Calm, Michael Acton Smith. Wydawnictwo Albatros

W natłoku codziennych obowiązków, niepokoju, a przede wszystkim stresu, ciężko znaleźć równowagę. Działamy nerwowo, ciągle w biegu i niedoczasie. Przytłoczeni nadmiarem bodźców stajemy się nadpobudliwi. A przecież nie o to w tym wszystkich chodzi. Czy musimy odgrodzić się od świata,  odnaleźć spokój? Zmienić otoczenie i zacząć wszystko od nowa? Niekoniecznie. Okazuje się, że najprostszą drogą do upragnionej normalności jest uważność. Spokój, który można wypracować poprzez proste ćwiczenia koncentracji i pogłębiania uwagi w codziennym życiu. W pięknie wydanej, zupełnie nietypowej książce znajdziemy cały zestaw inspiracji, który nam w tym pomoże. Pogap się na chmury, poczytaj trochę poezji, zbadaj kolor morza, znajdź jasne punkty dnia i dobrze się wyśpij. To tylko niektóre z zagadnień, pięknie zwizualizowanych i zaprojektowanych tak, by zachęciły nas do prostych, ale jak przyjemnych aktywności. 

Magdalena Olszewska

 

Danke, Dominika Dymińska. Wydawnictwo Krytyki Politycznej

Książkę ładnie wydaną zawsze chętniej się bierze do ręki. Tak jest z drugą książką Dominiki Dymińskiej, która po takim sobie debiutanckim Mięsie z 2012 roku, wraca poematem romantycznym Danke. O czym dziś można pisać w takiej formie? Seks, miłość, narkotyki – informuje nas opis na tylnej okładce. Co jeszcze? Środowiskowe plotki, czyli kto z kim spał w wielkim mieście. Okazuje się, że każdy z każdym, więc miasto chyba nie tak wielkie. Przede wszystkim jest to jednak utwór o samej autorce, zapis jej mniejszych i większych zmagań z życiem, rozczarowań, zwłaszcza właśnie na polu damsko-męskim. Hm. Gdzieś tam jest mi bliska feministyczna nuta wygrywana przez Dymińską, bo chyba każdy z nas (a zwłaszcza każda) zaliczył miłosną czy choćby seksualną porażkę. Zaczyna się sielsko-anielsko, a potem następuje obrót sytuacji o 180 stopni i książę zamienia się w żabę, łagodnie mówiąc. I to my histeryzujemy z powodu zdrady czy seksu, którego nie chciałyśmy, a ktoś go na nas wymusił. Możemy sobie krzyczeć, miotać przekleństwami, grozić policją. W odpowiedzi zobaczymy wzruszenie ramion czy usłyszymy, że przecież nic się nie stało, że o co ci wariatko/idiotko itd. chodzi. I rozumiem, że chce się to aż czasem wykrzyczeć, wyrzucić z siebie, a skoro to jeszcze można wydać, to czemu nie. Może oni nie wszyscy tacy są, ci mężczyźni, może i my bywamy złe, a może po prostu powiedzmy sobie szczerze, że raz: szowinizm i traktowanie kobiety jak kawałka mięsa bez uczuć, a dwa: w ogóle jesteśmy egoistyczni, skupieni na własnej przyjemności i jeśli czegoś porządnie się nauczyliśmy przez te kilka lat dorosłości, to tylko jak się nawzajem ranić. I robimy to zarówno odurzeni, jak i zupełnie trzeźwi. Po lekturze więc smutne wnioski, uczucia mieszane, ale okładka wciąż ładna, choć trochę nadszarpnięta z nerwów. 

Paulina Klepacz

book ksiazka danke calm

Fot. Marcos Rodriguez Velo