Miały wszystko – nazwisko, którego można było pozazdrościć, wpływowych krewnych, koneksje, drogie suknie, biżuterię, dom na obrzeżach East Hampton, do którego zjeżdżała arystokracja. Mogły pozwolić sobie na organizowanie wystawnych przyjęć czy zakupy u najlepszych krawców w Paryżu. Do czasu, bo ta opowieść dla odmiany zaczyna się jak bajka, ale tak się nie kończy.
Nosiły to samo imię i nazwisko – Edith Bouvier Beale. Matkę i córkę dla uproszczenia nazywano więc Małą i Dużą Eddie. W momencie, gdy poznajemy kobiety w filmie dokumentalnym braci Maysles ich życie nie ma już wiele wspólnego z opowiastką o wpływowych bogaczach. Duża Eddie jest staruszką, Mała – przeżyła ponad pół wieku, ale wciąż czuje się dziewczynką. Mieszkają w swojej rodzinnej posiadłości nazywanej Szarymi ogrodami. W olbrzymim domu nie ma bieżącej wody, ściany są podziurawione, a fasada opanowana przez dziką roślinność. Posiadłość zamieszkują uwielbiane przez kobiety koty, ale i wkradające się do budynku szopy oraz wszechobecne pchły. Dom tonie w śmieciach i odchodach. Mała i Duża Eddie korzystają głównie z jednego pokoju, który pełni funkcję salonu, sypialni, kuchni. Czas upływa kobietom na nieustannym wspominaniu przeszłości, przeglądaniu zdjęć, na kłótniach i wyrzutach, czytaniu horoskopów, opalaniu się, tańcu, śpiewaniu. Nie ma mowy o sprzątaniu czy próbie podjęcia jakiejkolwiek pracy.
Mała i Duża Eddie w pokoju pełniącym funkcję salonu, sypialni i kuchni
Pokazane przez braci Maysles Szare ogrody to posiadłość, w której czas jakby zawisł między teraźniejszością a przeszłością. To odrębny mikrokosmos, w którym każde ekstrawaganckie zachowanie jest nie tylko dozwolone, ale i na porządku dziennym. Oderwane od rzeczywistości Mała i Duża Eddie wciąż wielbią dekadencję epoki, która dobiegła końca. Pielęgnują ostatnie rytuały i atrybuty, które łączą je z minionym czasem. Są silnie przywiązane do wszelkich przedmiotów, które świadczą o ich dawnej pozycji, ale chyba najsilniej do samego domu. A przecież panie Beale mogły sprzedać Szare ogrody, kiedy jeszcze nie były tak zrujnowane. Kwota byłaby pewnie na tyle wysoka, że starczyłaby im na życie na godnym poziomie w jakimś mniejszym mieszkaniu. Obie Edith nie zdecydowały się jednak na ten krok. Dom jakby trzyma je w swoich zaklętych mackach, nie pozwala odejść, przyzywa.
Mała Eddie przed posiadłością
Jak to się stało, że dwie tak dobrze sytuowane kobiety skończyły w tak opłakanym stanie? Na to pytania starają się odpowiedzieć bracia Maysles. Pierwsza nasuwająca się odpowiedź jest dość prosta – brak pieniędzy. Ale przecież to wszystkiego nie tłumaczy. Mąż Dużej Eddie kupił Szare ogrody w 1923 roku. Małżeńskie szczęście w posiadłości nie trwało długo. W końcu przyszła wiadomość z Meksyku, o tym, że przebywający tam z kochanką pan Beale żąda rozwodu. Mężczyzna zadeklarował się wypłacać żonie i córce pensję w wysokości 300 dolarów miesięcznie. Kwota ta nie wystarczała jednak na utrzymanie wielkiej posiadłości, a nieprzyzwyczajonym do pracy arystokratkom nie przeszło przez myśl, by dodatkowe pieniądze zarobić. Liczyły raczej na wsparcie rodziny i na to, że Mała Eddie zrealizuje niespełnione marzenie o karierze Dużej Eddie. I rzeczywiście Mała Eddie miała ku temu szanse. Przez wielu uważana była za najpiękniejszą kobietę w rodzinie, posiadającą nawet więcej uroku niż późniejsza prezydentowa Jackie Kennedy i Lee, która wyszła za księcia Radziwiłła. Mała Edie miała licznych adoratorów, których odrzucała, skupiając się na karierze. Pozowała do zdjęć znanym fotografom, ale marzyła o aktorstwie i tańcu. Udało jej się nawet oczarować jednego z najbardziej znanych producentów na Broadwayu – Maxa Gordona. Eddie była o krok od kariery, o której marzyła, ale zawsze coś jej przeszkadzało. Najpoważniejszą i najbardziej niebezpieczną rysą był romans z Juliusem Krugiem – żonatym ministrem spraw wewnętrznych. Edith myślała, że będzie to układ idealny, bo chciała mieć jak najwięcej czasu na aktorstwo, a niezbyt częste, potajemne schadzki nie kolidowały z jej planami zawodowymi. Krug okazał się jednak jej największą miłością, a związek z nim gigantycznym rozczarowaniem. Eddie mimo wszystko chciała dalej próbować swoich sił w Nowym Jorku, ale do powrotu do Szarych Ogrodów namówiła ją matka. Eddie miała już nie opuścić posiadłości przez kolejne dekady.
Duża i Mała Eddie na ganku
I tu pojawiają się zasadniczo najważniejsze budulce filmu i przyczynny smutnego stanu rzeczy – toksyczna relacja matki z córką i niespełnione marzenia o karierze. Duża Eddie nie poprosiła córki, by wróciła do domu tylko z troski o nią. Przywiązała do siebie dziewczynę i chciała mieć ją zawsze przy sobie. Jeszcze gdy Mała Eddie była dzieckiem, matka na przykład zabierała ją ze szkoły na kilka dni, by wziąć ją ze sobą na zakupy do Paryża, do kina, do teatru. Chciała być centralnym punktem życia córki. I choć pragnęła dla niej kariery, to przede wszystkim dlatego, że sama śpiewała, ale porzuciła pasję, gdy wyszła za mąż. I choć Duża Eddie cały czas deklaruje, że miała pełne, satysfakcjonujące życie i wspaniałe małżeństwo, widać, że działa u niej efekt wyparcia. Zamknięte ze sobą na jednej przestrzeni na lata kobiety mówią, co im się żywnie podoba, namiętnie się raniąc. Mała Eddie za wszystkie niepowodzenia obwinia matkę, Duża Eddie potrafi rzucać tak kąśliwe komentarze jak choćby stwierdzenie, że jej córka była kiedyś taka piękna, a teraz głupio wybrała, by tak już nie wyglądać. Jakby zatrzymanie starzenia się było kwestią wyboru. Ale w końcu zarówno matka, jak i córka wiedzą, co powiedzieć, by poruszyć najbardziej czułą strunę. W relacji kobiet miłość ściera się z nienawiścią podsycaną frustracją i rozczarowaniem.
Gdy dokumentaliści wchodzą z kamerą do intymnego świata pań Beale, marzenia o karierze ożywają. Nie przekszadza im nawet to, że kamerzyści muszą nosić kołnierze przeciwpchelne. Duża Eddie na początku zniesmaczona obecnością filmowców w końcu się przekonuje i postanawia założyć ulubiony kapelusz czy dać pokaz śpiewu. Mała Eddie od początku przed kamerą czuje się jak ryba w wodzie. Stara się zaprzyjaźnić z ekipą, flirtuje z mężczyznami, pogrywa, opowiada długie historie o polityce, filozofii, miłości, astrologii – bo tak, Eddie jest znawczynią we wszystkich tych dziedzinach albo przynajmniej tak się jej wydaje. Nie zmienia to faktu, że Edith rzeczywiście ma coś do powiedzenia i że mówi w sposób, w którym miesza się bezpośredniość, lunatyczność, poetyckość i co najmniej odrobina szaleństwa.
Zdjęcie ślubne Dużej Eddie; Mała Eddie jako trzydziestolatka
To Mała Eddie jest niekwestionowaną królową produkcji. Potwierdza to późniejsze zainteresowanie jej osobą. Gdy dokument ujrzał światło dzienne, o paniach Beale mówiła cała Ameryka. Gdy dwa lata później Duża Eddie zmarła, jej córka sprzedała wreszcie Szare ogrody i zaczęła ponownie próbować sił w show-biznesie. Podobno oprowadzając kupujących po posiadłości, powiedziała, że dom wystarczy odmalować. Dziś odmalowaną i nie tylko posiadłość można wynająć na wakacje. Wielką gwiazdą Eddie już nie została i zmarła samotnie. Awansowała za to na jedną z najbardziej niecodziennych muz artystów i ikon mody jaką znała Ameryka. Podstarzałej już Edith zdjęcia robił nawet Warhol. Dziwaczny, ale bardzo pomysłowy i pełny klasy styl Eddie inspiruje do dziś. Swetry, które upinała na głowie (ze względu na wypadające przez chorobę lub według niektórych źródeł zniszczone przez podpalenie włosy), lśniące broszki, wielowarstwowe outfity, mocne kolory. Styl Eddie jest nie do podrobienia. Pewnie właśnie dlatego John Galliano poświęcił mu całą kolekcję na wiosnę–lato w 2008 roku, a Steven Meisel stworzył inspirowaną nim sesję do włoskiego „Vogue’a”. A to tylko kilka przykładów, bo na tym odwołania do Szarych ogrodów się nie kończą. Właściwie można ich znaleźć nieskończenie wiele, choćby w amerykańskich filmowych i serialowych dialogach. Rufus Wainwright poświęcił im nawet piosenkę z albumu „Poses”. Na podstawie dokumentu powstał również nagrodzony Tony musical, a także film fabularny produkcji HBO z Drew Barrymore i Jessicą Lange. Pomimo tego, „Szare ogrody” w Polsce wciąż znane są raczej pasjonatom niż szerokiej publiczności. A szkoda, bo ten film o kobietach zawieszonych w dziwnej czasoprzestrzeni nie starzeje się i wciąż może hipnotyzować.
Mała Eddie jako młoda dziewczyna
Mała i Duża Eddie w posiadłości
Fot. youtube.com, anothermag.com, filmforum.org