O północy w Paryżu albo wieczorową porą w drogiej restauracji. Wymarzony, romantyczny moment często różni się diametralnie od naszych ideałów. Chcemy być oryginalni czy powielamy komercyjne stereotypy? A może czas, aby proszenie o rękę odeszło do lamusa?

Statystyki pokazują, że co roku zmniejsza się liczba ślubów. Młodzi ludzie tworzą stałe związki, jednak nie dążą do ich formalizacji, ponieważ normy obyczajowe uległy liberalizacji i nikogo nie dziwi mieszkanie razem bez ślubu czy posiadanie dzieci bez wspólnego nazwiska. Seks przedmałżeński to standard, nawet wśród gorliwych katolików. Ciężko nam jednak zupełnie zrezygnować z romantycznych rytuałów, którym sprzyja kultura masowa, więc mimo wszystko marzymy o zaręczynach jak z komedii romantycznej, wzruszającej ceremonii ślubnej i hucznym weselu. Czasem na zaręczynach się kończy – niektórym wystarczają zamiast ślubu, są znakiem zaklepania sobie partnerki lub partnera. Boimy się ślubnych formalności, trudności z ewentualnym rozstaniem, wieczne narzeczeństwo jest bezpieczniejsze niż zalegalizowany związek, a przy okazji mamy zaręczynową historię, która spaja relację i którą będzie można w razie czego opowiadać dzieciom i wnukom.

Tak też zaręczynowy biznes wciąż ma się dobrze. Co nie znaczy, że charakter zaręczyn nie ewoluuje. Ludzie najczęściej chcą, aby była to ich intymna chwila. Proszenie o rękę rodziców wybranki to tradycja, od której się odchodzi, ewentualnie po zaręczynach we dwoje następuje powtórne wręczenie pierścionka przy rodzinie. I teraz pytanie: jak, gdzie i kiedy prosić? Czy kobiecie wypada, czy nadal postrzegane jest to stereotypowo, że to mężczyzna prosi, a kobieta może się tylko łaskawie zgodzić? Co ważniejsze – sposób poproszenia o rękę czy pierścionek? W miejscu publicznym czy jednak w domu lub innym kameralnym miejscu? Z zaskoczenia? Po wcześniejszych ustaleniach? Padać na kolana? Nie jest łatwo. Okazuje się, że choć ludzie się kochają i są ze sobą bardzo blisko, to zaręczyny bywają mocno stresującym momentem, o czym przekonał się pewien Brytyjczyk, który oświadczał się swojej dziewczynie podczas wycieczki do Włoch. Jego ciśnienie nieźle skoczyło, o czym dowiedział się dzięki aplikacji, która mierzyła je przez całe wakacje. Inne reakcje to płacz, śmiech, a czasem też konsternacja i problem z odpowiedzią… 

Kadr z filmu Pamiętnik – materiały prasowe

Problemem może być to, że jedna strona ma zazwyczaj silnie zakorzenione wyobrażenia o tym, jak powinna wyglądać ta ważna chwila w życiu, a druga zwykle ich nie zna lub ma swoje i szykuje niespodziankę, która mimo najlepszych chęci może okazać się niewypałem – zamiast łez radości albo wzruszenia będzie rozczarowanie. Portal Scienceofrelationship.com sprawdził, o jakich oświadczynach marzą ludzie. Okazało się, że jest kilka rozpowszechnionych, globalnych wzorców, które zwykle są też realizowane z mniejszymi lub większymi modyfikacjami. Większość z nas (69%) woli, aby zaręczyny miały jak najbardziej prywatny charakter. Wśród idealnych terminów znajdują się rocznice poznania, urodziny, walentynki, święta. Wakacje we dwoje lub romantyczne wycieczki za miasto to też dobra okazja. Zachód słońca na plaży, urocza alejka w parku, Eiffel Tower i inne zabytkowe miejsca też cieszą się niesłabnącą popularnością, choć wiele osób nie ma nic przeciwko kameralnym zaręczynom w domu. 

Kadr z filmu Narzeczony mimo woli – materiały prasowe

Wśród najpopularniejszych zaręczynowych miejsc są również restauracje, choć bywają ryzykownym wyborem. To, co w wyobrażeniach może wyglądać pięknie, w realizacji nie zawsze się sprawdza. Publiczne oświadczyny mogą potęgować stres, sytuację mogą pogarszać hałaśliwi goście, klienci z dziećmi. A co dopiero, jeśli zdarzy się odmowa. Albo druga strona będzie niezadowolona z publicznych oświadczyn. Jak również z pierścionka i jego rozmiaru. Choć według badań Mashable.com kobiety deklarują, że ważniejszy od pierścionka jest sam sposób wręczenia. Nie chodzi jednak o padanie na kolana i obsypywanie płatkami róż, ponoć stajemy się coraz mniej romantyczni. Coraz bardziej istotne jest dla nas uwiecznianie zaręczyn i oczywiście informowanie o nich za pośrednictwem social mediów. Co do oświadczyn ze strony kobiet, to wiele osób deklaruje, że nie ma nic przeciwko, równouprawnienie i tak dalej, jednak osobiście woleliby, żeby u nich odbyło się „klasycznie”. W Polsce – według badań przeprowadzonych przez doktor Iwonę Przybył, socjolożkę rodziny z Uniwersytetu Adama Mickiewicza – 11% kobiet oświadcza się swoim partnerom. W większości wypadków, kiedy panie nie mogą się doczekać oświadczyn, raczej sugerują swoim wybrankom serca, że to już najwyższa pora.

Badania badaniami, ale na hasło zaręczyny, które rzuciłam w naszej żeńskiej redakcji zawrzało:

Boże, to jest piękne! Piękniejsze niż ślub nawet!

Tylko żadnego klękania na kolana!

Po prostu, żeby były, żeby było miło, we dwoje i żebym wiedziała, co odpowiedzieć.

Jedynie, jeśli dostanę pierścionek od Tiffany’ego!

Zaręczyny? Nie są potrzebne do szczęścia.

Fot. flickr.com/The Library of Congress

Fot. główne: flickr.com/Internet Archive Book Images