Fotografka Eylül Aslan dorastała w Istambule, gdzie skończyła romanistykę, ale od kilku lat mieszka w Berlinie. Ma 26 lat, a na swoim koncie wystawy w Turcji i Niemczech, wystąpienie na TEDx na Uniwersytecie w Mannheim.

Robi głównie zdjęcia kobiet, jednak niedawno zaczęła projekt polegający na szukaniu męskich modeli na Tinderze. Zapowiada, że całe doświadczenie opisze w kolejnej książce. Jej debiutancka publikacja, wydana w 2014 roku, nosi tytuł „Trauerweide” („Płacząca wierzba”).

 

Pamiętasz swój pierwszy aparat, pierwsze zdjęcia?

To był Nikon f90x – stary aparat mojej mamy. Robiła mi bardzo dużo zdjęć, kiedy byłam dzieckiem. Zaczęłam eksperymentować z fotografią w wieku 17 lat. Skończyłam trzymiesięczny kurs fotografii modowej w Istambule, ale okazało się, że kursy nie są dla mnie. Jestem typem samouka.

Pierwszy film zapełniłam zdjęciami z wakacji. Pojechałam z mamą na południe Turcji i fotografowałam wszystko dookoła. Jakbym dokumentowała nasz wyjazd.

Dzisiaj używam też aparatu cyfrowego, ale wolę ten stary, analogowy.

 

Twoja rodzina jest liberalna? Jak reagują na to, czym się zajmujesz?

Moja rodzina obrazuje bogactwo społeczne i kulturowe Turcji. Rodzice są dość liberalni w porównaniu z niektórymi tureckimi rodzinami, jednak mój ojciec jest bardziej konserwatywny i religijny niż mama. Ona jest politykiem, pracuje na rzecz praw kobiet. Od początku wspierała moją fotografię. On też się stara, ale jest mu trudniej, bo sztuka w ogóle go nie interesuje. Jest nadopiekuńczy i nie podoba mu się, że fotografuję siebie. Raz poprosił mnie, żebym usunęła kilka zdjęć z internetu, bo wprawiły go w zakłopotanie. Myślał, że jestem na nich ja, a to akurat była inna dziewczyna. Nie zrobiłam tego.

1 

3

Wydałaś zina „Dear Slut”, w którym zadajesz pytanie nawiązujące do tytułu: Czy to w porządku, że ktoś cię tak nazywa? Wiem, że w ich oczach tak”. Czy twoim zdaniem oni” to tylko mężczyźni?

Jasne, że nie. Kobiety potrafią być dla siebie równie okrutne. Wszystko zaczyna się od sposobu wychowania chłopców i dziewczyn przez ich matki. Kiedy dziecko nie zostaje nauczone miłości i akceptacji osób różniących się od niego, pojawiają się uprzedzenie i kategoryzowanie. A to bardzo złe nawyki, bo nie zostawiają miejsca na próbę poznania i zrozumienia innych.

 

Czy ciebie ktoś nazwał „dziwką”?

Przez lata byłam zaczepiana i wyzywana na ulicach Istambułu, tylko dlatego, że miałam na sobie spódnicę. A może po prostu dlatego, że jestem kobietą?

 

Obrażano cię lub grożono ci z powodu twoich zdjęć?

Dostawałam wściekłe maile, w których wyzywano mnie między innymi właśnie od dziwek. Ludzi pisali, że jest im wstyd za mnie, że będąc Turczynką powinnam wiedzieć, jak się dobrze zachować.

 

To był główny powód, dla którego przeprowadziłaś się do Berlina?

Tak. Chciałam być wolna, móc tworzyć i prowadzić swobodny, radosny tryb życia. W Turcji nie byłam szczęśliwa.

2 Eylul Aslan fot. Joseph Wolfgang Ohlert 

Ale czy w mieście, w którym wszystko wolno, w którym nie ma żadnych ograniczeń, jest się przeciwko czemu buntować? Nie brakuje ci motywacji?

Nie, bo moje doświadczenia z Turcji są wciąż świeże, a jednocześnie dystans, jaki teraz zyskałam, daje mi nową perspektywę. Często odwiedzam swój kraj, bieżące wydarzenia mnie inspirują. Niestety sprawy nie mają się w Turcji najlepiej, jest z dnia na dzień coraz gorzej.

Teraz, żyjąc w wolnym, bardziej tolerancyjnym i akceptującym więcej rzeczy społeczeństwie, rozkwitam i lepiej pracuję.

 

Bardzo podoba mi się zdjęcie kobiety z plisowaną spódnicą na głowie. Wygląda to tak, jakby miała na sobie burkę. Masz w planach więcej zdjęć komentujących sytuację kobiet w świecie islamu?

Tak, chciałabym dalej pracować nad tym tematem. Ważne, żebyśmy jak najwięcej mówili o kwestii noszenia burek, chust. Wybór należy do kobiet, nikt nie powinien im tego zabraniać czy na to „zezwalać”. Wszystkie kobiety powinny mieć dostęp do edukacji i móc decydować, jak chcą żyć.

 

W Berlinie jest duża społeczność turecka, Kreuzberg został nazwany Małym Istambułem. Czujesz się tego częścią?

Blogfabrik, przestrzeń coworkingowa, w której pracuję, znajduje się na Oranienstraße – w samym sercu Kreuzbergu. Za każdym razem, kiedy idę tą ulicą, czuję się jak w domu.

Tu też swoją siedzibę ma redakcja magazynu Renk, który jest dla mnie źródłem pomysłów. Mają bardzo ciekawe spojrzenie na turecko-niemieckie społeczeństwo.

4 

Zostaliśmy stworzeni nadzy. Powinniśmy próbować czuć się swobodniej ze swoim ciałem, bo wtedy nie będziemy się chować, będziemy w większej zgodzie z samym sobą.

6 eylul aslan 02 680

Niektóre twoje zdjęcia skłaniają do myślenia o siostrzanych uczuciach, dorastaniu. Widziałaś Mustanga”?

Tak, uwielbiam ten film. Obejrzałam go z mamą i obie miałyśmy łzy w oczach. Jest pięknie nakręcony, totalnie realistyczny w warstwie fabularnej. Pokazuje tureckie społeczeństwo i wyjaśnia, dlaczego ten kraj jest teraz w kłopotach – w końcu trzyma połowę populacji za zamkniętymi drzwiami.

 

Turcy, podobnie jak Polacy, bywają przesądni, wierzą w przeznaczenie, mają trochę magiczny sposób myślenia. Też taka jesteś? 

Wierzę, że magiczne rzeczy zdarzają się w życiu. Nie jestem przesądna, ale zdecydowanie jestem marzycielką.

 

Twoje imię i nazwisko oznaczają w tłumaczeniu na polski Wrześniowy Lew. Gdybyś miała wybrać dla siebie jakiś berlińskim pseudonim, jakby brzmiał? 

Mieszkając w Turcji, nigdy nie czułam się w pełni Wrześniowym Lwem. Wydaje mi się, że tak naprawdę poznałam siebie dopiero kilka lat po po przyjeździe do Berlina. I dlatego wolałabym zatrzymać to imię, nie przybierać żadnego pseudonimu.

11 herrenlos eylul aslan001 680

12 herrenlos eylul aslan002 680 

Robisz sporo autoportretów. Ale większość twoich modelek to Europejki. Jak je wybierasz? Czy Turczynki nie chcą pozować?

Na początku robiłam zdjęcia znajomym Turczynkom, ale one bały się, że ktoś je rozpozna. Nie chciały być w oczach swojej rodziny i przyjaciół „dziwkami”. Więc praca z nimi była dość stresująca. Zaczęłam szukać modelek, które chętniej pozowały i były zadowolone, że są fotografowane.

Czasami na ulicy podchodzę do kogoś, kto mi się podoba i pytam, czy mogłabym zrobić zdjęcie. Dostaję też sporo maili od ludzi, którzy chcieliby wziąć udział w sesji.

 

Jaka była najdziwniejsza propozycja?

Jedna para chciała mnie zabrać ze sobą na wakacje, żebym robiła im zdjęcia. Odmówiłam.

 

Wolisz fotografować siebie czy innych?

W fotografowaniu innych lubię interakcję. Nie chodzi wtedy wyłącznie o mnie, tworzy się pewna więź. Ale bardzo lubię też pracować sama, nie muszę wtedy nic tłumaczyć. Pomaga mi to zrozumieć, kim jestem.

 

Grasz różnymi przedmiotami, kwiatami, jedzeniem. Twoje modelki też wyglądają jak fragmenty scenografii. Często nie pokazujesz ich twarzy.

Rekwizyty pomagają mi w opowiedzeniu historii. Wzmacniają scenę. Decyzja o niepokazywaniu twarzy jest często podświadoma. Wydaje mi się, że czasami dobrze jest ją ukryć, bo ma ogromną siłę wyrazu, przyciągają wzrok, odciągając uwagę od tego, co się dzieje na zdjęciu.

 

Twoje historie często rozgrywają się w berlińskich kamienicach. Co najbardziej w nich lubisz? Tęsknisz za stambulskim domem? 

W berlińskim mieszkaniu lubię drewniane podłogi i białe ściany. Cenię proste tła, ale też zależy mi na tym, żeby pokój miał ciepło, żeby widać w nim było ślady historii.

Jeśli chodzi o Istambuł, tęsknię jedynie za słońcem, bo pracuję z naturalnym światłem. W Berlinie bywa z tym kiepsko. 

7 eylul aslan 03 680 

Ile w twoich sesjach planowania, a ile eksperymentu?

To zależy od projektu. Jeśli jest artystyczny – często działam spontanicznie. A w przypadku komercyjnego zlecenia zanim spotkam się z modelką, mam już przygotowane pomysły. Ale zawsze w trakcie moich sesji jest pole do swobodnego działania.

 

Często na twoich zdjęciach pojawiają się lustra. Co w nich widzisz?

Siebie! A tak poważnie nie stoi za tym jakaś głębsza idea lub kulturowe referencje. Po prostu dają sporo frajdy i umożliwiają podwójny wgląd w fotografię. To tak, jakby zrobić dwa zdjęcia za pomocą jednego pstryknięcia.

 

Kochasz nogi, prawda? Co jeszcze najbardziej cię intryguje, pociąga w kobiecym ciele?

Chyba wszystko. Bardzo lubię kobiecą skórę.

W menstruacji leży siła kobiet, siła tworzenia. Może dlatego wywołuje u niektórych lęk? 

Co sądzisz o trendzie robienia zdjęć, na których widać kobiece włosy pod pachami?

Z jednej strony trzeba pokazywać pewne rzeczy, bo wtedy łatwiej i szybciej się do nich przyzwyczajamy. Ale ja wolę krążyć wokół tematu, nie pokazując go wprost i w zbyt oczywisty sposób. Odbiorca musi się wysilić, spróbować nadać temu sens.

 

A krew menstruacyjna? Coraz więcej feministycznych artystek fotografuje siebie albo inne dziewczyny w czasie okresu. Instagram usuwa te zdjęcia. Co twoim zdaniem sprawia, że warto fotografować miesiączkę?

Fakt, że kobiety miesiączkują, jest najbardziej naturalną sprawą na świecie. Bez miesiączek nie byłoby nas. Proste. To absurd, że ludzie nie chcą o tym rozmawiać, że ta kwestia ich krępuje. To musi się zmienić.

W menstruacji leży siła kobiet, siła tworzenia. Może dlatego wywołuje u niektórych lęk?

9 eylul aslan 05 680

Co jest dla ciebie „obsceniczne”?

Nie rozumiem kontrowersji wokół miesiączki, kiedy wokół nas każdego dnia tyle przemocy. Powinniśmy dyskutować o tym, jak zmienić świat w bardziej spokojne miejsce, jak nauczyć się kochać i wzajemnie szanować. Menstruacja raczej nie jest powodem niczyjego nieszczęścia, a nienawiść, dyskryminacja, gwałty – tak. To uważam za obsceniczne.

Zostaliśmy stworzeni nadzy. Powinniśmy próbować czuć się swobodniej ze swoim ciałem, bo wtedy nie będziemy się chować, będziemy w większej zgodzie z samym sobą.

 

Fotografujesz też miasto. Twoją uwagę przyciągają detale, kolory, światło.

Nie lubię przebywać w studiu, gdzie wszystko jest przeze mnie kontrolowane, mogę każdą rzeczą posterować. Uwielbiam miasto, ludzi, przedmioty, które wywołują we mnie silną reakcję, prowokują do szukania odpowiedzi. Wtedy czuję wenę.

 

Przyjaźnisz się z polskim fotografem Łukaszem Wierzbowskim. Planujecie jakiś wspólny projekt?

Poznaliśmy się przez wspólnego wydawcę, później kilka razy pozowałam Łukaszowi. To świetny fotograf i przyjaciel. Rozmawialiśmy parę razy o wspólnym projekcie, ale nic w tym kierunku nie zrobiliśmy. Co przypomina mi, że muszę jeszcze dziś do niego napisać!

 

Eylul Aslan fot. Joseph Wolfgang Ohlert 

Portret Eylül Aslan, fot. Joseph Wolfgang Ohlert

Zdjęcia dzięki uprzejmości naszej rozmówczyni