Wierzymy w girl power, taki prawdziwy, a nie sztucznie nadmuchany. Dlatego zdecydowałyśmy się przygotować „G'rls ROOM” – magazyn tworzony przez dziewczyny, ale nie tylko dla dziewczyn. Mamy nadzieję, że znajdziecie w nim treści, które będą dla was ważne i które zostaną z wami na dłużej. Zapraszamy was na premierę pierwszego numeru, która odbędzie się podczas organizowanego przez nas MANIFESTU ZMYSŁÓW w warszawskim Niebie. Tymczasem prezentujemy wam nasze ambasadorki, czyli dziewczyny, które nam imponują nie tylko tym, co robią, ale także swoim sposobem bycia, emocjonalnością, inteligencją czy zaangażowaniem w sprawy społeczne. Bardzo się cieszymy, że jedną z naszych ambasadorek została Anna Orłowska, która prowadzi mieszczący się na Żoliborzu sklep Komplet. Nigdzie indziej w Warszawie nie znajdzie się tak dobrze wyselekcjonowanego duńskiego designu z lat 50. i 60. Annę Orłowską podziwiamy nie tylko za świetny gust i wiedzę o historii designu, ale i za kreatywność, siłę do działania na wielu obszarach i umiejętność osiągnięcia równowagi między życiem zawodowym a rodzinnym. Annę Orłowską, podobnie jak inne nasze ambasadorki, zapytaliśmy o jej pasje oraz rozumienie kobiecości.

 

Czym się zajmujesz, jakie są twoje zainteresowania i pasje? 

Moje główne zainteresowania to fotografia, wnętrza oraz duńskie meble i lampy z lat 50. i 60. Naprzemiennie upominają się o moją uwagę. Lubię tę różnorodność, gdy raz jestem fotografką i portretuję człowieka analogowym aparatem, a następnego dnia jadę do Danii, by sprowadzić dla moich klientów meble do ich domów, a po powrocie wspólnie pracujemy nad klimatem, atmosferą wnętrza. Dobrze się czuję w Danii, lubię skandynawskie kolory, przyrodę, muzea i sposób myślenia Skandynawów. Interesują mnie relacje między ludźmi i ich relacje z przedmiotami. Miejscem, gdzie mogę się zajmować wszystkimi moimi zainteresowaniami jest moja praca  sklep Komplet. To w te dni, kiedy nie jestem na zdjęciach. Podoba mi się, że mam kilka zawodów. Nie traktuję ich jako pracy, czasem muszę sobie przypominać, że to, co robię jest pracą. Konfucjusz powiedział: wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani dnia. Bywają dni, że z zaciekawieniem patrzę np. na tramwajarki i zamyślam się, jakby to mogło być fajnie jechać o świcie przez Warszawę, popijając herbatkę z termosu. Ale szybko wracam do rzeczywistości, bo mam przecież swoje fajne życie i wciąż nowe pomysły w nawiązaniu do tego, co robię.

Chciałabym byśmy mniej oceniały się wzajemnie i mniej oceniały same siebie. Chciałabym, by matki dawały wsparcie córkom a córki trzymały sztamę z matkami. 

Co jest najlepszego w byciu kobietą, co daje ci siłę? 

Lubię zwyczajny dzień przeżyć po swojemu, mieć własną perspektywę. Podoba mi się, że mam zdolność, by banalne sprawy przeżywać w sposób, który daje mi satysfakcję. Dosyć dobrze rozpoznaję swoje potrzeby, mam kilka patentów, by poczuć się dobrze. Siłę daje mi wiara, że wciąż mogę zaczynać od nowa. Mam szczęście do ludzi, czerpię od nich inspirację. Te cechy są raczej człowiecze niż kobiece, więc szukając dalej niewątpliwie siłę daje mi bycie matką 15-latka. To nieustanna autorefleksja, dawanie nura we własne wspomnienia z nastoletniego okresu i możliwość towarzyszenia drugiemu człowiekowi w jego rozwoju. Patrzenie na drugiego człowieka z zaciekawieniem i świadomością, że jest on moim synem daje dużą siłę.

 

Za co najbardziej podziwiasz inne kobiety? Może chciałabyś też o tych kobietach opowiedzieć? 

Podoba mi się, gdy kobiety potrafią odszukać, dodrapać się w sobie tego, co je naprawdę ciekawi, sprawia przyjemność, dzięki czemu rosną. W czym się zatracają. Interesują mnie zazwyczaj artystki, które robiąc swoje, zakładają rodziny. Interesują mnie matki fotografujące. O nich pisałam pracę magisterską w Filmówce. Diana Arbus, Annie Leibovitz. Sally Mann, która fotografowała swoje dzieci w bardzo intymnych codziennych chwilach, kiedyś wydawała mi się okrutna, dziś zaczynam rozumieć, co powodowało nią, że wybierała taką szczególną drogę do bycia blisko ze swoimi dziećmi. Nadstawiam oko, gdy pojawiają się wiadomości na jej temat. Jak dziś żyje, jak zmieniają się jej prace. Ucho nadstawiam na inną kobietę. Urszulę Dudziak. Gdy zaczynam się bać upływającego czasu, pani Dudziak pojawia się w mojej głowie. To jedna z moich licealnych fascynacji, która przetrwała do dziś. To, na czym się skupiasz rośnie” – mówi pani Ula. Są dni, kiedy ciężko mi zrozumieć znaczenie tych słów, ale bywa tak, że zasilają one moją codzienność na długi czas, pozwalają pozbierać się, gdy bywa trudno.

 

Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz, która sprawiłaby, że kobietom żyłoby się lepiej, co by to było? 

Chciałabym byśmy mniej oceniały się wzajemnie i mniej oceniały same siebie. Ładne i utalentowane kobiety wciąż wymagają od siebie więcej i więcej. To, że są niewystarczające, nie kończy się. Chciałabym, by matki dawały wsparcie córkom a córki trzymały sztamę z matkami.

1 girls room anna orlowska ambasadroka magazyn print

Fot. Mateusz Lipiński