Warszawski butik Uashmama mieści się przy ul. Leszczyńskiej 12. Za taflą wielkich okien kryje się proste wnętrze – w wystroju dominuje drewno, a całą przestrzeń zaanektowały niebanalne torebki. Na początku września spotykamy się tutaj z właścicielką butiku Katarzyną Kowalską i projektantką Magdą Hasiak. W dniu premiery najnowszej kolekcji wszyscy goście Uashmamy mogli nie tylko przymierzyć oryginalne ubrania, ale również poznać ich projektantkę. Wisienką na tym modowym torcie były oryginalne torby Uashmamy. Obie marki idealnie do siebie pasują na poziomie wartości i stylu, stąd pomysł na współpracę przy sesjach zdjęciowych i miejskich stylizacjach.

 

Marta Cyzio: Łaszmama, Uoszmama…? Jak właściwie wymawia się nazwę butiku?

Katarzyna Kowalska: Łaszmama, czyli tak jak byśmy przeczytali słowo „washmama”. Właścicielkami Uashmamy są cztery siostry, założycielki firmy Le Sorelle, w której powstała marka Uashmama. Na pomysł nazwy wpadła mama dziewczyn, która robi w domu pranie za praniem, jest z niej właśnie taka „washmama”. A torby zaprojektowane przez Le Sorelle, choć są z papieru, świetnie znoszą pranie. Mama sióstr zapisała jednak nazwę z błędem: uashmama i tak już zostało. Dziewczyny postanowiły, że taka ma być pisownia, a wymawia się ją tak, jak wymawia się słowo „washmama”. 

 

Czyli wszystkie nazwy flagowych produktów tej rodzinnej firmy wymyśla się… przy rodzinnym stole? Nazwę Le Sorelle wymyśliła najmłodsza siostra… 

Tak. Właścicielki chętnie podkreślają to, że łączy je bliska więź i to przekłada się właściwie na każdy aspekt działania, również widoczne jest w nazwach. Wprawdzie Le Sorelle zaczynała jako mała firma, ale dziś to już dość spora manufaktura, której ideą jest wykorzystanie doświadczenia i pasji lokalnych rzemieślników, mieszkających i pracujących w Toskanii. Ujęło mnie to. Uważam, że to jest cudowne podejście.

1 Uashmama butik warszawa warsaw fashion Magda Hasiak 

Jak się pani dowiedziała o istnieniu tej niewielkiej włoskiej firmy?

Kiedyś w podróży zobaczyłam torebkę tej firmy na ramieniu jakiejś kobiety. Zapytałam tę kobietę, skąd ją ma i zaczęłam szukać informacji o producencie. Gdy wróciłam do Polski, okazało się, że takie torebki podobają się nie tylko mi, że chętnych do kupienia tych niepowtarzalnych toreb-worków z impregnowanej celulozy jest więcej. Zawodowo zajmuję się czymś zupełnie innym, ale pomyślałam, że to jest dobry pomysł na biznes. Minęło sporo czasu aż udało mi się ten projekt zrealizować. Musiałam o tę markę zabiegać, przekonać właścicielki do tego, że warto wejść na polski rynek.

 

Co jest hitem Uashmamy?

Myślę, że modele toreb Carry One i Carry Two, czyli dość spore worki. One są kapitalne. Nasze klientki noszą w swoich torebkach sporo rzeczy, więc ten kształt i wielkość bardzo im odpowiada. I gwarantuje, że wszystko się zmieści.

 

I na zakupy, i na uczelnię, i na randkę?

Tak, ale też na wiele innych okazji, spotkań na luzie i oficjalnych. Na biznesowe spotkanie idę właśnie z taką torbą – czarną, metaliczną, klasyczną. Ma uniwersalny kształt i pasuje do wszystkiego. 

 

Uashmama to kolekcja firmy, która stawia przede wszystkim na ekologię i świadomą produkcję.

W Toskanii od wieków produkuje się papier, więc Uashmama wykorzystuje to, co naturalne dla tej okolicy, czerpie z tradycji tego regionu. Wszystkie modele toreb i innych produktów wykonywane są w Toskanii i jej najbliższym sąsiedztwie. Nie zleca się produkcji gdzie indziej, nawet w innym włoskim regionie. Właściciele wyszukują miejscowych rzemieślników do współpracy. Tworzą nie tylko torebki, portfele i piórniki, ale też kosmetyki. Oczywiście naturalne. Jedna z sióstr prowadzi uprawę gaju oliwnego i tam jest pozyskiwany olej, na bazie którego są wytwarzane balsamy, produkty do pielęgnacji ciała.

2 Uashmama butik warszawa warsaw fashion Magda Hasiak 

3 Uashmama butik warszawa warsaw fashion Magda Hasiak

Polki zakochały się już w produktach Uashmamy czy musi pani jeszcze przekonywać klientki do tych pogniecionych toreb?

Dziewczyny polecają sobie te torby, wracają po nie. Nasze klientki doceniają jakość i historię firmy.

 

Zawodowo, jak pani wspominała, zajmuje się czymś innym, skąd zatem pomysł na taką zmianę w życiu i motywacja do zajęcia się czymś nowym?

Zakochałam się w tych torbach, więc zmiana była całkowicie naturalną konsekwencją. Pomyślałam, że fajnie byłoby mieć tę markę w Polsce. A że nigdy nie zajmowałam się biznesem, to teraz wszystkiego się uczę. Kwestie związane ze sprzedażą, promocją, dbanie o wizerunek i o kontakt z klientem – uczę się wielu nowych rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia.

 

Trudno jest reprezentować na polskim rynku tak unikalną firmę, jaką jest Uashmama?

Nie jest łatwo, ale wydaje mi się, że ta marka dobrze się przyjmie, bo świadomość klientów jest coraz większa. Zaczynamy zwracać uwagę na to, gdzie są produkowane rzeczy, które kupujemy, kto je wykonuje.

 

Nowoczesna technologia pozwala tworzyć… produkty z duszą. 

Tak, projekty Uashmamy są unikalne. I w gruncie rzeczy nie jest istotne, że robią je Włosi. Ważne jest to, że ktoś wkłada w to swoją pracę, serce. Efekt jest widoczny, namacalny i warto coś takiego promować. Ale i my mamy mały wkład, jest tu także mały polski akcent, bo czasami coś wymyślam i proponuję dziewczynom z Toskanii. Zaproponowałam stworzenie dużo mniejszego worka, bo wśród naszych klientek są też drobne panie, które z tymi wielkimi torbami źle wyglądały – drobinka, metr pięćdziesiąt, 40 kg i… taka wielka torba. Więc zapytałam Marco, ojca właścicielek Uashmamy, który zajmuje się projektowaniem, czy mogliby uszyć mniejsze worki. Zrobiłam szkic, pokazałam mu, a on na to: „oczywiście”. A w przypadku innego modelu zaproponowałam, żeby przyszyć trochę dłuższy pasek, bo panie wolałyby dłuższe ramiączko. Twórcy Uashmamy są bardzo otwarci. 

 

Czy ta praca zmieniła coś w pani myśleniu o produkcji ubrań, działaniach ekologicznych, filozofii kupowania?

To wszystko zawsze było dla mnie bardzo istotne. Od 20 lat nie jem mięsa, co było nie tyle decyzją wynikającą z myślenia o ekologii, co raczej konsekwencją pewnego rodzaju empatii. A te torby nie dość, że są ładne, to jeszcze pozwalają utrzymać się lokalnym rzemieślnikom. Bardzo się cieszę, że można w ten sposób połączyć dbałość o ekologię, lokalne tradycje i rodzimą produkcję. 

4 Uashmama butik warszawa warsaw fashion Magda Hasiak 

I to w świecie, w którym stawia się na szybkość i jak największy zysk!

No właśnie. To wszystko sprawiło, że nie zastanawiałam się zbyt długo. Trzeba było tylko znaleźć inwestorów. 

 

Jak doszło do współpracy z Magdą Hasiak, której najnowszą jesienną kolekcję #Safesave można kupić w butiku Uashmama?

Magda zrobiła sesję swojej kolekcji, w której wykorzystała torebki Uashmamy. A zaczęło się wszystko od tego, że zobaczyła mnie na ulicy z tą torbą i po prostu zachwyciła się nią, tak jak inne panie. I to nasze spotkanie tak cudownie się rozwinęło. 

 

Jakimi trzema określeniamu opisałaby pani torby Uashmamy? 

Cudowne, lekkie, dla każdej kobiety.

 

6 Uashmama butik warszawa warsaw fashion Magda Hasiak

Marta Cyzio: Dlaczego właśnie butik Uashmama wybrała pani na miejsce prezentacji nowej kolekcji?

Magda Hasiak: Jestem zakochana w tych torbach! Zobaczyłam Kasię na ulicy z torbą Uashmamy i pomyślałam: to to jest to! Poznańska tytka! Kiedy już poznałam bliżej Kasię, bardzo się polubiłyśmy. Akurat szukaliśmy miejsca na pokazanie nowej kolekcji, potrzebowaliśmy takiej przestrzeni, do której można byłoby się na chwilę „wkleić”. Uashmama była idealnym rozwiązaniem. Wciąż szukamy stałego miejsca na butik w Warszawie i wierzę, że ono już gdzieś na nas czeka.

 

Co mają ze sobą wspólnego Uashmama i Magda Hasiak?

Łączy nas myślenie o tym, czego potrzebują nasze klientki – czegoś zarazem kobiecego, wygodnego i pozwalającego wyróżnić się spośród innych. Staram się robić rzeczy mieszczące się w pewnych bezpiecznych granicach – nie chodzi bowiem o to, by się „przebrać“, ale o to, by czuć się oryginalnie i nosić ubrania ze świadomością, że dają one jakąś dobrą emocję. Wszystkie moje kolekcje to komplementarne kapsuły. Co roku tworzę cztery kolekcje i każda z nich jest naznaczona jakąś silną myślą przewodnią, każda jest realizacją określonej inspiracji. Pozornie zwykłe ubrania, jak na przykład biała koszula, opatrzone z tyłu napisem, stają się poprzez ten prosty zabieg nośnikami idei i emocji. Cała nasza poprzednia kolekcja miała takie napisy. Dla Uashmamy też ważne jest tworzenie produktów, które opowiadają jakąś historię, niosą sens. Te torebki idealnie korespondują z motywem przewodnim najnowszej kolekcji #Savesafe, w której podkreślam znaczenie poczucia bezpieczeństwa.

 

Z wykształcenia jest pani geologiem. Jak to się stało, że pani projektuje, szyje? Skąd taki pomysł na życie?

Marzyłam o projektowaniu już w liceum. Chciałam kształcić się w szkole artystycznej, ale mój tata powiedział: „Dziecko, jak będziesz chciała być artystką, to jeszcze zdążysz w życiu, a teraz postudiuj coś konkretnego, pozwiedzaj świat”. Pomyślałam więc o geografii. Dostałam się na geografię, a gdy w pierwszym semestrze miałam dodatkowe zajęcia na wydziale geologii, to poczułam, że geologia to jest to. Przepisałam się na ten kierunek, zdałam dodatkowe egzaminy i skończyłam ostatecznie geologię. W żartach mówię, że... wiem po czym stąpam. Ja cały czas jestem geologicznie osadzona, wciąż czytam artykuły, nowe publikacje, geologia to wciąż moja pasja – na tyle silna, że nawet stworzyłam w zeszłym roku kolekcję, którą zatytułowałam Tektonika, ponieważ inspiracja dla niej była właśnie geologiczna. Wszystkie projekty z tej kolekcji opatrzyłam nazwami płyt tektonicznych albo nazwami okresów geologicznych. 

 

Dlaczego geologia jest tak ważna dla Pani?

To jest dla mnie takie mentalne osadzenie w ziemi, pewne bezpieczeństwo, ukorzenienie oraz pewne energetyczne złączenie z ziemią. Te wartości są dla mnie niezwykle ważne, a nauki przyrodnicze osadzają moje myślenie o sensie początku i końca. W pewien sposób zmieniają intuicyjną wiedzę w wiedzę potwierdzoną badaniami. 

5 Uashmama butik warszawa warsaw fashion Magda Hasiak 

Jak pani sobie wyobraża swoje klientki? Bierze pani pod uwagę, projektując, wyłącznie sylwetkę, czy też osobowość kobiety, która założy zaprojektowane przez panią ubranie? Dla jakiej kobiety pani tworzy?

Od lat wszystkie kolekcje dojrzewają ze mną, jestem pierwszym testerem moich projektów, chodzę w tych rzeczach, sprawdzam je. Dziś myślę o moich klientkach z perspektywy dojrzałej kobiety – mam nastoletnie dzieci, wiem już, czego chcę. I to już nie są spodnie z obniżonym krokiem. Wydaje mi się, że kobiety dziś też reprezentują sobą właśnie taki dojrzały sposób myślenia. Są doświadczone, świadome i poszukujące. Nie kupią bylejakości, jak jeszcze kilka lat temu, kiedy byliśmy zachłyśnięci polską modą i polskimi projektantami, i w zasadzie było nam wszystko jedno, w co nas ubierają. Dziś mamy bardzo duży wybór, konkurencja na rynku jest ogromna, więc klientki wybierają w pełni świadomie takie projekty, które są zgodne z ich wartościami. Mam wrażenie, że Polki szukają rzeczy nieudziwnionych, ale też oryginalnych. Zresztą staram się być blisko zarówno samego produktu, jak i klientek. W Poznaniu mam butik połączony z pracownią. Klientka może od razu zobaczyć, kto szyje ubrania i jak to się u nas robi. Dzięki temu i my wkładamy serce w te ubrania, i kobiety, dla których je szyjemy, mają do nich emocjonalne podejście. To takie bliskie, rzemieślnicze i nasze na każdym etapie – od pierwszej kreski kredki na materiale do ostatniego szwu i przyczepienia metki na gotowym ubraniu. 

 

Czyli projektant i krawiec pracują nad danym projektem, wkładają w to swoje serce, a potem my możemy tę energię poczuć, wkładając sukienkę uszytą w przyjaznych warunkach?

Oczywiście. Myślę, że wiele z nas odczuwa różne rzeczy intuicyjnie i energetycznie, choć nie wszyscy może zdajemy sobie z tego do końca sprawę. Podróże inspirują mnie,  często podróżuję i wracam z doświadczeniami, które uczą pokory. Na własne oczy widziałam miejsca, w których ubrania produkowane są w urągających człowiekowi warunkach – szyją je dzieci, dorośli przez kilkanaście godzin na dobę za marne wynagrodzenie albo i tylko za miskę zupy. Gdy pracownicy są traktowani jak niewolnicy, gdy są upokarzani, to te negatywne emocje pozostają w ubraniach szytych przez nich. Nie mogę takich rzeczy nosić, mam wewnętrzny opór przed tym.

 

Ostatnio sieciówki stawiają na „zielone” działania – znane marki deklarują całkowitą zmianę swoich produkcji na bardziej ekologiczne. Jak pani ocenia ten trend?

Odbieram te działania z radością. Dużo sieciówek, znanych marek szyje już w Europie, w tym również w Polsce, niektóre szyją w tych samych zakładach, co ja. To dobrze, że ten odzieżowy przemysł osadza się bliżej nas i staje się bardziej świadomy. Nie chcę przez to powiedzieć, że produkcja w krajach azjatyckich musi wiązać się z jakiegoś rodzaju złem czy niemoralnym działaniem. Dobrze, że te firmy zostawiają tam pieniądze, ale niech to będą dobre pieniądze, niech pracownicy będą traktowani w godny sposób, z szacunkiem. A to jest możliwe i takie dobre praktyki w tamtych rejonach świata również widziałam. To kwestia decyzji, jaki jest cel marki. Na szczęście coraz więcej sieciowych marek odzieżowych zaczyna to rozumieć. Chcą tworzyć ubrania z dobrym przesłaniem, z pozytywną energią.

 

Jak wygląda Pani praca nad najnowszą kolekcją? Wyznacza pani sobie godziny „od - do”, czy raczej jest to spontaniczny proces?

Pracuję spontanicznie, w odróżnieniu od reszty zespołu, który jest bardzo metodyczny, poukładany. Jak już się rozpędzę, to staram się trzymać wyznaczonych terminów, bo chcę być wobec nich fair. Zanim zacznę konkretną pracę nad projektami, dużo czytam, myślę, szukam inspiracji... i w pewnym momencie coś zaskakuje, „klika”. Gdy wiem już, czego naprawdę chcę, to wyznaczam sobie cel i podążam w jego kierunku, nie zbaczając z kursu. Mam fantastyczny zespół, co ważne – stacjonarny, na miejscu. Więc jak przychodzę do moich współpracowników z koncepcją, jakimś rysunkiem, to jesteśmy w stanie stworzyć kolekcję nawet w tydzień, uszyć ją w kilka, kilkanaście dni. W gruncie rzeczy więcej czasu zajmuje mi opracowanie i dopracowanie całości koncepcji niż samo szycie tych modeli. 

 

A jaki ma pani klucz doboru tkanin? Czy ważne jest, by konweniowały z koncepcją, by ją odzwierciedlały, czy raczej jest to swobodny wybór?

Nie, tkaniny muszą współgrać z przekazem. W przypadku najnowszej kolekcji #Savesafe ważne dla mnie było to, by moim klientkom dać od razu poczucie komfortu i bezpieczeństwa. By było trochę przytulnie, ale nie sztampowo. I żeby te produkty trzymały swoją formę, ale jednak były nieco plastyczne. Jedne elementy są sztywniejsze, inne bardziej giętkie. Sukienki muszą trzymać formę A, kołnierzyk musi ładnie wyglądać. Jak już wiem, czego potrzebuję i oczekuję, to wysyłam moim dostawcom informację na temat nowej koncepcji – ze szczegółowym opisem, z wytycznymi dotyczącymi preferowanych kolorów i generalnych elementów. Dostawcy dają mi wtedy swoje propozycje i coś z tego wybieramy. A potem dyskutujemy, co by tu zmienić, jak wymienić, udoskonalić, czy da się pofarbować, czy mamy odpowiednią ilość. To bardzo twórczy proces, ale i najdłuższy. 

7 Uashmama butik warszawa warsaw fashion Magda Hasiak 

Tę najnowszą kolekcję określa pani słowem „bezpieczeństwo”. Przed czym chciałaby pani chronić swoje klientki?

Chciałabym pokazać kobietom to, co sama ostatnio zauważyłam. Rośnie w nas przekonanie, że jak się nie pokażemy na popularnych portalach społecznościowych, nie pochwalimy się swoją prywatnością, tym, jacy jesteśmy cudowni, bo gotujemy, bo spędzamy czas niebanalnie, to przestajemy istnieć dla świata. Moja kolekcja opowiada o granicach, o tym, że warto je mieć, wyznaczać, mówić innym „stop”. Masz mnie dotąd, do tej granicy – tu jestem publiczna, ale odtąd jestem prywatna. Widoczność dla świata, liczba lajków na portalach, znajomych podążających za wpisami nie jest miarą sukcesu i poczucia wartości. Warto być też tylko dla siebie, chronić swój intymny i prywatny świat. Nazwy wszystkich modeli w tej kolekcji są nazwami walut z różnych krajów, co ma sugerować, że jesteśmy jedną całością, ale oczywiście są między nami pewne różnice, granice. Tworzymy jeden świat, ale złożony z poszczególnych krajów, oddzielonych od siebie granicami – ja i pani to dwa takie kraje. Możemy ze sobą rozmawiać, dzielić się tym, czym jesteśmy gotowe się dzielić, ale mamy też swoje życie prywatne, którego wcale nie trzeba ujawniać dla szerokiej publiczności. 

 

Intymność, prywatność to przestrzeń, w której chcemy czuć się bezpiecznie. Tak jak w ubraniach z kolekcji #Savesafe?

Tak, w tych rzeczach mamy się czuć bezpiecznie ze sobą. To ma być nie przebranie, tylko nasz ulubiony strój, w którym czujemy się naturalnie, dobrze, swobodnie. Nie jesteśmy jak ktoś, kto żyje pod ciągłą presją, że coś musi, trzeba, wypada. 

 

Stąd taki wybór kolorów, głównie szarości i żółci? 

To odcienie bezpieczne, kolory, które się wyróżniają, ale nie krzyczą. Są oczywiście też mocniejsze akcenty w postaci koloru musztardowego czy limonkowego – one nadają lekkości tej kolekcji, sprawiają, że nie jest monotonna. Zadbałam, by nawet w tych czarnych modelach zawsze był taki gadżet konstrukcyjny czy dodatkowa tkanina, które urozmaicają projekt. 

 

Jaka jest współczesna kobieta? Jak by ją Pani określiła – w trzech słowach?

Niezależna, piękna, odważna.

8 Uashmama butik warszawa warsaw fashion Magda Hasiak 

Magda Hasiak – zaczynała od fascynacji konstrukcją i techniką, przez pracę dla marek odzieżowych w roli projektantki, po budowanie własnej firmy. W pracy najbardziej zależy jej na odnajdywaniu nowych i niebanalnych rozwiązań. Dekonstruuje, bawi się tkaninami i dodatkami, odwraca utarte schematy. Inspiruje się nowoczesną architekturą i rozwiązaniami, które ona ukazuje.

Fot. materiały prasowe