Kupiłam bilety na pięć kolejnych pokazów, na pięć kolejnych dni. Byłam studentką, daleko od domu. Z mamą miałam zawsze dobre stosunki. Bardzo dobre. Czasami tęskniłam za domem, ale rozmawiałyśmy regularnie przez telefon i to mi wystarczyło. Zajęcia, spotkania. To zawracało moją głowę. Aż w końcu usiadłam w ciemnej sali kinowej. Nowy film Almodóvara „Volver” miał być opowieścią o kobietach. Znałam filmografię reżysera. Znałam jego życiorys. Czekałam na kolejny dobry obraz. I zaczęło się. Historia trzech pokoleń kobiet. Niezrozumienia. Skrywanych żali. Przebaczenia. Zrobienia wszystkiego dla drugiej osoby. Taka miłość się nie zdarza. Chyba że między matką i córką.

Siłą hiszpańskiego reżysera jest uniwersalność jego opowieści. Mimo że są one przesiąknięte na wskroś hiszpańską tradycją i przesądami, wiejską naleciałością (nie jest to bynajmniej zarzut). Być może to zasługa absurdalnego humoru?

Od kiedy oglądałam „Volver” minęło 10 lat. Tyle czasu zajął reżyserowi z La Manchy powrót do trudnych relacji matka-córka, przechodząc płynnie przez fascynację opowiadaniami Alice Munro z tomu „Uciekinierka”. Dostajemy więc dramat, ale niepopadający w telenowelę. I jest to doskonała rekomendacja, choć kino nie powinno bać się w przypadku Almodóvara telenoweli. Dlaczego? Bo taka jest rzeczywistość Hiszpanów.

1 julieta volver tacones lejanos pedro almodovar matka z corka mother and daughter love milosc rodzina relationship

Kadr z filmu „Julieta”

W polskich programach informacyjnych twarde głowy denerwują się, że pokolenie milenialsów coraz później wylatuje z gniazda. Młodzi tłumaczą: kwestie umów o pracę kuleją – choć to jest i tak delikatnie powiedziane. Wynajem mieszkania kosztuje krocie, a kogo stać na kupienie choćby kawalerki bez zdolności kredytowej? Mówią to ci sami milenialsi, którzy jeszcze kilka lat temu krytykowali podobny model istniejący (i mający się dobrze) w krajach południowych, szczególnie w Hiszpanii i Włoszech. Tam jednak jest kryzys, ale też silna więź rodzinna. Rodzina to jest siła. Rodzina to jest wszystko. A więc i telenowela. Stosunki międzypokoleniowe na Półwyspie Iberyjskim to temat wdzięczny, którym żongluje w każdym obrazie Almodóvar, odpowiednio koloryzując i naginając do własnej architektury myśli. Ciężko się spodziewać po kimś, kto tworzył najbarwniejszy okres w kulturze swojego kraju w latach 80. – madrycką movidę – uporządkowania i skromności przekazu. Wystarczy zresztą spojrzeć na innych członków tego ruchu kulturalnego – Alaska, wyglądająca odrobinę jak Morticia Addams, razem ze swoim partnerem Mario Vaquerizo to barwne, i niemniej kontrowersyjne ptaki. Punk, disco, New Wave. I dużo narkotyków. Tak było. Mawia się o tym okresie do dziś tak: „jeśli żyłeś w latach 80. i je pamiętasz, to znaczy, że ich nie przeżyłeś”. A więc estetyka almodóvarowska jest znana i albo się ją akceptuje, albo nie. Tak Hiszpan patrzy na świat, również dzięki doświadczeniu, wychowaniu w małym miasteczku przez kobiety. Oglądał jako młody chłopak matkę z ciotkami, ich nadpobudliwe rozmowy, gestykulacje. Plotki! Ach, ileż tych plotek. Jak wspominał w wielu wywiadach, Hiszpania jego dzieciństwa była mężczyzną: macho. Facet rządził z fotela. Jak trzeba było wlał. Potem pocałował. I miało być dobrze. Tak naprawdę jednak to kobiety rozwiązywały wszystkie problemy, w ciszy, zmuszane do kłamstw. Dzięki kłamstwom przecież udawało się unikać tragedii. „Matka” u Almodóvara jest fundamentem kręgu życia.

6 julieta volver tacones lejanos pedro almodovar matka z corka mother and daughter love milosc rodzina relationship

Kadr z filmu „Wysokie obcasy”

Po raz kolejny więc – telenowela u niego nie przeszkadza. Błąd – nie przeszkadzałaby, bo jej w „Juliecie” nie ma. Być może jest to również kwestia dojrzałości. Filmowiec zapowiadał w końcu w trakcie konferencji prasowych przed premierą „Skóry, w której żyję”, że szykuje się do lekkiego wycofania – broń Boże nie z kina! Ale z dyskoteki obrazu już tak. „Julieta” nie jest filmem bombardującym, histerycznym jak choćby „Kika”. Przeciwnie. Stawia na silne retrospekcje, które momentami, dokładnie jak w powieściach Jaume Cabre, niosą za sobą konieczność skupienia.

Matka jest obsesją Almodóvara, niewielu reżyserów poświęciło jej figurze tyle uwagi. Powstał zresztą na tej bazie cały katalog matek. W „Zwiąż mnie” – prostytutka przelewa całą miłość na syna. „Wszystko o mojej matce” to przepiękna relacja matki z synem i tragedia po jego utracie. Jest tu również przyszła matka – siostra zakonna. Matki w „Volver” są różne – jest Raimunda skłócona z własną rodzicielką, a jednocześnie poświęcająca wszystko dla własnej córki. W „Labiryncie namiętności” są matki nieobecne, te które pragną dzieci i te, które ich mieć nie mogą. Matki prawdziwe, zmęczone. W „Pośród ciemności” w zasadzie matek jako takich nie ma, ale jest matka przełożona, a także markiza, która Yolandę, główną bohaterkę chce traktować jak własne dziecko, które... zagubiła w Afryce. Tak, w Afryce – nad wyobraźnią Almodóvara nie trzeba się zastanawiać. Ją się po prostu przyjmuje, niezbadane są bowiem jej wyroki. Podobnie jak te boskie. Idąc dalej, „Wysokie obcasy” to już klasyka zwierciadła najtrudniejszych relacji między kobietami sobie najbliższymi – matką i córką.

2 julieta volver tacones lejanos pedro almodovar matka z corka mother and daughter love milosc rodzina relationship

Kadr z filmu „Julieta”

„Julieta” to opowieść o utracie miłości. Razy dwa. W dwóch całkowicie innych przypadkach. Dwóch innych intensywnościach. Dojrzała Julieta – w tej roli Emma Suárez – prowadząca w miarę uporządkowane już życie, wraca do wspomnień, bolesnych momentów, kiedy przyjaciółka jej córki informuje ją o tym, że Antia być może chce wrócić. Córka Juliety odeszła z domu, nie wytrzymała napięcia i wspólnych oskarżeń. I smutku. W młodą Julietę wciela się Adriana Ugarte, która uniosła rolę. Almodóvar konstruuje swój dramat z okruchów zbieranych z trzech dekad – od 1985-2015 roku. Jest to właściwie tyle, ile reżyser spędził za kamerą. Najszczęśliwszą Julietę widać w jej młodości, w Galicji. Najspokojniejszą – jako dojrzałą kobietę, choć jej życiu do katastrofy brakuje niewiele. Julieta przepełniona jest bólem, strachem nieposiadania kogoś tak ukochanego jak córka. Czuje się niekompletna, podobnie jak inne bohaterki Almodóvara w przeszłości. I jeśli nie zrozumie tego, co się stało kilkanaście lat temu i jak doszło do straty ukochanej osoby (kolejnej), Julieta nie ułoży sobie życia. Jest chłód i piękno północno-zachodniej Galicji. Jest słońce i zapach południowej Andaluzji. I szklana dostojność Madrytu. Trzy lokalizacje, wiele podróży, w czasie i miejscu. O „Juliecie” Almodóvar mówi tak: „Byłem bardzo wstrzemięźliwy, jeśli chodzi o stronę wizualną filmu, postaci drugoplanowe. Nikt tu nie śpiewa piosenek, nie przywołuję też scen z innych filmów, żeby opisać bohaterów. Brak tu mieszania gatunków, a przynajmniej tak mi się wydaje. Od samego początku wiedziałem, że „Julieta” ma być dramatem, a nie melodramatem. Mocny dramat z elementami tajemnicy: ktoś szuka kogoś, nie znając przyczyny zniknięcia. Ktoś, z kim spędziłeś całe życie, nagle znika bez słowa. Nie rozumiesz tego. To się zdarza, leży w naszej naturze, ale jest niezrozumiałe, nie do zaakceptowania. Nie wspominając o bólu, jaki sprawia”.

Być może siła, z którą wraca Almodóvar do figury matki to kolejny ukłon w stronę jego rodzicielki. Tęsknota za nią. Hołd. Nie ma w tej relacji niezdrowych punktów. Jest za to troska i uczucie. Nie na darmo aktorki, z którymi pracuje reżyser nazywa się „chicas Almodóvar” – dziewczynami Almodóvara. Uważa kobiety za siłaczki, bez których mężczyźni nie mieliby szans bytu. W tym wszystkim nie jest dosłowny, jest za to przesadzony. To sprawia, że widz odbiera to, co chce powiedzieć bardziej serio. „Chociaż kocham moją matkę, nie chcę robić jej wyidealizowanego portretu. Fascynują mnie bardziej jej defekty, są zabawniejsze niż wszystkie jej zalety”. Czy można piękniej mówić o miłości? 

5 julieta volver tacones lejanos pedro almodovar matka z corka mother and daughter love milosc rodzina relationship

Kadr z filmu „Volver”

Fot. materiały prasowe