Oto następny Święty Graal światka wellness – po sokowych detoksach i diecie kaszą jaglaną czas zrobić porządek na półce z suplementami. Czy to kolejny sprytny chwyt marketingowy koncernów farmaceutycznych? Nie. Adaptogeny stosowane są na całym świecie, używały ich nasze prababcie, a swoją naukową, nieco onieśmielającą nazwę zyskały dzięki Ministrowi Zdrowia Związku Radzieckiego w 1947 roku. Termin ten określa naturalne specyfiki, które mają wspierać nasze organizmy przed niekorzystnymi wpływami środowiska. Do adaptogenów zaliczamy więc rośliny – zioła i grzyby, które pomagają nam zaadaptować się do wymagających warunków życia codziennego. Taka pomoc przyda się nie tylko zestresowanym mieszczuchom, którzy przetrwać dzień mogą jedynie dzięki kosmicznym dawkom kofeiny.
Adaptogeny mają wspomagać układ immunologiczny i pracę nadnerczy oraz tarczycy, uciszać stany zapalne. Stabilizują poziom cukru we krwi i gospodarkę hormonalną. Zwalczają zmęczenie i dbają o homeostazę. Właśnie o równowagę w zdrowiu chodzi: adaptogeny, niczym termostat organizmu, pomagają osiągnąć złoty środek pomiędzy pobudzonym stanem niepokoju a osłabieniem i niemocą. Właściwości stymulujące ma na przykład żeń-szeń (azjatycki, a także syberyjski, kryjący się pod nazwą eleuthero), korzeń maca, różeniec (a.k.a. rhodiola rosea), tybetańskie grzyby z rodziny cordyceps sinensis, podobne do jagód owoce cytryńca chińskiego (schisandra). Te adaptogeny zwiększają sprawność umysłową, wytrzymałość fizyczną, libido. Odwrotne, uspokajające działanie wykazują grzybki reishi, korzeń ashwagandha (zwany indyjskim żeń-szeniem, hinduskim stabilizatorem nastroju) czy bazylia azjatycka (synonimy to tulasi bądź tulsi – jedno z najważniejszych ziół w symbolice hinduistycznej, o jej sile niech świadczy fakt, że roślina ta czczona jest podczas nabożeństw). Cechy adaptogenne, zwłaszcza w zakresie wspierania układu odpornościowego, wykazuje również polskie zioło traganek (astragalus). Nie można przemilczeć działania kurkumy, której właściwości przeciwzapalne sprawiają, że stosuje się ją przeciwnowotworowo.
Supermoc adaptogenów kryje się w ich właściwościach ochronnych. Kiedy indziej zadbać o własną odporność, jak nie wczesną jesienią? W przygotowaniach do zimy pomogą właśnie adaptogeny – od wieków znajdują się w przepisach kuchni ajurwedyjskiej i kuchni pięciu przemian. W zależności od ich pierwotnej postaci, adaptogeny mogą być stosowane w postaci sproszkowanego pudru, tabletek, kropelek, herbatek. Możemy je łykać z dawką suplementów, dodawać do zielonych szejków albo najzwyczajniej pić napary na dobranoc. Co ważne, lepiej nie przyjmować adaptogenów codziennie, tylko z dzienną przerwą. Po sześciu tygodniach suplementacji wskazana jest siedmiodniowa przerwa, a po pół roku – miesięczna. A wszystko dlatego, by organizm nie przyzwyczaił się do dawek naturalnych wspomagaczy – te są bezpieczne nawet w większej ilości. Nie oczekujmy jednak, że natychmiast odczujemy dobroczynne działanie adaptogenów. Powrót do równowagi wymaga cierpliwości.
Fot. flickr.com