Serial HBO Seks w wielkim mieście dla wielu stanowił rodzaj wtajemniczenia do świata dorosłości, seksualności, a także piękna i luksusu. Kto z nas nie marzył o takich przyjaciółkach i ubraniach w swojej szafie? Mało jednak kto wie bądź pamięta, że Cynthia Nixon zagrała także wiele ciekawych ról na dużym ekranie i w teatrze u takich reżyserów jak Miloš Forman, Robert Altman, Sydney Lumet czy Louis Malle. Jej kariera zawsze miała się dobrze, ale chyba nigdy lepiej – aktorka zagrała rolę swojego życia w debiutanckim dramacie James White, w którym zmierzyła się ze wspomnieniami z ciężkich dni walki z chorobą nowotworową. Jej najnowsza rola zaskoczy niewątpliwie wszystkich – Nixon jako kultowa poetka Emily Dickinson. Kto by pomyślał, że racjonalna prawniczka zagra kiedyś najbardziej niepoprawną romantyczkę w dziejach literatury? Nixon lubi zaskakiwać, lubi czarować, co czyni też subtelnie i sprytnie podczas konwersacji. Wygląda cudownie, jakby przed chwilą skończyła kręcić jakąś scenę do trzej części SATC. Aktorka błyszczy nie tylko w blasku swojej złotej sukienki, ale przede wszystkim zdobi ją szczery uśmiech osoby skromniej i niezwykle koleżeńskiej. Zapraszamy do lektury!

Cynthia Nixom sex and the city aktorka wywiad 4

Spotykamy się na Berlinale z okazji premiery najnowszego filmu słynnego Terrence’a Davisa. W A Quite Passion wcielasz się w rolę słynnej Emily Dickinson. Czy masz swój ulubiony wiersz autorstwa tej poetki?

Jest ich tyle, że to naprawdę trudny wybór! Ale mam dwa szczególnie bliskie mojemu sercu. Pierwszy to I heard a Fly buzz – when I died. Wielu w Ameryce uważa ten wiersz za klasyk. Podmiot liryczny mówi do nas najprawdopodobniej zza grobu o ostatnich chwilach swojego życia. Jeśli ktoś kiedykolwiek przebywał w pokoju z osobą, która umiera, może doskonale zrozumieć ten zastój powietrza, zastój ciszy, o którym tak sugestywnie pisze Dickinson. Drugi natomiast jest dłuższy i może mniej doskonały – I cannot live with you. Tym razem mowa o miłości niemożliwej, być może to najbardziej osobisty wiersz Emily. Zresztą ona najlepiej wyrażała siebie poprzez rozpacz. Nie mogę żyć z tobą/ Nie mogę umrzeć z tobą/ Nie możemy wzbić się razem. W tym bezgranicznym bólu, który pojmuje horyzonty swojej ograniczoności drzemie naprawdę niesamowite piękno.

 

Po obejrzeniu Seksu w wielkim mieście nigdy nie pomyślałabym, że jesteś tak wielką romantyczką!

Spokojnie, na pewno nie jest tak, że codziennie zaczytuję się w romantycznych tragediach! Poezja Dickinson robi jednak ze mną coś absolutnie niezwykłego, daje się odczuwać wręcz fizycznie.

 

A Quiet Passion opowiada nie tylko o samej Emily Dickinson, ale przede wszystkim o pogmatwanych, rodzinnych relacjach, które odcisnęły piętno na jej twórczości.

Dickinson jest bardzo skomplikowaną postacią – przyglądając się jej historii, można nauczyć się wielu rzeczy, nawet dziś. Oczywiście w tej historii powraca też temat gender – to znamienne jak wielkie ograniczenie stanowiła dla niej płeć. Dickinson doskonale o tym wiedziała, czuła gniew i chciała wyrazić go przez pisanie. Jeśli złość potęgowała płodność artystyczną, trzeba przyznać, że Emily chodziła wiecznie wkurzona! [Poetka napisała ponad 1000 wierszy w ciągu swojego życia – przyp. D.D.]

 

Na szczególną uwagę zasługuje jej relacja z bratem czy niedoszłą miłością życia.

Mój ojciec pochodził z Teksasu i – na swój własny, lekko ironiczny sposób – kochał muzykę country. Często w najmniej spodziewanych momentach cytował teksty piosenek, które były swoją drogą przezabawne. Wśród jego ulubionych kawałków znalazł się przebój o dość znamiennym tytule Did Jesus have a babysister and did she want to be a saviour too? [Czy Jezus miał opiekunkę i czy ona też chciała zbawić świat?]. Myśl ta odnosi się w pewnym stopniu do relacji między Emily a jej bratem Austinem, którzy w gruncie rzeczy byli do siebie bardzo podobni, jednakowo ambitni i inteligentni. Ale Austin był najważniejszym mężczyzną w mieście, miał żonę, dzieci i kochanki. Był też bogaty, kolekcjonował sztukę, ubierał się jak bon vivant, który nie znał umiaru – jego życie byłoby pewnie szokujące nawet dziś, a co dopiero w prowincjonalnej XIX-wiecznej Ameryce. Tymczasem Emily była przez swoje ograniczenia bogatsza wewnętrznie i to ją będziemy pamiętać przez kolejne sto czy tysiąc lat, a nie Austina Dickinsona. Niesamowite jest to, jak daleko Emily zaszła pomimo narzuconych odgórnie barier. Ludzie tacy jak ona dostają do uprawy jakąś średnio urodzajną ziemię, a i tak są w stanie wypielęgnować na niej własny tajemniczy ogród.

Cynthia Nixom sex and the city aktorka wywiad 

Kadr z filmu A Quiet Passion

W jaki sposób wspomniany przez ciebie ojciec i jego doświadczenia wyniesione z Teksasu wpłynęły na ukształtowanie twojej osobowości?

Mój ojciec dorastał w miasteczku, które było prowincjonalne i do tego strasznie rasistowskie. Nie podobał mu się zastany porządek rzeczy, a – jak zawsze mi powtarzał – jeśli coś ci się nie podoba, trzeba spróbować to zmienić. Dlatego też wyjechał z Teksasu do Nowego Jorku, został dziennikarzem i mógł przyglądać się z bliska zachodzącym zmianom amerykańskiej mentalności, a w pewnym sensie nawet je zapowiadać i współtworzyć za sprawą swoich tekstów i audycji radiowych.

 

Już wiemy zatem skąd pochodzi twoja niezwykła odwaga!

To nie jest takie proste. Podziwiam ludzi, którzy zostali wychowani w myśl zasady: w życiu możesz zrobić wszystko,, co ci się tylko zamarzy. U mnie w domu stawiano na pokorę. Ojciec cały czas powtarzał: Cynthia pracuj stale i wytrwale, bądź skromna i ciesz się z tego, co już osiągnęłaś. Pewnie gdzieś tam miał rację… Może ludzie, którzy nie stawiają sobie takich niebotycznych wymagań w życiu są po prostu szczęśliwsi… Zawsze marzyłam o reżyserowaniu filmów, ale odważyłam się stanąć za kamerą dopiero rok temu. Gdyby wychowano mnie właśnie w poczuciu nieskrępowanych możliwości, które leżą na wyciągnięcie ręki, to być może zaczęłabym karierę reżyserską już 20 lat temu. Być może jednak nigdzie bym nie dotarła, kto wie.

 

W wielu krajach europejskich wciąż walczy się o prawo do małżeństwa par homoseksualnych. Zawsze chętnie i niezwykle otwarcie wypowiadałaś się na ten temat. Czy masz jakieś rady dla tych, którzy wciąż muszą walczyć o prawo do własnego szczęścia?

Powinni przekonywać wszystkich wokół, że legalizacja ich statusu nie wyrządzi nikomu żadnej krzywdy. Zmiany w legislacji uczynią tylko tyle, że ludzie, którzy kochają siebie nawzajem będą to mogli robić to z prawnym wsparciem, które pomoże im niewątpliwie we wspólnym życiu. Skoro już o tym mowa, nie rozumiem także panującego w niektórych krajach oporu przed wychowywaniem dzieci przez jednego rodzica. Mnie wychowała tak naprawdę tylko moja mama i nie czuję się z tego powodu gorsza czy głupsza. To jest trudniejsze dla takiego rodzica ekonomicznie, ale nie stanowi końca świata i nie prowadzi automatycznie do niczyjej krzywdy. Kiedy dziecko wychowują dwie osoby, jest to prostsze i z pewnych względów bezpieczniejsze, ale nie można z góry powiedzieć, że z definicji lepsze. Podziwiam samotne matki czy samotnie wychowujących dzieci ojców. Społeczeństwo powinno myśleć przede wszystkim o dobru dzieci, a nie o moralnych dogmatach i zagwozdkach.

 

Po światowym sukcesie Seksu w wielkim mieście rozpoczęła się chyba najbardziej fascynująca faza w twojej karierze – z jednej strony zagrałaś przejmującą rolę w niezależnym debiucie James White, z drugiej wystąpiłaś u samego Terrence’ a Davisa. Można by zaryzykować stwierdzenie, że powodzi ci się najlepiej ze wszystkich dziewcząt z serialu.

Moja skromność nie pozwala mi się zgodzić, aczkolwiek naprawdę cieszę się z miejsca, do którego dotarłam [Cynthia symbolicznie odpukała w stół – przyp. D.D.]. Widzę duże zmiany w Hollywood, na które – zarówno mężczyźni, jak i kobiety – od lat pracowali. Cieszy mnie fakt, że aktorki po pięćdziesiątce nie muszą koniecznie myśleć o pójściu na emeryturę. Ta różnorodność nie odnosi się też wyłącznie do płci czy wieku, ale też oznacza otwieranie się na twórców innych narodowości. Kulturowa różnorodność nie przekłada się wyłącznie na tego, kogo widzisz na ekranie, ale też na sposób, w jaki opowieść jest ci przedstawiana. W tym roku kończę pięćdziesiąt lat – mam świadomość tego, że moja kariera rozkręcała się powoli, ale w pewnym momencie nastąpił przełom i teraz dla wielu twórców stanowię rodzaj zagadki, ciekawię ich znacznie bardziej niż wtedy, kiedy byłam młoda. Nie zostałam chyba jeszcze tak mocno wyeksploatowana ekranowo. I to mnie oczywiście cieszy, bo widzę przed sobą możliwości, które przekładają się na intrygujące role do zagrania.

miranda

Kadr z serialu Seks w wielkim mieście 

A Seks w wielkim mieście? Wciąż nie mogę uwierzyć, że mam przed sobą Mirandę Hobbes!

Jestem dumna z SATC. Uwielbiam, kiedy ludzie rozpoznają mnie na ulicy, szepczą coś do siebie, potem mają odwagę podejść, zagadać, poprosić o autograf. Wiele zawdzięczam temu serialowi, to on mnie postawił na mapie potencjalnych wyborów producentów. Terrence Davies pewnie nie jest fanem Seksu w wielkim mieście, ale gdyby nie ten serial, nie obsadziłby mnie w swoim filmie, bo zapewne nie wiedziałby o moim istnieniu. Pamiętam, jak miałam jakieś 33 lata i dostałam propozycję zagrania roli marzeń w filmie telewizyjnym. Rodzina mojej matki pochodzi z gór nad Missouri, a ja dostaje rolę kobiety z Appalachów, pogrążonej w depresji, wychowującej chyba ósemkę dzieci, a na dodatek umierającej na gruźlicę. Zdaję sobie sprawę jak to brzmi, ale zapewniam, że była to fantastyczna rola. Jeszcze ten kontekst rodzinny sprawiał, że czułam się wyjątkowo blisko tego tematu, kojarzyłam niuanse zachowań ludzi z tamtych rejonów. Reżyser bez castingu po prostu obsadził mnie w głównej roli. Pojechałam na plan, jest cudownie, kręcimy. Ale cały czas chodzi mi po głowie myśl: czemu obsadził akurat mnie? Może dowiedział się jakoś o moich korzeniach?. Pytam się więc tego reżysera, co go skusiło, żeby mnie zaangażować do tej roli, nigdy wcześniej nie zagrałam czegoś podobnego. A on na to: chciałem cię już wcześniej obsadzić w innych swoich filmach, ale producenci dają mi listę potencjalnych aktorów, których mogę zatrudnić i nigdy cię na niej nie było. Aż tu nagle się pojawiłaś. Rola była nieważna – po prostu pragnąłem zatrudnić ciebie.

 

Kiedy mam gorszy dzień, uwielbiam przypominać sobie ulubione odcinki SATC i właściwie powinnam ci podziękować za jeden z cytatów, który cały czas tak samo mnie śmieszy. Rozmawiacie w gronie swojej czwórki o wielkości męskich penisów, Samantha jest zdruzgotana swoim obecnym partnerem, którego genitalia powodują u niej depresję, a nie orgazmy. Miranda komentuje tę sytuację jednym porównaniem: też spotykałam się z gościem, który miał małego wielkości krótkiego (golfowego) ołówka – nie wiedziałam właściwie, czy chce mnie zerżnąć, czy zmazać (I couldn't tell if he was trying to fuck me or erase me). W tym momencie Carrie zaczyna się śmiać, a ja robię dokładnie to samo.

Pamiętam to! Wielokrotnie podkreślałam, że wszystko, co się pojawiło w tym serialu było zaczerpnięte z rzeczywistości. Nawet najbardziej niewiarygodne rzeczy wydarzyły się naprawdę i stały się potem przedmiotem naszych słynnych dywagacji. Ale Seks w wielkim mieście był przede wszystkim peanem na cześć samoakceptacji dotyczącej zarówno swojej osobowości, jak i seksualności. I to był ważny serial, złamał wiele tematów tabu we właściwym czasie, pozwolił kobietom zarówno na śmiech, jak i wzruszenia, w wielu trudnych sprawach nasza widownia nie była osamotniona. Myśmy z dziewczynami na głos mówiły w telewizji o tym, co wiele kobiet wtedy po cichu myślało i czuło, nie tylko na randkach, ale też w małżeństwach czy podczas ciężkich chorób, jak chociażby nowotwór. 

Cynthia Nixom sex and the city aktorka wywiad 5

Kadr z filmu James White 

Zmierzyłaś się ostatnio z bardzo różnorodnymi rolami, uciekając raczej od komediowego wizerunku. Domyślam się, że taka decyzja musi pociągać za sobą wysokie koszty emocjonalne.

Niekoniecznie. Tak już mam, że jako aktorka muszę nieustannie przebywać w sferze komfortu. Miewam chwile, w których po prostu jestem przerażona, że nie podołam zagraniu czegoś na ekranie. Bardzo bym chciała, aby było inaczej, ale nigdy nie opanowałam tego lęku. Wszystko, co zrobiłam w swojej karierze wynikało z przekonania, że podołam. I rzecz w tym, że często, kiedy w życiu nie myśli się za bardzo nad tym, co jest do zrobienia, jak przerażające to jest, to jakoś to idzie. Ale kiedy świadomie chcesz zrobić coś poza comfort zone, to to jest z góry skazane na porażkę. Mirandę Hobbes z Seksu w wielkim mieście pokochałam między innymi za to, że zawsze działała według wypracowanego schematu. Wielu ludzi często powtarzało, że lubią Mirandę, właśnie za to – że jest najnormalniejsza z całej grupy, dodaje paczce rozwagi.

 

W roli chorej na raka bohaterki Jamesa White’a nie wyglądałaś jednak na osobę, która tworzy dla siebie jakąkolwiek strefę komfortu. Zaangażowałaś się w tę rolę tak bardzo, że oglądanie cię na ekranie jest prawie niemożliwe – sprawia tak silny ból odbiorcy.

Widziałam, jak proces walki z chorobą nowotworową wygląda z bliska, przeżyłam go na własnej skórze i – co ważne – przetrwałam! Ale motyw choroby powraca zresztą zarówno w Jamesie…, jak i w A Quite Passion. Choć reżyserów tych filmów dzieli niemal wszystko, ich wspólnym mianownikiem jest walka ze słabością, która okazuje się być w obydwu przypadkach chorobą. I też obydwie role nie polegały na tym, że siedzisz i mówisz. Te role dobrze pokazują paradoks, zgodnie z którym myślimy, że władamy naszymi ciałami, a kiedy chorujemy – mniej lub bardziej poważnie – to one biorą nad nami górę i nami rządzą. Zagranie tej walki stanowi niezwykle fascynujące zadanie aktorskie.

 

Ostatnie pytanie nie powinno cię zdziwić – czy jesteś gotowa na Donalda Trumpa jako nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych?

Nikt nie jest gotowy! To nie ma prawa się wydarzyć. Gdyby stało się inaczej, przeżyłabym chyba największy szok swojego życia. 

Cynthia Nixom sex and the city aktorka wywiad 2 

Kadr z filmu A Quiet Passion

Fot. materiały prasowe