Filmów niezrealizowanych przez Andrzeja Wajdę jest znacznie więcej niż tych, które nakręcił. Jego filmografia jest imponująca. Nie byłoby polskiego, a nawet i światowego kina bez Kanału, Popiołu i diamentu, Ziemi Obiecanej, Panien z Wilka czy Wesela. Ten ostatni widnieje na liście obowiązkowych filmów omawianych przez Martina Scorsese w jednej z nowojorskich szkół filmowych. Projektów, które ostatecznie nie wyszły spod ręki mistrza jest niemal 150. Jeśli jedne tematy nie wypalały, zajmował się innymi. Kręcił czasem po dwa filmy rocznie. Do tego przedstawienia teatralne czy realizacje dla teatru telewizji. Zawsze miał coś w zanadrzu. Często w końcu, po latach, ktoś inny realizował jego pomysł i to z wielkim powodzeniem. Tak było chociażby z Krzyżakami, które ostatecznie wyreżyserował Aleksander Ford, czy z Przedwiośniem, o którym Wajda myślał na początku lat 60. Ostatecznie obraz powstał po czterdziestu latach w reżyserii Filipa Bajona

Andrzeja Wajdę zawsze pociągały tematy bardzo różne, często skrajne. Uważał się za filmowca umiejącego wyreżyserować niemal wszystko, nie przerażało go żadne powierzone mu zadanie. Jego największym niezrealizowanym marzeniem była ekranizacja trzeciej części Dziadów Adama Mickiewicza. Nie udało się też doprowadzić do realizacji Bołdyna, który miał opowiadać o samotności Stalina, który z biegiem lat nikomu nie wierzył i uważał, że każdy z jego otoczenia, kto odegrał już swoją rolę, powinien pożegnać się z życiem. Projekt upadł już na etapie pisania scenariusza. Podobnie było ze Snem nocy letniej Agnieszki Osieckiej, którego akcja miała opowiadać o legendarnej Piwnicy pod Baranami czy filmem na podstawie popularnej serii powieści dla młodzieży, czyli Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz.

wajda film rezyser

Trzykrotnie Andrzej Wajda próbował zmierzyć się z Günterem Grassem. Bez efektu. Pierwsze spotkanie dotyczyło powieści Blaszany bębenek. Co ciekawe, to właśnie sam autor wybrał Wajdę na reżysera ekranizacji jego powieści. Problemem był scenariusz, którego nikt nie potrafił należycie zadaptować. Udało się to dopiero po latach, jednak z projektem związany był już Volker Schlöndorff. Grass nie zniechęcił się jednak do Wajdy. Powierzył mu swoją powieść Kot i mysz. Na drodze stanęły władze polityczne. Niedopuszczalne było dla nich zrobienie niemieckiego filmu z niemieckimi aktorami, którego akcja toczy się w Polsce. Ostatnie spotkanie Wajdy z pisarzem dotyczyło tekstu Wołanie kumaka, który po latach zrealizował Robert Gliński.

Wajdę kształtowały podróże. Jedną z nich była wyprawa do San Salvador w Ameryce Południowej. Reżyserowi towarzyszył polski dziennikarz, mieszkający tam od wielu lat. To on opowiedział reżyserowi o brazylijskim pisarzu Jorge Amado, którego powieści były mocno zbliżone do dzieł Witkacego. Zabawne historie, w których duchy nawiedzają rodziny, ciągle dopominając się o swoje prawa. Miał to być pierwszy film komediowy Wajdy. Na skutek braku polskiego tłumaczenia oraz odpowiedniego agenta czy potencjalnych producentów film również nie powstał. Pierwszym filmem komediowym, jak dotąd jedynym, jaki nakręcił mistrz, pozostaje Polowanie na muchy, na podstawie opowiadania Janusza Głowackiego

wajda film rezyser2

Andrzej Wajda powiedział kiedyś, że szczęśliwi są ci reżyserzy, którzy piszą sami scenariusze do swoich filmów, są bowiem uzależnieni wyłącznie od siebie. Wajda taki nie był. Wiedział, jaki temat chce poruszyć i w jaki sposób przedstawi go na ekranie. Gorzej, jeśli chodzi o odpowiedni materiał. Dlatego nieustannie szukał, zapełniając szufladę. A w niej: niezrealizowany film o zamachu w Sarajewie, który miał być uzupełniony wędrówką przez zrujnowaną stolicę Bośni czy Kartoteka według dramatu Tadeusza Różewicza, która miała powstać na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich. Niezrealizowany został też amerykański debiut Wajdy o Helenie Modrzejewskiej czy ekranizacja Cesarza Ryszarda Kapuścińskiego ze scenariuszem Marcela Łozińskiego. Taka sytuacja oczywiście dotyczy wielu innych polskich filmowców, którzy w PRL-u dysponowali nadmiarem scenariuszy. Wajda pod tym względem nie przebił nikogo innego. Zarówno jego zrealizowane projekty, jak i te, które nie powstały intrygowały i wzbudzały emocje. Andrzej Wajda bez względu na to, czego nie udało się mu nakręcić, pozostanie najważniejszym reżyserem w historii polskiej kinematografii.