Od urodzenia mieszkaliście we Francji, studiowaliście w Anglii – dlaczego w takim razie zdecydowaliście się wziąć udział w programie „Must be the music” akurat w Polsce? Przecież takie programy są wszędzie.

Elie: Tak, ale zwykle w innych krajach te programy są w stu procentach oparte na coverach. Artyści nie mają wpływu na wybór repertuaru, a już na pewno nie mogą grać swoich utworów. A tutaj, w Polsce, mogliśmy pokazać naszą twórczość i pracę całego zespołu. „Must be the music” dało nam dużo wolności, a to nie jest częste w programach typu talent show.

 

Myśleliście, że wasze polskie pochodzenie może wam pomóc w programie?

Elie: Nie, nie myśleliśmy tak. Wzięliśmy udział w polskiej edycji programu, bo mamy polskie korzenie, ale nie myśleliśmy strategicznie, że to może w czymś pomóc. Nasza muzyka miała mówić sama za siebie.

 

Czy w waszym domu obecny był duch polskości?

Mattia: Tak, bardzo. Nasi rodzice są Polakami, oboje pochodzą z Trójmiasta. Starali się przekazać nam jak najwięcej polskości, mimo że dorastaliśmy poza granicami kraju. Gdy byliśmy dziećmi, wszystkie nasze opiekunki były z Polski. Poza tym grono znajomych rodziców było polskie, więc kontakt z kulturą i językiem towarzyszył nam od zawsze. Obchodziliśmy też polskie święta – na Wielkanoc chodziliśmy do kościoła z koszyczkiem, mimo że we Francji nikt tego nie robi.

Elie: W naszym domu zawsze obecny był polski vibe, ale dorastaliśmy w kulturze francuskiej, więc jesteśmy mieszanką. Trochę jak nierasowe psy, wzięliśmy po trochu ze wszystkiego (śmiech).

 2 bemy wywiad muzyka music poland

A teraz polskie pochodzenie ma wpływ na waszą karierę? Pomaga w niej czy raczej przeszkadza?

Mattia: Wydaje mi się, że to muzyka, tak jak wcześniej wspomniał Elie, powinna przemawiać i to ma największe znaczenie. Rozumiem, że są ludzie, którzy uważają, że to, skąd jesteś ma znaczenie, lecz uważam, że nie powinno się tak myśleć. Muzyka broni się sama.
 

Czyli muzyka według was nie ma narodowości? Nie ma znaczenia, skąd pochodzi jej twórca?

Mattia: To nie ma znaczenia, jeśli chodzi o produkt, czyli efekt końcowy, samą muzykę, ale ma znaczenie, gdy mówimy o procesie jej tworzenia. My jesteśmy polsko-francusko-angielską mieszanką i właśnie to spowodowało, że nasze piosenki są takie, a nie inne.

Elie: Anglia i USA dominują obenie na rynku muzycznym, swoją kulturę muzyczną zaczynają też tworzyć Chińczycy. Każdy chce w muzyce pokazać siebie. U nas w zespole też świetnie to widać. Każda osoba ma swój niepowtarzalny styl: ja jestem długowłosym surferem (śmiech), Mattia to zagadkowy wokalista, mamy napakowanego muzyka i drugiego całego wytatuowanego. Razem tworzymy jednak spójną całość.

 

Wydajecie debiutanką płytę. Gdy słucha się „Grizzlin’” od razu przychodzi na myśl, że to mieszanka stylów i nastrojów. Chcieliście pokazać na płycie swoją różnorodność?

Elie: Właśnie myślałem o tym wczoraj. Nasza płyta jest trochę jak tęcza – jest na niej każdy kolor. Czy zrobiliśmy to specjalnie? Nie, to wyszło raczej naturalnie. Pisząc teksty, zawsze szybko nudzę się jednym klimatem i wymyślam coś kompletnie innego.

Mattia: Wiele osób uważa, że to niedobrze mieszać style na jednej płycie. Ale według mnie to nieprawda. Wystarczy przypomnieć sobie Beatlesów – ich piosenki były zupełnie różne, ale mimo to tworzyły całość, wszystkie miały w sobie coś charakterystycznego. U nas jest podobnie. To również duża zasługa naszego producenta, Bogdana Kondrackiego. Bardzo nam pomógł.

 

Jak to, że jesteście braćmi, wpływa na waszą współpracę?

Mattia: Ma to bardzo duże znacznie. Działamy od zawsze razem, mamy bardzo dobry kontakt i to podnosi wartość naszej twórczości.

Elie: Taka współpraca przynosi też wiele możliwości. Do płyty „Grizzlin’” większość tekstów napisałem ja, ale może kiedyś uda nam się napisać płytę wspólnie. Póki co jeszcze nie umiemy pracować nad tekstami razem.

Mattia: Charakter naszej twórczości jest tak różnorodny, że nie będzie na pewno problemu, by każdy z nas realizował swoje zamierzenia. Solowy materiał każdego z nas będzie idealnie wpisywał się we wspólne aranżacje.

 3 bemy wywiad muzyka music poland

Momentami wasze teksty brzmią bardzo dojrzale. Doświadczenia ostatnich trzech lat mają na to wpływ?

Mattia: Na pewno, mieliśmy trudniejsze okresy w zespole. Działy się rzeczy nieprzyjemne, którym towarzyszyły różne emocje, które słychać w naszych piosenkach.

Elie: Część kawałków na płycie pisanych było kilka lat temu, część jest nowsza. Dzięki temu płyta jest też tak różnorodna.

Mattia: To jest właśnie fajne. Ludzie mają przecież różne muzyczne potrzeby. W ciągu tygodnia, a nawet w ciągu dnia mogą się one zmieniać i tworząc płytę, trzeba umieć odpowiedzieć na każdą emocję. Elie bardzo dużo myśli o reakcjach ludzi, odczuciach. Dzięki temu udaje nam się odpowiadać na oczekiwania odbiorców.

 

Jak oceniacie pracę nad płytą w Polsce? Jak układała się współpraca?

Mattia: To jest bardzo ciekawe pytanie. Jesteśmy tu już od dwóch i pół roku, a dopiero teraz wydajemy płytę. Były trudniejsze momenty, ale znacznie łatwiej było nam wejść na wyższy poziom niż na przykład w Anglii czy we Francji. W Polsce łatwiej znaleźć menedżera czy nawiązać kontakt z wytwórnią. W ogóle w środowisku muzycznym panuje bardzo fajna atmosfera, wszyscy się wspierają i są bardzo pomocni.

Elie: W Anglii jest tyle świetnych zespołów, że bardzo ciężko jest się przebić. Poza tym coraz częściej tworzy się gwiazdy jednej płyty czy jednego singla. To również wpływa na jakość rynku muzycznego.

 

Jakie macie plany na przyszłość? Chcecie rozwijać swoją karierę na Zachodzie?

Mattia: Od zawsze chcieliśmy grać wszędzie, więc teraz, mając płytę, będzie nam łatwiej przebić się dalej. Uwielbiamy podróżować i chcemy dzięki naszej muzyce zwiedzić świat.

Elie: Jesteśmy całkowicie uzależnienie od koncertowania. Możemy grać 300 koncertów rocznie (śmiech). Mamy też dużo szczęścia, bo wokół nas jest mnóstwo ludzi, którzy nas wspierają i w nas wierzą. Bez tego nic by się nie udało.

1 bemy wywiad muzyka music poland

Fot. Marcos Rodriguez Velo dla enter the ROOM