Skąd pomysł na temat wystawy?

„Medycyna w sztuce” to już szósta z cyklu naszych flagowych wystaw, w których przybliżamy ważne tematy cywilizacyjne poprzez prace współczesnych artystów. Co roku jako hasło przewodnie wybieramy jedno ważne pojęcie. W przeszłości były to: historia, sport, ekonomia, zbrodnia, gender. W tym roku jest to medycyna. Wystawa skupia się na procesach zachodzących w obrębie ciała, ingerencjach, których w nim dokonujemy. Wynikają one z dwóch powodów – albo chcemy się upiększać, albo próbujemy przedłużyć sobie życie. Kiedy jesteśmy chorzy, interweniujemy, żeby naprawiać ciało. To doprowadza nas do stwierdzenia, że medycyna jest od wieków bardzo istotnym elementem kultury, nie funkcjonujemy bez niej, jesteśmy od niej zależni. Jej rozwój gwarantuje spokojniejsze życie.

 

Na wystawie można zaobserwować pewne działy, np. anatomia, psychologia, chirurgia plastyczna. To daje bardzo szerokie spojrzenie na temat.

Naszym celem było ujęcie jak najszerszego spektrum zjawisk w obrębie tematu medycyny. Staraliśmy się odnieść do każdego aspektu, który według nas był ważny. Za każdym razem, kiedy dobieramy temat, chcemy się, żeby był on bogaty pod względem treści, symboliki, po którą sięgają artyści. Robimy tak, żeby publiczność mogła z jednej strony przyjrzeć się wieloaspektowości sztuki, a z drugiej – przeanalizować dany problem.

 

Jednym z kuratorów jest Jürgen Kaumkötter, partnerem wystawy – konsulat USA. Szerokie podejście do tematu jest też chyba wynikiem tej międzynarodowej współpracy, bo nasza wrażliwość czy skojarzenia zależą też w dużej mierze od kultury, w której wyrośliśmy.

Na wystawie mamy 58 artystów z różnych krajów, w tym z USA czy Niemiec. Tak szeroki wybór pokazuje różne podejścia do tematu, ale też to, że pewne problemy są uniwersalne. Bez względu na to, w której części świata się znajdujemy, mamy pewne wspólne obawy czy lęki, które zobrazowane zostają za pomocą sztuki. Tak właśnie jest w przypadku chorób czy strachu przed śmiercią.

1 mocak wywiad krakow 

Tematy medyczne odnoszą się do sfery profanum, a sztuka ze swojej definicji bliższa jest strefie sacrum.

Sztuka współczesna jest częścią życia codziennego. Widzimy to w każdym temacie, który wybieramy jako przewodni do wystawy. Tu nie ma rozdzielenia sfer sacrum i profanum. Sztuka jest częścią naszego życia i pozwala się nam skupić na jego konkretnych aspektach, których często – z powodu nawału różnych zajęć – nie dostrzegamy. Zadaniem artystów jest odkrywanie przed nami tych niejednokrotnie niepokojących tematów, pokazywanie ich, uświadamianie pewnych problemów, które istnieją w społeczeństwie.

 

W pierwszej sali znajdują się prace wizualnie bardzo szokujące. Dlaczego zdecydowaliście się zacząć tak mocnym akcentem?

Pokazujemy tam wyjątkowy projekt oparty na współpracy lekarza i artysty. Profesor Iain Hutschinson, zajmujący się chirurgią plastyczną twarzy, zatrudnił artystę do dokumentowania historii swoich pacjentów za pomocą malarstwa. W tym celu założył też fundację Saving Faces w Londynie. Wyjątkowe w tym projekcie jest to, że lekarz zdecydował się zostać mecenasem artystycznym. Prezentowane prace mają na celu oswojenie nas z innością wywołaną przez chorobę. Zostajemy z nią zderzeni – widzimy ludzi, u których choroba w bardzo istotny i inwazyjny sposób zdeformowała wygląd zewnętrzny. Przyglądając się efektom przed i po operacji, widzimy, jak zmienia się wygląd twarzy. Nawet twarze po operacji różnią się od tych, które uznajemy za typowe, normalne. Widać, że doszło w nich do jakiejś ingerencji, że wiele przeszły. Zetknięcie się ze zmienioną twarzą, w szczegółach widoczne na dużych obrazach utrzymanych w czerwonej kolorystyce, jest niejednokrotnie uderzające. Ma też jednak wymiar abstrakcyjny, musimy się dokładnie przyjrzeć, żeby zdać sobie sprawę z tego, co jest tak naprawdę przedstawione na obrazach. W dodatku każda ze sportretowanych osób niesie za sobą pewną historię, nie tylko choroby, ale też prywatną, z którą możemy się zapoznać. Dzięki temu zdajemy sobie sprawę, że choroba nie jest tworem bezosobowym, może dotknąć nas lub kogoś z naszych bliskich, projekt uruchamia proces akceptowania inności w obrębie medycyny.

 

Ludzkie ciało od zawsze fascynowało artystów, było tematem  ich poszukiwań. Bardzo ciekawym przypadkiem jest Michał Anioł, który anatomii uczył się, przeprowadzając nielegalne sekcje zwłok. Robił to, bo nie miał wyboru, ale dziś widać, że ta fascynacja może przerodzić się łatwo w tanią sensację – tak jak w przypadku wystawy „Human Body”. Chyba największym wyzwaniem dla podejmującego tematy medyczne artysty jest znalezienie złotego środka pomiędzy wzbudzaniem emocji a szokiem.

Celem prac prezentowanych na wystawie jest uświadomienie publiczności pewnych lęków. Rzeczy, które na co dzień od siebie odpychamy, odrzucamy, których nie chcemy oglądać nie tylko ze względów wizualnych, ale ponieważ nie wiemy, jak sobie z nimi poradzić, zaakceptować nową sytuację. Operacje odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Najczęściej mamy bardzo ograniczony kontakt z chorymi, którzy przebywają w szpitalu, wynika to choćby z godzin odwiedzin. Ale każdy z nas w rodzinie czy wśród znajomych spotyka się z chorobami. To są tematy, których przez większość życia unikamy, ale w pewnym momencie się z nimi zderzamy. Artyści pokazują, że nie sposób ich uniknąć – medycyna jest ściśle związana i z narodzinami, i ze śmiercią. Żeby zapoznać się z anatomią człowieka, by móc mu pomagać, musimy zaakceptować elementy, które wydają się dla nas obrzydliwe.

6 mocak wywiad krakow 

Część prac jest drastyczna, a na wernisażu widziałam dzieci. Świetnie, że wcześnie zaczynają obcować ze sztuką, ale jednak niektóre mogą nie udźwignąć akurat tego tematu. Czy uważa pani, że jest jakaś granica wieku dla tej wystawy?

Ta wystawa nie jest skierowana wprost do dzieci, ale mogą one zostać przez nią odpowiednio przeprowadzone. Wybierając konkretne tematy i prace, będziemy organizować warsztaty edukacyjne. Oczywiście zawsze ogromnie ważną rolę odgrywa rodzic, który towarzyszy dziecku oraz decyduje o tym, na ile chce je dopuszczać do tego rodzaju tematów. Moim zdaniem proces oswajania małego człowieka z pewnymi tematami i procesami powinien zaczynać się dość wcześnie.

 

Na wystawie jest wiele prac, które są wyrazem radzenia sobie człowieka z jego lękami – przed chorobą i śmiercią. Chyba najmocniejszym tego przykładem jest wideo Mariny Abramović.

W tej pracy widoczne jest pogodzenie się z własną śmiertelnością, co nie jest łatwe, bo temat śmierci jest dość mocno wypierany w kulturze popularnej. Marina Abramović to artystka, która w swojej twórczości porusza bardzo uniwersalne tematy, dotyczące każdego z nas. Zetknięcie żyjącego ciała z symbolem śmierci, jakim jest kościotrup, jest uderzające. Na osobistą wymowę pracy wpływa fakt, że artystka sama w nim występuje.

 

Z pewnością jest to dla niej w pewien sposób terapeutyczne. Na wystawie jest cały dział prac, które można uznać za swoistą autoterapię autora.

Tak, szczególnie, jeśli chodzi o prace, w których artystki stykają się z własną chorobą i przedstawiają swoje chore ciało. Te dzieła są dla mnie najbardziej poruszające. Hannah Wilke, Jo Spence czy Alina Szapocznikow to artystki, które się przed nami odsłaniają. Jest to dla nich autoterapia, bo pozwala pogodzić im się ze zmianami w obrębie ciała, z nadchodzącą śmiercią, a zarazem oswajają nas z tym tematem.

 

To świetnie obrazuje fakt, że sztuka, również współczesna, jest dla wszystkich – choć nie każdy potrafi ją zrozumieć, w większości ludzi budzi silne emocje, refleksje…

Staraliśmy się tak zorganizować wystawę, żeby – chociażby przez opisy przy pracach – nakreślić widzowi ścieżki interpretacyjne. Sztuka współczesna bez znajomości kontekstu powstania prac, często też bez wiadomości dotyczących całokształtu twórczości danego artysty, jest trudna w odbiorze, czasem wręcz ten odbiór jest niemożliwy. Jako organizatorzy wystawy mamy tego świadomość, więc staramy się sztukę jak najbardziej przybliżyć publiczności. Robimy to poprzez opisy i katalogi, tak żeby każdy, kogo zainteresuje dany temat, mógł poszerzyć swoje wiadomości.

5 mocak wywiad krakow 

Chyba pierwszym skojarzeniem większości ludzi z hasłem „Medycyna w sztuce” jest obraz „Lekcja Anatomii doktora Tulpa” Rembrandta. Wy zdecydowaliście się pokazać reinterpretacje tego dzieła.

W ten sposób komentujemy to, że pewne motywy w sztuce powracają, jak również to, że niektóre dzieła są stałym punktem odniesienia. Na wystawie pokazaliśmy krótki zapis „Happeningu po polsku” Tadeusza Kantora, są tu też prace krakowskiego redaktora „Przekroju” Mariana Eilego, który na swoich fotografiach przedstawiał inscenizacje, odnosząc się do tego klasycznego już dzieła. Można też nadać mu bardzo współczesny wymiar, tak jak robi to ukraiński artysta Nikita Shalennyi, który umieścił je w kontekście współczesnych konfliktów czy terroryzmu. To pokazuje, jaką rozpiętość interpretacyjną mają określone motywy.

 

Niewątpliwą zaletą wystawy jest to, że zgromadzone na niej prace uruchamiają w widzu refleksje, emocje, które zostają długo po wyjściu z muzeum.

Mamy nadzieję, że wzbudzimy zainteresowanie publiczności na tyle, że będzie chciała zapoznać się szerzej z tematem wystawy, sięgając chociażby po katalog, który ukaże się w połowie czerwca.

9 mocak wywiad krakow

Wystawa „Medycyna w sztuce” do zobaczenia w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie do 10 października br. 

Fot. materiały prasowe MOCAK