Stres w pracy? W Japonii powstała firma, która zatrudnia przystojnych mężczyzn, mających służyć ramieniem i oszuszać łzy kobiet, które zżerają nerwy. Nazywają sie Ikemeso, godzina w ich towarzystwie kosztuje 55 euro, a wynająć je mogą Japonki, które przeżywają kryzys, nawet chwilowy. Profile mężczyzn są dość zróżnicowane – wybierać można między „dentystą”, „macho”, „dojrzałym intelektualistą”. Można ich traktować jako żywe husteczki higieniczne. I chyba dość popularne, bo już pojawiają się pytania, dlaczego brak pocieszycielek dla męskiej publiczności (bo chłopaki też płaczą!) lub pocieszycieli dla nieszczęśliwych homoseksualistów.
Pisaliśmy już o tym, że smutek jest potrzebny, jednak zbyt wiele nerwów nigdy nie wychodzi na dobre. Poza tym w życiu zawodowym trzeba trzymać pion. Wiedzą o tym doskonale kobiety, szczególnie te pracujące w zmaskulinizowanym środowisku. Ciężkie warunki pracy to dzień powszedni w Japonii. Nic dziwnego, że to właśnie tam narodził się pomysł na Ikemeso. Bo przecież warto wyzbyć się negatywnych uczuć i wylać je wraz ze łzami mając przy sobie zaufaną osobę. A jeśli nie zaufaną, to choćby atrakcyjną.
Firmę zatrudniającą pocieszycieli założyła Hiroki Terai. Projekt uważa za udany, ponieważ mężczyźni pomagają kobietom wyrzucić z siebie frustrację i zapłakać. Potem Ikemen, niczym z hollywoodzkiego romantyka, oprze rękę o ścianę, tuż za zrozpaczoną damą, a drugą dłonią otrze policzki z łez papierową husteczką. Scenariusz powtarza się za każdym razem.
I tyle. Im szybciej uda się zapłakać i osuszyć łzy, tym mniej zapłacimy. A Terai? Ma już kolejne pomysły. Właśnie wydaje książkę Płaczący przystojniacy. Co dalej? Ciężko przewidzieć... Czas zapłakać?
Fot. mat. promo.