Seks jest ważnym aspektem naszego życia, naszych związków. Jesteśmy istotami seksualnymi i od tego nie uciekniemy. W dzisiejszym świecie kobiety mogą jednak czuć na sobie presję bycia superwoman w każdej dziedzinie, a więc także i w łóżku. Powinny mieć świetny orgazm za orgazmem, zmieniać kochanków jak rękawiczki czy też być w pełni szczęśliwe tylko z tym jednym jedynym. Trochę oczywiście wyolbrzymiam, ale jednak presję można poczuć. I zamiast korzystać z możliwości, to być nimi przytłoczoną. Dlatego Karolina Cwalina, coach i pomysłodawczyni projektu Sexy zaczyna się w głowie radzi, jak z tych wszystkich spraw wybrnąć, aby w pełni czerpać przyjemność z seksu i nie robić niczego pod presją. 

 

Jak problemy z seksualnością są postrzegane przez Ciebie? Czy twoje klientki też je wymieniają?

Fajnie, że przyszłaś z tym do mnie jako coacha, choć w sprawach seksualności pierwszą instancją, do której warto się udać są specjaliści, seksuolodzy. Jednak wszystkie sfery życia wpływają na to, jaki mamy seks. Niemniej jednak większość problemów, wątpliwości, które pojawiają się w życiu każdego na co dzień, również u moich klientów, może mieć tak samo wpływ na ich życie intymne. Spójrzmy na wszystkie nasze poprzednie rozmowy. Dotyczyły między innymi organizacji, zmian, podejmowania decyzji. Od tego, jak sobie układamy dzień, zależy jaką mamy energię wieczorem, od naszej umiejętności podejmowania decyzji zależy też to, jakimi ludźmi się otaczamy, jakiego wybieramy partnera. A jedną z najważniejszych rzeczy jest pewność siebie. Jeżeli kobieta jest pewna siebie, to już nieważne, czy będzie brylowała wśród przyjaciół, zdobywała szczyty kariery zawodowej. Przede wszystkim w relacjach z mężczyznami zmieni się to, że na przykład nie będzie się wstydzić samej siebie. A to ma bardzo duży wpływ na seks. Często przecież słyszymy, że kobiety podczas seksu zakrywają się, chowają, kontrolują to, jak wyglądają. Nie są pewne swojego piękna, seksualności. Będąc z mężczyzną w łóżku, zamiast oddawać się przyjemności, poddają się kolejnej ocenie, a raczej uważają, że są poddawane, bo ON ją na pewno oceni i przez to ON zadecyduje co dalej…

2 cwalina felieton cialo body idealne akceptacja

 

Mają więc między innymi problem z własną cielesnością i poczuciem własnej wartości?

Tak. Jeśli kobieta jest pewna siebie i zadowolona z tego jak wygląda, to automatycznie też lubi siebie i nie przeszkadza jej, że gdzieś ma więcej czy mniej ciała, że ma bliznę, znamię lub coś innego. Wszystko to, co jest w naszej głowie, to jakie mamy podejście do siebie, wpływa na nasz seks i jego jakość.

 

Niestety w głowach mamy często wyśrubowany ideał – perfekcyjną modelkę z kolorowego magazynu.

Dokładnie. Zastanawiam się, jak to możliwe, że mój facet chce uprawiać ze mną seks, skoro ja tak nie wyglądam. (śmiech) Nie wyglądam jak dziewczyna, która jest na przykład w reklamie bielizny – szczupła, wysoka, opalona, z perfekcyjną skórą, makijażem i fryzurą. Potem my, kobiety wstydzimy się, bo uważamy, że nie spełniamy wymogów. Ale te wymogi są tylko w naszej głowie, kreujemy je, godzimy się na nie i dajemy w nie wtłoczyć. Nasza wizja ideału jest generowana przez to, czym atakują nas media. Powoli zaczyna to być niezdrowe i wkracza w nową erę. Erę negacji ideałów. Zobacz, ile jest nagle kampanii dotyczących kobiecości, świadomego piękna itd. Trochę ze skrajności w skrajność. Nie będę jak modelka w rozmiarze 0, to będą modelką XL. A może modelki XL są za puszyste? I pojawia się kolejna batalia i już nie wiadomo, kto jest w końcu tym ideałem piękna. Niedługo się pogubimy w wymyślaniu, kto jak ma wyglądać, zgodnie z jakimi kanonami… Stop! Nie o to chodzi. Zacznijmy doceniać siebie, zobaczmy, co każda z nas reprezentuje, każda ma w sobie coś pięknego i oryginalnego.

 

Jak przepracować te blokady w głowie, jak odzyskać dobry kontakt ze swoim ciałem?

Podstawą jest docenianie siebie za małe rzeczy, stanięcie przed lustrem, szczere spojrzenie na siebie i powiedzenie sobie, co mamy w sobie ładnego, co nam się podoba. Też jestem kobietą i zwykle zaczynam od tego, co mam złego, od punktowania swoich wad a nie zalet. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Osobiście, jak pewnie każda, mam presję, aby dobrze wyglądać, a mam wahania hormonów, więc nie do końca mogę zapanować nad swoim wyglądem i bardzo to przeżywam, owszem. Natomiast w momencie kryzysu potrafię sobie powiedzieć: dobra, Karolina, może to i to jest nie tak, ale masz fajne to i tamto. Więc po pierwsze nie skupiajmy się na rzeczach negatywnych, a na pozytywnych. A po drugie – ważna jest wiara siebie, która jednak z nieba nie spadnie. Nie podoba ci się coś? To to zmień. Jeśli uważamy, że nie jesteśmy na tyle atrakcyjne, na ile byśmy mogły czy chciały, to trzeba się wziąć za siebie. To już wyzwanie, rozpoczęcie walki nad samym sobą, z własnymi słabościami. Nie mówię tu o 90 dniach do bikini, tylko nad pracą również względem samego siebie. Zatrzymaniem się przez chwilę i zastanowieniem się nad tym, co jest dla nas ważne, do czego dążymy, kim chcemy tak naprawdę być. Motywacją nie ma być tylko zgrabne ciało, ale również poczucie satysfakcji, np. z tego, co na co dzień same dla siebie zrobimy, jak pracujemy.

 

Wtedy – niezależnie od efektów – nie mamy sobie nic do zarzucenia, dołożyłyśmy wszelkich starań, żeby było OK.

Musimy się liczyć z tym, że nie będzie łatwo. Ważne jest po prostu wybranie sobie celu, ideału, który jest realny dla nas samych do osiągnięcia. Tak czy inaczej sporo się zmieni w naszej głowie. Kiedy dbamy o siebie, bardziej świadomie żyjemy, pojawia samozadowolenie. Wszystko to odbija się też później pozytywnie na życiu seksualnym. Wiara we własne możliwości to podstawa. Kiedy wierzymy w siebie, ufamy, że nasz partner również nas docenia i widzi, jakie jesteśmy dzielne, zdecydowane, usatysfakcjonowane.

 

A co z tymi wszystkimi medialnymi hasłami, że trzeba mieć świetny orgazm czy pozycjami, które musisz koniecznie wypróbować? Jak to na nas działa?

Często przerabiam to z klientami – wszystko kręci się wokół tych słów: trzeba i muszę. A pytanie, czy jak powiem ci, że musisz coś zrobić, to masz na to ochotę? Czy to sprawia ci prawdziwą przyjemność?

 

No raczej nie.

Właśnie. Kiedy sobie powiesz, że czegoś chcesz, czegoś potrzebujesz, to jest zupełnie inny wydźwięk. Bo jak coś trzeba, to nie wkładamy w to serca na 100 %, pojawia się wewnętrzny opór. I to się odnosi do wszystkiego. Weźmy na przykład kobiety, które nie mogą zajść w ciążę, czują przymus, bardzo się starają a tu nic. Aż nagle staje się cud, są w tej ciąży. Ktoś pyta, jak to się w końcu udało. I okazuje się, że po prostu odpuściły. Zajęły się sobą. Znalazły czas dla samych siebie, zadbały o swój wewnętrzny spokój, podążały za pasjami, relaksowały się. Jest sporo takich przypadków, gdzie przy braku jakiś medycznych problemów dziewczyny mimo wszystko nie mogą zajść w ciążę. A kiedy odpuszczą, wrzucą na luz, to się udaje. To cud, ale również efekt ciężkiej pracy, którą wykonały dla samych siebie, pamiętając o sobie przede wszystkim każdego dnia. Od tego trzeba zacząć.

1 cwalina felieton cialo body idealne akceptacja

 

Jeśli chodzi o związki, to co może być przyczyną seksualnych problemów? Czy można winić kulejącą komunikację?

Kiedy mówimy o seksie wśród par, to komunikacja jest niezwykle ważna. Umówmy się, w związku seks to bardzo ważny dodatek do miłości. Trzeba najpierw wypracować fajną relację – dogadywać się, czuć bezpieczeństwo, mieć wsparcie w partnerze, wiedzieć, że mu na nas zależy, że nas kocha, że można mu ufać, że nas akceptuje, że mu zależy na naszym szczęściu i tak dalej. Jeśli te warunki są spełnione od razu seks jest inny. Nie chodzio to, aby życie seksualne było nie wiadomo jak barwne, żeby były nie wiadomo jakie fajerwerki. Bo jest też zupełnie w porządku, kiedy oboje jesteśmy wieczorem zmęczeni po pracy i na siłę nie wymagamy od siebie seksu czy innych dowodów miłości. Seks w związku tak wygląda. Skoro my jesteśmy zmęczone, to i partner może być. Nie doszukujmy się więc tutaj symptomów nie wiadomo czego, jakiejś zdrady czy kryzysu. Niektóre moje przyjaciółki są w związkach na odległość, więc ich seks po okresie rozłąki jest cudowny. Ale to zupełnie inna bajka, inne podejście. W weekend też mam cudowny seks, ale w tygodniu muszę wstać rano do pracy. Nie wymagajmy od siebie bycia seksmaszynami. Nie każda z nas jest Samanthą z Seksu w wielkim mieście – jakby nie było fikcyjną postacią. Nie miała męża, nie miała dzieci. Życie to nie serial i zwyczajnie – choć seks jest przyjemny – to możemy na niego nie mieć ochoty i siły. I jest to OK. I nie jest to powód do wyrzutów sumienia. Po prostu fajnie, kiedy obydwoje staramy się, aby za każdym razem był on namiętny, pełen emocji, miłości… Wtedy na długo się nie znudzi. Nie ma reguły, że seks w związkach jest nudny albo staje się nudny. To zależy od obydwojga partnerów. Jak będą dokładać starań, aby cały czas były fajerwerki, to będą.

 

Właśnie, bo na to nasze pożądanie składa się mnóstwo rzeczy – nasza kondycja fizyczna i psychiczna, nasze libido i tak dalej. Chyba trzeba najpierw zacząć od określenia swoich potrzeb.

Wykładam przedmiot Work Life Balance na kierunku MBA  i ostatnio, rozmawiając z koleżanką, stwierdziłam, że wszystko tam ładnie brzmi, ale tak naprawdę to nie ma czegoś takiego. Trzeba się po prostu nauczyć wyznaczania sobie priorytetów, bo wszystkiego nie da się pogodzić, wykonać na 100%. Podobnie z coachingiem – co z tego, że daję ludziom zadania i narzędzia, jeśli oni nie wykonują zadań i jeszcze mówią, że nie mieli kiedy, że pracowali. Niech potem nie oczkują efektów. Jeśli chcesz mieć dobry seks, musisz nad tym popracować. I to nie tylko nad ciałem, ale przede wszystkim nad swoją głową, nad swoimi przekonaniami, nad tym, co o sobie sądzisz. Najpierw ty, a dopiero później możesz pracować z partnerem.

 

I nie patrzeć na życie seksualne koleżanki czy filmowej bohaterki.

Tak. Koleżanka mi na przykład opowiada, że ma świetne życie erotyczne, bo co tydzień spotyka się z innym facetem. Fajnie, tylko to jej szczęście. Czy mi by to odpowiadało, czy też bym tego chciała? Trzeba sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie mierz ludzi własną miarą – to jest też bardzo ważne hasło. Kiedyś z resztą o tym rozmawiałyśmy. Jeden będzie szczęśliwy siedząc na zabitej deskami wsi, inny będzie wciągał z radością zapach spalin w wielkim mieście. Ktoś będzie potrzebował do szczęścia seksu co drugi dzień, komuś wystarczy raz na miesiąc. Podobnie z samymi wariacjami łóżkowymi. Jedni potrzebują czegoś w stylu 50 twarzy Greya, inni czegoś spokojniejszego. Nie narzucajmy nikomu, co jest fajne w łóżku, a co nie. To nasza dosłownie intymna sprawa i relacja z drugim człowiekiem.

 

Na koniec chciałabym jeszcze zapytać, co wtedy, kiedy w łóżku nie mamy na coś ochoty, a partner by chciał.

Jeśli czegoś nie lubimy, nie akceptujemy, to nie będziemy mieć z tego naturalnie żadnej przyjemności, a i druga strona to odczuje, więc takie poświęcanie się, robienie czegoś na siłę jest zwykle złym rozwiązaniem. Mało tego, kiedy się zmuszamy, to automatycznie zupełnie inaczej podchodzimy do naszego partnera i może się to przełożyć i na ten seks, i na całą relację. Dlatego o takich rzeczach warto rozmawiać, wytłumaczyć. Ani nie róbmy nic na siłę, ani nie mówmy nie, bo nie. Jeszcze jedna sprawa – obie strony podczas seksu powinny sobie robić dobrze. Tak jak w ogóle w związku powinny czerpać obie strony. Ale wracając jeszcze do łóżka – warto wyłączyć głowę, nie myśleć o żadnych nakazach i zakazach ani nie podchodzić zadaniowo, bo właśnie wtedy nie ma tych wszystkich wytęsknionych orgazmów. Seks powinien być na liście przyjemności, a nie obowiązków. To jak z jedzeniem czekolady – jak będziesz myśleć o konsekwencjach, o kaloriach, to nie ma to wszystko sensu, bo odbiera to całą przyjemność. 

1 cwalina felieton 

 

Karolina Cwalina – Professional Certified Coach w ICF - PCC ICF. Absolwentka Wydziału Prawa oraz Studiów Podyplomowych „Coaching Profesjonalny” na Akademii Leona Koźmińskiego a także „The Art and Science of Coaching” na Erickson International College akredytowanego w Polsce przez Wszechnicę Uniwersytetu Jagiellońskiego. Członek International Coach Federation (ICF). Specjalizuje się w obszarach zarządzania oraz organizacji czasu.
Założycielka firmy szkoleniowo-coachingowej oraz autorka programu dla kobiet „Sexy zaczyna się w głowie”, który oferuje szeroki program warsztatowo-szkoleniowy. Specjalista w zakresie prowadzenia life coachingu, który wpływa na podniesienie jakości stylu życia. Na swoim koncie posiada wiele sukcesów w pracy zarówno z jednostkami indywidualnymi, jak i podczas przeprowadzonych warsztatów motywacyjnych w wielu firmach oraz wystąpieniach publicznych. Współautorka artykułu „Prawne uwarunkowania Coachingu” opublikowanego w Coaching Review nr 1/2013. W 2015 roku rozpoczęła współpracę w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Białymstoku na kierunku MBA. Specjalizuje się w pełnowymiarowym diagnozowaniu kompetencji pracowników: zarządzanie czasem, organizacja, wiara we własne możliwości, praca w zespole (team coaching), motywacja, wytrwałość. 

 

Fot. materiały prasowe dzięki uprzejmości Karoliny Cwaliny; unsplash.com