Tajemnice Manhattanu, Colin Harrison. Wydawnictwo Agora

„Kiedy o tym wszystkim rozmyślam, przekonuję się, że nie potrafię powiedzieć, gdzie właściwie zaczyna się ta historia, a gdzie kończy. Czy to historia o chłopcu, który został świetnym filmowcem, a potem trupem? A może o tym, co się stało dlatego, że koreański biznesmen pozwał starego żydowskiego prawnika i jego żonę w Queens? Czy to opowieść o chirurg dłoni, która wyświadczyła mężowi przysługę i włożyła mu do samochodu smoking, żeby mógł pójść na przyjęcie?” – zastanawia się główny bohater czarnego kryminału, Peter Wren, znany felietonista tabloidowy.

Choć ta historia jest nie tylko o nim, jest on łącznikiem pomiędzy różnymi wątkami w powieści Colina Harrisona. Wren sprzedaje sensacje – jako pierwszy zjawia się na miejscach wszelakich nieszczęść, aby następnie opisać je w swojej rubryce i opatrzyć stosownym, kontrowersyjnym tytułem. Cóż, taka praca! Co się dzieje, kiedy z postronnego obserwatora stanie się częścią skomplikowanej intrygi? Kilka zbiegów okoliczność sprawia, że felietonista znajduje się na eleganckim przyjęciu dla bogaczy, gdzie poznaje piękną blondynkę – wdowę po młodym, obiecującym reżyserze. Od tej pory zagadkowa śmierć artysty, pożądanie i zdrada na stałe zagoszczą w życiu dziennikarza.

Tajemnice Manhattanu to też opowieść „o nich”. O uprzywilejowanych mieszkańcach Nowego Jorku lat 90. i ich czasem mrocznych, czasem smutnych biografiach. To także historia bezwzględnego miasta, które pełne jest nierówności i rozwarstwień. Gdzie „czarni wciąż należą do białych”. I gdzie, jak mówi staruszek z Queens: „Nikomu nie można ufać. Nic nie jest pewne, nic nie jest święte”. Miejskiej dżungli, w której do banku i na wystawne przyjęcia chodzi się na Manhattan, a tragicznych historii szuka w biedniejszych częściach Brooklynu czy Bronxu.

Anna Greszta

 

Agencja modelek Eileen Ford, Robert Lacey. Wydawnictwo Marginesy

Kultowy magazyn „Life” przyznał jej tytuł „matki chrzestnej modelingu”. John Casablancas, jej największy oponent, właściciel paryskiej agencji Elite Model Management, był dla Eileen Ford mniej łaskawy – mawiał, że przypomina mu despotyczną Katarzynę Wielką. Ford odgryzała się w jednym z wywiadów, sugerując, że „Problem z Johnnym polegał na tym, że jemu nie chodziło tylko o to, żeby nam podkradać modelki. On chciał je dymać. Eileen Ford zdecydowanie nie można było odmówić silnego charakteru. Dlatego tak dobrze się o niej czyta, bo życie twórczyni pierwszej nowoczesnej agencji modelek do nudnych nie należało. Poza tym historia Eileen to również historia rozkwitającej branży mody i pierwszych topmodelek, przemian kulturowych i obyczajowych. Choć książka Roberta Lacey'ego, jak sam tytuł wskazuje, koncentruje się głównie na Eileen Ford, nie brak w niej smakowitych opowieści o innych wielkich tego świata – o Diane Vreeland, Valentino Garavanim, Jean Shrimpton, Coco Chanel czy Carmen Dell'Orefice. „Agencja modelek Eileen Ford” to z pewnością pozycja obowiązkowa dla zainteresowanych modą, którzy chcą zajrzeć za branżowe kulisy i dowiedzieć się, jak to się właściwie wszystko zaczęło. Jestem jednak pewna, że może zainteresować znacznie szersze grono; również ludzi, którzy za wielkich pasjonatów mody wcale się nie uznają. A to dlatego, że pozycja Lacey'ego to po prostu kawał dobrej roboty. Obszerny research i styl rozpięty między reporterską pieczołowitością a literacką lekkością dały świetne efekty. Opowieść o Ford i o pełnej kolorytu epoce, która już minęła, czyta się z przyjemnością.

Aleksandra Nowak

 marginesy agencja modelek ford eileen robert lacey tajemnice manhattanu colin harrison czytamy book ksiazka

Fot. Marcos Rodriguez Velo