Dębki, Chałupy, Piaski…. Nagie plaże wciąż mają się dobrze, nie są reliktem PRL-u. Plażowanie bez ubrania to ekshibicjonizm, czy raczej powrót do natury, zdrowe podejście do swojego ciała? Jak się zachować, jak uwodzić, kiedy jesteśmy pozbawieni naszych zwyczajowych, tekstylnych atrybutów? Odkrywamy nagą prawdę. 

Nagie plaże? Raj dla ekshibicjonistów i podglądaczy? Legenda wypromowana przez przebój Zbigniewa Wodeckiego Chałupy welcome to? Naturyzm to zapomniany ruch, do którego należą już tylko podstarzali hipisi? Czy raczej świetny sposób na nieskrępowane wakacje, na pogodzenie się ze swoim ciałem bez cienia seksualnego podtekstu? Otóż nagie plaże wciąż istnieją, na polskim wybrzeżu jest ich kilka i można tam spotkać zwolenników i zwolenniczki beztekstylnego plażowania. Może nie są tak liczni jak było to w latach 60. i 70., kiedy w Chałupach odbywały się wybory Miss Natura. Warto zacząć od rozróżnienia naturyzmu od nudyzmu. Ten pierwszy jest ruchem, wokół którego tworzone są organizacje społeczno-polityczne, których członkowie kierują się szacunkiem do natury i drugiego człowieka, stąd wynika propagowanie nagości, która ma pozytywny wpływ na zdrowie. Nudyzm z kolei to czerpanie radości ze swojej nagości, co nie ma nic wspólnego z ekshibicjonizmem. Nudyści nie kierują się wartościami erotycznymi, oni czerpią przyjemność ze swojej nagości. Nie widzą w niej niczego wstydliwego, uważają, że ciało jest piękne i nie powinno się go zakrywać.

W XVIII wieku nagość na plaży była dość popularnym zjawiskiem, dopiero pod koniec stulecia stała się tabu. Jednak jakby przeciwko postępującej pruderii zaczęły się rodzić bardziej zorganizowane ruchy, które zrzeszały zwolenników nagości, wysportowanego ciała i kontaktu z przyrodą wbrew postępującej industralizacji. Ich kolebką były Niemcy, gdzie powstawały między innymi specjalne kąpieliska powietrzne (das Luftbad), gdzie można było bez sankcji prawnych zrzucić ubranie i czerpać korzyści z mocy słońca, wiatru i wody. Po dojściu do władzy naziści stanęli przed pytaniem, co zrobić z niemieckimi naturystami. Początkowo chciano zlikwidować ich organizacje, jednak w końcu uznano, że propagowany przez nie witalizm, kult ciała i gimnastyki jest jak najbardziej zgodny z ideą nadczłowieka. 

W czasach komunizmu niemieccy naturyści z NRD chętnie gościli na przykład w Chałupach, jednak popularność nagiego plażowania wiązała się wtedy przede wszystkim z ogarniającą świat rewolucją seksualną i ruchami hipisowskimi. Dlatego dziś uważa się, że nagie plaże interesują tylko dawnych hipisów. Jednak bez wątpienia wielu z nas doświadczyło przyjemności płynącej z nieskrępowanej nagości, na przykład kiedy po pracy wracamy do domu, zrzucamy z siebie ciuchy i zajmujemy się obowiązkami domowymi. Dlaczego więc nie praktykować tego w czasie urlopu? Im więcej ciała wystawimy na działanie słońca, tym lepiej dla syntezy witaminy D, która jest potrzebna do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Całym ciałem można odczuwać wodę, piasek, powietrze. To może być bardzo otwierające doświadczenie, pomocne w akceptacji swojego ciała, traktowania go jako całości. Atutem na pewno jest też mniejszy tłok na nagich plażach. Ciekawe, dlaczego nie są one tak atrakcyjne? Wprawdzie spotkamy tam ludzi w różnym wieku, młodszych, starszych, rodziny z dziećmi, ale frekwencja nie jest powalająca. Czy właśnie zakryte nas bardziej pociąga i nagość nie stanowi dla nas obecnie nic atrakcyjnego? Brak podtekstu seksualnego jest wadą? To prawda, że strój potrafi być bardziej wyzywający niż zupełne obnażenie się. Choć w sumie najbardziej erotycznym organem jest mózg...

Na nagich plażach każdy jest nagi, nie ma epatowania nagością, ludzie siedzą w swoich grajdołach i zajmują się swoimi sprawami. Chociaż można też postawić pytanie, czy całkowite wyzbycie się erotycznego kontekstu jest możliwe? Czy to tylko ideał? Nagość stwarza pewną barierę psychologiczną, wszyscy ręce trzymają przy sobie, nie ma cielesnego okazywania sympatii, co zdarza się, kiedy mamy ubranie na sobie. Ale uwodzenie na nagich plażach oczywiście też jest obecne, choć w nieco innej formie, skoro wszystko mamy podane jak na dłoni.

Uwodzenie i w ogóle przebywanie na nagiej plaży ma swoją niepisaną etykietę. Przede wszystkim niemile są tam widziani tekstylni gapie, więc podstawowa zasada to zrzucenie z siebie ubrań. Niemile widziane jest też fotografowanie postronnych osób, a także nachalne patrzenie na innych, dlatego dobrze się czymś zająć. Jeśli jednak wypatrzymy obiekt, z którym chcielibyśmy podjąć nagą grę, trzeba to zrobić z wyczuciem. Tu wszystko opiera się również na oczach. Najlepiej z pewnej odległości spróbować nawiązać kontakt wzrokowy, posłać uśmiech. Jeśli spotkamy się ze wzajemnością, a głowa naszego obiektu nie powędruje w inną stronę, nie zostanie ostentacyjnie zasłonięta gazetą lub książka, to sygnał, że mamy jakieś szanse. Co nie znaczy, że powinniśmy od razu podchodzić i próbować się dosiąść. Preferowane jest raczej utrzymywanie dystansu. Można wejść do wody, licząc, że nasz obiekt dołączy i uda się nawiązać konwersację albo zaprosić gestem na swój plażowy ręcznik. Przede wszystkim liczy się wyczucie. 

To co, przekonani do nagiego plażowania bez mokrych strojów kąpielowych, stresującego przebierania się na wydmach, wszechobecnych dzieci? Frajda gwarantowana. Wystarczy zdecydować się na miejsce, tym bardziej, że nie trzeba daleko szukać. Nago można plażować w Piaskach, Dębkach, Chałupach, Lubiewie, Rowach. To oczywiście tylko te najpopularniejsze plaże, na których rządzi nieskrępowana nagość, a których u nas nie brakuje.