Wraz z rozwojem techniki zmieniała się forma książki. Od glinianych tabliczek, przez zwoje papirusowe i pergaminowe, aż po książki drukowane. Na tym przecież nie koniec, bo nie można zapomnieć o powstających w dobie cyfryzacji e-bookach. Jeszcze zanim świat usłyszał po raz pierwszy o komputerach, próbowaliśmy, z powodzeniem, wprawić obrazy w ruch, opowiedzieć historie bez pomocy słów. Nieustannie szukamy nowych technologicznych rozwiązań. A może czasem warto spojrzeć w przeszłość? Zajrzeć do lamusa i przypomnieć sobie o starych, ale efektowych zabiegach twórczych ?

Virginia Mori i Virgilio Villoresi postanowili stworzyć książkę animowaną bez pomocy nowoczesnej aparatury. Inspiracją dla publikacji o nazwie Vento była technika stosowana przed powstaniem kina. Czym owocuje wprawienie obrazów w ruch? Czytelnik sam może decydować, jak będzie wyglądać fabuła. Przesuwając prążkowaną karteczkę budujemy lub dekonstruujemy opowieść – wszystko według własnego uznania. Każda strona Vento to oddzielna ilustracja i zarazem oddzielna historia; to od nas zależy, czy chcemy je ze sobą połączyć. Dzięki temu zabiegowi czytelnik może jeszcze bardziej utożsamić się z powieścią, traktować książkę bardziej personalnie. Vento to pierwszy tego typu projekt zaproponowany przez wydawnictwo Withstand Book. Ruchomych książek ma być jednak więcej.

Ciekawi fabuły czarno-białej opowieści? Warto uważnie oglądnąć trailer. Artyści ukryli między wierszami wiele cytatów i odwołań do filmów, literatury, sztuki. Nie ma czemu się dziwić. Villoresi – spec od animacji, który postanowił wprawić w ruch ilustracje Virginii Mori  wymienia wśród swoich inspiracji surrealistyczne filmy Jeana Cocteau i Luisa Buñuela czy prace polskich animatorów, takich jak Jerzy Zitzman lub Walerian Borowczyk.

Vento to książka, na którą po prostu trzeba zwrócić uwagę. Szacunek twórców do starych technik animacji nie sprawia, że publikacja wydaje się anachroniczna. Wręcz przeciwnie: wśród wszechobecnych, cyfrowych obrazów książka wyróżnia się i wydaje się być niemal magicznym okazem. Reliktem zapomnianego i może ciekawszego, bo mniej zbadanego, świata.

Fot. withstandfilm.com