Rośnie liczba rozwodów, maleje liczba ślubów i urodzeń, przybywa za to singli. Według danych GUS singli jest 7 milionów, czyli w pojedynkę żyje już co piąty Polak. Moda? Strach przed bliskością? Rosnące tendencje aspołeczne? Wygodnictwo? Zmiana priorytetów? (Raport Wielkomiejski singiel z 2006 roku mówił właśnie o tendencji do przekładania kariery nad rodzinę.) Nad tym wszystkim zastanawialiśmy się przy okazji tekstu SINGLE CZY SAMOTNI? KULISY ŻYCIA W POJEDYNKĘ. Zapytaliśmy wówczas doktor Julitę Czernecką, adiunkta w Zakładzie Socjologii Płci i Ruchów Społecznych Uniwersytetu Łódzkiego, kim właściwie jest ten singiel:

Mówimy w Polsce o wielkomiejskich singlach, ponieważ jest to związane z określonym stylem życia. W mniejszych miejscowościach i na wsiach raczej ludzie określają siebie mianem starych kawalerów i starych panien. Jest wiele powodów tego, że są sami: skupienie na karierze zawodowej; to, że zostali zranieni przez byłego partnera, jak również to, że przyzwyczaili się do takiego życia lub wierzą w romantyczną wizję miłości i czekają na przeznaczoną im osobę. Są i tacy, którzy mają wysokie oczekiwania i faktycznie wybrzydzają. Singiel oznacza żyjącego w pojedynkę. Na ogół utożsamiamy to pojęcie z osobami, które są młode, wykształcone, dobrze zarabiają. 

Singiel czy też częściej singielka (40% kobiet w naszym kraju żyje bez pary) ma zwykle powyżej 25 lat, mieszka w dużym mieście, nieźle zarabia, dużo czasu poświęca pracy, własnemu rozwojowi, a także swoim pasjom. Jedni są sami z wyboru, u innych tak się ułożyło i słowo singiel ze stojącą za nim filozofią życia bywa pomocnym wytrychem. Są tacy, którzy zrezygnowali z szukania pary i ewentualnie wchodzą jedynie w luźne, niezobowiązujące relacje, inni mają jeszcze nadzieję na poznanie miłości życia, kolejni intensywnie próbują kogoś znaleźć. Do magicznej trzydziestki bywa raczej spokojnie, dopiero urodziny z trójką na przodzie bywają katalizatorem, stawianą sobie czasową granicą, do której niektórzy chcieliby zrobić karierę, kupić mieszkanie, wziąć ślub a przynajmniej znaleźć miłość. 

Szczególnie w przypadku kobiet przekroczenie trzydziestego czy trzydziestego piątego roku życia to taki moment, kiedy zaczynają się nieco stresować – potwierdza Katarzyna Gajek, matchmakerka z Aspire Matchmakers, agencji, która na zlecenie klientów poszukuje im odpowiedniego partnera lub partnerki. – Panie pragną założyć rodzinę i baczniej przyglądają się osobom, które potencjalnie mogłyby stać się ich partnerem.

Jednak najpierw jest używanie życia, poznawanie siebie, praca i zabawa. Nie jesteśmy tacy jak nasi rodzice, uczymy się na ich błędach, mamy więcej swobód obyczajowych i z nich korzystamy, coraz częściej wybieramy wolne i nieformalne związki lub życie w pojedynkę, nie potrzebujemy żony czy męża, aby dostać kredyt, na wakacje jeździmy z przyjaciółmi, którzy zaspokajają nasze potrzeby emocjonalne. Niektórzy w trzydzieste urodziny nie zapragną żadnej zmiany, ale będą i tacy, których ogarnie panika, zwłaszcza jeśli znajomi wokół zaczną hurtowo się pobierać i decydować na dzieci.

Ludzie w związkach byli, są i będą, zmienia się raczej to, że sporo z nich jest niesformalizowanych lub formalizacja następuje coraz później. Wiąże się to z generalną niechęcią do zobowiązań, jak i z negatywnym nastawieniem do czynników administracyjnych, które utrudniają później ewentualne rozstanie – mówi nam dr n. med. Katarzyna Niewińska, psycholog, psychoterapeuta z PsychoMEDIC.pl. – Jednak ślub nadal dla wielu z nas stanowi wartość, daje poczucie poważnego traktowania uczucia, jest elementem budującym poczucie bezpieczeństwa.

Statystyki potwierdzają, że formalizacja związków w Polsce następuje w okolicach 27. roku życia, jeśli chodzi o kobiety. U mężczyzn jest to 29. rok życia. Na tle innych europejskich nacji to i tak wcześnie. Francuzi, Niemcy i Holendrzy żenią się, mając średnio 33 lata, Duńczycy i Włosi mają przeciętnie 34 lata w dniu ślubu, a Szwedzi 36 lat. Według socjologa Nicka Wolfingera z uniwersytetu w Utah najlepszy czas na zawarcie małżeństwa przypada między 28. a 32. rokiem życia. Jeśli jesteśmy w związku, to czemu nie? Ale jeśli dopiero musimy sobie kogoś znaleźć? Czy takiemu singlowi przyzwyczajonemu do niezależności, mieszkania w pojedynkę lub ze znajomymi przyjdzie łatwo wpuścić kogoś do swojego życia? Poza tym wiadomo jak to jest: jak się nie szuka, to miłość spada na nas jak grom z jasnego nieba, a jak zaczynamy się rozglądać, okazuje się, że nikogo interesującego nie ma…

Ciężko zaufać drugiej osobie po długim okresie, kiedy nie byliśmy w relacji – twierdzi dr n. med. Katarzyna Niewińska, psycholog z PsychoMEDIC.pl– Mogliśmy być zranieni albo po prostu się boimy i kończymy znajomości po 2-3 randkach. Kiedy chcemy zbudować związek, nie bez znaczenia są nasze przyzwyczajenia, nawyki. Trudno wpuścić do swojego poukładanego świata drugą osobę. Wymaga to elastyczności, gotowości do zmian. Warto też zadać sobie pytanie, dlaczego tak długo byliśmy sami – może są trudności relacyjne, przeszkody osobowościowe, które najpierw trzeba przepracować.

Trudność polega przede wszystkim na zrobieniu miejsca dla partnera – zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym, emocjonalnym  dodaje Katarzyna Gajek.  W mojej pracy często okazuje się, że nie każdy, kto deklaruje chęć zawarcia związku, jest od razu gotów oddać taką przestrzeń, otworzyć się na relacje, wejść w nią i ją utrzymać. To dla nich ogromna zmiana. 

Im dłużej jesteśmy sami, tym trudniej może nam przyjść zaangażowanie się w relację. Jednak etap samotności jest potrzebny według psychologów, ponieważ pozwala odkryć siebie, swoje potrzeby, wyznaczyć sobie życiowe cele. Zwykle koło trzydziestki jesteśmy na tyle ukształtowani psychicznie, znamy siebie, mamy już jakiejś doświadczenie życiowe i zawodowe, że możemy stworzyć poważny, głęboki związek. O ile tylko tego naprawdę chcemy. 

Współcześni single to bardzo niejednorodna grupa – zaznacza Katarzyna Gajek z Aspire Matchmakers. – Można ją podzielić na dwie kategorie. Młodzi, czyli single do około 30.-35. roku życia, którzy nie byli jak dotąd w żadnej długotrwałej, poważnej relacji (niekiedy nie byli nigdy w związku). Oraz tzw. single z odzysku – zwykle powyżej 35. roku życia z różnymi, niekiedy trudnymi, doświadczeniami. Osoby reprezentujące tę drugą grupę stanowią większość klientów, z jakimi pracujemy w Aspire Matchmakers. Nasi klienci deklarują chęć wejścia w nowy związek i nie ograniczają się wyłącznie do deklaracji. Podejmują aktywne działania, których celem jest ich urzeczywistnienie. Z rozmów z nimi i z przeprowadzanych przez nas testów psychologicznych wyłania się obraz dojrzałych osobowości, gotowych na odmienność drugiego człowieka. Ci ludzie znają siebie, znają zalety i wady bycia w długotrwałym związku i są na niego gotowi. Oczywiście, każda z tych osób ma preferencje, oczekiwania, ale nie są one wyjątkowo wygórowane. Dla nich trudność w znalezieniu kogoś dla siebie nie wynika z braku gotowości czy zdecydowania. Trudnością jest raczej poznanie kogoś w odpowiednim wieku, z podobnymi oczekiwaniami i intencjami

Skąd jeszcze biorą się trudności w znalezieniu odpowiedniego partnera? Singiel w zasadzie wydaje się idealnym kandydatem. Fajny, zadbany i… zapracowany. Duże miasto, które jest jego naturalnym środowiskiem życia stwarza z jednej strony większą możliwość spotkania kogoś, z drugiej bywa ciężko wyjść poza swoje otoczenie. Kiedy jest mało wolnego czasu, to w pierwszej kolejności przeznaczany jest on dla przyjaciół i rodziny. Dlatego też aplikacje, portale randkowe i agencje szukające partnerów cieszą się powodzeniem. Ktoś musi singlowi pomóc albo go wyręczyć w znalezieniu odpowiedniego kandydata. Takie czasy.

Więcej pracujemy, mniej czasu przeznaczamy na spotkania towarzyskie, więc i okazji do poznawania nowych ludzi mamy mniej – stwierdza Katarzyna Łuczak z portalu Sympatia.pl. Zwłaszcza w konkretnym wieku. Im jesteśmy starsi, tym mniej nowych osób pojawia się w naszym życiu. Statystycznie, najwięcej znajomości zawieramy w szkole i na studiach. Dlatego też internet w naturalny sposób staje się miejscem, w którym poszukujemy nie tylko miłości, ale też przyjaciół i znajomych. I rola tego medium w tym zakresie będzie rosnąć. Tak samo jak rośnie w innych obszarach naszej codzienności – w internecie szukamy pracy, płacimy rachunki czy robimy zakupy.

Utrudnieniem w nawiązaniu nowych znajomości może być też osobowość, nieśmiałość, a także przekonanie, że bycie singlem jest dla nas najlepsze, jeśli nawet ktoś interesujący pojawił się na horyzoncie. 

Ludzie mają naturalną potrzebę myślenia o sobie i swoich wyborach dobrze, dlatego często stosują mechanizm racjonalizacji, czyli próbują racjonalnie wyjaśnić to, co się z nimi dzieje i nadać temu pozytywne znaczenie. Dlatego singiel może deklarować, że samodzielne życie jest jego świadomym wyborem, dobrym wyborem, bo przynosi mu korzyści. Większą uwagę zatem zwraca na to, co jest słuszne w wyborze, a to co podważa jego myślenie próbuje pomijać – tłumaczy Iwona Dudzińska, psycholog i terapeuta rodzinny z Warszawskiego Gabinetu Psychologicznego RAZEM. Im dłużej trwa przy takim myśleniu, tym trudniej jest mu zmienić styl życia. Sytuacja zazwyczaj się zmienia, kiedy pojawia się czynnik motywujący do zmiany. U kobiet często jest to instynkt macierzyński, u mężczyzny lęk przed samotnością, przemęczenie pracą, a co za tym idzie przewartościowanie priorytetów życiowych. Dotychczasowi single często określają ten moment jako „wreszcie spotkałem/spotkałam właściwą osobę”. Jednak stworzenie harmonijnego i trwałego związku bywa trudne. Często wybory są pochopne lub przeciwnie – żaden kandydat nie wydaje się byś odpowiednim, ponadto dostępność osób wolnych w pewnym wieku jest mniejsza.

Kadry z filmu Niewinni czarodzieje – materiały prasowe

Jeśli uznamy, że jesteśmy gotowi na relację, warto coś zrobić w tym kierunku. Motywacja musi jednak wynikać z faktycznej potrzeby, a nie oglądania się na innych, robienia tego, co wszyscy. Podstawą do podjęcia próby stworzenia związku zawsze powinno być poznanie siebie, swoich oczekiwań i szczere przedstawienie ich drugiej stronie. 

Kiedy motywacja jest zbyt wysoka, łatwo popełnić błąd, umykają uwadze pewne poważne różnice indywidualne – zastrzega Iwona Dudzińska Warszawskiego Gabinetu Psychologicznego RAZEM. – Single mają tę świadomość i wchodząc w związek, mają nadzieję na przemianę partnera, co często jest zgubne, bo im bardziej ukształtowana osobowość, tym trudniej dokonać zmiany. Co nie oznacza, że w wieku 20 lat nie można popełnić tego błędu. Według mnie każdy wybór jest dobry, jeśli jest świadomy, przemyślany a motywacja do zmiany wynika z naszej wewnętrznej potrzeby i gotowości. W tym celu często bardzo przydatna jest terapia, gdzie mamy szansę bardziej przyjrzeć się naszym wyborom i ich mechanizmom. 

Niestety, nie ma gotowej recepty na szczęście. Warto słuchać siebie, uczyć się rozpoznawać własne potrzeby i dopiero wówczas decydować o sprawach sercowych. Lepiej chwilę poczekać, dać sobie czas niż pod naciskiem otoczenia stworzyć relację, w której nie będziemy szczęśliwi – podkreśla Katarzyna Łuczak z portalu Sympatia.pl.

Fot. pixabay.com