Spotkałyśmy się pod koniec sierpnia w warszawskim klubie „Niebo” w ramach naszego nowego cyklu „Pokój kobiet”. W upalne przedpołudnie Zuza Krajewska opowiadała o projekcie „Imago” powstającym w poprawczaku w Studzieńcu, gdzie fotografuje chłopaków podczas lekcji, zajęć na koniach, w stolarni czy w stołówce. „Już dawno temu chciałam zrobić taki projekt, ale potrzebowałam czasu i mentalnego przygotowania, bo jednak to jest wyzwanie, musisz mieć bardzo stabilną sytuację życiową, emocjonalną.”

5 POKOJ KOBIET ZUZA KRAJEWSKA wywiad imago fotograf koboety woman girls talk girls 

Jak to jest wejść do poprawczaka? Bo mam wrażenie, że kiedy myślimy „poprawczak”, to u większości z nas w głowie otwiera się szufladka z napisem „samo zło”, „straszne chłopaki” i tak dalej. Niby młodzi ludzie, ale z góry zakładamy, że nic dobrego już z nich nie będzie.

Z części pewnie nie będzie niestety. Wrócą do mroku. Część ma szansę wyjść na prostą i zacząć normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Wydaje mi się, że żaden system naprawczy, resocjalizujący nie gwarantuje tego, że materiał naprawiany ponownie się nie zepsuje. Pamiętajmy, że to są dzieci. A dzieci zawsze mają rodziców i do nich wracają. Do dzielnic, podwórek, bezrobocia i frustracji.

Na początku, przyznam, bardzo się bałam. Nie tyle tych chłopaków, co systemu, w którym są, tej opresyjnej sytuacji. Są wyrwani z domów, zamknięci, pod nadzorem wychowawców. Do tego czytałam trochę o domach poprawczych. Ale kiedy się wśród nich znalazłam, zwyczajnie się zakumplowałam.

 

Czyli przygotowywałaś się też od tej strony teoretycznej do wejścia do tego środowiska?

Od zawsze interesował mnie temat zamknięcia, izolacji, kolekcjonuję tego typu historie w głowie, więc wcześniej już trochę wiedziałam, jak to mniej więcej wygląda, jak funkcjonuje. 

8 POKOJ KOBIET ZUZA KRAJEWSKA wywiad imago fotograf koboety woman girls talk girls 

Zanim jednak tam pojechałaś i zaczęłaś robić im zdjęcia, musiałaś pewnie dopełnić różnych formalności. Domyślam się, że nie było tak, że pojechałaś i od progu: „dzień dobry, chciałam zrobić tutaj taki projekt”.

Najpierw napisałam do Studzieńca, do dyrektora, że chciałabym zrobić projekt fotograficzny w poprawczaku. I okazało się, że Studzieniec jest bardzo czynny, otwarty na zewnętrzne akcje, nie izoluje od życia. Chłopaki jeżdżą na przykład do dzieci chorych na raka, sprzątają plaże na Helu, grają koncerty. Nie są zamknięci, odcięci od świata i dlatego ten projekt spotkał się z całkiem pozytywnym przyjęciem. Było mi więc o tyle łatwiej, że dyrektor nie patrzył na mnie jak na jakąś dziwną panią. Pomógł mi też uzyskać zgody na udział w projekcie od rodziców nieletnich wychowanków. Wielu z nich ma ojców za kratkami albo matki w ciągu, więc nie było to takie proste, ale się udało.

 

Bezduszna instytucja dzięki twojemu projektowi zyskała twarz czy raczej twarze konkretnych osób, które ją tworzą, które tam żyją. Jak wyglądała praca z chłopakami? Szybko oswoili się z twoim obiektywem?

Studzieniec akurat nie jest bezduszny. Ma starą, piękną duszę. Kiedy tylko miałam wolne, brałam jednego z moich asystentów albo obu, jechaliśmy tam na cały dzień, siedzieliśmy i czekaliśmy na to, co się wydarzy. Zależało mi na uchwyceniu nieprzewidywalnych, niereżyserowanych sytuacji, to było trochę takie polowanie, podpatrywanie, zatrzymywanie w kadrze. Śmiało można więc powiedzieć, że to są narracje tych chłopców, ich opowieści. To portret, a nie reportaż.

A oni z jednej strony po jakimś czasie oswoili się z obiektywem, przestali go zauważać, ale wciąż przecież wiedzą, że jestem i jednak to wpływa na ich zachowanie. Na początku reagowali tak, że zakrywali twarze rękami, kiedy tylko mnie widzieli, a teraz już tego nie robią. Teraz dzwonią i piszą, pytając: „kiedy pani znowu będzie”.

 

Zrobiłaś im zdjęcia, ale przy okazji też poznałaś ich historie, prawda?

Tak. Pytałam, ale sami też opowiadali. Upiorne historie domowe, takie jak ta, że jednego z nich babcia uderzyła pieńkiem w głowę, kiedy był dzieciakiem, a kilka lat później z zemsty włożył ją do beczki i turlał. Dziecko zapamiętuje, nagrywa, a potem odreagowuje lub się mści. Oni wszystko, co przeszli, mają wypisane na twarzach. Zresztą przyjadą na wernisaż połączony z aukcją, to sama zobaczysz: niektórzy są malutcy, mają postury dzieci, bo od 8. roku życia papierosy, wódka i tak dalej, ale na twarzach zapisana jest historia. I zazwyczaj rodzic swoją robotę zwyczajnie spieprzył. Nic dziwnego, że zło jest jedną ze składowych ich działania. Motywacją są pieniądze, zabawa, odcinka a jeśli można pieniądze lub respekt zdobyć, robiąc coś złego, to robią, bez względu na konsekwencje. Dzieci potrafią być bezwzględne i bezmyślne.

Na początku reagowali tak, że zakrywali twarze rękami, kiedy tylko mnie widzieli, a teraz już tego nie robią. Teraz dzwonią i piszą, pytając: „kiedy pani znowu będzie”.

10 POKOJ KOBIET ZUZA KRAJEWSKA wywiad imago fotograf koboety woman girls talk girls

Poprawczak jest w stanie to zło z nich wyplenić? 

Myślę, że daje im szansę na skończenie szkoły. A zwłaszcza kiedy poprawczaki otwierają się na współpracę ze światem, to dobrze to wpływa na głowy tych chłopaków. Wiesz, czasem niektórzy z nich mówią mi, że boją się wracać do domu, bo tam będą ci sami koledzy, ta sama mafia, te same osoby, dragi, zabawa. Te chłopaki to często narzędzia w rękach doroślejszych od nich, namówieni do zrobienia konkretnych rzeczy. Więc trzeba ich odseparować i wgrać im nowy system wartości na miejsce tego, który wgrał im ich świat.

Przez ten projekt w ogóle weszłam dość mocno w temat dzieciaków odrzuconych. Są na przykład tacy państwo, którzy mają przejściowy dom dla dzieci z dysfunkcyjnych rodzin. Dla takiego dziecka, to jest zupełnie inny start w dorosłość: miłość, opieka, dobre wychowanie, edukacja. Przez sytuacje dzieci szerzej patrzę na program Rodzina 500+, bo dzięki tym pieniądzom moje chłopaki mogą zrobić sobie prawo jazdy, ich mama, która ma do wychowania siódemkę, może sobie dzięki tym pieniądzom zorganizować życie. Ale niestety ta część rodziców dysfunkcyjna, pijąca, uzależniona, z powodu tych pieniędzy właśnie zabiera dzieci wyprowadzone na prostą od rodzin zastępczych. Założenie jest dobre, ale kwestią pozostaje pilnowanie przydzielania tych pieniędzy. Kontrolowanie sytuacji.

7 POKOJ KOBIET ZUZA KRAJEWSKA wywiad imago fotograf koboety woman girls talk girls 

No tak, my w tych dużych miastach, z karierami i porządnymi pensjami jesteśmy w zasadzie błędem statystycznym, reszta, Polska B i C tak nie żyje.

Po pierwsze, nie można tak mówić, bo nie ma podziału my i oni w dobrze funkcjonujących społeczeństwach. Zawsze góra pracuje na dół, płacąc podatki, dając miejsca pracy. Zawsze rozwój zaczyna się od dużych miast i idzie promieniście do mniejszych miejscowości, kwestia udogodnień, inwestycji, pomysłów, wsparcia ze strony państwa. Wszystko jednak wymaga czasu, a my żyjemy w takim okresie, kiedy TV pokazuje bogactwo, fantazmaty, w internecie czytamy tony bzdur, wszystko chcemy natychmiast, tu i teraz. Nie znam się na polityce, ale rozumiem doskonale skąd taki a nie inny wynik wyborów. Program 500+ to ważny komunikat dla ludzi, że politycy widzą ich i ich problemy, że są gotowi finansowo pomóc. To przemawia do tych, którzy potrzebują wsparcia.

 

A co chłopakom ze Studzieńca dał kontakt z tobą, udział w projekcie?

O to najlepiej zapytaj ich. Może zobaczyli, że można żyć dobrze, ciężko pracując. Może zmieni się ich podejście do swojej przyszłości. Bo widzą ją w czarnych barwach. Bo nie wiedzą, co będą robić, kiedy wyjdą z poprawczaka. Czy będą stolarzami? „A ile taki stolarz zarabia, proszę pani” – pytają z pogardą. Powtarzam im w kółko, że można robić fajne rzeczy, że rzemiosło, rękodzieło są teraz w cenie. Opowiadam, ile kosztował ręcznie wykonany stół przywieziony na sesję, ile się w Warszawie czeka na porządną ekipę remontową. Trzeba wpajać im inne postrzeganie świata, dawać nadzieję i mówić, że będą potrzebni. Wydaje mi się, że to jest właśnie klucz – jeśli czujemy się potrzebni, to poczucie własnej wartości skacze bardzo wysoko.

Zobacz, jak świetnym pomysłem okazał się hotel w Gdańsku prowadzony przez byłych wychowanków tamtejszego domu dziecka. Hotelowi goście są zachwyceni obsługą, a te dzieciaki mają pracę, ale i poczucie, że ktoś ich potrzebuje, że się w czymś sprawdzają.

Chciałabym, żeby ludzie tych chłopaków zatrudniali. Na przykład, żeby były jakiś specjalne staże dla nich, w zamian za mieszkanie i jedzenie. Żeby mogli pracować i się rozwijać. Żeby im ktoś zaufał, dał szansę.

Oczywiście wszyscy ulegamy stereotypom, sama im ulegam i nawet zapytałam chłopaków, ile portfeli zginie, jak przyjadą na wernisaż. Ale nie ma co tych lęków w sobie podkręcać, trzeba się z nich śmiać. Jak dziecko poczuje, że robi coś obciachowego, niepotrzebnego dobrej osobie, to więcej tego nie zrobi.

11 POKOJ KOBIET ZUZA KRAJEWSKA wywiad imago fotograf koboety woman girls talk girls 

A myślałaś o fotografowaniu dziewczyn z poprawczaka?

Nie wiem, jak dam radę z czasem, ale chciałabym. Interesuje mnie zwłaszcza sytuacja nieletnich dziewcząt z placówek resocjalizacyjnych (poprawczaków, ośrodków wychowawczych), które mają 15, 16 lat i rodzą dzieci. Zdarza się, że te dzieci są im zabierane – czasem są oddawane do ich rodzin, zwykle dysfunkcyjnych, a czasem trafiają do obcych ludzi. Młode matki zostają w placówce bez dzieci. Jest podobno w Polsce placówka, która jakoś tak to zorganizowała, że dzieci są w rodzinach zastępczych w tym samym mieście, ale opiekuje się nimi na co dzień młoda mama. To jest fantastyczne, kobiece, empatyczne myślenie! W przeciwieństwie do myślenia takim surowym, kategorycznym trybem „bo nie”. To myślenie długofalowe o człowieku, myślenie co z tego dzidziusia potem wyrośnie. Więc zobaczymy, co z tym projektem, w każdym razie cieszy mnie to, że są takie osoby jak Agnieszka Sikora z Fundacji po DRUGIE, która mi o tych dziewczynkach powiedziała, i która im pomaga. To dziennikarka, która porzuciła karierę w mediach, żeby pomagać. Fajne. 

 

Dostrzegasz różnicę między chłopakami a dziewczynami, które trafiają do ośrodków poprawczych?

Jestem świeżo po warsztatach z cudowną Sharon Lockhart, świetną artystką amerykańską. która zajmuje się tematyką ludzi wyrzuconych poza margines. Swoje 50. urodziny Sharon spędzała w Polsce, w Rudzianku, z dziewczynami z MOS-u, czyli ośrodka, który jest o krok przed poprawczakiem. Zaproponowała mi wtedy poprowadzenie warsztatów fotograficznych z tymi dziewczynami w ramach oswajania ich ze zwykłym światem, co więcej, światem silnych kobiet – właśnie, żeby im dodać skrzydeł. Okazało się, że cała ta sytuacja jest bardzo podobna do tego, co chciałam zrobić z chłopakami w Studzieńcu. Zorganizowałam im warsztaty w Pin-Up Studio – za co bardzo studiu dziękuje! – i szalały z aparatami cały dzień! Robiły zdjęcia, pozowały, ja im pokazywałam, jak się ustawić albo jak fotografowaną osobę oswoić. Tłumaczyłam, że trzeba być skupionym na człowieku, że trzeba głośno komunikować swoje wizje. To niby proste rzeczy, ale dla nich takie wyrażenie słyszalne siebie zza aparatu było pewnego rodzaju przejściem, przełomem, wzmocnieniem. Ten dzień z nimi wspominam cudownie! Co ciekawe, dziewczynki okazały się dużo bardziej emocjonalne niż ci moi chłopcy, w takim sensie, że mniej nastawione na pieniądze, bardziej na emocje i akceptację. Dostałam od nich laurkę!

Te warsztaty dały mi też przekonanie, że pomaganie nie musi być trudnością. Czasami jest tak, że ludziom, do których wyciągniesz rękę, dajesz takie wsparcie, że oni potem oddadzą to w 200%. W Studzieńcu wykłada wspaniały facet, który zamordował człowieka, odsiedział wyrok i teraz uczy chłopaków jak radzić sobie z agresją. Wcześniej jemu ktoś pomógł, zaufał mu, dał mu pracę, rodzinę, i teraz on oddaje to systemowi. A tymczasem standardem jest, że ludzie mają spory problem z zaufaniem dzieciakom po poprawczaku. 

9 POKOJ KOBIET ZUZA KRAJEWSKA wywiad imago fotograf koboety woman girls talk girls 

Podałaś mnóstwo budujących przykładów, że ludzie chcą pomagać. 

Tak, wydaje mi się, że teraz ludzie chcą pomagać. Weźmy choćby facebookowe zbiórki na różne operacje czy rehabilitacje, zwykłe wesela, na których zbiera się zabawki dla domów dziecka czy schronisk. Niektórzy wychowawcy śmieją się ze mnie, że jestem idealistką. Ale z drugiej strony, jaki sens jest w byciu cynikiem? Pewnie, możesz być po ciemnej stronie mocy, ale jak długo tam wytrzymasz? Zawsze dobro wygrywa, życie wygrywa. Mam nadzieję, że w Polsce ten czas pomagania będzie dalej trwał, że trzeba dawać pozytywne impulsy i że to się będzie rozchodziło, że to dopiero początek współodczuwania i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Lepiej się nam żyje, to pomagajmy.

 

Nie wiem, czy to szersza tendencja, ale zauważam, że w moim środowisku zwłaszcza dziewczyn coraz bardziej się solidaryzują, działają razem, pomagają sobie i innym. Ty zresztą bliskie kobiece relacje pokazałaś kilka lat temu w projekcie „Przesilenie”. Zastanawiam się jak z tym jest gdzie indziej.

Wokół siebie widzę mnóstwo świadomych, szczęśliwych, spełnionych kobiet. Wydaje mi się jednak, że w mniejszych społecznościach, w małych miastach kobiety wciąż częściej ulegają temu, co mówi im ksiądz, pracodawca, mąż, jaki by nie był. Gdzieś zniknęła wspólnotowość kobiet. A przecież kobiety plemienne miały ze sobą bardzo bliskie związki, pełne pozytywnej energii, siły, wymiany doświadczeń, ciepła, mądrości. Mam nadzieję, że to wszystko wróci. Tym bardziej, że my, kobiety, więcej analizujemy, nie działamy tak pochopnie i radykalnie, jesteśmy elastyczne i bardziej miękkie w pozytywnym znaczeniu.

Powinniśmy się traktować jako „my” zawsze. „My” – kobiety i mężczyźni, emeryci, geje, lesbijki, szefowie korporacji, politycy, księża, ludzie niepełnosprawni… „My” jest zawsze silniejsze od „my” i oni”. 

Tymczasem mężczyźni mają wciąż wiele do powiedzenia choćby w kwestii praw kobiet, zwłaszcza w Polsce. Na przykład w sprawie zaostrzenia ustawy aborcyjnej, co z drugiej strony ostatnio zmobilizowało część kobiet.

Hmm, wielu posłów i wiele posłanek ma zapewne córki i zastanawiam się, czy naprawdę chcieliby, żeby ich zgwałcona 14-letnia córka, czyli dziecko uszkodzone przemocą, w nieprzewidywalnym stanie psychicznym, urodziło dziecko? Serio? Albo żeby 40-letnia ukochana żona czy siostra, nie mogła zrobić badań prenatalnych, jeśli zajdzie w ciążę? Żeby polskie rodziny nie mogły sprawdzić, czy z dzieckiem wszystko jest w porządku, żeby w razie czego można było to dziecko jak najszybciej leczyć jeszcze w okresie prenatalnym? Wydaje mi się, że dla polityków są to sprawy układowe. Że to nie są sprawy serca i rozumu. Nie powinno się jednak grać naszymi życiowymi sprawami. Czy nie jest zasadą mądrego rządzenia państwem, że ludziom ułatwia się życie, a nie utrudnia? Nie powinno się działać dzieciom, kobietom, mężczyznom, rodzinom na niekorzyść, prawda?

Tu mi się przypomina Maria Kaczyńska, której robiłam zdjęcia i spędziłam z nią dzień w Pałacu Prezydenckim. To było wspaniałe, jak ważne były dla niej prawa kobiet i jak ona tych wszystkich panów przekonywała, że to są prawa niezbywalne, że trzeba je szanować. Nie bała się zabierać mocno głosu w tej sprawie. Takie sytuacje pokazują, że kobiety są naprawdę super!

Teraz powstaje film o Michalinie Wisłockiej i jej „Sztuce Kochania”. Do publikacji tej książki, uwaga, pierwszej polskiej książki o seksie z perspektywy kobiety, doprowadziły żony dygnitarzy, wiesz? Skrzyknęły się i zażądały publikacji. I oni to zrobili, choć początkowo mówili nie. Jeżeli wszystkie panie powiedziałyby słyszalnie, czego chcą, to mogłyby wiele. Może to jest zatem kwestia dobrego porozumienia między kobietami i mężczyznami? Nie wierzę w maskulinistyczny świat, wierzę w świat wspólnych wartości. To gwarantuje spokój.

 

Ale lepiej być kobietą?

Hahaha, najlepiej być rozsądnym, dobrym człowiekiem! Myślę, że gdyby przyszłość zależała trochę więcej od kobiet, to świat by się może uspokoił, spokorniał, zwolnił. Ej nie, nie jestem za seksmisją, grrr (śmiech), tylko za balansem, za zdrową, fajną, przyjazną równowagą.

W ogóle powinniśmy się traktować jako „my” zawsze. To „my” powinno się przełożyć na „my” w państwie, wszyscy razem! – „my” – kobiety i mężczyźni, emeryci, geje, lesbijki, szefowie korporacji, politycy, księża, ludzie niepełnosprawni… „My” jest zawsze silniejsze od „my” i oni”. 

 

 6 POKOJ KOBIET ZUZA KRAJEWSKA wywiad imago fotograf koboety woman girls talk girls

„IMAGO”
Anna Grzelewska, Zuza Krajewska
Wernisaż wystawy: 16.09.2016, godz. 19.00
Wystawa czynna do: 25.09.2016
Griffin Art Space, Dom Słowa Polskiego, ul. Miedziana 11, Warszawa
Kurator: Michał Suchora
Aukcja charytatywna: 16.09.2016, godz. 20.00

3 POKOJ KOBIET ZUZA KRAJEWSKA wywiad imago fotograf koboety woman girls talk girls 

Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy klubowi Niebo, ul. Nowy Świat 21, Warszawa

Fot. Milena Stańczak

Zdjęcia z projektu Imago publikujemy dzięki uprzejmości Zuzy Krajewskiej