Jan Bułhak w latach 20. XX wieku podzielił ludzi robiących zdjęcia na fotografów i fotografików. Pierwszym terminem nazywał rzemieślników i entuzjastów, dla których fotografia była źródłem utrzymania i realizacją snobistycznych pragnień, drugim ludzi, których uważał za artystów, ludzi, którzy w wyjątkowy sposób postrzegają świat. Myślisz o sobie w kategoriach artysty czy rękodzielnika?
Zajmuję się fotografią i nigdy nie interesowało mnie nadawanie etykietek. Niech inni – na podstawie moich prac – wyrabiają sobie własne zdanie. Moje fotografie można traktować jako metafory, które każdy może interpretować na swój własny sposób. To niewątpliwie nadaje im artystycznego charakteru. Fotografia wymaga ode mnie kreatywnego myślenia, konsekwencji i dużej cierpliwości, oczekując na odpowiedni kadr.
Świat w oryginale jest tak fascynujący, że szkoda byłoby go przerabiać czy technicznie, sztucznie udoskonalać.
Czekasz aż pojawi się natchnienie czy może masz swój własny sposób poszukiwania udanych kadrów?
Wybieram lokalizację, w której możliwe jest uchwycenie mojej myśli za pomocą zdjęcia. Znalezienie odpowiedniego miejsca jest bardzo trudne ponieważ treść i forma muszą iść ze sobą w parze. Następnie oczekuję na zdarzenie, które uzupełni kadr i aż uznam, że miejsce i zaistniała sytuacja tworzą spójną całość. Czasami trwa to bardzo długo.
Proces fotografowania wymaga ode mnie wyciszenia, skupienia. Większość moich zdjęć powstała, gdy podczas spacerów po Krakowie lub w trakcie podróży, poświęcałem czas tylko fotografii. Gdy wychodzę z zamiarem zrobienia zdjęcia, widzę więcej. Fotografując wyłączam myślenie o innych sprawach. Choć aparat mam zazwyczaj przy sobie, nie udało mi się zrobić zdjęcia – które uznałbym za dobre i wpisywałoby się w mój styl – przez przypadek, na przykład idąc na spotkanie ze znajomymi czy załatwiając jakieś inne sprawy.
Emigration - The United States of Earth
Nigdy nie retuszujesz swoich zdjęć. Czy nie łatwiej byłoby wykonać kilka pojedynczych ujęć i nałożyć na siebie poszczególne ich elementy, aby uzyskać zamierzony efekt? Dla przykładu zrobienie słynnego i wielokrotnie nagradzanego zdjęcia pt. „A Man Feeding Swans in the Snow” wymagało, abyś wiele razy powracał na to miejsce, oczekując na odpowiedni kadr. W przeszłości zajmowałeś się grafiką komputerową, mógłbyś zrobić to z łatwością.
Świat w oryginale jest tak fascynujący, że szkoda byłoby go przerabiać czy technicznie, sztucznie udoskonalać. Dla mnie nieocenioną wartością w fotografii jest znajdowanie w pozornie zwyczajnych zdarzeniach czegoś niezwykłego, metaforycznego. Rozwija mnie to pod względem fotograficznym, jak i duchowym. Bardzo ważna jest dla mnie relacja miejsc i zdarzeń.
Fotografując, do samego końca nie wiem, co się wydarzy – nie wiem, czy chwila, na którą czekam z aparatem, będzie miała miejsce, kiedy nastąpi i jak będzie ostatecznie wyglądać.
„A Man Feeding Swans in the Snow” było też zdjęciem, które zrobiło najwięcej zamieszania poza granicami Polski – miliony wyświetleń na Facebooku i w innych serwisach społecznościowych, publikacje i nagrody w konkursach, w tym m.in. IPA 2014 - The International Photography Awards 2014, Neutral Density Photography Awards 2014, Grand Prix de Découverte: International Fine-Art Photography Award i LensCulture Exposure Award 2014. Dziś znajduje się ona w kolekcjach Bibliotheque Nationale de France i Muzeum Śląskiego w Katowicach. Przechodnie w Krakowie przystają, by poprosić o autograf?
Oczywiście bardzo mnie cieszą nagrody, publikacje oraz popularność zdjęć. Staram się jednak podchodzić do tego z pewnym dystansem, aby móc szczerze, bez żadnej presji tworzyć nowe zdjęcia. Cieszy mnie również możliwość prezentowania prac na wystawach oraz spotkania z widzami twarzą w twarz. Dzięki nim mogę dowiedzieć się czegoś nowego o mojej pracy, poznać zupełnie nowe interpretacje zdjęć. Fotografia „A Man Feeding Swans in the Snow” jest zazwyczaj rozpoznawana od razu, ale bardzo często to inne fotografie na moich wystawach zwracają większą uwagę odbiorców. Bardzo cieszę się słysząc, że cała wystawiana seria fotografii jest spójna, ma swój indywidualny, wyróżniający się styl. Motywuje mnie to do dalszych działań i artystycznych poszukiwań.
Pamiętasz moment, w którym po raz pierwszy chwyciłeś za aparat?
Fotografia od zawsze była moją pasją. Starałem się tak kształtować swoją drogę zawodową, aby fotografia była gdzieś w niej obecna. Konsekwentnie dążyłem do takiego momentu, aby móc zajmować się tylko nią. Zaryzykowałem i tak stała się moim stałym zajęciem.
Hiroshima - Phoenix Rising from the Ashes
Running
W tej chwili trwają dwie wystawy twoich fotografii: „Zoom on Poland” w duńskim Hillerød Art Centre oraz wystawa wirtualna „The Moment”, zorganizowana we współpracy z galerią Limited Edition. Co możemy na nich zobaczyć?
„Zoom on Poland” to duży projekt zapoznający gości Hillerod Art Society z polską fotografią. Projekt podzielony został na kilka sekcji, obszerny przegląd moich zdjęć minimalistyczno-symbolicznych, "Efekty Uboczne", czyli cykl fotograficzny Kacpra Kowalskiego oraz wystawę zbiorową prac studentów i wykładowców Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Wystawa „The Moment” jest czymś zupełnie innym. To projekt realizowany całkowicie wirtualnie, za pośrednictwem internetu i nawiązujący do wydarzeń po opublikowaniu „Człowieka karmiącego łabędzie”. Ta ostatnia prezentuje znacznie więcej moich prac.
Pomysł wirtualnych wystaw sztuki, czyli ekspozycji dostępnych w sieci, nadal budzi pewne kontrowersje. Co o tym sądzisz?
Tworzę zdjęcia i z wielką przyjemnością pokazuję je innym. Uważam, że internet i galerie sztuki są doskonałymi przestrzeniami do prezentacji mojej twórczości. Zdążyłem już przekonać się, jaką siłę ma internet. To dzięki niemu moje fotografie docierają do ludzi żyjących na innych kontynentach, w różnych środowiskach i kulturach. Bardzo często otrzymuję maile, w których poznaję punkt widzenia i odbiór moich zdjęć ludzi z Iranu, Brazylii czy Australii. Z drugiej zaś strony nic nie zastąpi zdjęcia wydrukowanego na odpowiednim papierze i w oprawie. Zawsze spotykam się z opinią, że moje prace zdecydowanie lepiej prezentują się już wydrukowane, aniżeli ich internetowe, elektroniczne odpowiedniki. Bezpośrednie spotkanie z drugim człowiekiem w galerii i wymiana spostrzeżeń również jest bardzo ważna. Dlatego warto równolegle podążać tymi dwiema ścieżkami.
Uważam, że pokazanie całej wystawy w formie wirtualnej jest bardzo ciekawym pomysłem, tak jak ma to miejsce w przypadku wystawy „The Moment” organizowanej przez galerię Limited Edition. Zauważam, że w takim całościowym ujęciu, naprawdę wyraźnie widać cechy moich zdjęć: geometrię, symbolikę, minimalizm. Udało nam się nagrać 20-minutowy wywiad i udostępnić wraz z wystawą. Daje to odbiorcom całościowy odbiór mojej twórczości. Wirtualna wystawa przygotowana w dwóch wersjach językowych może być dostępna w każdym zakątku świata. Uważam, że internet i stacjonarne wystawy galeryjne wzajemnie się nie wykluczają, a raczej uzupełniają.
Wystawy trwające:
„The Moment” w galerii Limited Edition – wystawa dostępna przez Internet do 31 sierpnia 2016
„Zoom of Poland” w Hillerød Art Centre (Dania) - wystawa potrwa do 15 sierpnia 2016
Marcin Ryczek – fotograf o międzynarodowej sławie, którego zdjęcie pt. “A Man Feeding Swans in the Snow” zdobyło Grand Prix (I miejsce) w ramach International Fine-Art Photography Award oraz trafiło do prestiżowej kolekcji Bibliotheque Nationale de France. The Huffington Post okrzyknął je również jednym z najbardziej poruszających zdjęć 2013 roku. Zdjęcia Marcina Ryczka publikowały m.in. National Geographic (USA),The Guardian (UK), Der Spiegel (Niemcy), Israel - Yedioth Ahronoth (Izrael), La Repubblica (Włochy), Politiken (Dania), 20 Minuten (Szwajcaria), Athens Voice (Grecja), The Daily Telegraph (Australia). W ramach indywidualnych oraz grupowych wystaw prezentowane były w Japonii (Tokio i Osaka), USA (Nowy Jork, Fort Collins, Miami), Niemczech (Weimar), Chinach (Pekin), Holandii (Amsterdam), Rumunii (Cluj-Napoca), Indiach (Goa), Anglii (Londyn), Austrii (Salzburg), Danii (Kopenhaga), Włoszech (Desenzano del Garda), Francji (Paryż). W swojej twórczości posługuje się geometrią oraz symbolami. Główną zasadą, którą kieruje się w fotografii jest założenie "minimum formy, maksimum treści".
Marcin Ryczek
Fot. dzięki uprzejmości naszego rozmówcy