Kino widziało już niejeden obraz nastolatków impulsywnie badających granice swojej seksualności. A badanie to nierzadko miało miejsce w grupie. Były kultowe już Dzieciaki Larry’ego Clarka, brutalnie obnażające rzeczywistość i pokazujące jakie konsekwencje niesie niewłaściwe nadużywanie swobody w czasie dojrzewania. Był i cieszący się popularnością na małym ekranie bezpruderyjny brytyjski serial Skins, a kilka lat temu temat nastolatków wyzbytych zahamowań ponownie podjął Harmony Korine (odpowiadający za scenariusz Dzieciaków). Amerykański twórca w Spring Breakers wyraźnie z młodzieży zakpił – obnażył jej powierzchowność, głupotę i fałszywe wyobrażenia o świecie podsuwane przez popkulturę. Tymczasem Eva Husson swoich nastoletnich bohaterów lubi. Nawet kiedy wrzuca ich w wir niebezpiecznych sytuacji, nie odbiera im pewnego uroku. A to wszystko z korzyścią dla filmu, bo dzięki takiemu podejściu Bang Gang zyskuje na lekkości, nie razi przesadą mającą na celu szybkie i łatwe szokowanie.

1

Brak ostentacyjności to chyba największa zaleta debiutu francuskiej reżyserki. Bo jak tu zrobić film o orgiach nieletnich i jednocześnie zachować subtelność? Seks, alkohol, narkotyki – to hasła mocne i nośne same w sobie, natychmiastowo przykuwające uwagę. Jeżeli do tej wybuchowej mieszanki dodać jeszcze nastolatków – kontrowersje gwarantowane. W Internecie aż roi się od artykułów o niepełnoletnich eksperymentujących z różnego rodzaju używkami, lubujących się w przygodnym seksie, zmieniających partnerów jak rękawiczki. Tylko, że te opowieści rozgrywają się przeważnie w tabloidowej, skandalizującej oprawie albo podawane są w suchej, moralizującej, dydaktycznej formie. A pod tekstami cały rząd ociekających nienawiścią, prostackich komentarzy osób nieprzebierających w słowach. Film Evy Husson znajduje się na drugiej stronie szali. Francuskiej reżyserce daleko do wulgarności, daleko również do stygmatyzacji i sztucznego pouczania, choć stworzona przez nią fabuła wzorowana jest na prawdziwych wydarzeniach. Husson stara się zrozumieć swoich bohaterów, a dzięki temu kreuje postaci autentyczne.

Bang Gang to historia grupy nastolatków. Dwie przyjaciółki, George i Laetitia, zabijają nudę i uciekają od samotności, przesiadując w domu Alexa, którego matka wyjechała na kilka miesięcy do Maroka. Między George a Alexem dochodzi do zbliżenia, chłopak w przeciwieństwie do George tratuje jednak stosunek jedynie jako nic nieznaczącą przygodę. George, starając się sprowokować zazdrość Alexa i po prostu odreagować, proponuje znajomym śmiałą grę – Bang Gang. Jedyną obowiązującą zasadą jest brak zasad. Wszyscy sypiają ze wszystkimi, wyzbywają się imprezowych i seksualnych zahamowań. Po prostu doprawione używkami swingers party w wydaniu nastolatków. Nie grasz? Nie ma dla ciebie miejsca w grupie. Beztroska musi jednak wcześniej czy później zostać zakłócona. Szczególnie w erze Internetu, gdy dzielenie się prywatnością zyskuje nowe, niepokojące oblicze.

2

Choć fabuła debiutanckiego filmu Husson może przywodzić na myśl choćby wspomniane już Dzieciaki, Bang Gang to historia opowiedziana w innym, znacznie bardziej wysublimowanym wizualnie tonie. Obraz Husson jest po prostu ładny. Brak w nim brudu bijącego z kadrów Skins, są za to wysmakowane zdjęcia kojarzące się raczej z Przekleństwami niewinności Sofii Coppoli. Reżyserka nie epatuje niepotrzebnie nagością, a w ciałach bohaterów podkreśla piękno, nie brzydotę. Istotne w sposobie ukazania postaci jest światło, które spełnia też funkcję narracyjną. To efekt współpracy reżyserki z duńskim operatorem Mattiasem Troesltrupem. Sama Husson w wypowiedziach krytykuje fascynacje współczesnego filmu brzydotą, która ma warunkować realizm. Jej świat jest pełen nasyconych, pastelowych, ciepłych barw.

Z pewnością o tak udaną grę światłem byłoby trudno, gdyby nie fakt, że zdjęcia kręcono w nadmorskiej, francuskiej miejscowości Biarritz. W Bang Gang nie ma jednak mowy o konkretnym miejscu i czasie, chociaż w filmie obecne są realne zdarzenia – relacjonowane przez media katastrofy kolejowe czy fala upałów. Klimat i wydarzenia stanowią jednak przede wszystkim echo intensywnych przeżyć bohaterów. Bo u Husson młodość to wybuch, ciągły ruch, emocjonalny roller coaster. A Bang Gang to przede wszystkim film o młodości i palącej potrzebie wolności.

7

We francuskim obrazie na pochwałę zasługuje też obsada złożona głównie z debiutantów i początkujących aktorów, bardzo dobrze dobranych do swoich ról. Największe wrażenie robi chyba filmowa George, czyli Marylin Lima. Z grzywą blond włosów momentami do złudzenia przypomina młodą Brigitte Bardot – jeden z symboli seksualnej rewolucji. A bohaterka grana przez Limę, pomimo nieprzeciętnej urody jest chłopczycą i przekracza granice tego, co w kinie zwykle dla dziewczyn dozwolone. Sama inicjuje działania wpływające na całą grupę, unika bierności, nie obawia się sięgać po to, czego chce, nawet jeżeli nie zawsze na dobre jej to wychodzi. W obsadzie jest też Finnegan Oldfild (Alex), który w przykuł uwagę krytyków na poprzednim festiwalu w Cannes występem w filmie Les Cowboys. W pamięć zapada również hipnotyzująca filmowa muzyka. Obok siebie funkcjonuje elektronika w wykonaniu White Sea i klasyka od Schuberta.

Bang Gang to debiut, koło którego nie sposób przejść obojętnie. W francuskim kinie sporo ostatnio kobiet mówiących o seksualności nastolatków, a w szczególności młodych kobiet. Hélène Zimmer nakręciła Beeing fourteen, Delphine i Muriel Coulin 17 Girls, a reżyserka o polsko-francuskich korzeniach – Julia Kowalski, Crache Couer. Wszystkie te filmy pokazują dorastające dziewczyny. Dziewczyny, które nie chcą już grać według starych zasad, nie chcą być tylko biernym obiektem pożądania. Eva Husson wpisuje się więc w poruszaną tematykę, ale zachowuje świeżość i oryginalność.

Bang Gang trafi na ekrany polskich kin w już w marcu. Redakcja enter the ROOM objęła patronat medialny nad tytułem.

8

Fot. materiały prasowe