Jakie miejsce zajmują półki z książkami w twoim domu?

Bardzo istotne. Myślę, że książki są jedną z najcenniejszych rzeczy, jakie – razem z mężem  mamy. Gdyby w naszym mieszkaniu wybuchł pożar, to największą stratą materialną byłaby utrata książek. Mamy ich dużo, dużo czytamy, kochamy to, i nasz księgozbiór to dla nas dość fundamentalna sprawa.

 

Masz swój sposób na organizowanie przestrzeni na półkach?

Gdy zaczynałam mieszkać z mężem, oboje mieliśmy już swoje pokaźne biblioteki, więc musieliśmy wymyślić, w jaki sposób zorganizujemy tę wspólną. Narady były burzliwe i wesołe: czy dzielić według narodowości autorów? I jacy autorzy są jakiej narodowości – to bywa nieoczywiste. I którzy powinni stać obok siebie? Oraz kiedy bardziej kluczowy jest podział tematyczny?
Mój mąż jest filmoznawcą, więc ma osobne półki filmoznawcze, a ja mam teatralno-antropologiczne.

Mieliśmy też trochę podwójnych egzemplarzy – w niektórych wypadkach żadne z nas nie zdecydowało się rozstać ze swoim egzemplarzem, więc dalej mamy podwójne – tak było na przykład ze „Złym” Tyrmanda i „Opowieściami o miłości i mroku” Amosa Oza. Bezdyskusyjne było też pozostawienie egzemplarzy z ważnymi dedykacjami. Dedykacje w książkach, które sobie dajemy nawzajem to też ważna sprawa, bywają sążniste jak gruzińskie toasty. A co do wspólnego układania księgozbiorów i miłości do księgozbiorów – jest na ten temat piękna książka, którą czytaliśmy zresztą mniej więcej wtedy – to „Ex Libris. Wyznania czytelnika” Anne Fadiman.

1 Diduszko ksiazka book czytamy bookshelf reading

Pracujesz w wydawnictwie Krytyki Politycznej. Z jakim rodzajem książek się tam stykasz, nad jakimi pracujesz?

Od kilku lat wydajemy około czterdziestu książek rocznie. To książki socjologiczne, ekonomiczne, filozoficzne, feministyczne, historyczne i ekologiczne. Mamy też niezłą serię literacką, w której promujemy polskie autorki i autorów. Zaczęliśmy także jakiś czas temu wydawać reportaże i książki dla dzieci. Tymi książkami próbujemy przekonać naszych czytelników do bliskiej nam, lewicowo-demokratycznej, wizji dobrego działania państwa i relacji społecznych. Najwięcej satysfakcji dają mi książki dotykające drażliwych w Polsce tematów – na przykład praw kobiet i przemocowej dominacji kościoła katolickiego w sferze publicznej i politycznej. To „Kościół kobiet” Zuzy Radzik i „Zakonnice odchodzą po cichu” Marty Abramowicz. Obie te książki odnoszą się do faktu, że Kościół w Polsce jest wyjątkowo anachroniczny w porównaniu ze swoimi ośrodkami w innych państwach Europy – o jego kondycji najmocniej świadczy właśnie stosunek do kobiet; tych, które chcą go współtworzyć i tych, które nie chcą z nim mieć nic wspólnego. Jest to stosunek głęboko przemocowy i nie respektujący faktu, że kobietom na równi z mężczyznami przysługują prawa człowieka. Traktowanie kobiet w Kościele, zwłaszcza tych, które uważają się za część tej społeczności, to nie był do tej pory szeroko omawiany temat – próbujemy to zmienić.

Bardzo się cieszę, kiedy udaje nam się wydawać książki, które na bieżąco odnoszą się do zmian zachodzących w Polsce – tak było w wypadku tomu „Piknik Golgota Polska. Sztuka – Religia – Demokracja”, w którym po burzy wokół odwołania, pod wpływem opresji ze strony kościelnych hierarchów, spektaklu Rodriga Garcii podczas festiwalu Malta – analizowano co się dzieje na styku sztuki, religii i demokracji, kiedy polityczny populizm zmienia te dziedziny w groteskę. Ja osobiście jestem pewna, że dla naszego wspólnego dobra, wyznawcy jakiejkolwiek religii nie powinni mieć prawa do uniemożliwiania innym ludziom udziału w kulturze i do ograniczania ich wolności w jakikolwiek inny sposób.

 

Czytasz wyłącznie literaturę faktu czy sięgasz również po beletrystykę?

Czytam literaturę piękną, ale mam na nią mniej czasu niż kiedyś – mówię tu o prywatnych wyborach, bo służbowo czytam dużo propozycji wydawniczych, czyli wygląda na to, że czytam dużo literatury pięknej in spe. Zdarza mi się trafiać na prawdziwe skarby. Ostatnio była to propozycja młodej autorki Natalii Osińskiej – „Fanfik”, którą wydamy w listopadzie. To książka dla nastolatków – hipnotyzująca od pierwszej strony. Głęboko i odważnie humanistyczna, a przy tym przygodowa i pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji. Wróżę autorce sukces czytelniczy na miarę Musierowicz czy Kosika, bo kalkując celne angielskie określenie, jest to książka „nieodkładana”!

2 Diduszko ksiazka book czytamy bookshelf reading

Jak organizujesz swoje życie czytelnicze: co i kiedy czytasz?

Czytam ciągle – zawodowo, bo promuję nasze książki, więc muszę je znać. Prywatnie dzieciom, a właściwie synkowi, bo córka już od kilku lat czyta sobie sama – i jest czytelniczką zażartą, dlatego musimy zakładać jej kartę biblioteczną w każdej miejscowości, którą odwiedzamy w czasie wakacji. Dzieci mają całkiem dużą biblioteczkę, która w pewnej mierze składa się z książek z mojej dziecięcej biblioteki, których nigdy nie byłam w stanie wyrzucić – niektóre z nich to obecnie białe kruki. Kiedy dzieci pójdą spać, czytam dla przyjemności.

 

Jak ważna jest dla ciebie okładka książki? Ma ona jakikolwiek wpływ na decyzję, co kupić/czytać?

Wiesz, ponieważ pracuję w branży wydawniczej, to wiem, że okładka jest bardzo ważna, ale nie daję się zwieść złym okładkom. Niektóre książki mają po prostu pecha do grafików. Książkę, która jest dla mnie jedną z najistotniejszych przeczytałam w wersji z drugiego obiegu, czyli bez oprawy graficznej i wydrukowaną maczkiem. To „Mój wiek” czyli wywiad-rzeka, którego Aleksander Watt udzielił Czesławowi Miłoszowi. Watt, urodzony w 1900 roku pisarz, poeta, intelektualista, polski Żyd, futurysta, przedwojenny komunista i powojenny opozycjonista, opowiada Miłoszowi historię dwudziestego wieku w Polsce przez pryzmat własnego życia i życia polskiej inteligencji. Jest w tej fascynującej i chwilami przerażającej opowieści esencja wiedzy o procesach historycznych i politycznych, dylematach inteligencji i czasach wymagających bohaterstwa na co dzień. „Mój wiek” powinien być lekturą obowiązkową towarzyszącą lekcjom historii. Może gdyby tak było, badania opinii publicznej nie wykazywałyby, że połowa Polaków nie potrafi sobie przypomnieć żadnego momentu w naszej historii, który nie byłby chwalebny! Takie wyniki badań opublikowała niedawno jedna z telewizji – niestety one wcale nie świadczą o niespotykanej w skali światowej nieskazitelności Polaków, świadczą raczej o kiepskim poziomie szkolnych lekcji historii.

A wracając do pytania – odradzam kupowanie książek na podstawie okładek, a z drugiej strony przyznaję, że dobrze wymyślona okładka może dodawać książce wartości i znaczeń. Dobrym przykładem może tu być nasza „Grzybowska 6/10. Lament” – książka Aleksandry Domańskiej o losach mieszkańców kamienic pod tytułowym adresem. Ten adres znalazł się w czasie wojny w obrębie getta, autorka szukając materiałów do książki, odnalazła starszego pana, a w tamtym czasie małego chłopca, który jako jedyny z sąsiedztwa przeżył wojnę i stał się jedynym żyjącym świadkiem tamtych wydarzeń. Jego matka zmarła jeszcze przed wojną, a ojciec był lekarzem w warszawskim szpitalu Św. Ducha – wyprowadził synka z getta, a sam wrócił tam, bo nie chciał zostawić pacjentów i niedługo potem został zabity. Zdjęcie na okładce przedstawia Jurka Glassa na kolanach jego taty – to jedyne zdjęcie rodzinne, które razem z Jurkiem przetrwało wojnę, a niesamowita historia odnalezienia go w gruzach Warszawy przez chłopca jest także opisana w książce. Taka okładka ma niezwykły ciężar emocjonalny.

Z badań Biblioteki Narodowej wynika, że tylko 11 % Polaków czyta więcej niż siedem książek rocznie. Myślę, że to jedna z odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie w Polsce tak łatwo ulegają woli polityków, którzy są sprawnymi populistami.

Co obecnie czytasz?

Właśnie skończyłam książkę, która ma przerażającą i celną okładkę – to reportaż „Białystok. Biała siła, czarna pamięć” Marcina Kąckiego, książka szczególnie ważna w czasie ponownego rozkwitania nacjonalizmu i rasizmu w Polsce. Przed wojną Białystok stanowił jeden z ważnych ośrodków kultury żydowskiej. Żyło w nim osiemdziesiąt tysięcy Żydów, którzy stanowili większość obywateli. Podczas wojny wszyscy zostali zabici a wraz z nimi próbowano pogrzebać pamięć o nich. Teraz to miasto stało się centrum polskich organizacji neonazistowskich. Ta książka opisuje powiązania pomiędzy władzami miasta, miejscową elitą ekonomiczną a neonazistami. Daje obraz polskiego społeczeństwa, obraz, który nie jest zbyt pozytywny, ale tym bardziej warto go poznać, żeby zastanowić się, co wszyscy możemy zrobić, żeby przeciwstawić się narastaniu agresji i innych ksenofobicznych zachowań wśród Polaków. Jedną ze skutecznych recept byłoby skłonienie Polek i Polaków do czytania – w tej chwili z badań Biblioteki Narodowej wynika, że tylko 11 % z nich czyta więcej niż siedem książek rocznie. Myślę, że to jedna z odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie w Polsce tak łatwo ulegają woli polityków, którzy są sprawnymi populistami.

4 Diduszko ksiazka book czytamy bookshelf reading

Fot. Marcos Rodriguez Velo