Anna Szapert i Paulina Czapska łączą coaching i psychoterapię, ale odwołują się również do filozofii, sztuki, literatury czy kina, aby pokazać, że specjalistą od siebie może zostać każdy. Organizowane przez nie „Ćwiczenia z…” cieszą się ogromną popularnością. Do tej pory odbyły się między innymi warsztaty radzenia sobie z czasem, pieniędzmi, snem, ciszą, językiem, władzą czy porażkami. Tym razem, w ramach cyklu rozmów „Emocjonalne rozciąganie", z Szapert i Czapską przyglądamy się bliżej coachingowi.  

 

Wokół coachingu narosło wiele stereotypów, pewnie nie całkowicie bezzasadnie. Bo jest przecież coaching zero-jedynkowy, operujący gotowymi hasłami, trochę plastikowy, powiedziałabym, że w wydaniu korporacyjnym. To właśnie odstrasza od niego wielu ludzi.

Anna Szapert: Zagadnienie, które teraz podjęłaś, to stały temat naszych rozmów z Pauliną. Słowo „coaching” jest słowem trudnym, bo otwiera wiele różnych furtek. Często spotykam się z tym, że ludzie negatywnie podchodzą do tego, że jestem coachem. Wyobrażają sobie, że na przykład stanę przed nimi i będę krzyczeć: „Jesteś zwycięzcą, zrób to, idź do przodu!”.

Paulina Czapska: Naszym zdaniem to nie jest coaching. Wypełnianie sztucznym, rozdmuchanym poczuciem pewności siebie dziury, którą ludzie noszą w sobie jest nieodpowiedzialne. My wolimy wspierać ludzi w rozwijaniu poczucia własnej wartości. A takie poczucie trzeba budować starannie, pieczołowicie i po swojemu.

Anna Szapert: Coach nie ma wkładać w kogoś swoich pomysłów ani manipulować. Ma cię przekonać, że wszystkie odpowiedzi znajdziesz w sobie; że możesz sięgać po wsparcie zewnętrzne, ale musisz przede wszystkim sam być dla siebie wsparciem. W Polsce mówi się również dużo złego o NLP (niezwykle efektywna i szybka forma psychoterapii oraz sztuka doskonalenia). A mało kto wie, że twórcy NLP, Bandler i Grinder, pomyśleli, że fajnie będzie zobaczyć, jak działają najskuteczniejsi terapeuci w Stanach Zjednoczonych. Zbadali nagrania setek tysięcy godzin terapeutycznych, żeby sprawdzić, jakie pytania zadają terapeuci, w jaki sposób dają oparcie, jak zachęcają do podejmowania wyzwań. Rzeczywiście, chcieli skrócić proces terapeutyczny, zrobić z tego coś bardziej instant, ale dlatego, że doszli do wniosku, że proces terapeutyczny nie musi zawsze trwać bardzo długo. I to jest ważne spostrzeżenie. Psycholog czy coach nie powinien uzależniać od siebie drugiej osoby; powinien pomóc jej stanąć na własnych nogach.

Paulina Czapska: Poznaję, że komuś bardzo dobrze idzie proces coachingowy, gdy kończy go z poczuciem, że przestaje mnie potrzebować. Czasem ktoś wraca po roku czy kilku latach, bo coś ważnego wydarzyło się w jego życiu i ja wtedy jestem, żeby dać tej osobie wsparcie. Nie mogę być jednak rozwiązaniem wszystkich jej albo jego problemów; plastrem, bez którego dana osoba sobie nie poradzi. Każdy z nas jest samodzielną osobą. Wiele osób jest uprzedzonych do coachingu. Nie dziwi mnie to, bo sama często przyłapuję się na tym, że bardzo łatwo jest mi się do czegoś uprzedzić. Tak hartuje nas dzisiejszy świat, bo żyjemy w społeczeństwie, w którym bardzo często ktoś próbuje nami manipulować. Uprzedzenie może więc funkcjonować jako mechanizm obronny. Powinniśmy sprawdzać, co ktoś (także coach czy psycholog)  nam oferuje.

Dla mnie jednym z ważnych momentów rozwojowych było uświadomienie sobie, że mogę sobie pozwolić na ciszę, że mogę się zaciąć w rozmowie, nie muszę wypełniać przestrzeni słowami cały czas.  

Z jaki problemami przychodzą do was ludzie?

Paulina Czapska: Z bardzo różnymi. Mam na przykład wśród klientów świetną, super utalentowaną artystkę. Kiedy do mnie przyszła, powiedziała, że jej celem jest przestać być nieśmiałą. Moim obowiązkiem jest sprawdzać, czy jest to rzeczywiście jej pomysł. Okazało się, że ona po prostu żyje w ekstrawertycznej rodzinie, tymczasem sama jest introwertyczką. Zaczęłyśmy pracować nad tym, żeby wykorzystać ten jej naturalny introwertyzm, żeby mogła lepiej pracować, nawiązywać w sposób bardziej ją satysfakcjonujące relacje. Jako coach staram się pomagać odsiać to, co kultura czy inni ludzie podsuwają moim klientom jako najlepszy, „obowiązkowy” model zachowania. Fajnie być wygadanym, fajnie brylować, ale fajnie też uszanować swoje naturalne predyspozycje. Introwertyzm nie jest gorszy od ekstrawertyzmu. Introwertycy mają wiele atutów – często są bardzo błyskotliwi, kreatywni i mogą być nawet lepszymi liderami niż ekstrawertycy. Takimi, którzy słuchają innych, wspinają się na szczyt, bo są naprawdę dobrzy w tym, co robią, a nie nadrabiają charyzmą. Nawet jeśli nie wyrażają wszystkich emocji otwarcie, są często bardzo dobrymi partnerami czy przyjaciółmi.

 

Kiedy warto więc wybrać się do coacha?

Anna Szapert: Warto w momentach, w których czujemy, że z czymś sobie nie radzimy; że doświadczamy w życiu zmian na różnym poziomie. Może być to zmiana roli zawodowej, ale i życiowej. Na przykład, gdy ktoś otwiera własny biznes, chce zrezygnować z pracy, zakłada rodzinę. Często wiemy, że coś jest nie tak, ale nie do końca wiemy, co albo jak to zmienić. To dobry moment, żeby zapytać siebie, czego właściwie w takim razie potrzebuję. Pracujemy też często z osobami z branży kreatywnej, różnego rodzaju twórcami. Myślę, że takim ludziom coaching może pomóc nauczyć się radzić sobie z krytykiem wewnętrznym. Ludzie, którzy są przyzwyczajeni do ekspozycji swoich prac, publikowania tekstów czy pracy na sobie – czyli na przykład projektanci, fotografowie, pisarze, dziennikarze, aktorzy albo tancerze – często są wobec siebie bardzo surowi.

 3 inteligencja emocjonalna wywiad enter the room rozmowa

Grafiki Future Simple

Coaching jest niestety dość drogą usługą. Może nie z perspektywy Warszawy, ale myślę, że w wielu ludzi z mniejszych miast, ale i nie tylko, przed pójściem do coacha powstrzymuje właśnie bariera finansowa.

Anna Szapert: Oczywiście, niestety bariera finansowa powstrzymuje wiele osób przed szukaniem takiego rodzaju wsparcia. Jednak już samo pójście do kogoś po pomoc jest dla nas stresujące. Nie chcemy się przyznać przed kimś i przed samymi sobą, że z czymś sobie nie radzimy. Pójście do psychiatry, psychologa czy coacha wciąż zahacza o sferę tabu. I znów – w większych miastach wydaje się to ludziom coraz naturalniejsze, ale w mniejszych miejscowościach ludzie często boją się, że zostaną uznani za dziwnych, przegranych; że wszyscy się dowiedzą, że coś z nimi jest nie tak. Ja pochodzę z małego miasta, mój tata jest psychiatrą i zdaję sobie sprawę, że ludziom trudno jest odważyć się pójść do niego na wizytę. Ale czasem przychodzi moment, gdy warto powiedzieć sobie: „OK, jestem mądra, w wielu obszarach świetnie sobie radzę, ale są sprawy, z którymi nie potrafię sobie poradzić sama”.

Paulina Czapska: Coraz więcej osób przychodzi do nas także dlatego, że czują, że świat wokół nich pędzi, że muszą być wielofunkcyjni, radzić sobie z wieloma rzeczami naraz, szybko. Chcieliby zwolnić, ale praca jest ich pasją i dominującą sferą w życiu, która wycina inne sfery.

Anna Szapert: Są to często ludzie bardzo zdolni.

Paulina Czapska: Czerpią bardzo dużo satysfakcji z pracy, ale budzą się któregoś dnia i przyznają: „Słyszałam, że praca to nie wszystko, tylko nie wiem, co tu jeszcze zrobić? Wiem, że trzeba mieć czas wolny, ale nie potrafię się odłączyć, przestać myśleć o obowiązkach.”

Anna Szapert: Dlatego do coachów trafia całe spektrum ludzi – od tych, którzy chcieliby coś zrobić, ale nie mogą się zdobyć na działanie lub nie wiedzą, co właściwie ze sobą zrobić, w jakim kierunku pójść, po osoby, które cały czas robią tak dużo, że nie wiedzą, jak się zatrzymać, jak wyciszyć, skupić na innych sferach życia, a jednocześnie wciąż twierdzą, że nie robią wystarczająco dużo.

Często rozmawiając o relacjach mówimy też o niezręcznej ciszy. Z drugiej strony komfortową ciszę traktujemy jako znacznik zaufania. Mówimy, że to takie piękne doświadczenie siedzieć po prostu razem w ciszy.  

Skoro już jesteśmy przy tym biegu i potrzebie wyciszenia – bardzo zainteresowały mnie wasze „Ćwiczenia z ciszą”. Właściwie poza kosmosem, cisza nie istnieje w czystej formie. Nawet teraz, siedząc tu, słyszymy jakieś dźwięki – a to przejeżdżający samochód, a to urywki rozmów. Jest też cisza wewnętrzna, gdy uspokajamy myśli. Jak właściwie rozumiecie ciszę i jak radziłybyście z nią obcować?

Paulina Czapska: Myślę, że ciszę rzeczywiście można rozumieć jako ciszę zewnętrzną, która zawsze ma w sobie dźwięki. Można jednak szukać też swojej ciszy wewnętrznej, czyli po prostu wyłączenia z chaosu myśli. To zabrzmi banalnie, ale nawet w bardzo głośnym miejscu możemy być wyciszeni, a w cichym tkwić w wewnętrznym wrzasku.

Anna Szapert: Znów docieramy do czegoś, co uwielbiam w naszej pracy, szczególnie, że jestem też lingwistką – docieramy do słowa, do podstawy. Każde słowo nosi w sobie jakąś rozkoszną niejednoznaczność. W twoim pytaniu pojawia się pewna poetyckość, ale i pretekst, żeby każdy odpowiedział, czym dla niego jest ta cisza. Moja cisza to rzeczywiście brak dźwięku. Jest taki utwór muzyczny, trwający ponad 4 minuty, w którym nie pojawia się ani jeden dźwięk. Czy to jest cisza? A może cisza to stan we mnie? Czy mogę ją odnaleźć niezależnie od tego, co wydarza się dookoła mnie? Do czego ta cisza jest mi potrzebna? Ale także czego mogę się obawiać w ciszy? Ja na przykład przez wiele lat myślałam, że małe miasteczka mnie przerażają, choć sama z takiego pochodzę. Bo małe miasteczka są takie ciche! Wychodzisz we wtorek wieczorem i nic się nie dzieje. Gdy wyjeżdżałam z miasta i wracałam do domu, ta cisza kłuła mnie w uszy. Dziś, gdy przyjeżdżam do domu, wydaje mi się, że łatwiej mi się w tę cieszę zanurzyć. Cisza kojarzy mi się również z poezją. Im dłużej jestem w miejscu, w którym jest cicho, a więc i ja uzyskuję tam moją ciszę, tym więcej budzi się we mnie skojarzeń z wierszami. Cisza wyzwala język pochodzący z innego porządku.


Paulina Czapska: Pewien kardiochirurg powiedział, że cisza to dla niego ten moment, gdy trzyma czyjeś serce. Każdy z nas rozumie ciszę po prostu inaczej.

 2 inteligencja emocjonalna wywiad enter the room rozmowa

Grafika Future Simple

Każdy rozumie ciszę inaczej, ale cisza sprawuje też różnorodne funkcje kulturowe.

Anna Szapert: Tak, cisza kulturowo ma też na przykład funkcję sprowadzania uwagi. W końcu wzniosłe i smutne momenty celebrujemy właśnie minutą ciszy. Dla mnie jednym z najbardziej poruszających, ale i magicznych momentów w roku, jest sierpniowa rocznica powstania warszawskiego. Nagle samochody się zatrzymują, ludzie przestają rozmawiać, odstawiają wszystko, by przypomnieć sobie o czymś bardzo ważnym. To zatrzymanie w czasie ma wręcz wymiar mistyczny.

Paulina Czapska: Często rozmawiając o relacjach mówimy też o niezręcznej ciszy. Z drugiej strony komfortową ciszę traktujemy jako znacznik zaufania. Mówimy, że to takie piękne doświadczenie siedzieć po prostu razem w ciszy.  

Anna Szapert: Myślę, że media są ciekawym przykładem miejsca, w którym właściwie nie toleruje się ciszy. Na przykład radio czy telewizja to miejsca, w których cisza oznacza, że coś nie wyszło.

 

Cisza bywa rozumiana negatywnie, wypychana z publicznego obiegu. Podczas telewizyjnej albo radiowej rozmowy cisza oznacza, że ktoś nie wie, jak zadać pytanie albo jak na nie odpowiedzieć, nie ma pomysłu na ripostę, jest niekompetentny czy zestresowany. A szczególnie pod ostrzałem są tu politycy, co nie zawsze jest sprawiedliwe, bo każdy ma prawo do chwili zastanowienia.

Anna Szapert: W „świecie sukcesu” cisza jest oznaką braku pomysłu czy wiedzy. Symbolizuje porażkę. Dla mnie jednym z ważnych momentów rozwojowych było uświadomienie sobie, że mogę sobie pozwolić na ciszę, że mogę się zaciąć w rozmowie, nie muszę wypełniać przestrzeni słowami cały czas. 

 

*ANNA SZAPERT jest coachem, edukatorką i psychoterapeutką. Od ponad 10 lat wspiera ludzi w zdobywaniu nowych kompetencji i dokonywaniu zmian na poziomie osobistym i zawodowym. Pracuje w języku polskim i angielskim, m.in. prowadzi sesje coachingu językowego umożliwiającego połączenie rozwoju kompetencji językowych oraz rozwoju osobistego. Organizuje i tłumaczy warsztaty zagranicznych coachów i psychoterapeutów. Ukończyła szereg szkoleń coachingowych i psychoterapeutycznych (m.in. certyfikat coacha MLC, artcoacha Norman Bennet).  Jest w trakcie szkolenia licencyjnego Polskiego Towarzystwa Psychologii Procesu i Rocznego Kursu Terapii Gestalt dla Profesjonalistów. 

*PAULINA CZAPSKA jest edukatorką. Od ponad 10 lat wspiera osoby indywidualne i organizacje w poszerzaniu kompetencji zawodowych i osobistych. W pracy wykorzystuje m.in. podejście skoncentrowane na rozwiązaniach (PSR), teorię równoważenia perspektyw czasowych i wiedzę z obszaru neuropsychologii. Jest autorką programów społeczno-kulturalnych i wieloletnią członkinią Zarządu Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę". Ukończyła Szkołę Coachów przy Erickson International i Wszechnicy UJ oraz Szkołę Trenerów Wszechnicy UJ. Jest w trakcie Rocznego Kursu Terapii Gestalt dla Profesjonalistów oraz kursu I stopnia Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR).  

Dziewczyny działają wspólnie w ramach FUTURE SIMPLE

1 inteligencja emocjonalna wywiad enter the room rozmowa

Grafika Future Simple

Fot. zdjęcia: Marcos Rodriguez Velo dla enter the ROOM, grafiki: Anka Pelc dla Future Simple