SAINT SISTER

Od czasu ukazania się waszej pierwszej epki zatytułowanej „Madrid” koncertowaliście po Europie, a także debiutowaliście w prestiżowym SXSW. Jak wasza muzyka, która jest zakorzeniona w celtyckiej tradycji i zawiera takie rzadko spotykane instrumenty jak harfa, została przyjęta poza granicami Irlandii? Uważacie, że ciężko jest stworzyć niepowtarzalny nastrój, kiedy gra się w miejscach publicznych, w których jednak trudno jest o intymność i spokój wymagany do gry na harfie?

Gemma: Ogrzaliśmy nasze serca ciepłą energią płynącą od zagranicznej publiczności. Na najlepszą publikę trafiłyśmy kilka miesięcy temu w Paryżu. Byli niezwykle gościnni. Nasza muzyka w przeważającej mierze jest cicha i intymna, a występowanie na żywo jest najlepsze, kiedy możemy dzielić tę intymność z innymi.

 

Z waszych piosenek emanuje pewien rodzaj samotności. Łatwiej jest się wam odnaleźć w pisaniu muzyki bardziej melancholijnej? Określacie swoją muzykę jako „atmosfolk”, co właściwie chcecie w ten sposób przekazać?

Morgan: Uważam, że bardzo trudno jest pisać wesołe utwory. Ostatnią rzeczą, którą chcę zrobić, kiedy jestem szczęśliwa, to zamknięcie się w pokoju z długopisem. Pisanie piosenek jest dla mnie niesamowicie terapeutyczną czynnością, pracuję na swoich przemyśleniach i emocjach, więc chyba nie jest niespodzianką to, że piosenki właśnie tym emanują.

Termin „atmosfolk” pochodzi od Alexa Ryana, który wyprodukował naszą epkę. Wspomniałyśmy o tym raz czy dwa, kiedy zaczynałyśmy grać nasze koncerty i chyba od tego czasu to do nas jakoś przylgnęło.

 

Jak już wspomnieliśmy wasza epka nosi nazwę „Madrid”, a jest to miejsce, w którym jeszcze nie byłyście. Skąd się wziął pomysł na właśnie taki tytuł?

Tytułowa piosenka jest o przyjacielu, który opuścił Dublin i przeniósł się do Madrytu. Piosenka jest oparta na stwierdzeniu, że „trawa jest zawsze bardziej zielona”, więc Madryt stał się dla nas symbolem tego, co niedostępne. Ale to mogło być jakiekolwiek inne miasto, lokalizacja nie jest ważna. To, co jest istotne, to sama koncepcja, że cie tam nie ma, niezależnie od tego, jak bardzo tego byś chciał. Chciałybyśmy odwiedzić kiedyś Madryt, ale na razie jesteśmy szczęśliwe, wyobrażając go sobie w całej okazałości i chwale!

2 SHAMROCK festival irlandia irland wywiad muzyka niebo warszawa warsaw

PADDY HANNA

Gdzie szukasz inspiracji? Czy irlandzka scena muzyczna jest dla ciebie wystarczająco ekscytująca, czy próbujesz je znaleźć gdzieś poza granicami swojego rodzimego kraju?

Jestem introwertykiem, większość swojego życia spędziłem we względnej izolacji, więc wpływy z zewnątrz są dla mnie raczej czymś dziwnym. Jeżeli przesłuchasz mój album, to usłyszysz głównie historie o bezimiennych ludziach obserwowanych przez okno albo optymistyczne opowieści, które są bardzo fantazyjne. Moja obecna fascynacja muzyczna pochodzi od tych piosenkarek, które określa się mianem diwy. Mam tu na myśli np. Marlene Dietrich, Bessie Smith, Earthę Kitt. Jeżeli chodzi o muzykę irlandzką, to oczywiście miała na mnie bardzo duży wpływ, na to jak śpiewam i co piszę. Pochodzenie z kraju poetów i artystów nie jest czymś, co może pozostać bez echa.

 

Raz wspomniałeś, że jesteś typem majsterkowicza. Lubisz być odpowiedzialny za cały proces komponowania i nagrywania?

Nie mam wystarczających kompetencji do tego, żeby kręcić gałkami, ale z pewnością mogę sterować statkiem. W przeważającej mierze moje podejście do muzyki jest bardzo wyluzowane i zabawowe. Lubię używać piwa jako dyskretnego narzędzia do pracy, ale w odpowiednich ilościach. W przeszłości byłem majsterkowiczem, ale wynikało to bardziej z konieczności czy może raczej z pragnienia bycia kreatywnym, bez dodatkowego wsparcia finansowego. 

 

Niedawno ogłosiłeś, że twój nowy album jest już gotowy. Czego możemy się spodziewać?

Usiadłem z Danielem (Fox, producent i basista Girl Band) i przesłuchaliśmy 50 słabo nagranych kawałków na moim telefonie i później zaczęliśmy wszystko jakoś ze sobą łączyć. Mój poprzedni album opowiadał o pewnym okresie w moim życiu, ten jest w dużej mierze poświęcony podróżom i emocjom, które jeszcze we mnie drzemią i mnie prześladują. Muzycznie album będzie zawierał podobnie chwytliwe kawałki, które Daniel obdarzył bogatymi partiami orkiestrowymi i dosyć ekscentryczną obróbką.

1 SHAMROCK festival irlandia irland wywiad muzyka niebo warszawa warsaw

THE WOOD BURNING SAVAGES 

Macie bardzo oryginalną nazwę. Skąd ona się wzięła?

(śmiech) To całkiem specyficzna nazwa. Pochodzi od mojego ojca, z którym rozmawiałem o obecnym stanie ludzkości pewnego dnia przy piwie. W którymś momencie naszej rozmowy powiedział: „Myślę, że bez tych wszystkich gadżetów i luksusów ludzkość byłaby płonącymi dzikusami. Stwierdziłem, że będzie to idealna nazwa zespołu, która doskonale odzwierciedla to, co nasza muzyka stara się przekazać, czyli świadomość tego, że ludzie na tym poziomie są w stanie zrobić wspaniałe rzeczy, ale też potrafią zachowywać się bardzo okrutnie.

 

Wasze utwory mówią zazwyczaj o obecnych wydarzeniach politycznych i kulturalnych. Uważacie, że rok 2016, zarówno w kraju, jaki i na arenie międzynarodowej, jest dla was dużym źródłem inspiracji?

Absolutnie tak. W Europie staramy się pomóc uchodźcom i powitać ich w naszym kraju, a jednocześnie wylać wodę na płomienie rasizmu i ksenofobii. Globalnie mamy dupków pokroju Donalda Trumpa, który próbuje przerazić ludzi i zerwać więzi jedności i zrozumienia. W Irlandii Północnej, na której głównie się koncentrujemy, staramy się dojść do porozumienia z Wielką Brytanią, opuszczającą Unię Europejską, co jest czymś okropnym dla naszego pokolenia. Każda z tych rzeczy sprawia, że sięgam po pióro i gitarę, i chętnie piszę piosenki, które rzeczywiście coś znaczą, piosenki, które odzwierciedlają to, czym jest życie. Wolę to od pozowania w okularach przeciwsłonecznych i śpiewania o złamanych sercach czy jakimś włóczęgostwie bez celu po bezdrożach.

 

Macie duże doświadczenie w występach na żywo, graliście w Glastonbury na przykład. Jak to jest występować w kraju, w którym nie jesteście prawdopodobnie tak dobrze znani jak w Irlandii, i wykonywać muzykę przed nową publicznością? Jak byś się sprzedał?

Gramy na wielu wspaniałych festiwalach i koncertach, ale ten będzie naszym pierwszym w Polsce, czyli kraju, który bardzo kochamy i gdzie mamy kilku przyjaciół. Naprawę nie możemy się tego doczekać! To wspaniałe uczucie przyjechać tutaj i dzielić się muzyką z polską publicznością, która podziela nasz irlandzki humor i patrzy w podobny sposób na życie. Jeżeli pytasz mnie o to, jak sprzedać naszą muzykę ludziom, którzy nas nie znają i o nas nie słyszeli, to powiem ci, że mamy naprawdę mocne teksty, głośne rockowe kawałki o rzeczach, które każdy mężczyzna i każda kobieta przechodzi w swoim życiu. Jesteśmy zespołem, który porwie widownię i zachęci wszystkich do głośnego śpiewania, a także spowoduje, że obejmą się bez wahania ze swoimi nowymi przyjaciółmi. Warszawo, nie możemy się doczekać!

3 SHAMROCK festival irlandia irland wywiad muzyka niebo warszawa warsaw

Opracowanie graficzne Małgorzata Stolińska dla enter the ROOM na podstawie materiałów prasowych