Film czołowego rumuńskiego reżysera znów zaprowadził ją na La Croisette. „To niezwykłe, że po raz kolejny udało mi się trafić do Cannes. To niesamowity festiwal” – przyznaje, gdy spotykamy się po premierze filmu. „A jeżeli jeszcze masz szansę pokazać tu coś, z czego jesteś naprawdę dumna… czasem może to przytłoczyć. Za pierwszym razem miałam zaledwie 14 lat, więc chyba dopiero teraz w pełni to doceniam. Na wiele rzeczy spoglądam z zupełnie innej perspektywy” – zaznacza młoda aktorka. Zapytana o niełatwą fabułę filmu Cristiana Mungiu, przekonuje, że „Egzamin” nie opowiada o napaści seksualnej, tylko o tym, że w życiu nie stać nas na to, żeby się poddać. Bez względu na to, co nas spotyka.
Czy czytając scenariusz „Egzaminu”, od razu utożsamiłaś się z postacią Elizy? Nie da się ukryć, że nie jest to łatwa rola.
Tak, zdecydowanie. To dość zabawne, bo pokazana w filmie relacja łącząca ojca z córką jest mi dobrze znana; ja też jestem z ojcem wyjątkowo blisko. Ta historia bardzo mnie wzruszyła. Także dlatego, że dobrze wiem, iż gdyby zaszła taka potrzeba, mój tata zrobiłby dla mnie to samo. To fantastyczne uczucie, kiedy czytając scenariusz, od razu czujesz więź z bohaterką i rozumiesz, przez co przechodzi.
Cristian Mungiu pokazuje niekończący się ciąg wzajemnych przysług i małych przekupstw. Też doświadczyłaś czegoś podobnego?
W Rumunii stanowi to część naszej codzienności. Z jakiegoś powodu jest to głęboko zakorzenione w naszej kulturze. Dobrze sobie wzajemnie pomagać, ale ludzie często robią to w zupełnie niewłaściwy sposób. I bez względu na to, ile kto ma pieniędzy. Spotyka się to na każdym kroku. Ty pomożesz mnie, ja pomogę tobie – naturalny odruch. Ale kiedy oznacza łamanie obowiązującego prawa, sytuacja wymyka się spod kontroli. W pewnym momencie to, co uważamy za dobre, już takie nie jest. Chyba właśnie o tym jest w gruncie rzeczy ten film. Co więcej, takie zachowania nie dotyczą wyłącznie zwykłych ludzi – spotyka się je nawet na najwyższych szczeblach. Ojciec Elizy nie robi tego z samolubnych pobudek. Robi to dla córki, której zawsze powtarzał, że przekupstwo jest czymś najgorszym na świecie. Wydaje mu się, że Eliza nie będzie w stanie przetrwać w takim społeczeństwie – że wyjazd z kraju stanowi jej jedyną szansę na normalne życie.
Eliza wydaje się dość zamknięta – trudno stwierdzić, co tak naprawdę myśli.
Kocha swoich rodziców i nie chce ich zawieść – chyba właśnie to ją napędza. Przystaje na wszystko nie dlatego, że uważa, iż to najlepsze wyjście, ona po prostu chce zadowolić ojca. Na pewno zadaje sobie pytania, czy właśnie tego chce. Ale jej ojciec jest dla niej tak ważny, że nigdy nie podałaby w wątpliwość niczego, co robi. Nawet po tym, co ją spotyka, stara się go nie rozczarować. Z czasem jednak zdaje sobie sprawę, że nikt nie jest idealny i nawet jej ojciec może się mylić. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam film podczas premiery w Cannes, spodobało mi się to, że tak trudno ją zrozumieć. Mimo że nakręciliśmy wiele emocjonalnych scen, Cristian ostatecznie wykorzystał te spokojniejsze ujęcia. To znacznie bardziej interesujące, bo dzięki temu widać, że zmiana, która się w niej dokonuje, zachodzi bardzo powoli.
Już wcześniej pracowałaś z wybitnymi reżyserami – na przykład z Michaelem Haneke, który w pewnym sensie odkrył cię dla kina w „Białej wstążce”.
To niesamowite, że udało mi się pracować z kimś takim jak Michael i Cristian. Przecież mam dopiero 22 lata! Pracując z nimi, masz wrażenie, że otacza cię pancerz ochronny – na wszystko możesz sobie pozwolić. Dotyczy to aktorów, ale też całej ekipy. Dzięki temu schodzisz znacznie głębiej, a nie tylko ślizgasz się po powierzchni. Nie interesują ich powtarzane wszędzie banały, jednowymiarowe historie. Dlatego nigdy się nie śpieszą, bo takie podejście wymaga czasu. Na planach ich filmów nie ma miejsca na nerwowość. Czasem wydaje się wręcz, że nikogo tam nie ma. Jesteś tylko ty i twój reżyser. Praca z Cristianem opiera się na dialogu. Kiedy po raz pierwszy przeczytałam scenariusz, pomyślałam: Aha, to film o „tym”. O korupcji. Od razu wybił mi to z głowy [śmiech]. W jego filmach zawsze jest kilka ukrytych poziomów. „Egzamin” opowiada o relacji ojca z córką, matki z córką, o smutku i rozpaczy. Nie możesz podejść do roli z jasnym nastawieniem, tylko zmieniać je w trakcie pracy. Tego właśnie od ciebie oczekuje: otwartości. Cristian chyba nigdy w życiu nie podniósł na nikogo głosu, więc miałam wrażenie, że mogę popełnić jakikolwiek błąd, a i tak nie stanie się nic złego.
W ostatnich latach kino rumuńskie zaczęło odnosić ogromne sukcesy. Filmy takich reżyserów jak Cristian Mungiu czy Cristi Puiu są pokazywane na najważniejszych festiwalach i trafiają do kin na całym świecie. Jak myślisz, z czego to wynika?
W Rumunii nie powstaje zbyt wiele filmów, więc tylko najlepszym udaje się tego dokonać. Jest tylu filmowców i aktorów, którzy nie mają szansy zaistnieć! Żeby robić kino w Rumunii, potrzebny jest nie tylko talent, potrzeba również nadludzkiej wytrwałości. Dopiero to zmieni twoje życie. Jeśli chodzi o Cristiana, zawsze ceniłam jego filmy – każdy z nich obejrzałam kilkakrotnie. „Za wzgórzami” widziałam chyba z sześć razy – i to w kinie! Miałam lekką obsesję na jego punkcie. Zastanawiałam się, co sprawia, że jest tak wyjątkowy, iż grający w jego filmach aktorzy wypadają niesamowicie naturalnie. Byłam też ciekawa, jakim jest człowiekiem. Pewnie sadystą – bo takie rezultaty osiąga się tylko za pośrednictwem tortur. Dwa lata temu pojechałam do Berlina w ramach Shooting Stars [inicjatywy wspierającej młode talenty – przyp. aut.] i poznałam Cosminę Stratan, która zagrała właśnie w „Za wzgórzami”. Na każdym kroku powtarzałam, jak bardzo chciałabym z nim pracować, więc chyba wreszcie zrobiło się mu mnie żal (śmiech). Pewnego dnia odebrałam maila od jego producenta i omal nie dostałam jakiegoś ataku. Kiedy wreszcie się spotkaliśmy, dla mnie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Potem przyniósł mi scenariusz i powiedział: „Napisałem coś, w czym mogłabyś zagrać”.
Myślisz, że ten film zmienił twoje podejście do aktorstwa?
Nie wiem, czy ten film zmienił sposób, w jaki gram. Mam nadzieję, że nie. Ale nauczył mnie, by sobie zaufać. Żeby pozwolić czasem ponieść się intuicji i nie bać się tego, jak silne mogą być emocje. Była taka scena w łazience, która bardzo mnie zmęczyła. Zadzwoniłam wtedy do mojego taty i powiedziałam: „Właśnie zrozumiałam, na czym polega aktorstwo”. Zrozumiałam, jak daleko możesz się posunąć, kiedy ktoś ci na to pozwoli. Adrian Titieni, grający mojego ojca, bardzo mi pomógł – pokazał mi, ile różnych obliczy może mieć ten zawód. Pokażcie mi kogoś, kto nie lubi odkrywać czegoś nowego za każdym razem, kiedy ogląda film. Pragnę opowiadać historie i chciałabym dalej pracować nad takimi filmami, ale mam świadomość, że to luksus: nie zawsze się to udaje.
W ciągu ostatnich miesięcy nie schodzisz jednak z planu.
Właśnie skończyłam zdjęcia do filmu o niewidomej pianistce żyjącej w XVIII wieku, a w Niemczech niedługo pojawi się kolejny – „Tiger Girl”. To taki „Podziemny krąg” dla dziewczyn, opierający się na improwizacji. Nie widzę zbyt często moich rodziców, bo dużo pracuję. To dla mnie dość trudne, właśnie zrobienie „Egzaminu” uzmysłowiło mi, jak to dla mnie ważne. Rodzice przyjechali na premierę filmu, ale przepłakali cały seans. Mój ojciec powiedział nawet, że pewnie zachowałby się dokładnie jak Adrian.
Podobno twoja bohaterka ma oparcie w rzeczywistości. A dokładnie w pewnym tragicznym wydarzeniu.
Cristiana inspiruje to, co widzi wokół. Nawet jeśli to wyjątkowo trudne. Kilka lat temu na ulicach Bukaresztu zgwałcono dziewczynę – w samym środku dnia. Kiedy wyszła z metra, pewien mężczyzna wyciągnął nóż i ciągnął ją za sobą przez dwa kilometry. Nikt nie zareagował. Cristian postanowił ją odszukać. Rozmawiałam z nią i byłam pod wrażeniem jej siły i tego, jak poradziła sobie z tym wydarzeniem. W takich sytuacjach musisz iść dalej – w przeciwnym razie zupełnie cię to przytłoczy. Następnego dnia poszła do pracy. Udawała, że wszystko jest jak dawniej. Eliza, której postać Cristian oparł właśnie na niej, też nie ma wyboru – musi iść dalej. „Egzamin” nie opowiada jednak o napaści seksualnej, tylko o tym, że w życiu nie stać nas, żeby się poddać. Bez względu na to, co nas spotyka.
Fot. materiały prasowe z filmu „Egzamin”