W niewielkim walijskim miasteczku Bridgend między rokiem 2007 a 2012 zanotowano ponad 70 przypadków odebrania sobie życia wśród młodzieży. Tematem zajął się doświadczony duński dokumentalista, Jeppe Rønde, który nad swoim debiutem fabularnym skupionym na wciąż nierozwiązanej tajemnicy samobójstw pracował aż 6 lat.

Z dala od słońca, we mgle i ciężkim, wilgotnym, gęstym powietrzu przesiąkniętym trudnym do zdefiniowania niepokojem. Wśród zalesionych wzgórz, w pobliżu starych torów kolejowych, po których rzadko przejeżdżają pociągi. Tam toczy się akcja najnowszego filmu duńskiego reżysera. Z pozoru Bridgend łudząco przypomina wiele innych walijskich miasteczek. Podobny jest pejzaż i pogoda, podobne ciągnące się kilometrami ciemne lasy. Podobna jest spuścizna historyczna, ale i aktualne problemy, które trapią tutejsze społeczności – brak perspektyw, niskie wynagrodzenia, nuda, rozpad rodzinnych więzi, alkohol, przemoc… Ale to właśnie w Bridgend, a nie jakimkolwiek innym miasteczku, doszło do jednej z najbardziej tajemniczych fal samobójstw w historii. Dlaczego? Na to pytanie stara się odpowiedzieć reżyser, ale nie podsuwa widzom prostych, schematycznych odpowiedzi. Właściwie odpowiedzi nie ma, a do prawdy nie udało się mu dokopać.

1

 

Rønde przyjechał kilka lat temu do Bridgend zainteresowany niewyjaśnionymi samobójstwami. Mieszkańcy nie przywitali go z otwartymi ramionami, w końcu miejsce to było od dawna pod ostrzałem tabloidowych dziennikarzy. Kolejny obcy nie był nikomu potrzebny. Zanim Rønde zabrał się za kręcenie, spędził długie miesiące próbując poznać członków lokalnej społeczności – zarówno tych bardziej chętnych do rozmów, jak i tych, którzy woleliby natychmiast eksmitować go z miasta. Duńczyk wykorzystał swoje doświadczenie dokumentalisty. Jego pierwszy film fabularny to owoc żmudnej pracy, setek przebytych rozmów, sprawdzania aktów i statystyk. Jednocześnie Tajemnice Bridgend, choć stworzone z dbałością o szczegóły i realizowane w autentycznych miejscach wydarzeń, a nawet z udziałem części nastolatków-tubylców z miasteczka, dokumentem zdecydowanie nie są. Rønde zderza realizm z symbolizmem i poetyckością, elementy thrillera łączy z rozbudowanym studium społeczności, nie boi się erotyki odartej z romantyzmu, brudnej, niechcianej.

Ważnym tematem tego filmu jest podświadome uczucie wspólnotowości – przyznaje reżyser w jednej z wypowiedzi. Główną bohaterką filmu jest Sara, nastolatka, która wraca po kilku latach do miasteczka z ojcem – policjantem, który ma wyjaśnić sprawę samobójstw. Sara nawiązuje coraz bliższe relacje z miejscowymi, destrukcyjnymi dzieciakami. I choć jest bohaterką zdecydowanie wyrazistą, stopniowo coraz bardziej zatraca własną indywidualność. Staje się mocniej sprężona z grupą. Zaniepokojony ojciec stara się odciągnąć córkę od nowych znajomych, szczególnie Jamie’go, w którym dziewczyna się zakochuje. W tym czasie dochodzi do kolejnych samobójstw.

2

 

Trailer dużo obiecuje i zachęca do seansu osoby o mocnych nerwach. Ci, którzy oglądali serial Skins z Hannah Murray (która w Tajemnicach Bridgend wciela się w Sarę) nie będą zaskoczeni czy zszokowani brudem, alkoholem i nagością obecnymi na planie; co więcej: takiej właśnie oprawy będą oczekiwać. Obraz Duńczyka to jednak nie tylko kolejna próba sportretowania zepsutej młodzieży z Wysp, o której imprezowych wyczynach krążą legendy. U Rønde znacznie więcej mroku, a środek ciężkości z problemów młodzieży przerzucony jest na bardziej uniwersalną fascynację śmiercią.

Piękno i mrok funkcjonują w filmie obok siebie. Bo zarówno piękne, jak i niepokojące są ciemne uliczki z Bridgend oraz otaczająca miasto, jakby wciąż nieujarzmiona, pierwotna i mroczna natura. Piękna i przerażająca jest Sara galopująca z zamkniętymi oczami na ulubionym koniu wśród gęsto rosnących drzew. Równie piękny, wzmagający lęk i symboliczny jest wiersz Dylana Thomasa, który pojawia się w jednej ze scen:

Nadzy umarli będą jednym/ Z człowiekiem pod zachodnim księżycem i w wietrze;/ Gdy spróchnieją ich kości do czysta obrane,/ Będą im świecić gwiazdy u łokcia i stopy;/ Chociaż szaleni, odzyskają rozum,/ Powstaną chociaż potonęli w morzu;/ Choć zginą kochankowie, lecz nie zginie miłość;/ A śmierć utraci swoją władzę.

3

 

Rønde dopracowuje swój obraz do wizualnej perfekcji. Operuje zgaszoną, zimną paletą barw. Tylko nocą zwiększa się temperatura świateł. Bo przecież noc staje się najważniejszym czasem funkcjonowania nastolatków. Momentem, w którym budzą się demony, podobnie jak w innym znanym filmowym miasteczku, czyli Twin Peaks Davida Lyncha. Jeppe Rønde nie porusza może tematu w kinie absolutnie nowatorskiego. W końcu o samobójstwach młodzieży opowiadało już wielu innych filmowców – choćby Sofia Coppola w Przekleństwach niewinności lub Jan Komasa w Sali samobójców. O samym Bridgend film dokumentalny nakręcił też w 2013 John Michael Williams. Pomimo tego obraz Duńczyka zdecydowanie zasługuje na uwagę, a historia Bridgend na bliższe poznanie. Więcej o tym, jak wyglądała praca reżysera nad filmem przeczytacie już wkrótce w wywiadzie, którego udzielił nam Rønde.

Tajemnice Bridgend do polskich kin trafią 11 grudnia. Redakcja enter the ROOM objęła patronat medialny nad tytułem.

6

Fot. materiały prasowe