Czochrałem antarktycznego słonia, Mikołaj Golachowski. Wydawnictwo Marginesy

„Dorosłe, wielkie, triumfujące samce słoni morskich sfrustrowane nie są. Raczej są zmęczone. Przez miesiąc muszą zajmować się 100 lub więcej dziewczynami. Ciągle muszą też walczyć z konkurentami. W punk rocku taką sytuację określa się jako sex&violence. Pod koniec sezonu są tak wykończone, że zdarza się, że umierają z wyczerpania, dlatego szanse takiego słonia na to, że w przyszłym roku znów będzie władcą haremu są znikome” – opowiadał w udzielonym nam wywiadzie Mikołaj Golachowski. Biolog, ekolog, podróżnik, znawca Antarktyki i Arktyki. Golachowski ma jeszcze wiele takich opowieści w zanadrzu. Czasem całkiem pikantnych, ale i mrożących krew w żyłach, a nawet sensacyjnych. Biolog dzieli się tymi opowieściami w swojej książce „Czochrałem antarktycznego słonia”. Na kolejnych stronach zapoznamy się bliżej z pingwinami, niedźwiedziami polarnymi i oczywiście tytułowymi antarktycznymi słoniami morskimi. Golachowski łączy naukową wiedzę z talentem gawędziarza i dlatego jego opowieść o najzimniejszych krańcach Ziemi czyta się z wielką przyjemnością, nawet jeżeli nie należy się do osób wyjątkowo biologią zainteresowanych. Polecam.

Aleksandra Nowak

 

Listy Tove Jansson. Wybór i komentarze Boel Westin i Helen Svensson. Tłum. Justyna Czechowska. Wydawnictwo Marginesy

Najbardziej znana jako Mama Muminków. „Rzygać mi się chce na te całe Muminki!” – tak mówiła. Była nie tylko autorką serii o fińskich trollach, lecz także zdolną malarką, rysowniczką, autorką komiksów i opowiadań. Preferowała samotniczy tryb życia, wolała skupić się na pracy i rodzinie, do której bez wątpienia zaliczała się jej partnerka, graficzka Tuulikki Pietilä, z którą Tove prowadziła piękną korespondencję, w której przeplatały się sprawy rodzinne i te uczuciowe. Tove bardzo ceniła sobie listy, pisała odręcznie wyczerpujące wiadomości, ozdabiała je swoimi rysunkami. Jej stosunek zarówno do epistolografii, jak i Tuulikki świetnie oddaje fragment jednego z listów z 1957 roku, pisanego w Sussex w Anglii:

Zawsze noszę przy sobie Twój ostatni list, czytam go ciągle na nowo, czuję, jak mnie kochasz, i widzę Cię, jak chodzisz po Nordenskiöldsgatan, do Ateneum, do Galerii Sztuki, wszędzie, gdzie pasujesz.

Dzięki zbiorowi korespondencji pisarki wydanemu przez Marginesy mamy szansę podpatrzeć ją od prywatnej strony, od tej, którą ukrywała przed światem, zaszywając się w swojej pracowni na wyspie Klovharu w Zatoce Fińskiej. Tego typu publikacje budzą często mieszane uczucia, jednak dla czytelników to intymne spotkanie z podziwianym autorem, możliwość zobaczenia go przy pracy, spojrzenia na jego inspiracje, poglądy, uczucia. Zaobserwowanie jak to wszystko przekładało się na twórczość. Jako fanka listów zwykle rzucam się na nie i żałuję, że dziś tak mało piszemy do siebie odręcznie, dogłębnie, że krótkie zdania i emotikony zastępują skupienie nad kartką papieru, ubieranie w słowa tego, co wydawałoby się niewyrażalne. Jansson pisze zabawnie, gęsto, odmalowuje sugestywnie swoje przygody, dlatego polecam lekturę jej listów, które są być może lepsze od niejednej powieści czy biografii.

Paulina Klepacz

tova jansson czochraem arktycznego sonia marginesy ksiazka book reading czytamy

Fot. Marcos Rodriguez Velo