Nie popadamy w hurraoptymizm, ale wciąż jesteśmy pod wrażeniem tego, jak wczoraj, 03.10.2016, udało się nam, kobietom, przy wsparciu mężczyzn pokazać, że polskie obywatelki i polscy obywatele to obywatele aktywni i świadomi, że 27 lat wolności i demokracji, otwarcia na świat to coś, czego nie damy sobie odebrać. Może przyzwyczailiśmy się do swego rodzaju ogólnego dobrostanu i może nie przywiązywaliśmy tak dużej wagi jak powinniśmy do praw wyborczych, które mamy, może nie poszliśmy na wybory i śmialiśmy się ze straszenia PiS-em. Zresztą nie tylko o tę partię chodzi, a o polityków w ogóle i ich postawy wobec obywateli, wobec wyborców i wyborczyń. Jednak nastąpiło przebudzenie z letargu, sporo młodych ludzi wobec medialnego zamieszania (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) stanęło przed tym, że trzeba się opowiedzieć po którejś stronie, że trzeba się zaangażować, a z tego zaangażowania może płynąć niesamowita energia. W wielu miastach Polski – i to nie tylko tych dużych – ale i za granicą odbyły się manifestacje, sporo firm nie pracowało lub kobiety w wzięły wolne, ludzie ubierali się na czarno i wyrażali swoją solidarność w mediach społecznościowych ze strajkującymi. O Polsce pisały najważniejsze opiniotwórcze media na świecie. Wielkie poruszenie. Pokazujące, że to, o co walczymy, za czym się opowiadamy, nie jest fanaberią. Że nie jest to, jak mówił minister Witold Waszczykowski, zabawa grupki znudzonych rozhisteryzowanych kobiet, która urywa z pracy, robiąc zamieszanie wokół tematu, który nie jest istotny.

Symboliczne staną się zdjęcia morza parasoli na placu Zamkowym w Warszawie. Ludzi, którzy nie zważali na deszcz, uśmiechali się do siebie, klaskali, tupali i skandowali. 

6 pogotowie graficzne plakat poster czarny protest black monday black protest czarny poniedzialek strike women rights human rights solidarno girl power

Plakat autorstwa higoszi dla Pogotowia Graficznego

Propozycja zaostrzenia antyaborcyjnej ustawy zwanej "kompromisem" (tak naprawdę to umowa między rządzącymi a Kościołem katolickim w naszym kraju, kobiet o zdanie nikt nie zapytał) z 1993 roku nie tylko obudziła nas politycznie, nie tylko zachęciła do aktywizmu, lecz także wyzwoliła twórczą energię. Polskie graficzki i lustratorki, jak i rodzimi graficy i ilustratorzy z inicjatywy Pogotowia Graficznego stworzyli plakaty, które można było wydrukować i zabrać ze sobą na manifestacje. Były happeningi, dyskusje, kanapki i herbata dla protestujących. Na placu Zamkowym była też na przykład strefa dla rodziców z dziećmi. Generalnie grzeczne manifestacje budzące mnóstwo pozytywnych emocji i przywracające wiarę w drugiego człowieka. 

 

Ci wszyscy ludzie, którzy przyłączyli się wczoraj w jakikolwiek sposób do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet to nie są przeciwnicy życia, jak ich przedstawiają prawicowe media. To przede wszystkim ludzie otwarci na dialog, ludzie nie bojący się mieć swojego zdania i go wyrażać, ludzie, którzy nie chcą narzucać swojego zdania, swoich przekonań innym. Ludzie różnych ras, narodowości, płci, wyznań widzący siłę w różnicach, a nie tacy, którzy boją się jakiejkolwiek inności a na przeciwne zdanie reagujący agresją.

Więc chodzi w tym wszystkim o szacunek do każdego obywatela, wyborcy. Pokazanie, że kobiety są równe mężczyznom. Co wydaje się oczywiste, ale jak widać wciąż trzeba to powtarzać. Chodzi o prawo do wyboru. O prawo do decydowania o swoim życiu. O zapewnienie wszystkim obywatelom jak najbardziej równych i optymalnych warunków do decydowania o swojej dzietności. I na tym polu w Polsce jest jeszcze masa pracy. Od wprowadzenia w szkołach rzetelnych obiektywnych programów edukacji seksualnych, nienaznaczonych religią czy przekonaniami konkretnego nauczyciela. O dostęp do taniej i skutecznej antykoncepcji. O zapewnienie jak najlepszej pomocy na różnych polach rodzicom dzieci z niepełnosprawnościami. Przy tym wszystkim ważne, by jednak aborcja była dostępna, bo różne są sytuacje w życiu. Dostępna powinna być przynajmniej do 12. tygodnia ciąży dla wszystkich. Aby każda osoba  w ciąży mogła ją przerwać według własnej potrzeby, sumienia, nie czując na sobie stygmatyzacji. 

Tymczasem sytuacja jest taka, że najbardziej cierpią i ryzykują życiem kobiety wykluczone ekonomicznie. To one decydują się na aborcje, które mogą być niebezpieczne dla ich zdrowia i życia. Ale to też one zostają same z chorymi dziećmi bez wsparcia, zarówno psychicznego, jak i finansowego. Zostawione są sobie same. Ale rządzący dbają tylko o płody, narodzonymi ludźmi już się nie interesują!

2 pogotowie graficzne plakat poster czarny protest black monday black protest czarny poniedzialek strike women rights human rights solidarno girl power

Plakat autorstwa Beaty Śliwińskiej dla Pogotowia Graficznego

Jednak antyaborcjonistom wydaje się, że najlepszym sposobem na rozwiązaniem tej sytuacji jest wprowadzenie jak największej liczby zakazów, kar, gróźb. Człowiek jest istotą seksualną. Taka natura. Uprawiał, uprawia i będzie uprawiał seks. Dziś przy zdobyczach medycyny, technologii może uprawiać ten seks bezpiecznie, bez narażenia na choroby przenoszone drogą płciową i niechciane ciąże. Pod warunkiem, że zapewni mu się dostęp do wiedzy, do środków zabezpieczających. Bo zakazy na tym polu na niewiele się zdadzą, jedynie spowodują więcej dramatów, ryzykownych sytuacji. Nie są formą ochrony życia. Wręcz przeciwnie. W tych zakazach można posunąć się do absurdu. Można za chwilę penalizować każdy akt seksualny, który nie prowadzi do zapłodnienia, dajmy na to masturbację, stosunek przerywany, bo w ejakulacie były plemniki, które mogły dać początek nowemu życiu. Zawłaszczanie biologii przez religię jest groźne. 

Więc niezależnie od tego, co osobiście myślimy, w dyskusji o ciąży i aborcji powinniśmy używać neutralnych pojęć medycznych. Mówienie o dziecku, kiedy do czynienia mamy z zygotą, czyli niezagnieżdżonym jajem płodowym, które zagnieździ się lub nie, od razu uniemożliwia dyskusję. Zresztą, jak rozmawiać z osobami, które chcą decydować o cudzym życiu? Które nie szanują tego życia. Które nie wierzą w dobre intencje drugiego człowieka. Zajmują się wymyślaniem kar, kiedy bardziej palące wydaje się na przykład zaproponowanie pomocy dla dzieci będących już na świecie. Realnej pomocy. Bo modlitwą nie odciąży się matek nieuleczalnie chorych dzieci. A mówienie kobietom w niechcianej ciąży, że są same sobie winne, że powinny ponosić konsekwencje swoich czynów jest wyrazem jakiejś nienawiści, sadyzmu (to tak jakbyśmy nie leczyli chorego na raka płuc, bo sam sobie winien, jeśli dajmy na to palił). Nic dziwnego, że wolą przerwać ciążę po cichu, jeśli tylko mogą sobie na to pozwolić. Skoro nie mogą liczyć na wsparcie w swojej sytuacji, a jedynie na obelgi, a w czarnym scenariuszu na przyszłość także na kary. A wydawałoby się, że dzielenie kobiet na święte lub dziwki nie powinno już mieć miejsca. A jednak ma. Dlatego może jednak za łagodnie się przeciwstawiamy mimo wszystko takim ludziom? Ludziom, którzy są przywiązani do rozszarpanych zdjęć martwych płodów, którzy pikietują pod oddziałami patologii ciąży, gdzie walczy się o życie matek i utrzymanie ciąży, gdzie terminacji ciąży dokonuje się przede wszystkim farmakologicznie i nie ma mowy o „skrobaniu”. Może nie ma co się bać radykalizmu? Skoro nie ma jak z nimi dyskutować, a popierani są przez polityków.

Rozczarowuje także Kościół katolicki, który wydawałoby się, że wsparcie bliźniego i miłosierdzie ma jakby w DNA. I nawet kiedy papież Franciszek mówi już o rozgrzeszaniu kobiet z aborcji, my słyszymy o cywilizacji śmierci. Nie ma wsparcia, zrozumienia, realnych czynów, nie widzi się człowieka i jego osobistego dramatu, nie chce się wiedzieć, co do tego dramatu doprowadziło, ale grzmi się w drogim, ciężkim ornacie, z ambony o problemie. I kiedy arcybiskup Hoser mówi o tym, że zapłodnienie w wyniku gwałtu jest rzadkie, bo czynnik stresu temu nie sprzyja, uznając to za argument za zniesieniem możliwości dokonywania terminacji ciąży z gwałtu, to ciężko wyjść z szoku. Bo to trwanie przy nierówności, przy tym, że kobiety są gorsze, że gwałciciela prędzej rozgrzeszą, że wiedzą lepiej o tym, czym jest gwałt niż zgwałcone kobiety. To wspieranie kultury gwałtu, w której gwałt to właściwie ostry seks, więc o co całe halo. To niezrozumiałe. Choć zrozumiałe jest wspieranie propagowanych przez Kościół zmian w ustawie o aborcji. Dopóki Kościół będzie wspierał konkretnych polityków, zapewniając im elektorat, to ci będą się odwdzięczać na różne sposoby. Dopóki wierni nie zbuntują się przeciw takiemu politycznemu uwikłaniu. A strajk kobiet znalazł poparcie wielu osób, którzy są chrześcijanami, dla których szacunek dla drugiego człowieka i wiara w jego dobre intencje to coś oczywistego, którzy wiedzą, że nie można stać obojętnie, kiedy prawa człowieka są naruszane.

Wiesław Władyka napisał wczoraj dla polityki.pl: „Nie można oprzeć się wrażeniu, że coś pękło i nie da się skleić, że z kobietami trzeba wreszcie rozmawiać i postępować na serio. Inaczej to sobie same załatwią, co będą chciały”. Coś w ogóle zaszło i już tego nie da się zatrzymać. Rządzący mogą oczywiście na to nie zważać, przepchnąć swój projekt, będący kompromisem w obecnej sytuacji i jeszcze się tym chwalić, nie widząc wciąż realnego problemu. Tego, że każda ich decyzja ma wpływ na życie Polek i Polaków. Że nie godzimy się na bezduszność władzy. Że chcemy polityków, którzy widzą człowieka i jego realne potrzeby, a nie słupki sondaży i stan swojego konta. I jesteśmy w stanie bronić swoich ideałów, manifestować swoje poglądy czy niezadowolenie, mimo wszystko. A jedno z haseł, które tak często padało w ostatnich dniach, to, że ten rząd obalą kobiety, może okazać się profetyczne. Niech obalą i wezmą się za politykę, będzie bardziej ludzka. 

1 pogotowie graficzne plakat poster czarny protest black monday black protest czarny poniedzialek strike women rights human rights solidarno girl power

Plakat autorstwa Beaty Śliwińskiej dla Pogotowia Graficznego

4 pogotowie graficzne plakat poster czarny protest black monday black protest czarny poniedzialek strike women rights human rights solidarno girl power

Plakat autorstwa Moniki Braksal dla Pogotowia Graficznego