profesor zajmujący się seksualnością na Uniwersytecie Kartezjusza w Paryżu, autor książki „The Story of Sex”, pisze w niej, że Kleopatra miała nawet używać pierwszego wibratora, czyli zwoju papirusu, w którym znajdowały się żywe pszczoły... Także starożytni Grecy uznawali masturbację za naturalny sposób rozładowania napięcia seksualnego, a na początku naszej ery została ona uznana za środek leczniczy.

Eksponaty z wystawy „The Institute of Sexology”, źródło: wellcomecollection.org

Na początku było dildo

Najstarsze przedmioty, które udało się znaleźć archeologom, pochodzą z górnego paleolitu i wydają się być pierwotnymi formami dilda. Wykonane z kości, kamienia czy drewna miały falliczny kształt, długość około 20 cm i średnicę około 3 cm. Nie pozostawia to więc wątpliwości, że były wzorowane na męskim członku. Ich seksualne wykorzystanie potwierdzają malowidła odkrywane na ścianach prehistorycznych jaskiń, choć uważa się, że były to narzędzia mające też wiele innych zastosowań. Pozostaje jedynie pytanie, czy takie dość twarde, niezbyt precyzyjnie ociosane narzędzia mogły faktycznie zapewniać rozkosz. Może jednak człowiek pierwotny potrzebował silniejszych doznań niż my. 

Kobiecy sekret

W starożytnych kulturach wschodnich popularne były zwłaszcza Ben Wa, nazywane kulkami gejszy lub chińskimi, chociaż ich wymyślenie przypisuje się Japończykom. Używane były przez kobiety dla zwiększenia przyjemności swojej i partnera podczas stosunku. Zwykle były one wykonywane z kości słoniowej, kamieni naturalnych lub metalu. 

Męska biżuteria

Z kolei mężczyźni dla przedłużenia erekcji i zwiększenia doznań partnerki stosowali pierścienie nakładane u nasady penisa. Wykonywano je z metali szlachetnych (złoto, srebro), rzadziej z kości słoniowej czy innych materiałów. Wzmianki o tych akcesoriach znajdziemy między innymi w Kamasutrze, gdzie opisywane są również praktyki bliskie dzisiejszemu BDSM. 

Zdjęcie przedstawiające rysunki zdobiące antyczną wazę grecką, źródło: commons.wikimedia.org

Antyczny przykład

Wspomniane już dilda zobaczymy też na rysunkach zdobiących starogreckie wazy – używane zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn, pojedynczo lub grupowo. O ówczesnych sekszabawkach przeczytamy również w antycznych pismach, np. u Arystofanesa czy w mitologii, według której bożek Pan uczył młodych pasterzy sztuki masturbacji. 

Ręce na kołdrze

Niestety, ekspansja chrześcijaństwa przyniosła ze sobą – przynajmniej w teorii – rygory cielesne, a masturbacja uznana została za grzech, seks miał służyć płodzeniu potomstwa i basta. Ekstazy można było doświadczać jedynie w kontakcie duchowym z Bogiem. Na początku nowej ery została odkryta również choroba dotykająca kobiety – histeria, która karierę zrobiła w XIX wieku. Ta straszna choroba odpowiadała za zmienne nastroje kobiet, nerwowość, pobudzenie, migreny, a nawet za nimfomanię. Podobno już w pierwszych wiekach naszej ery odkryto, że najlepiej klina klinem i zalecano leczenie histerii masturbacją.

Obraz Édouarda-Henri Avrila przedstawiający lesbijski seks z użyciem dilda mocowanego do ciała za pomocą pasów, źródło: commons.wikimedia.org

Histeryczne czasy

Rozkwit tej terapii przypadł na czasy dość rygorystycznej pod względem obyczajowym epoki wiktoriańskiej w Anglii i miał związek z „epidemią” histerii. Na szczęście lekarze zajmujący się tą przypadłością nie skąpili swoim pacjentkom terapeutycznego masażu miednicowego, a one ustawiały się w długie kolejki. Rzecz jasna pacjentkami były głównie panie zamożne, mogące sobie pozwolić i na histerię, i na regularne wizyty, dzięki którym poprawiał się im humor i swoimi problemami nie zawracały głów mężom.

My z kolei możemy zachodzić w głowę, jak przez tyle wieków oświeceni ludzie mogli wierzyć w histerię i – jakby nie było – stosować wobec tej domniemanej choroby przemocowe działania seksualne. Jednak właśnie zmęczeniu lekarzy „ręczną robotą” i temu, że techniki autoerotyczne nie były powszechne wśród pań, zawdzięczamy kolejne innowacje w dziedzinie seksgadżetów, dzięki czemu dziś mamy bezprzewodowe wibratory i inne erotyczne akcesoria – do wyboru, do koloru.

Kadr z filmu „Histeria – romantyczna historia wibratora” opowiadającego o lekarzu Mortimerze Granville'u, któremu przypisuje się wynalezienie pierwszego wibratora – materiały prasowe 

Nie starcza rąk do pracy...

W 1883 roku brytyjski lekarz Joseph Mortimer Granville wynalazł pierwszy wibrator, który miał być remedium na urazy nadgarstków i usprawniać leczenie. Choć inne źródła mówią, że pierwszy był brytyjski fizyk Weiss, który w 1880 roku zaprojektował elektryczny masażer bardziej przypominający suszarkę niż dildo. Grunt, że się sprawdzał. Poza tym mógł służyć do masażu innych części ciała, nie tylko tych intymnych. Sukces urządzenia był niebywały, szybko opuściło ono lekarskie gabinety i można je było kupić do użytku domowego. Przyjemność znalazła się w rękach samych kobiet.

Masażer na korbkę będący eksponatem w Antique Vibrator Museum, źródło: antiquevibratormuseum.com

Wibrator elektryczny, źródło: commons.wikimedia.org

Bezprzewodowa rewolucja

W połowie XX wieku upowszechnił się silikon i obok coraz lepszych masażerów zaczęły się pojawiać inne gadżety wykorzystywane na początku zwłaszcza w pornoprzemyśle. Przełom nastąpił wraz z rewolucją seksualną, która przyniosła kolejne rozluźnienie norm obyczajowych, i wraz ze stworzeniem pierwszego bezprzewodowego wibratora, czego dokonał w 1966 roku John H. Tavel. Anatomiczny kształt, zasilanie na baterie R6 i tak doczekaliśmy się prawdziwej seksualnej wolności.

Zwiastun filmu „Histeria – romantyczna historia wibratora”

Fot. główne: kadr z filmu „Histeria – romantyczna historia wibratora” – materiały prasowe

psychiatra, antropolog i dyrektor nauki seksuologii i ludzkiej seksualności Uniwersytetu Kartezjusza w Paryżu